O rozwoju, drodze i postępie – z perspektywy pedagoga

Katarzyna Olbrycht

publikacja 29.02.2012 21:24

Zrozumienie zarówno problemów współczesnego wychowania młodego pokolenia, stosunku dzisiejszych dorosłych do własnego życia, jak wreszcie sytuacji ludzi starych wymaga bliższego przyjrzenia się sensowi nadawanemu tym trzem pojęciom – drogi, rozwoju i postępu

Zeszyty Karmelitańskie 57/4/2011 Zeszyty Karmelitańskie 57/4/2011

 

Trzy tytułowe pojęcia – droga, rozwój i postęp – występują w dzisiejszej kulturze w różnych kontekstach i konfiguracjach. Jest to widoczne m.in. w języku. Mówimy: „drogi rozwoju”, „droga postępu”, „rozwój i postęp”, „postęp na drodze rozwoju”. W odniesieniu do konkretnego człowieka – „wszedł na drogę rozwoju”, o społeczeństwie – „weszło na drogę postępu”, w odniesieniu do dziedzin życia – „rozwój techniki”, „rozwój kultury”, wreszcie pedagogicznie – „to dziecko dobrze się rozwija”, „zapewniamy młodemu pokoleniu dobre warunki rozwoju”. Nie pytamy, co ma na myśli ktoś mówiący o „rozwoju”, ale i o „niedorozwoju”, „rozwojowym zacofaniu” czy „cofaniu się w rozwoju”. Rzadko sformułowaniom tym towarzyszy głębsza refleksja nad ich sensem. Rozwój powszechnie kojarzony jest z narastającymi w czasie, pozytywnymi zmianami. Zmianami, które powinny być stymulowane i wspierane indywidualnie oraz społecznie, ponieważ są oczywistą pozytywną prawidłowością, normą, której zachwianie powinno niepokoić, budzić potrzebę interwencji.

Hasła i programy prorozwojowe dotyczące jednostek i społeczeństw formułowane są głównie z perspektywy krajów rozwijających się i rozwiniętych – tzn. osiągających minimum ekonomicznych, technologicznych i politycznych standardów „rozwojowych” oraz dążących do ich podwyższania w skali indywidualnej i społecznej, kulturowej i cywilizacyjnej. I to kraje rozwinięte wyznaczają arbitralnie wskaźniki tak rozumianego rozwoju oraz drogi ich osiągania, co wywołuje w różnych gremiach coraz bardziej burzliwe dyskusje. Ten sposób myślenia prowadzi do uznawania za rozwój jednostki takich zmian, które pozwalają jej poprawnie funkcjonować i uczestniczyć w rozwoju technologicznym, ekonomicznym i politycznym społeczeństwa. Jakość tego funkcjonowania i uczestnictwa określają aktualne potrzeby cywilizacyjne.

Widoczny dziś brak głębszego namysłu nad sensem rozwoju, postępu i ich dróg wynika w znacznej mierze z nieuświadomionego do końca przyjmowania stanowiska biologistycznego. Wszystkie organizmy żywe ze swej natury rozwijają się, podlegają procesom, które od jakiegoś „zalążka”, przez fazy przejściowe prowadzą do pełnego rozwoju i natura sama „programuje” efekt. Jeśli efekt ten może przynosić profity – zysk, przyjemność itp., warto szukać sposobów korygowania procesu naturalnego rozwoju i jego wyników – jego przyspieszania, intensyfikowania, zmieniania ze względu na pożądane skutki.

Możemy obserwować coraz szersze angażowanie nauki w poszukiwanie takich sposobów. Wzrasta ilość wiedzy o warunkach i mechanizmach rozwoju, a tym samym – możliwościach manipulowania rozwojem jednostek, grup, procesów społecznych, gospodarczych itd.

Zrozumienie zarówno problemów współczesnego wychowania młodego pokolenia, stosunku dzisiejszych dorosłych do własnego życia, jak wreszcie sytuacji ludzi starych wymaga bliższego przyjrzenia się sensowi nadawanemu tym trzem pojęciom – drogi, rozwoju i postępu.

