Kryzys powracający

Marek Zambrzycki, politolog

publikacja 04.05.2012 22:55

Ludzkie pożądanie o znamionach metafizycznych jest przyczyną sytuacji, w której prowadzące rywalizację jednostki nie dostrzegają już przedmiotu żądzy. Na plan pierwszy wysuwa się wzajemna nienawiść. Tysiące takich rywalizacji nakłada się na siebie, aż dochodzi do erupcji kryzysu.

Rycerz Niepokalanej 5/2012 Rycerz Niepokalanej 5/2012

 

"To, co było, jest tym, co będzie, a to co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem" (Kohelet).

Na gruncie filozofii klasycznej każde zło można definiować jedynie w sensie negatywnym. Przykładowo - choroba jest brakiem zdrowia. Podobnie rzecz ma się z kryzysem. Możemy go najprościej zdefiniować jako brak ładu, dotyczącego relacji człowiek - człowiek oraz przede wszystkim człowiek - Bóg.

Mimetyczna rywalizacja

Jak zauważa René Girard, ład opiera się na różnicach, w tym także na tych, które wynikają z hierarchii. O wiele łatwiej o konflikt między osobami podobnymi do siebie, czy to pod względem zajmowanej pozycji, czy majątku. Człowiek jako istota mimetyczna (naśladowcza) może kopiować zachowania różnych osób, ale do konfliktu doprowadzi go zawsze kopiowanie osób bardzo podobnych do siebie. Posłużmy się przykładem.

Młody chłopak jest kibicem piłkarskim. Ma swojego idola. Kopiuje jego fryzury, sposób ubierania się, styl wypowiedzi czy techniki sportowe. Naśladuje także swojego rówieśnika, kolegę z klasy, który zbiera pamiątki sportowe. Obaj chłopcy są względem siebie modelami naśladowczymi. Zachodzi między nimi tzw. rywalizacja mimetyczna: prześcigają się, kto zbierze więcej ciekawych pamiątek. Nowy przedmiot u kolegi wyzwala chęć posiadania go u drugiego. Rywalizacja nakręca się. Pojawia się zazdrość.

Chłopcy wysyłają do siebie dwa sprzeczne komunikaty: "Naśladuj mnie!", a jako rywale w walce o pamiątki: "Nie naśladuj mnie!" Oba komunikaty są charakterystyczne dla ludzkiego zachowania. "Wolna mimesis rzuca się ślepo na przeszkodę pragnienia konkurencyjnego; mimesis rodzi swoją własną porażkę, a porażka z kolei - według R. Girarda - wzmocni mimetyczną tendencję. Jest to samonapędzający się proces". Proces ten jednak "stale się pogarsza i upraszcza", gdyż "ilekroć uczeń (naśladujący) myśli, że byt (pożądany przedmiot) jest tuż przed nim, stara się go dosięgnąć, pragnąc tego, co tamten mu ukazuje; i natyka się za każdym razem na siłę pożądania przeciwnika. W logicznym, choć szaleńczym skrócie myślowym - szybko ulegnie przekonaniu, że sama przemoc jest najpewniejszym znakiem bytu, który ciągle mu ucieka. Odtąd przemoc i pragnienie są ze sobą związane".

Przykład pamiątek sportowych jest bardzo trywialny. Jeżeli podstawimy w ich miejsce wielkie pieniądze, przedsiębiorstwa, władzę, ważne stanowiska publiczne, to wtedy uzmysłowimy sobie, jaka jest waga rywalizacji mimetycznej. Ludzie przecież nie rywalizują o drobne pamiątki sportowe, ale o przedmioty wielkiej wagi. Konfliktu nie kończy zdobycie pożądanego przedmiotu (pamiątek, pieniędzy, władzy). Bowiem celem nie jest tak naprawdę on sam. Liczy się przede wszystkim prestiż związany z faktem wejścia w posiadanie. Prof. A. Romejko nazywa go "uczuciem metafizycznym", które nie implikuje żadnych korzyści materialnych.

Spirala konfliktu

Ludzkie pożądanie o znamionach metafizycznych jest przyczyną sytuacji, w której prowadzące rywalizację jednostki nie dostrzegają już przedmiotu żądzy. Na plan pierwszy wysuwa się wzajemna nienawiść. Tysiące takich rywalizacji nakłada się na siebie, aż dochodzi do erupcji kryzysu.
Zauważmy, że wspomniany chłopiec kopiuje dwie osoby, ale mimesis prowadzi go do rywalizacji jedynie w stosunku do jednej. Mały kibic nie rywalizuje z piłkarzem, którego naśladuje, lecz wyłącznie z rówieśnikiem. Dlaczego? Dlatego, iż są do siebie bardzo podobni.

Wynika z tego, że największa konfliktowość będzie występować w ustrojach "braterskich", tych, które będą dążyły do równości (demokracja liberalna sprzeczna z naturalnym hierarchicznym ładem), w ustrojach najbardziej unifikujących ludzi, w których każdy pragnie tego samego.

Do największych konfliktów zawsze dochodzi między braćmi: dzieje Remusa i Romulusa, Eteoklesa i Polinejkesa, Jana bez Ziemi i Ryszarda Lwie Serce, czy też historia synów Bolesława Krzywoustego. Najlepszym jednak przykładem jest bratobójcza potyczka Heroda z Herodem (ewangelicznym Filipem) o Herodiadę. W tym przypadku nawet imiona podkreślają niemalże identyczność rywalizujących osób, ich bycie sobowtórami.

