Gdy byłem małym dzieckiem, podczas mszy w moim kościele parafialnym siedziałem zazwyczaj naprzeciwko bocznego ołtarza z obrazem, który błędnie interpretowałem jako Wniebowstąpienie Chrystusa. Jezus unosił się w powietrzu z rozpostartymi rękoma. Na dole była trójka jego uczniów, zgiętych w ukłonie i zasłaniających twarze, a po bokach Jezusa lewitowały jakieś dwie brodate postaci. Dopiero po pewnym czasie uświadomiłem sobie, że obraz ukazuje tak naprawdę Przemienienie Chrystusa, a postacie po Jego prawej i lewej stronie ukazani zostali Mojżesz i Eliasz
Fakt, że Jezus, objawiając wybranym uczniom swoją boską chwałę, pojawił się akurat w towarzystwie tych dwóch bohaterów Starego Testamentu, tłumaczy się tym, że Mojżesz reprezentuje przymierze Boga z Izraelem oraz prawodawstwo, natomiast Eliasz gorliwość proroków w trosce o nawrócenie Narodu Wybranego. W Kościele pierwotnym najpopularniejszym wyjaśnieniem ich obecności na górze Przemienienia było zatem to, że są oni symbolicznymi reprezentantami Prawa i Proroków. Innymi słowy Chrystus stanowi wypełnienie i centrum zarówno Prawa, jak i Proroków. Co jednak ciekawe, również tradycji rabinackiej nie było obce zestawianie ze sobą tych postaci, gdyż obie pochodziły z pokolenia Lewiego, a ich misją było wybawienie Izraela. Obaj doświadczyli też teofanii na górze Horeb, byli więc godnymi świadkami Przemienienia Jezusa. Ponadto obu tym postaciom tradycja żydowska przypisała, że zostali duszą i ciałem przeniesieni do rzeczywistości Nieba po zakończeniu ich ziemskiego życia.
Pierwszy wniebowzięty
Najwcześniejsza wzmianka o wniebowzięciu znajduje się w Księdze Rodzaju podczas krótkiego omówienia pierwszych potomków Adama. Przy każdym wspomniane jest, kiedy się narodził, kiedy urodził pierworodnego syna i kiedy zmarł. Jedynie w przypadku Henocha (szóstego po Adamie) pojawia się enigmatyczna i zaskakująca informacja, że znikł, bo zabrał go Bóg (Rdz 5,24). Tekst wydaje się zatem sugerować, że Henoch nie umarł, ale został w jakiś sposób fizycznie zabrany przez Boga. Nie ma jednak żadnego wyjaśnienia, dokąd Bóg go zabrał. Wiele wieków później Jezus, syn Syracha, napisał, że Henoch został wzięty z Ziemi: Henoch podobał się Panu i został przeniesiony (Syr 44,16); nie było drugiego spośród stworzonych na ziemi jak Henoch, on bowiem z ziemi został uniesiony (Syr 49,14). Dopiero jednak List do Hebrajczyków nie pozostawia żadnych wątpliwości, stwierdzając, że Henoch w ogóle nie umarł: Przez wiarę Henoch został przeniesiony, aby nie oglądał śmierci (Hbr 11,5). Czym sobie zasłużył na taką łaskę? W przekładzie Biblii Tysiąclecia czytamy, że Henoch żył w przyjaźni z Bogiem, ale dosłownie pojawia się tam zwrot, że przechadzał się z Bogiem (Rdz 5,22), co nawiązuje do sceny przyjścia Boga do ogrodu Eden. Jego pojawienie się na Ziemi opisane zostało przy pomocy tego samego czasownika, w tej samej formie hitpael. Henoch jest przedstawiony jako wypełniający to, czego nie zrobili pierwsi ludzie w Raju, którzy zamiast przechadzać się z Bogiem, ukryli się przed Nim. Bardzo skąpe biblijne informacje o Henochu rekompensują z nawiązką apokryfy, których autorstwo przypisywano właśnie Henochowi. Tajemnicza postać patriarchy, którego „zabrał Bóg”, fascynowała Żydów. Uważali oni, że skoro Henoch był tak bliskim przyjacielem Boga, poznał wiele Jego tajemnic. W środowisku rabinistycznym pojawiły się nawet spekulacje, że Henoch, wzięty żywcem do Nieba, przemieniony został w anioła pełniącego funkcję boskiego pisarza, zapisującego ludzkie czyny (HenSłow 1-68). Hebrajska Księga Henocha utożsamiła go z Metatronem. Widziano w nim archetyp przekształconego człowieczeństwa i powrotu do stanu sprzed grzechu Adama.