W naukach pedagogicznych podkreśla się dziś, za współczesną psychologią, potrzebę stymulowania i wspierania rozwoju człowieka przebiegającego nie tylko w okresie dzieciństwa i wczesnej młodości, ale przez całe życie. Jest to ważna konstatacja współczesnych nauk o człowieku. Zwiększa wrażliwość na problemy ludzi w różnym wieku i na różnych etapach „drogi życiowej”. Wyjaśniając źródła kryzysów związanych z wchodzeniem w kolejne fazy rozwoju, takich jak kryzys dojrzewania czy kryzys wieku średniego, uspokaja podkreślając „normalność”, a nawet ważne „prorozwojowe” funkcje wymuszonych kryzysem zmian myślenia i działania. Liczba wyróżnianych tradycyjnie okresów życia człowieka – dzieciństwo, młodość, dorosłość, starość – dziś zdecydowanie się zwiększyła, obejmując okres prenatalny, niemowlęctwo, wczesny i późniejszy wiek przedszkolny, wczesny i późny wiek szkolny, wczesną i późniejszą młodość, wczesną i późną dorosłość, wiek „poprodukcyjny”, wiek „trzeci” (przywoływany w nazwie coraz bardziej popularnych „uniwersytetów III wieku”) i „czwarty”. Ich szczegółowe charakterystyki zwracają uwagę na specyfikę rozwojową każdego etapu, podkreślają ważną – niezależnie od wieku – aktywność oraz rolę stawianych sobie zadań i celów.

W konsekwencji wzrasta zainteresowanie literaturą psychologiczną i medyczną o charakterze poradnikowym, dostarczającą norm poprawnego, właściwego rozwoju, wskaźników satysfakcjonujących postępów w różnych dziedzinach aktywności psychicznej i fizycznej. Spada zaufanie wobec trudnych do mierzenia i weryfikowania działań rodziców i wychowawców, wobec rad osób bliskich na rzecz diagnoz i wskazań profesjonalnych terapeutów i doradców. Oczekuje się sprawdzonych, doraźnych sposobów wspierania rozwoju, optymalizowania norm, osiągania pożądanych „parametrów rozwojowych”, ale także korygowania niepożądanych zmian rozwojowych, manipulowania ich tempem (np. przyspieszania rozwoju określonych funkcji psychicznych i fizycznych dziecka, zmian wyglądu u niecierpliwych, dojrzewających młodych ludzi, spowalniania procesów starzenia się).

Jest wiele bardziej lub mniej profesjonalnych źródeł takich norm, specjaliści podkreślają jednak ich względność, potrzebę ostrożności w ocenie, uwzględnianie licznych uwarunkowań wewnętrznych i zewnętrznych. Jednakże źródła popularne, a przede wszystkim media, zainteresowane określonymi, korzystnymi dla siebie zachowaniami odbiorców, wyostrzają przekaz o prawie nieograniczonych możliwościach dowolnego, łatwego i szybkiego regulowania rozwoju, na co dzień dostarczając wzorów manipulowania sobą i innymi.

 

 

Już w tym miejscu trzeba wyraźnie określić punkt widzenia pedagoga – wychowawcy. Rozwój, jeśli nie ma być przypadkowym efektem różnych wpływów, wymaga od człowieka aktywnego wysiłku, wytrwałej pracy nad opanowaniem, a następnie utrwaleniem pozytywnych cech, właściwości, zachowań, korygowaniem stanów niepożądanych. Wychowawcze wspieranie innych, przede wszystkim młodszych, w rozwoju musi obejmować dostarczanie pozytywnych wzorów, stawianie zadań uruchamiających kolejne możliwości, ich utrwalanie przez różne formy ćwiczeń, motywowanie do wysiłku bieżącej kontroli i stopniowo – świadomej samokontroli. Czuwanie nad własnym rozwojem i wpływanie na ten rozwój wymaga podejmowanego całe życie samowychowania.

Zrozumienie rzeczywistości ludzkiego rozwoju wymaga jednak cofnięcia się na bardziej zasadniczy poziom pytań i odpowiedzi. Do czego ma prowadzić rozwój? Co ma oznaczać „postęp”? Dokąd mają prowadzić „drogi rozwoju”, żeby doprowadzały do pożądanego celu – „pozytywnych zmian”? Wreszcie – jak tę „pozytywność” rozumieć i sprawdzać? Charakterystyczna dla naszego czasu jest nieobecność tych pytań, tym samym brak odpowiedzi, a w konsekwencji rezygnacja z wpływu na własny rozwój, zgoda na narzucane z zewnątrz oceny rozwoju jednostek i społeczeństw.

