Zawsze można otrzeć twarz

Ks. Zbigniew Kapłański

publikacja 28.02.2012 15:22

W tym roku liturgicznym zatrzymaliśmy się nad zdaniem: Kościół naszym domem. Znaczy to, że wszyscy, którzy wraz z nami do Kościoła należą, są jakby współdomownikami. Co roku, w Wielkim Poście próbujemy – zgodnie z Tradycją Kościoła – wracać do Drogi Krzyżowej, nabożeństwa, które pomaga nam zrozumieć, jak wiele znaczymy dla Boga, skoro Jego Syn jako pierwszy przeszedł tą drogą, wskazując zwycięstwo nad grzechem, złem i śmiercią.

Nasza Droga 4/2012 Nasza Droga 4/2012

 

Dzisiaj połączymy refleksję nad poszczególnymi stacjami Drogi Krzyżowej z rozważaniem różnych sytuacji, w których ktoś z naszych współbraci cierpi – a w nim sam Jezus Chrystus. Przecież „co uczyniliście któremuś z moich braci najmniejszych, mnieście uczynili” (por. Mt 25, 40)

 

Stacja I: Oskarżenie
(Pan Jezus na śmierć skazany)

Ktoś przy mnie jest oskarżony, pomówiony o coś, czego nie zrobił. Jezus woła we mnie, by stanąć w obronie tamtego, by zmusić innych do myślenia, by wszyscy zanalizowali sytuację i od nowa przyjrzeli się temu wydarzeniu…

A jeśli ten, kogo oskarżają, jest winny? Czy nie trzeba, z jednej strony szukając jego dobra, znaleźć wszystkie okoliczności, które doprowadziły do danej sytuacji, a z drugiej znaleźć takie rozwiązanie, które będzie nauką? Łatwo ukazać i „mieć z głowy”, trudniej, ale i mądrzej znaleźć takie wyjście, które sprawi, że wszyscy staną się lepsi…

Któryś za nas cierpiał rany...

 

Stacja II: Reakcja na niewierność
(Jezus bierze krzyż na swoje ramiona)

Jestem świadkiem, że ktoś chce uciec. Czasem od własnej odpowiedzialności, czasem od trudu towarzyszenia jakiemuś człowiekowi. Może tamtemu coś po raz kolejny się nie udało, może nie umiał być wierny danemu słowu, podjętym zobowiązaniom…

Dużo łatwiej jest wycofać się, powiedzieć: „Nie mam z tym nic wspólnego”. Jak będę stał obok niewiernego, może ktoś pomyśli, że jestem współwinny?

Spojrzenie na Jezusa pozwala wytrwać, pomaga być blisko komuś, kto jeszcze nie nauczył się wierności.

Któryś za nas cierpiał rany...

 

Stacja III: Skreśleni
(Jezus upada po raz pierwszy pod krzyżem)

Na Mszę Świętą niedzielną przyszła dziewczyna w ciąży. Siedemnastolatka. Wiadomo, że nie ma męża. Wiadomo, co zrobiła. Da się słyszeć ciche zdania, brzmiące jak syk węża: „Jak ona ośmiela się tu przyjść? Co ona sobie myśli? Jak jej nie wstyd?”.

A ona zna swój błąd, choć może nie rozumie tego wszystkiego… Ona zaufała, ktoś potraktował ją jak śmiecia. Ona wie, gdzie przyszła, może liczy na to, że spotka Jezusa, który nigdy nikogo nie potępił.

Może najbardziej powinni się wstydzić ci, którzy osądzili, zamiast podejść i zaproponować pomoc.

Któryś za nas cierpiał rany…

 

Stacja IV: Wiedziała jak…
(Jezus spotyka swoją Matkę)

Matka, która z wielkiego cierpienia nie miała w sercu słów. A jednak wiedziała, co robić. Spojrzała z miłością, która umacnia.

Był świadkiem, jak rodzice się kłócili, był świadkiem ich odchodzenia, niewierności. Z bólem stwierdził, że przerósł rodziców, że on jest bliżej Boga niż ci, którzy dali mu życie.

Szukał sposobu, aby dać im życie wieczne, to znaczy przyprowadzić ich do zdroju łaski, do zdroju przebaczenia.