Eliasz porwany do Nieba w wichrze
Kolejny porwanym do Nieba jest Eliasz, niezwykły prorok, żyjący za rządów króla Achaba (874-853) i króla Ochozjasza (853-852). Eliasz nie pozostawił po sobie żadnej księgi, rzucił za to wyzwanie kapłanom Baala i – z pomocą Boga – rozbił tę kapłańską „mafię”, przywracając w Izraelu kult Boga Jahwe. Historię proroka znamy z obszernego opisu pierwszej i drugiej Księgi Królewskiej (1 Krl 17; 2 Krl 1-13). Wersety te stanowią zapis dziejów człowieka Bożego, który pałał wielkim żarem miłości do Boga i który sprzeciwiał się jednoznacznie wszelkim formom idolatrii.
W przypadku Eliasza wniebowzięcie dokonało się przy świadku – jego uczniu Elizeuszu: Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto [zjawił się] wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch: a Eliasz wśród wichru został wzięty do niebios. Elizeusz zaś patrzył i wołał: «Ojcze mój! Ojcze mój! Rydwanie Izraela i jego jeźdźcze!». I już go więcej nie ujrzał (2 Krl 2,11).
Na wielu obrazach i ilustracjach Eliasz siedzi w ognistym rydwanie, ale w sensie ścisłym tekst mówi jedynie o tym, że ognisty wóz i rumaki rozdzielili Eliasza i Elizeusza, natomiast proroka porwał do góry wicher. 1 Księga Machabejska 2,58 dodaje: Eliasz z powodu wielkiej gorliwości o Prawo został wzięty do Nieba.
Żydzi wierzyli w jakąś formę bytowania Eliasza, dzięki której mógł on realnie powrócić na ziemię w czasach mesjańskich, o czym świadczy proroctwo Malachiasza: Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi [izraelskiej] przekleństwem (Ml 3,23-24). Można by to uważać za metaforę, ale autor Księgi Syracha napisał wprost o Eliaszu: Ty, który zostałeś wzięty w skłębionym płomieniu, na wozie, o koniach ognistych. O tobie napisano, żeś zachowany na czasy stosowne, by uśmierzyć gniew przed pomstą, by zwrócić serce ojca do syna, i pokolenia Jakuba odnowić” (Syr 48,9-10).
Domniemane „wniebowzięcie” Mojżesza
Można uznać za uprawnione stwierdzenie, że Biblia wprost wymienia Henocha i Eliasza jako osoby, które doświadczyły końca ziemskiego życia poprzez wniebowzięcie, natomiast w przypadku Mojżesza sprawa nie jest już tak prosta i oczywista.
Niewątpliwie Mojżesz był najwybitniejszą z postaci opisywanych w Starym Testamencie. Nie bez powodu religia żydowska nazywana jest religią mojżeszową. Ten wybawiciel ludu Izraela i wielki prawodawca jako jedyny człowiek otrzymał przywilej bezpośredniego rozmawiania z Panem jak przyjaciel z przyjacielem. Dozwolone mu było także widzieć chwałę otaczającą Jahwe, a mimo to zachować życie. Mimo to tekst biblijny nie wspomina nic o wniebowzięciu Mojżesza oraz potwierdza fakt jego śmierci. Z drugiej jednak strony Księga Powtórzonego Prawa, kończąca Pięcioksiąg, podkreśla, że nikt nie zna miejsca złożenia jego ciała: I umarł tam Mojżesz, sługa Pana, w ziemi moabskiej, zgodnie ze słowem Pana. I pogrzebał go w dolinie, w ziemi moabskiej naprzeciw Bet-Peor; a nikt nie zna po dziś dzień jego grobu (Pwt 34,5-6; por. Wj 34,6). Żydowskie legendy mówią, że to sam Bóg pogrzebał Mojżesza w tajemniczym miejscu, aby jego grób nie stał się miejscem kultu.