Nauki o człowieku dostarczają licznych wskaźników, a nawet mierników fizycznego i psychicznego rozwoju człowieka. Pomiar dotyczy tylko dostępnych cech i właściwości, struktur i funkcji, a więc sfery instrumentalnej, fizycznego i psychicznego, sprawnościowego „wyposażenia” danej jednostki. Im „wyposażenie” to jest bogatsze, tym bardziej zwiększa szanse na skuteczne radzenie sobie w sytuacjach złożonych i trudnych. Choć jest to jedynie wyposażenie niejako „techniczne”, dla wielu rodziców rozwój ich dzieci mierzy się sprawnością obsługi komputera i innych urządzeń technicznych, ilością opanowanych języków obcych, uprawianych sportów, umiejętności artystycznych, skutecznością egzekwowania swoich racji wśród rówieśników. Nie budzi ich niepokoju to, że dziecko nie ma ulubionych książeczek, przyrodę zna tylko z telewizji, nie jest ciekawe świata, nie potrafi wymyślić żadnej zabawy poza grami komputerowymi, nie umie dłużej słuchać, obserwować, opowiadać, pomagać w różnych czynnościach, nie wykazuje żadnych zachowań opiekuńczych, żadnych potrzeb sprawiania przyjemności bliskim, nie potrafi odmówić sobie żadnej przyjemności.

Niestety również szkoła koncentruje się dziś na rozwoju sprawności mierzalnych za pomocą testów, nie podejmując problemu miejsca tych sprawności w ogólnym rozwoju uczniów. Tymczasem wszystkie podstawowe sprawności i struktury decydujące o funkcjonowaniu człowieka – fizyczne i psychiczne (poznawcze, emocjonalne, motywacyjno-działaniowe) – mogą służyć różnym celom, a ich rozwój może być wykorzystywany do zaspokajania skrajnie różnych potrzeb. Kontrola postępów w rozwoju tych sfer człowieka jest ważna i potrzebna, aby uruchamiać podstawowe jego mechanizmy, stymulować rozwój potencjalnych możliwości, likwidować bariery. Nie zastąpi jednakże odpowiedzi na pytania: jaki ma być zasadniczy cel rozwoju człowieka?; jaki jest sens podejmowania własnego wysiłku w tym zakresie, jeśli nie ma gwarancji, że przyniesie pragmatyczne korzyści (dobrą pracę, pożądany standard materialny, komfort fizyczny i psychiczny)?

Współczesna kultura, głównie za pośrednictwem mediów, wdrukowuje człowiekowi cele, które powinien uznać za atrakcyjne, słuszne, motywujące, warte wysiłku. Jako cele rozwojowe deklaruje się oficjalnie w różnych dokumentach programowych autonomię myślenia, niezależność wyborów, podnoszenie poczucia własnej wartości i samooceny, dążenie do „godnego”, sprawiedliwego statusu społecznego, wrażliwość na problemy społeczne i krzywdę drugiego człowieka, świadomość przysługujących człowiekowi praw, ich respektowanie i aktywną ochronę. Taki zestaw cech i postaw określa się „osobowością dojrzałą” i przyjmuje za pożądany teoretycznie kierunek rozwoju człowieka. Z drugiej strony, w praktyce codziennych oddziaływań praktyka społeczna, a głównie przekaz medialny niosą całkowicie odmienny zestaw celów. Są nimi: nieograniczona konsumpcja, bezwzględność w walce o korzyści, przedmiotowe, instrumentalne traktowanie innych zależne od ich przydatności w pożądanej „drodze rozwoju” osobistego i grupowego. Media dyktują każdej grupie wiekowej normy wyglądu i urody, zdrowia i aktywności, myślenia i przeżywania, pracy i odpoczynku, właściwych i niewłaściwych stosunków międzyludzkich, życia rodzinnego i towarzyskiego, świętowania i organizowania życia codziennego, itd. Osiąganie tychże norm staje się pożądanym kierunkiem rozwoju a pozytywne efekty – postępem.

Równocześnie coraz głośniej i bardziej alarmistycznie brzmią diagnozy stanu współczesnego świata i właśnie – perspektyw jego „rozwoju”. Rośnie świadomość zagrożeń ekologicznych, politycznych, społecznych. Kraje wysoko rozwinięte nie są już w stanie zagwarantować bezpieczeństwa i komfortu życia, a ich obywatele, świetnie, wielostronnie wykształceni, dbający o swoją formę fizyczną i sprawność psychiczną nie są wolni od „neurotycznej triady” naszych czasów, na którą, jak stwierdził wybitny psychiatra i psychoterapeuta Victor Frankl, składają się: depresja, agresja i uzależnienia. Ich źródłem nie są zaburzenia w rozwoju psychofizycznym, ale poczucie braku sensu życia.