Niejedno dziecko pomogło rodzicom być bardzo blisko Boga.

Któryś za nas cierpiał rany...

 

Stacja V: Zdjąć maskę przymusu
(Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi)

Jak bardzo cierpi matka, której dziecko spełnia jej prośbę z miną wyrażającą przymuszenie. Jak bardzo cierpi ojciec, który widzi, że jego zakaz jest niezrozumiany, choć to przecież troska o dobro.

Szymon z Cyreny przyjął łaskę przemiany – potem już chciał pomagać Jezusowi.

Dla każdego Pan Jezus przygotował taką łaskę przemiany, każdy może zdjąć z twarzy maskę przymusu.

Któryś za nas cierpiał rany…

 

Stacja VI: Szczere współczucie
(Weronika ociera twarz Jezusa)

Jak często niebo słyszy skargę: „Już w niczym nie mogę pomóc!”. To nieprawda. Zawsze można otrzeć twarz. Nie chodzi o spełnienie obowiązku, tylko spojrzenie, dotknięcie dłoni, zbliżenie serca. Zwykle w milczeniu, bo jakakolwiek rada nie miałaby sensu.

Któryś za nas cierpiał rany…

 

Stacja VII: Ufaj!
(Jezus upada po raz drugi)

Ojciec, który patrzy na słabnącego syna, matka, która widzi, że córka wchodzi w jakieś bagno… W ich sercach pojawia się wołanie, może nawet bunt. Poczucie bezradności rodzi pokusę przypisania takiej bezradności Bogu. Jeśli Wszechmocny, to czemu na coś takiego pozwala, jeśli nie jest wszechmocny, to…

To jeszcze nie jest upadek, to tylko potknięcie. Można przypomnieć takim rodzicom i wszystkim, którzy stawiają sobie podobne pytania, że wiara podpowiada: „Ufaj! Szukaj łaski przygotowanej dla Ciebie na dzisiaj! Szukaj dobra, które możesz wyprowadzić z tej sytuacji!

Któryś za nas cierpiał rany…

 

 

Stacja VIII: Wyobraźnia rodziców
(Jezus spotyka płaczące niewiasty)

„Płaczcie nad sobą i waszymi dziećmi” (por. Łk 23, 28). Jak trudno jest mądrze kochać…

Bo trzeba powiedzieć, że wspólne mieszkanie przed ślubem to niewiara, że sakrament przemienia człowieka. Bo trzeba zabronić znajomości z kimś, kto uczy zła, kto prowadzi do lekceważenia Boga i stawiania Go nie na pierwszym miejscu.

Czy to rozważanie dla rodziców? Może ktoś z nich je przeczyta, ale każdy z młodych ludzi może rodzicom pomóc. Trudniej we własnej sprawie, ale może w sprawie dotyczącej rodzeństwa…

Któryś za nas cierpiał rany…

 

Stacja IX: Godni szacunku
(Jezus upada po raz trzeci)

Jak często ludzie wyglądają na niegodnych szacunku. Jak często sami – choćby przez wulgarność – sprawiają wrażenie, jakby chcieli sięgnąć dna…

Prawdziwy upadek – to uwierzyć, że ktoś jest niegodny szacunku. A podnoszenie się z upadku, to pomaganie, by ktoś sam siebie zaczął szanować, to bezwzględne odrzucanie wulgarności, pornografii, poniżenia. A może jeszcze nie mówienie o nikim „ciacho” lub podobnie..

Któryś za nas cierpiał rany…

 

Stacja X: Wrażliwości trzeba się uczyć
(Jezus z szat obnażony)

Pewna kobieta opowiadała zdarzenie sprzed czterdziestu lat. O jednym z kolegów z liceum. Działo się to na wycieczce, wspólna kąpiel w jeziorze. I nagle poczuła, że tasiemki stanika ze stroju kąpielowego zostały źle zawiązane i ta część ubrania odpłynęła. Koledzy zaczynają kpić, tylko jeden nie zwraca na to uwagi, idzie na brzeg po swój ręcznik, wchodzi do wody i podaje jej. Czy tak został wychowany? Jak pomóc komuś mieć taką wrażliwość, takie wyczucie?

