Maksymilianowe umiłowanie Niepokalanej

O. Mirosław M. Adaszkiewicz

publikacja 10.12.2011 20:45

Wszyscy, którzy nawet tylko pobieżnie znają historię życia św. Maksymiliana Kolbego, wiedzą o jego przywiązaniu do Matki Najświętszej. Warto wskazać przynajmniej kilka miejsc, które zapoczątkowały, pogłębiły i rozwinęły maryjność Świętego. Niewątpliwie pierwszym z nich był dom rodzinny

Rycerz Niepokalanej 12/2011 Rycerz Niepokalanej 12/2011

 

Wychowawczyni

Młody Rajmund kult Maryi wyniósł z domu rodzinnego. W tym kulcie się wychował. Na całe życie pozostała mu niezłomna, dziecięca wiara w to, że Ona w niczym nie zawiedzie, nawet w wypadkach wydawałoby się beznadziejnych. Całe swoje życie podporządkował Matce niebieskiej.

Sam pisał, wspominając, jak w jego umyśle zrodziła się idea służby dla Matki Bożej: "Pamiętam, że jako mały chłopiec kupiłem sobie figurkę Niepokalanej za 5 kopiejek".
Po latach matka o. Kolbego, wspominając czas jego dzieciństwa, opowiadała o częstych modlitwach syna przed figurką, która stała w ołtarzyku domowym, i o głębokim wrażeniu, jakie te modlitwy robiły na małym chłopcu.

Matka św. Maksymiliana po jego śmierci opowiedziała, jak mały Rajmund zwierzył się jej, że gdy modlił się w pabianickim kościele św. Mateusza przed obrazem Matki Bożej, Niepokalana pokazała mu dwie korony, białą i czerwoną, z wyjaśnieniem, iż jedna z nich oznacza czystość, a druga męczeństwo. Mały czciciel Maryi z zapałem wyciągnął ręce po obydwie korony.

Maryja już od wczesnych lat stała się dla Kolbego punktem wielkiego zainteresowania i drogowskazem życia oraz jego Wychowawczynią i Przewodniczką.

Walka i służba

Kolejnym etapem jego maryjnej drogi był Zakon św. Franciszka z Asyżu. Formacja zapoczątkowana we Lwowie w zakonnym gimnazjum i na nowicjacie franciszkanów też miała swoje maryjne ślady. Po latach tak pisał: "W internacie, na chórze, gdzie słuchaliśmy Mszy świętej, z twarzą o ziemię obiecałem Najświętszej Maryi Pannie królującej w ołtarzu, że będę walczył dla Niej - jak - nie wiedziałem, ale wyobrażałem sobie walkę orężem materialnym".

Ten okres swego życia ujął on w krótkim zdaniu: "Mimo dużej skłonności do pychy, Niepokalana pociągała mnie silniej".

Trudno mu było jeszcze zdać sobie sprawę, w jaki sposób ma się Matce Bożej poświęcić. Dlatego szukał wzorów wśród świętych, mających szczególną cześć dla Tej, której on jeszcze czcić nie umiał. Oto, co w związku z tym pisze w swych wspomnieniach: "Na klęczniku miałem w celi stale obrazek jakiegoś świętego, któremu objawiła się Niepokalana, i często modliłem się do Niej. Widząc to, ktoś z zakonników powiedział mi, że mam duże nabożeństwo do tego świętego". A on właśnie przez świętych szukał drogi do Tej, której chciał się poświęcić całkowicie i zupełnie.

Idea walki, służby dla Niepokalanej snuje się, a nawet potęguje w umyśle i sercu młodego Maksymiliana nieustannie.