Wróćmy więc do pytań o cele rozwoju i kryteria postępu. Najpierw trzeba doprowadzić do tego, by pytania te w ogóle się pojawiły i stały się ważne, zaczęły motywować do samodzielnego, odpowiedzialnego szukania odpowiedzi. Ten etap drogi rozwojowej wymaga podkreślenia zasadniczej niepełności człowieka redukowanego do sfery fizycznej i psychicznej. Konieczne jest uznanie kluczowej roli rozwoju duchowego, tzn. rozwoju sfery, która odpowiada za świadomy, dobrowolny wybór realizowanych w życiu wartości, za ich porządkowanie i hierarchizowanie (ustalanie, co jest i ma być najważniejsze, co ma stanowić cel i sens życia). Nie chodzi tu o wartości zaspokajające podstawowe potrzeby człowieka, ale o wartości będące celami potrzeb wyższych, duchowych, stanowiących o człowieczeństwie każdej istoty ludzkiej – poznawczych, moralnych, estetycznych i sakralnych. Wartości te to: prawda, dobro, piękno, świętość. Dążenie do tych wartości, ich realizowanie jest sensem życia człowieka.

 

 

Rozwój duchowy jest na ogół uwarunkowany rozwojem psychicznym (na ogół – ponieważ historia świętych zna wiele przypadków posuwania się na drodze duchowego rozwoju głównie pod wpływem środków nadprzyrodzonych, niezależnie od warunków psychofizycznych). Rozwój zorientowany na wartości wymaga przejścia drogi od poszukiwania i odkrywania wartości duchowych, ich przeżywania i porządkowania, przez ich wewnętrzną akceptację, aż do pełnej internalizacji – uznania za swoje, kierowania się nimi w codziennym życiu, przyjmowania ich za kryterium trudnych decyzji, świadomego urzeczywistniania w świecie. Na tej drodze ważna jest pomoc drugiego, który jest na tyle wiarygodny, godny zaufania, czytelny w swojej bezinteresownej życzliwości, że może stać się przykładem, wzorem, stopniowo coraz bardziej świadomie uznawanym autorytetem, wreszcie – mistrzem. Taka rola jest wpisana w rolę rodziców, nauczycieli, wychowawców, co nie znaczy, że nie mogą jej pełnić inne, nie związane formalnie z tymi rolami osoby. W rozwoju duchowym ważne jest każde spotkanie z drugim człowiekiem. Może ono uświadomić, rozjaśnić, wskazać jakieś wartości, ale może też je skompromitować, podważyć, osłabić, ośmieszyć.

Wśród współcześnie proponowanych koncepcji człowieka, które podkreślają znaczenie rozwoju duchowego, wyróżnia się personalizm. Koncepcja ta wskazuje na centralne miejsce rozwoju duchowego w integralnym, harmonijnym rozwoju człowieka, zakładającym dopełnianie się sfer fizycznej, psychicznej i duchowej, ich podporządkowanie wartości człowieczeństwa. Jest to koncepcja człowieka jako istoty obdarzonej bezwzględną godnością, wolnej i rozumnej, która realizuje siebie, swój rozwojowy potencjał dążąc do wartości najwyższych – prawdy, dobra i piękna, która spełnia się w bezinteresownej miłości do drugiego, w mądrym, odpowiedzialnym i ofiarnym uczestnictwie we wspólnotach, w jakich przyszło jej żyć.

W myśl tej koncepcji człowiek powinien doskonalić siebie – pracować nad własnym rozwojem nie ze względu na pragmatyczne korzyści. Powinien dążyć do wartości nie dlatego i nie do tych, które są głównie czy jedynie użyteczne. Powinien poznawać prawdę dla niej samej, dążąc do poznania i zrozumienia świata, innych i siebie. Dążyć do dobra w sposób bezinteresowny, ze względu na nie samo, na to, że jest celem miłości. Szukać piękna, kontemplować je, tworzyć ze względu na kształt świata, którego piękno jest nieodłącznym wymiarem i – jak pisał Norwid – kształtem jest miłości. Tak rozumiany i przeżywany rozwój człowieka niesie radość niezależną od życiowych profitów i jest podstawą programowania pomocy w rozwoju udzielanej innym ludziom i społeczeństwom.