Św. Juda Tadeusz nawiązał w swoim liście do tajemniczego sporu (dotyczącego ciała Mojżesza), jaki miał miejsce między Michałem i diabłem: Gdy zaś archanioł Michał tocząc rozprawę z diabłem spierał się o ciało Mojżesza, nie odważył się rzucić wyroku bluźnierczego, ale powiedział: «Pan niech cię skarci!» (Jud 1,9). Z innych ksiąg biblijnych nic o tym sporze nie wiemy, zatem najbardziej prawdopodobnym źródłem jest tu żydowska tradycja ustna. Według jednej z interpretacji Szatan rościł sobie prawa do ciała Mojżesza po jego śmierci, sprzeciwiając się zabraniu tegoż ciała do Nieba. Niektórzy, w nawiązaniu do apokryfu noszącego tytuł „Wniebowzięcie Mojżesza” (zwanego też „Testamentem Mojżesza”), wysnuwają hipotezę, że już w czasach bliskich chrześcijaństwu istniała jakaś ludowa opowieść, według której po śmierci Mojżesza z Nieba zstąpił archanioł Michał, aby zabrać do Nieba jego ciało i nie pozwolić, aby doznało ono skażenia. Szatan natomiast usiłował powstrzymać niebiańskiego archistratega, wysuwając roszczenia, iż ciało Mojżesza należy do niego, ponieważ Mojżesz zabił w młodości Egipcjanina, a więc był mordercą. Niewykluczone, że właśnie do tej hipotetycznej legendy uczynił aluzję autor Listu Judy.
W relacji Józefa Flawiusza odejście Mojżesza miało charakter cudowny i nadprzyrodzony, jak w przypadku Henocha i Eliasza: A gdy żegnał się Eleazarem i Jozuem oraz rozmawiał [z nimi], nagle chmura pojawiła się nad nim i zniknął w pewnym wąwozie (Ant. 4,326). Obecność wyraźnej wzmianki o śmierci Mojżesza żydowski historyk wyjaśnił zaskakującymi słowami: Sam zaś napisał o sobie w świętych księgach, że umarł, gdyż się obawiał, by nie ośmielano się mówić, że z powodu swojej wielkiej cnoty poszedł do Boga (Ant. 4,326). Innymi słowy, Mojżesz został wniebowzięty, ale był na tyle skromny, że wcześniej napisał o swojej śmierci. Istnieją żydowskie midrasze, które poświadczają podobne przekonanie o Mojżeszu: Niektórzy mówią: Mojżesz nie umarł, ale pozostaje [żywy] i tam w górze pełni służbę [kapłańską] (SifDet do Pwt 34,5); Trzej odeszli żywi do nieba: Henoch, Mojżesz i Eliasz (DeutR do Pwt 34,5). Pewien midrasz ukazuje ponadto Mojżesza jako towarzysza Eliasza w czasach mesjańskich. Tekst powołuje się na naukę Jochanana Ben Zakkai (rabina żyjącego w drugiej połowie I wieku) o zapowiedzi Boga skierowanej do Mojżesza: Kiedy Ja im wyślę proroka Eliasza, wy dwaj pójdziecie razem.
Problemy natury teologicznej
Wniebowzięcie Henocha i Eliasza (Mojżesza pomińmy ze względu na brak pewności) stanowiło odzwierciedlenie przekonania o tym, że całe życie wspomnianych było zakorzenione w Bogu i mogli oni przejść do wiecznej egzystencji z Bogiem bez konieczności wcześniejszego doświadczenia śmierci i rzeczywistości Szeolu.
Niektórzy twierdzą jednak, że faktyczne, realne wniebowzięcie wspomnianych postaci byłoby sprzeczne ze słowami samego Jezusa, który według Ewangelii św. Jana powiedział: I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego (J 3,13).
