Sztuka świętowania

ks. Janusz Stańczuk

publikacja 31.01.2012 22:54

Objawienie Pańskie, objawienie Mądrości to najważniejsze styczniowe święto. Nie zapominamy także o babciach i dziadkach. Tego dnia nie ma w kalendarzu liturgicznym, ale jest w naszym sercu. To Bóg tworzy dla nas rodzinę i każda okazja jest dobra, by podziękować za miłość.

Sygnały Troski 1/2012 Sygnały Troski 1/2012

 

Kiedy piszę kredą na drzwiach trzy świąteczne litery, czasami zawaha się ręka: K+M+B czy może: C+M+B? Wspomnieć mędrców ze Wschodu czy poprosić Chrystusa o błogosławieństwo? (Christus Mansionem Benedicat). A może, jak w niektórych regionach: J+M+J? (Jezus, Maryja, Józef). Dla mnie to problem nie tylko akademicki, ale również okazja do refleksji.

Najbardziej utożsamiam się z pierwszym napisem. Nieznani mędrcy symbolizują Kościół pielgrzymujący, poszukujący światła, zmagający się z herodiańskim przepychem i makiaweliczną przewrotnością niektórych ludzi władzy, pozornie zatroskanych o losy człowieka. Mędrcy mieli wielką chwilę, lecz nie dzięki luksusowej podróży i kosztownym podarkom. Zgięli kolana w imieniu mądrzejszej części ludzkości, nie dyskutowali z ubóstwem, które ujrzeli, i dlatego poznali początek Mądrości na ziemi. Wrócili do ojczyzny „inną drogą”, unikając zła nie tylko w sensie geograficznym, ale i duchowym. Bo zawsze istnieje jakaś „inna”, lepsza droga wyboru.

Zazwyczaj po każdych Świętach trochę narzekamy; że mało tego świętowania, że niedosyt jakiś pozostał wszędzie z wyjątkiem żołądka. Tak, to prawda – sztuka świętowania przeżywa swoje kryzysy. Nie umiemy sięgać do istoty rzeczy, a mnożąc gadżety (jedzenie, podróże, prezenty) nie możemy zaspokoić (vel: oszukać) swojej tęsknoty za czymś mistycznym, niespotykanym. Mało osób pamięta, że kiedy na początku IV wieku cesarz Konstantyn uwolnił chrześcijaństwo i ustanowił niedzielę dniem wolnym od pracy, przeciwko temu drugiemu nakazowi protestowała ogromna część uczniów Chrystusa. Obawiano się okazji do lenistwa (a etos pracy był jednym z wyróżników chrześcijaństwa). Czas wolny nie był konieczny do świętowania. Lękano się także utożsamiania niedzieli z kultem Mitry, boga słońca. Nie chcę, oczywiście, namawiać do pracy w niedzielę, ale czy można dziwić się tym intuicyjnym obawom pierwszych chrześcijan? Dzisiaj także dla wielu osób miarą wielkości święta jest jego długość (długi weekend), a nie egzystencjalna głębia czy poziom relacji z Bogiem i z innymi ludźmi. I czy rzeczywiście przy niejednym święcie oddajemy cześć Bogu-Miłości, a nie wygrzewamy się w promieniach boga-słoneczka na kolejnej wyprawie za miasto?

O tym mówią do mnie mędrcy ze Wschodu, pokornie szukający światła, nie przerażeni pomysłami szaleńca ani olśnieni ekskluzywnym dworem. Chcą spotkać Tajemnicę!  Być może dlatego współcześni demiurgowie z upodobaniem serwują ludziom szukającym wrażeń swoje pseudoprzepowiednie o końcu świata, o katastrofach i tajemnych mocach zagrażających cywilizacji. I postraszyć przyjemnie (jak dzieci na koloniach), i dolar wpadnie do kieszeni, bo człowiek znużony powszedniością bytu codziennego chętnie zapłaci za chwilę niecodziennego strachu. 

Objawienie Pańskie, objawienie Mądrości to najważniejsze styczniowe święto. Nie zapominamy także o babciach i dziadkach. Tego dnia nie ma w kalendarzu liturgicznym, ale jest w naszym sercu. To Bóg tworzy dla nas rodzinę i każda okazja jest dobra, by podziękować za miłość.