Po tych wyborach nie obudziliśmy się w innej Polsce. Chyba tylko o tyle, że po raz pierwszy w historii III RP dotychczas rządzący ponownie wygrali wybory. W jaki sposób, dlaczego tak się stało i jakie będzie to miało konsekwencje – tu już zdania są wyraźnie podzielone
Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, przy wprowadzaniu tej zmiany przewidywał, że wzmacnia pozycję dużych partii. – Jednomandatowe okręgi wyborcze miały spowodować dominację osobowości. Realia są takie, że mamy do czynienia z dominacją dużych partii – twierdzi. W większości regionów gwarancją wygranej był szyld PO, a w południowej, południowo-wschodniej i częściowo środkowej Polsce – PiS. Rozkład głosów w wyborach senackich jest nieco podobny do tego w wyborach do Sejmu.
Po jednej stronie
Niektórzy komentatorzy podkreślają, że PiS w tych wyborach nie walczył o wynik, ale walczył z PO, a przede wszystkim z mediami. Przypadków skrajnego zaangażowania liberalnych mediów po stronie rządzącej partii było sporo. Zagrzewał ich Adam Michnik, a komentatorzy jego gazety otwarcie dziękowali Tomaszowi Lisowi, prezenterowi debat w publicznej telewizji, za to, że „rozszczelnił maskę” nielubianego przez nich lidera PiS. To tak – wskazywał jeden z komentarzy – jakby po meczu jedna z drużyn złożyła podziękowania za pomoc... sędziemu.
Wiktor Świetlik, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy i publicysta, ocenia (zastrzegając, iż robi to jako dziennikarz, a nie szef Centrum), że wielu dziennikarzy na czas kampanii wyborczej zapomniało, jaki wykonuje zawód. – Zamienili się w specjalistów marketingu politycznego, przy czym asymetria w sympatii i przekazie była wyraźnie na korzyść partii rządzącej, a nie na korzyść opozycji – mówi. – Dysproporcja była rażąca i niczym nieuzasadniona. PO była partią, z którą sympatyzowano, PiS tą, którą zwalczano.
Dobrze ilustruje to – jak podkreśla Świetlik – historia Ewy Czeszejko-Sochackiej, kandydatki PO do Sejmu z Warszawy. Sfilmowano ją, gdy tuż przed wyborami rysuje czyjś samochód w zemście za utrudnienie wyjazdu z garażu. – Gdyby zrobił to nawet nie kandydat na posła, lecz choćby radny PiS – media wałkowałyby sprawę przez trzy dni przed wyborami, a że była kandydatką PO, mało kto o tym słyszał. Ktoś trafnie napisał w „Polsce The Times”, że dziennikarze zachowywali się w tej kampanii, jakby załatwiali sobie pracę na kolejne cztery lata.
Słupki sondażowe
Sytuacja PiS nie jest komfortowa, wszak jego dystans do PO wyniósł nie kilka (jak przypuszczano w przeddzień wyborów), lecz prawie 10 procent. PiS nie wzmocnił się, jak przypuszczano, zachował jednak pozycję głównej siły opozycyjnej. Nic dziwnego, że większość liberalnych mediów, zgodnie z zasadą patrzenia na ręce nie rządzącym, lecz opozycji, zajęła się po wyborach z wielką energią właśnie partią Jarosława Kaczyńskiego.
– Badania, z których korzystaliśmy, nie do końca oddawały prawdziwą sytuację. W Polsce nie wszyscy przyznają się do swoich preferencji – tłumaczył Adam Hofman, rzecznik PiS. Jak przyznał jednak, ugrupowanie musi sobie odpowiedzieć na pytanie, jak przygotować się do następnych wyborów, jak rozmawiać i komunikować się z Polakami, żeby było to skuteczne. Tym bardziej że nie zanosi się na stabilizację, lecz na rozchwianie nastrojów społecznych.
Robert Gwiazdowski nie spodziewa się żadnej większej zmiany w polityce rządu. Poprzedni rząd Donalda Tuska nie przyzwyczaił nas do tego, że potrafi zrobić coś rozsądnego, i najpewniej nic się w tym względzie nie zmieni.
– Czasy takich polityków, którzy chcieli przejść do historii jako ci, którzy zrobili coś wielkiego i żeby historia – a nie wyborcy – ich oceniła, dawno minęły. Nie ma polityków na miarę Reagana, pani Thatcher, Kohla czy wcześniej Adenauera. Najważniejsze dla polityków okazuje się wygranie wyborów. Dziś znaczna większość kieruje się słupkami sondażowymi. A słupki nie pomagają w przeprowadzaniu niezbędnych dla Polski reform.
Nie należy się liczyć na początku kadencji – czyli wtedy, gdy najłatwiej przeprowadzić reformy – z istotnymi zmianami w postępowaniu rządu. Teraz jeszcze jest wszystko w miarę w porządku i tego rządzący będą się trzymać. Spodziewam się jednak sporych tąpnięć w gospodarce światowej. I te tąpnięcia wymuszą również zmiany w postępowaniu polskiego rządu – ocenia dr Gwiazdowski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.