Któryś za nas cierpiał rany…

 

Stacja XI: Osaczeni
(Pan Jezus przybity do krzyża)

Za często w naszych szkołach ktoś komuś chce „dowalić”, kopnąć leżącego, popchnąć słabego, wyśmiać nieporadnego. Raz to wyraz twarzy, innym razem pokazanie albo wręcz opublikowanie jakiegoś zdjęcia, innym razem ośmieszający, podły dowcip. Niejeden precyzyjnie umie znaleźć słaby punkt u każdego człowieka.

Są odważni, którzy umieją powiedzieć „dość”. Są mądrzy, którzy z „tym, co się prosił” porozmawiają i pomogą przełamać nieśmiałość, popracować nad sobą, ucieszyć się zwycięstwem.

Może trzeba dołączyć do odważnych. Jeśli nie dołączę, mogę się nie nadawać na ojca czy matkę, bo zagrożeniem dla świata jest wychowywanie podłych ludzi. Umiejętność znajdowania słabego punktu może zatruć życie rodzinie, uśmiercać duchowo…

Któryś za nas cierpiał rany…

 

Stacja XII: Przeciw rozpaczy i zniechęceniu
(Jezus umiera na krzyżu)

„Skończyło się”, „Już nie może być dobrze”, „Wszystko stracone”. 

Szatan umie znaleźć jeszcze setki innych podobnych zdań, odwracając uwagę od tego, co wieczne. Na ziemi wszystko się kończy – prócz prawdziwej miłości, miłości, która jest ponad śmierć, która prowadzi do Królestwa Bożego. Matka Najświętsza pewnie niewiele rozumiała, choć wiedziała, że jej Syn to ktoś niezwykły. Ale podobnej niezwykłości nauczyli się od Jezusa wszyscy, którzy byli obok Niej – Jan i inne Marie…

Któryś za nas cierpiał rany…

 

Stacja XIII: Boga się nie zwycięży
(Pan Jezus zdjęty z krzyża)

Gdy skończy się czas cierpienia przychodzi myśl, że teraz trzeba odpocząć. Czy możliwy jest odpoczynek po wydarzeniach, które przerastały człowieka?

Potrzebna jest ta cisza, w której uświadamiamy sobie, że przetrzymaliśmy trudny czas dzięki specjalnej łasce, że sami nie dalibyśmy sobie rady. W tej ciszy widzimy Boga, który jest obok, w tej ciszy ostatecznie dojrzewa zwycięstwo.

Zdjęty z krzyża to ktoś umęczony, ktoś kto sam się dziwi, że przetrwał. Zdjęty z krzyża jest gotowy do zmartwychwstania, bo samo przetrzymanie jest dowodem udziału w zmartwychwstaniu.

Któryś za nas cierpiał rany…

 

Stacja XIV: Boga się nie zwycięży
(Pan Jezus złożony do grobu)

Historia świata podpowiada, że zdanie „Jezusa mamy z głowy” wypowiadano tysiące razy. I za każdym razem okazywało się nieprawdą. To jest takie zadnie, które zawsze zwróci się przeciw tym, którzy je wypowiadają. Zresztą już w Ewangelii widać ich niepewność. Straże przy grobie, potem próba przekupienia strażników, dalsze kłamstwa, krętactwa.

Kto z Nim się zjednoczy, staje po stronie zwycięzców. Można się zjednoczyć z Jezusem Chrystusem przez zauważanie Go w cierpiących, w potrzebujących, można z Nim się zjednoczyć, ofiarowując Mu swoje cierpienie. Na zwycięstwo nie trzeba czekać do śmierci…

Któryś za nas cierpiał rany…

Ci, którzy szli z pomocą Chrystusowi obecnemu w cierpiących, budują Kościół, są perłami Kościoła. Bł. Matka Teresa z Kalkuty, bł. Jan Paweł II, a wcześniej bł. Damian de Veuster, bł. Jerzy Matulewicz i wielu, wielu innych.

Ci , którzy zaznają radości takiego budowania Kościoła po drodze są wolontariuszami, doskonałymi koleżankami i kolegami, a potem wspaniałymi matkami i ojcami. Trzeba robić wszystko, aby żyć w takim świecie, w którym podobni ludzie będą zdecydowaną większością.