Nowe imię

Niewątpliwie istotnym etapem jego maryjnej drogi będzie pobyt na studiach w Rzymie. To tam można powiedzieć, dojrzała w pełni jego koncepcja maryjnej drogi. Istotnym dowodem interwencji Niepokalanej w jego życiu było następujące wydarzenie. W liście do swojej matki z 6 kwietnia 1914 r. donosi, że o mało nie utracił palca u prawej ręki. Usłyszawszy od lekarza, co go czeka, zaaplikował otrzymane od swego rektora lekarstwo, którym była cudowna woda z Lourdes. Wspomina to wydarzenie z radosnym wzruszeniem: "Nasz lekarz usłyszawszy, że mam wodę z Lourdes, z radością sam ją przyłożył. I cóż się stało? Nazajutrz zamiast operacji i skrobania kości usłyszałem od lekarza szpitalnego, że nie widzi potrzeby i po kilku opatrunkach byłem zdrów. Chwała więc Panu Bogu i cześć Niepokalanej".
Skromną na pozór dołączył Maksymilian uwagę do wiadomości o złożeniu ślubów wieczystych: "Na ślubach przybrałem jeszcze imię Maria". Niewiele słów, ale świadczą one, że oto już wtedy czuł się własnością Maryi i imię Matki Bożej nierozerwalnie złączył ze swoim imieniem.

Cały Maryi

Św. Maksymilian zapatrzony był bez reszty w postać Najświętszej Maryi Panny. Najpierw gorliwie wpatrywał się w obraz Matki Bożej Częstochowskiej, przed którym razem z rodzicami odmawiał codzienny pacierz w domu, gdy był dzieckiem. A potem zapatrzył się w ten, który malował sobie tekstami Pisma Świętego w czasie studiów, rozważaniami tajemnic różańcowych czy śpiewanymi pieśniami. Powoli ten obraz stanął przed nim jako najważniejszy w życiu. On stał się ideałem i wzorem, drogowskazem i celem. Z tego zapatrzenia się w obraz Niepokalanej zrodzi się oddanie się Jej jako Pani, Hetmance i Królowej - bez reszty. Również z tego zapatrzenia zrodzi się pragnienie, by także dla innych ten właśnie obraz stał się obrazem, za którym warto iść. Tak powstanie Rycerstwo Niepokalanej, które ogarnie miliony ludzi, oddających się Matce Najświętszej na służbę przez naśladowanie Jej cnót, Jej wzoru życia. Tak zrodzi się cały wysiłek wydawniczy i prasowy: "Rycerz Niepokalanej", "Mały Dziennik", pisma dla dzieci i młodzieży oraz wiele innych. Tak ukształtuje swoją pracę apostolską w Rzymie, w Niepokalanowie polskim i japońskim, i będzie myślał o zakładaniu Niepokalanowów na całym świecie.

 



Cukierki od Mamy

W 23. roku życia widzimy Świętego w nowej fazie duchowego rozwoju. Jest to okres krystalizowania się w nim idei dotyczącej walki dla Matki Bożej, a urzeczywistnionej praktycznie przez założenie Rycerstwa Niepokalanej.

Już 20 stycznia 1917 r., podczas medytacji w kaplicy w kolegium, przyszło mu natchnienie założenia stowarzyszenia, które by w szczególny sposób służyło Niepokalanej, a przez Nią zbliżało dusze do Boga.

W tym dniu mijało 75 lat od chwili, gdy Matka Boża objawiła się w Rzymie, w kościele św. Andrzeja delle Fratte Żydowi Ratisbonne'owi, i spowodowała jego nawrócenie. Maksymilian, rozmyślając nad faktem tego nawrócenia, uświadomił sobie wielką potęgę Matki Najświętszej, która może nawet swych największych wrogów zmienić w wierne sługi. Dlatego za Patronkę wszelkiej działalności wybrał Matkę Bożą i Jej się powierzył. Br. Maksymilian w rozmowach z kolegami dowodził z przekonaniem, że jeżeli zrealizuje się ten program, otworzą się źródła łask Bożych przez pośrednictwo Niepokalanej.

Odtąd ważniejsze zdarzenia w życiu o. Maksymiliana łączyć się będą zawsze z dniami Maryjnymi, poświęconymi Jej szczególnej czci. Sam o. Kolbe będzie też przekonany, że jako kochające dziecko Maryi, zwłaszcza w Jej święta, doznawać powinien specjalnej opieki Matki Bożej. Niepokalana jako dobra Matka w swe święta dawać mu będzie chwile radości i powodzenia, które on swoim prostym językiem nazwie "cukierkami".

