Nie, nie brakuje mi Ojca Świętego, bo on nas nie zostawił. Zawsze czuję go za moimi plecami, a w uszach dźwięczy mi jego głos: „Arturo, Arturo...”. To tak jak mówi Ojciec Święty Benedykt XVI: on spogląda z okna domu Ojca Niebieskiego, obserwuje wszystko, co robimy, i zawsze jest do naszej dyspozycji. Po prostu tak odczuwam Jana Pawła II w swoim sercu.
KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: – Był Pan fotografem sześciu papieży, wieloletnim fotografem Jan Pawła II i świadkiem jego świętego życia. Czy odczuwa Pan brak tego papieża, który był Pana przyjacielem?
ARTURO MARI: – Tak, mogę się uważać za świadka życia Jana Pawła II. Byłem bardzo blisko tego Papieża przez 27 lat. Dlatego jestem przekonany, że on jest w niebie, bo jego życie było święte. Nie, nie brakuje mi Ojca Świętego, bo on nas nie zostawił. Zawsze czuję go za moimi plecami, a w uszach dźwięczy mi jego głos: „Arturo, Arturo...”. To tak jak mówi Ojciec Święty Benedykt XVI: on spogląda z okna domu Ojca Niebieskiego, obserwuje wszystko, co robimy, i zawsze jest do naszej dyspozycji. Po prostu tak odczuwam Jana Pawła II w swoim sercu.
– Oddajemy dziś uszanowanie relikwiom Jana Pawła II, kroplom jego krwi. Pan także jest dla całego świata takim relikwiarzem...
– Zawsze mówię: Panie, nie jestem godzien... Zawsze chciałem tylko dobrze wykonać moją pracę, by wobec świata dać świadectwo o nim. Chciałem także zaświadczyć o wielkiej pracy tego wielkiego człowieka, pokazać światu jego pokorę i miłość, jego rozmodlenie i wierność Bogu i Kościołowi, a także Maryi, której oddał się cały. Całe swoje życie związał przecież z zawołaniem „Totus Tuus”, a Matka Boża zawsze go strzegła i chroniła. Dowodem jest tu nie tylko obrona Maryi z zamachu na Placu św. Piotra 13 maja 1981 r., co mogliśmy zobaczyć. Matka Boża z Fatimy była obecna także w innym, bardzo trudnym dla Ojca Świętego momencie. Teraz możemy już powiedzieć o drugim zamachu na jego życie w Fatimie, kiedy to osoba przebrana za księdza usiłowała zabić Papieża. Został ochroniony przez Maryję.
– Jak Pan przeżył dzień 13 maja 1981 r.?
– Muszę powiedzieć, że zawsze traktowałem Jana Pawła II jak mojego ojca, a i on traktował mnie jak swojego syna – tylko ojciec tak zwraca się i tak oddziałuje na syna. Tego dnia byłem na Placu św. Piotra. O 17.25 znajdowałem się ok. 1 metra od Ojca Świętego. Usłyszałem dwa strzały i zobaczyłem Jana Pawła II upadającego obok mnie. Co czułem w tym momencie? Dla mnie upadł wtedy świat. Mój ojciec nie żyje... Są momenty, sekundy, kiedy zadaje się pytanie: Dlaczego? Dlaczego ktoś czyni coś takiego takiej osobie...?
Drugie pytanie, jakie ludzie często mi zadają, brzmi: Jak w takiej chwili robi się zdjęcia? Nie wiem. Chociaż jako profesjonalista wiem, że istnieje coś takiego jak dokumentacja. Być może był to odruch, rodzaj przyzwyczajenia. Ale myślę też, że moją ręką kierowała wtedy również Matka Boża, bo w takim momencie po prostu nie wiem, czy sam z siebie uczyniłbym to wszystko. Potem były momenty wielkiego smutku, szybka podróż do kliniki Gemelli, nocna operacja; były momenty trudne, towarzyszył im lęk i strach. Późnym rankiem Ojciec Święty został przewieziony z sali operacyjnej. Widziałem rzesze modlących się wiernych na zewnątrz szpitala, widziałem też lekarzy, którzy mieli opuszczone głowy, gdy pytano ich o zdrowie i życie Papieża. To były naprawdę godziny wielkiego smutku. Aż do momentu, kiedy usłyszeliśmy, że Ojciec Święty żyje, i zrozumieliśmy, że to Matka Boża go ochroniła. I to był także najpiękniejszy moment mojego życia.
Potem wielką radość stanowiło dla mnie fotografowanie Ojca Świętego na łóżku szpitalnym, potwierdzanie ludziom, że on żyje. Cieszyłem się, że mogłem to udokumentować.
– Czy Pan był z Ojcem Świętym, gdy odwiedzał Alego Agcę w więzieniu?
– Tak, byłem. Na widok tego zbrodniarza wszystko zatrzęsło się we mnie z gniewu i oburzenia za to, co zrobił Ojcu Świętemu. Jednak jako człowiek wierzący i respektując postawę Ojca Świętego, musiałem się opanować. Był to moment bardzo emocjonalny, moment przebaczenia. Ojciec Święty mógł w jakimś sensie spowiadać tego człowieka. Ale tego, co mówili, nie wiem. Mogłem jedynie przekazać światu zdjęcia ze spokojną twarzą Jana Pawła II podczas spotkania z Alim Agcą. Zobaczyłem twarz Agcy zupełnie inną niż wcześniej. Zrozumiałem, że to był zwykły zbrodniarz, niezrównoważony psychicznie.
– Jak Pan wspomina polskie spotkania z Ojcem Świętym? Które z nich najbardziej utkwiły w Pańskiej pamięci?
– Bardzo emocjonalnym spotkaniem Papieża w jego Ojczyźnie była dla mnie jego wizyta w Oświęcimiu. Widziało się tam miłość tego człowieka klęczącego w miejscu śmierci tysięcy niewinnych ludzi, wobec ściany śmierci, w celi o. Kolbego – tam widziałem Ojca Świętego zupełnie innego. Wystarczyło widzieć jego modlitwę, aby wiedzieć, że jest to święty na ziemi. Przemawiał wielkim milczeniem, a zarazem wielką siłą swojej wiary. Dla mnie, patrzącego na wiele znaków w Oświęcimiu, najpiękniejszym znakiem był Jan Paweł II.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.