Rozwój człowieka oznacza, zgodnie z koncepcją personalistyczną, rozwój osoby ludzkiej, angażowanie wszystkich potencjalnych możliwości, warunków psychofizycznych w realizację siebie jako osoby i w pomoc innym w rozwoju osobowym. Rozwijanie w sobie osoby, udział w rozwoju osobowym innych jest procesem trwającym całe życie, stopniowo coraz trudniejszym, ponieważ coraz bardziej przenikniętym świadomością wielości możliwych alternatyw, kosztów wyrzeczeń, odpowiedzialności za wpływ na innych.

Rozwój społeczny widziany osobowo jest procesem takich zmian, które pozwalają ludziom żyć we wspólnotach podzielających wartości osobowe, respektujących prawdę o człowieku, o dobru wspólnym, które prowadzi do osobowego rozwoju wszystkich. Podstawą jest więc zabezpieczenie warunków respektowania godności ludzkiej każdego członka wspólnoty, jego prawa do życia i osobowego rozwoju.

W tym kontekście wyraźnie rysuje się niebezpieczeństwo powierzchownego, bezrefleksyjnego operowania hasłem „wszechstronnego rozwoju” i wskazywania go jako celu działań wychowawczych. „Wszechstronność” rozwoju człowieka wyklucza myślenie o wyraźnym kierunku i celu, oznaczającym zawsze wybór z różnych, „wszechstronnych” możliwości. Nie zawsze stymulowanie wszystkich odkrytych możliwości będzie z tej perspektywy prorozwojowe, nie każda osiągnięta sprawność prowadzi do konstruktywnego osobowo budowania siebie.

Personalizm wyrósł z chrześcijańskiej wizji człowieka i społeczeństwa, z objawionej przez Boga prawdy o człowieku, jego celu, powołaniu do miłości, o jego odpowiedzialności za świętość własną i innych, za uświęcanie świata.

W świetle wiary życie człowieka jest drogą do wieczności z Bogiem, drogą, która wymaga zaangażowania wszystkich sił we własny rozwój osobowy i pomoc innym w tak rozumianym rozwoju. Żadna z cech, talentów, możliwości fizycznych czy psychicznych nie jest rozwojowo obojętna, żadne warunki, choć mogą sprzyjać rozwojowi, bądź go zasadniczo utrudniać, nie mogą go determinować. Wszystkie mogą okazać się prorozwojowe lub antyrozwojowe – zależnie od tego, jak się je przyjmie, wykorzysta, w co zaangażuje, w jakim stopniu będzie się dążyło do ich odczytania, zrozumienia i urzeczywistnienia zgodnego z zamysłem Boga.

Rozwój duchowy, jako najwyższy stopień rozwoju integralnego, a więc integrującego wszystkie sfery funkcjonowania człowieka, ma, zgodnie z wiarą i nauczaniem Kościoła, związek z rozwojem dojrzałej religijności. Dojrzałość ta oznacza stałe pogłębianie wiary i osobowego kontaktu z Bogiem, znajomości własnej religii, praktykowania kultu i korzystania ze środków nadprzyrodzonych, życia zgodnie z wiarą i nauczaniem Kościoła, odpowiedzialnego i ofiarnego uczestniczenia we wspólnocie Kościoła. Człowiek wierzący jest zobowiązany do stałego rozwoju swojego życia duchowego i przyjmowania go jako zadania, które wyznacza rozwój wszystkich pozostałych cech, struktur i procesów. To najważniejsze zadanie, które określa stopień wierności swojemu życiowemu powołaniu, wymaga stałej analizy własnego życia z perspektywy postępów w rozwoju duchowym, to zaś – wytrwałego zwracania się o pomoc do Ducha Świętego.

Na koniec trzeba powiedzieć o wieńczącym rozwój duchowy – rozwoju ukierunkowanym na najważniejszy cel człowieka wierzącego, świętość. Jego drogą jest w świetle Ewangelii naśladowanie Chrystusa, naśladowanie przyjmujące kształt niepowtarzalnych charyzmatów ludzi wszystkich czasów podejmujących tę drogę.

Błogosławiony Jan Paweł II w jednym ze swoich przemówień powiedział:

W ewangelicznym przykazaniu miłości tkwi bowiem najgłębsze źródło duchowego rozwoju każdego człowieka. (…) Człowiek jest istotą stworzoną na obraz i podobieństwo Boga. Stąd też istotny jego rozwój i prawdziwa kultura wynika z rozpoznania tego obrazu i podobieństwa, i z wytrwałego kształtowania własnego człowieczeństwa na tę ludzką i Boską zarazem miarę.