Miłość i troska o Kościół

Idea przyszłego stowarzyszenia wypłynęła ze szczególnej miłości br. Maksymiliana do Matki Bożej i specjalnego do Niej nabożeństwa. Była ona wyrazem jego wewnętrznego nastawienia do Tej, której figurkę jako mały chłopiec kupił sobie za 5 kopiejek i do której gorąco się modlił przez całe dotychczasowe swoje życie. Ale idea ta, która w skutkach okazała się tak wielką, wyrosła także z katolickiego ducha o. Kolbego i z wielkiego ukochania Kościoła świętego przez tego syna polskiej ziemi.
Jak niegdyś w życiu św. Franciszka z Asyżu głos mówiący mu, by naprawił Kościół, doprowadził konkretnie do wzmocnienia życia duchowego w całym Kościele, tak samo wielka idea przyszłego rycerza Niepokalanej powstała z głębokiej troski o Kościół katolicki.

O. Maksymilian sam po latach nie inny poda powód powstania swej idei, jak właśnie miłość i troskę o Kościół.

Bezpośrednią przyczyną założenia stowarzyszenia były coraz bardziej wrogie wystąpienia masonów i innych nieprzyjaciół Kościoła w samej stolicy chrześcijaństwa. Wobec takiego stanu rzeczy w jego duszy powstała myśl założenia organizacji do walki z masonerią i innymi sługami Lucyfera.
Pierwszym więc powodem powstania wielkiej idei o. Maksymiliana były cierpienia Kościoła. Podstawą, na której chciał oprzeć przyszłe Rycerstwo Niepokalanej, była wprawdzie jego osobista miłość do Matki Bożej, ale miała ona o wiele głębsze podłoże. Było nim tradycyjne, bo sięgające samej kolebki Zakonu, nabożeństwo franciszkanów ku Niepokalanie Poczętej.

Na dwóch wielkich miłościach - do Kościoła i dusz ludzkich - oparł Maksymilian dzieło największej miłości swego życia ku Niepokalanej - przyszłe stowarzyszenie, które miało im służyć, a Ją czcić.

Skoro zamierzone stowarzyszenie miało walczyć z wrogami Kościoła, nazwał je Milicją. Ponieważ na jego sztandarze miała być Matka Boża, Najświętsza i bez grzechu poczęta, dlatego - Milicja Niepokalanej (obecnie Rycerstwo Niepokalanej).

Cel działania

Celem stowarzyszenia miała być dziwna walka - staranie się o nawrócenie wszystkich błądzących i wrogów Kościoła. Warunkiem przynależenia było, aby Niepokalana była wszystkim, a członkowie tylko narzędziami w Jej ręku i Jej zupełną własnością - po prostu mieli być Jej w najściślejszym tego słowa znaczeniu. Środkami zaś, jakimi stowarzyszenie miało się posługiwać, miały być - wszystkie, byle godziwe. Jako zewnętrzny znak oddania Niepokalanej przyjął Cudowny Medalik i zalecał jego rozpowszechnianie.

Założone stowarzyszenie miało najbujniej rozkwitnąć w Ojczyźnie. Rozwój miał się rozpocząć od założenia Koła MI wśród młodszych kolegów i studentów w Krakowie, gdzie młody doktorant podejmie wykłady w seminarium, by później jak ziarno gorczycy mogło rozrosnąć się w wielkie drzewo i objąć swoim zasięgiem miliony rycerzy zespolonych z Niepokalaną do prowadzenia ludzi do Boga.

Maryjne credo

Ciesząc się z otrzymanych święceń kapłańskich, kieruje swoją wdzięczność ku Niepokalanej i tak pisze: "Całą tę sprawę uznaję z wdzięcznością jako dar uproszony przez Niepokalaną naszą wspólną Matuchnę. - Ileż to razy w życiu, a szczególnie w ważniejszych jego przejściach, doznałem szczególnej Jej opieki. - Chwała zatem Sercu Przenajświętszemu przez Niepokalanie Poczętą, co jest narzędziem w ręku miłosierdzia Bożego do rozdawania łask. - Całą też mą ufność na przyszłość w Niej pokładam... We wszystkim uznaję szczególną opiekę Niepokalanej Matuchny". Święty daje tym samym wspaniałe świadectwo miłości do Niepokalanej i wyznaje swoiste maryjne credo.