Trzeba jednak zauważyć, że w sensie ścisłym ani Henoch, ani Eliasz nie wstąpili do Nieba, tylko zostali tam wzięci. Wniebowstąpienie (czyli dokonanie tego swoją własną mocą) dotyczy tylko i wyłącznie Jezusa. Ojcowie Kościoła podkreślali, że dlatego właśnie jest mowa o ognistym rydwanie, aby dla wszystkich było oczywiste, że Eliasz nie wstąpił do Nieba o własnych siłach, lecz z anielską pomocą. Św. Grzegorz Wielki napisał: Należy też zauważyć, iż, jak czytamy, Eliasz w wozie został wzięty, aby wyraźnie się okazało, iż będąc tylko człowiekiem potrzebował cudzej pomocy. Ta pomoc przez aniołów została udzielona i okazana, ponieważ i do powietrznego nieba nie mógł ten być wzięty, kogo ociężała słabość jego natury. Nie czyta się natomiast, iż nasz Odkupiciel na wozie przez aniołów był wzięty, gdyż Ten, kto wszystko uczynił, sam o własnej mocy wzniósł się ponad wszystko. Tam powrócił, skąd przybył, gdzie pozostawał (…). Jak Józef sprzedany przez braci był figurą sprzedanego naszego Odkupiciela, tak i Henoch – który był wzięty – i Eliasz – wyniesiony do powietrznego nieba – obaj wskazali na wniebowstąpienie Pana. Miał więc Pan zwiastunów i świadków swego wniebowstąpienia, jednego przed Prawem, drugiego pod Prawem, aby kiedyś przybył Ten, który by mógł prawdziwie Niebo osiągnąć. Toteż, co do porządku w wyniesieniu ich obu rozróżnia się pewne stopniowanie. O Henochu bowiem wspomniano, iż był wzięty, a o Eliaszu, że był wyniesiony, aby potem przybył Ten, który, nie będąc ani wzięty, ani wyniesiony, swą własną mocą wstąpił do Nieba (Homilia 29 głoszona do ludu w bazylice błogosławionego Piotra Apostoła na uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, tłum. ks. Władysław Szołrdski).
Pomijając rozróżnienie między wniebowzięciem a wniebowstąpieniem, nadal pozostaje oczywiście problem pogodzenia tego z teologiczną nauką, że Niebo otworzył dla nas dopiero Jezus poprzez dzieło odkupienia (por. J 14,6). W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: W swojej ludzkiej duszy zjednoczonej z Jego boską osobą zmarły Chrystus zstąpił do krainy umarłych. Otworzył bramy nieba dla sprawiedliwych, którzy odeszli przed Nim (KKK 637). Kiedyś wierzono, że dusze sprawiedliwych oczekiwały Odkupienia i wprowadzenia do chwały Nieba przez Zmartwychwstałego w tzw. limbus patrum, czyli otchłani ojców.
Ponieważ Niebo otworzył dla nas Chrystus przez swoją śmierć i zmartwychwstanie, a Stary Testament wspomina o wniebowzięciu dwóch starotestamentalnych postaci, niektórzy snuli przypuszczenia, że Henoch i Eliasz zostali zabrani do innego rodzaju Nieba niż to, które otworzył Chrystus.
Taką interpretację wydaje się wspierać starożytny grecki przekład zwany Septuagintą, gdzie pojawia się zwrot, że Eliasz został wzięty „jakby do nieba”: Kiedy szli obaj i rozmawiali, rydwan ogniowy i ogniowe konie rozdzieliły ich. Eliu został uniesiony przez wicher tak jakby do nieba. Gdy Elisaje to zobaczył, wołał: «Ojcze, ojcze, rydwanie Izraela i jego konnico!». Aż go stracił z oczu (4 Krl 2,11, Septuaginta, tłum. ks. Remigiusz Popowski).
Nie uszło to uwadze pisarzy chrześcijańskich, posługujących się Septuagintą. Oto kilka znamiennych cytatów: Eliasz wstąpił jakby do nieba, ponieważ był niewolnikiem, ale Chrystus wstąpił do samego nieba, ponieważ był Panem (św. Jan Chryzostom, Druga homilia o Wniebowstąpieniu naszego Pana Jezusa Chrystusa); A Eliasz, jako niewolnik, został wzięty na wyżyny powietrzne, ale nie do nieba, ale jakby do nieba. Pan, jako Władca wszystkiego, wstąpił nie jakby do nieba, ale prawdziwie do nieba wstąpił (Św. Focjusz, Homilia na Wniebowstąpienie Pańskie). Powyższym tokiem rozumowania podążyło także wielu teologów prawosławnych. Eutymiusz Zygaben, cytując Teodoreta z Cyru, napisał Rozkazuje im (aniołom), aby otworzyli bramy wieczne, jak nigdy przedtem nie zostały otwarte dla natury ludzkiej. Ponieważ żaden z ludzi nigdy przez nie nie przeszedł. Chociaż bowiem wielki Eliasz wstąpił, nie do Nieba wstąpił – ale jakby do Nieba (Komentarz do Psalmu 23). Podobne słowa zawarł prawosławny mnich Roman Melodysta w hymnie liturgicznym: Eliasz, siedząc na ognistym wozie, wstąpił, jakby do Nieba, jak napisano, lecz nie osiągnął Nieba (Kondakion na Wniebowstąpienie Pańskie).
Osobna kwestia dotyczy tego, co właściwie oznaczałby zwrot „jakby do Nieba”. Otóż zawsze istniało przekonanie, że Niebo jest rzeczywistością złożoną. Św. Paweł wspomina na przykład o trzecim Niebie (2 Kor 12,2). Na temat powyższy istniało wiele różnorodnych opinii. Św. Grzegorz Wielki twierdził, że w przypadku Eliasza chodziło o „niebo powietrzne”, odrębne od bezcielesnego, a potem do jakiegoś ukrytego miejsca na ziemi został zaprowadzony, gdzieby żył w wielkim spokoju duszy i ciała, aż przy końcu świata powróci i śmierci należność wypłaci (Homilia 29). W British Museum znajduje się manuskrypt przedstawiający Eliasza jedzącego razem z Henochem owoce z rajskiego Drzewa Życia, tak jakby zostali zwolnieni z przekleństwa, jakie sprowadzili na siebie i swoje potomstwo Adam i Ewa. Otoczenie wskazuje na ogród Eden. Jeszcze w czasach średniowiecza wierzono, że znajduje się on ciągle na Ziemi, albo że został „wzięty do Nieba” jako mały fragment ziemskiej rzeczywistości.
Na mocy odkupienia Chrystusa
Jan Paweł II podczas audiencji generalnej 21 lipca 1999 r. powiedział jednak: Przedstawienie nieba jako transcendentnego mieszkania żywego Boga łączy się z przedstawieniem miejsca, do którego wierzący, dzięki łasce, mogą również wstąpić, jak to widzimy w starotestamentowych opowieściach o Henochu (por. Rdz 5,24) i Eliaszu (por. 2 Krl 2,11). Jeśli zatem Henoch i Eliasz wstąpili do Nieba będącego „mieszkaniem Boga”, jedynym rozwiązaniem jest przyjęcie, że otrzymali tam oni wstęp jako łaskę, która pochodziła z odkupienia dokonanego przez Chrystusa – tyle że otrzymali ją wcześniej, tak jak Maryja, gdy została niepokalanie poczęta ze względu na zasługi jej Syna (por. KKK 492; KKK 508). Innymi słowy, Niebo nie było otwarte dla tych, którzy żyli przed Chrystusem, ale Bóg mógł zrobić wyjątek i dać komuś sprzed czasów Chrystusa taką łaskę na podstawie tego, co uczynił Chrystus. Starotestamentalni wniebowzięci są antycypacją tego, co zapowiada św. Paweł w Liście do Tesaloniczan: Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli. Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem (1 Tes 4,14-17).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Analiza mechanizmów powstawania lęku prowadzi do odkrycia sposobów działania pokusy.
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.