Idea kozła ofiarnego

Naśladownictwo, czyli mimesis odpowiada za kryzys. Jest także odpowiedzialne za wprowadzenie do wspólnoty pokoju. Jak to możliwe? Wszystko za sprawą mechanizmu kozła ofiarnego, który znamy z Księgi Kapłańskiej.

Podczas kryzysu w naturalny sposób wspólnota poszukuje "winnego". Nie jest zdolna do zrozumienia, iż każdy kryzys bierze swój początek w złych relacjach międzyludzkich pomnożonych przez liczbę ludzi. Złe uczucia, frustracja i gniew tłumu skupiają się na jednostkach bądź grupach społecznych o charakterze mniejszościowym. W hitlerowskich Niemczech taką grupą stali się Żydzi i inne nacje "podludzi". Komuniści prześladowali kułaków, kapitalistów i kontrrewolucjonistów, Ukraińcy w 1943 r. kryzys w swej wspólnocie starali się zażegnać ludobójstwem na wołyńskich i galicyjskich Polakach.

Dzisiaj nasi rodacy coraz częściej prześladowani są na Litwie; na Ukrainie z kolei odradza się "integralny" szowinizm spod znaku UPA. Coraz częściej słyszy się o mordach na chrześcijanach. Przykłady można mnożyć. Tak historia, jak również teraźniejszość dają multum przykładów nienawiści i skupiania się wrogich uczuć na grupach o charakterze mniejszościowym lub takich, wobec których przemoc nie będzie skutkowała odwetem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż kryzys nieustannie powraca, a ludzie nie potrafią wyciągać wniosków z historii. Czego powinna ona nas nauczyć?

Historia kołem się toczy

Przede wszystkim tego, że nic tak nie łączy jak wspólny wróg. W tym tkwi szalona skuteczność mechanizmu kozła ofiarnego. Zdają sobie z tego sprawę polityczni manipulatorzy, którzy chętnie sięgają po arsenał czarnego PR. Mordując kozła ofiarnego (krwawo lub "na sucho" - samymi słowami, poniżaniem oraz szydzeniem), dochodzi do pojednania wspólnoty. Tysiące drobnych konfliktów i rywalizacji pryska jak bańka mydlana. Miejsce skłóconej wspólnoty zajmuje jedność i solidarność w walce z "wrogiem".

Pojednanie nie trwa jednak długo. Każdy kryzys cyklicznie się powtarza.

Już starożytni dostrzegli, iż wiele zjawisk co pewien czas się powtarza. Platon mówił o nawrotach form władzy: monarchia - arystokracja - oligarchia - demokracja - anarchia - tyrania - despotyzm - monarchia. Za cykliczną historiozofią przemawiał także rytm przyrody. Wyrazem wiary, iż historia kołem się toczy, były mity "cykliczne", m.in. o Syzyfie bezskutecznie toczącym pod górę swój kamień.

Kryzys spowodowany tysiącami konfliktów mimetycznych, które nakładają się na siebie, zażegnywany jest morderstwem na koźle ofiarnym, przez co dochodzi do wygaszenia konfliktów i zaprowadzenia we wspólnocie ładu. Jednakże nie trwa to zbyt długo, bowiem zarażeni mimetyzmem ludzie od nowa popadną w konflikty mimetyczne i kryzys powróci. Tak "fortuna" toczy się kołem: kryzys - kozioł ofiarny (wojna, przemoc) - ład - kryzys - i tak w kółko. Jaki płynie z tego wniosek?
Nie wyciągając wniosków z przeszłości, musimy ją przeżywać na nowo. Czy istnieje sposób, aby wyrwać się z tego szalonego koła?

Ofiara Chrystusa

Lekarstwo tkwi w rezygnacji z rywalizacji mimetycznej. Należy przerwać cykl "kryzysowy". Odpowiedź, jak to zrobić, daje sam Bóg, który dramatycznie wkracza w dzieje człowieka i poprzez śmierć swojego Syna dokonuje odkupienia ludzkości. Akt ten - jak się okazało 2000 lat temu - nie mógł obyć się bez mordu na koźle ofiarnym - Jezusie Chrystusie. Cóż w tym szczególnego? Przecież mordy na niewinnych znane są od kainowych czasów. Niby powtórka z cyklicznie powracających etapów: kryzys wspólnoty - poszukiwania kozła ofiarnego - śmierć tegoż. Ale jednakże śmierć Chrystusa była inna niż wszystkie. Wyjątkowość tkwi nie tylko w osobie ofiary (sam Syn Boży), ale przede wszystkim w dobrowolności tejże ofiary (Chrystus zdecydował się na tak szalony krok nie z przymusu, ale z miłości do ludzi).

Dlatego też męczeńska śmierć Chrystusa na krzyżu stała się centralnym momentem w historii zbawienia, czy też historii jako takiej. Jest to moment przełomowy. Zjawisko niepowtarzalne, przełamujące zaklęte koło cykliczności i wprowadzające nas w eschatologiczne misterium. Chrystus, dobrowolnie wystawiając się na śmierć, zdemaskował absurdalność mechanizmu kozła ofiarnego. Udowodnił ponadto, że "ofiara" była niewinna.

Dobrze, ale co może zrobić człowiek, aby współgrać z Bogiem dla zapobieżenia kryzysom? Recepta jest bardzo prosta i odnaleźć możemy ją w Ewangelii: "Kto za Mną idzie, nie chodzi w ciemności" (J 8,12). Chrystus zachęca nas, abyśmy nie naśladowali nikogo innego, jak tylko Jego samego, abyśmy postawili Go na pierwszym miejscu. W ten sposób unikniemy naśladowania prowadzącego wprost do rywalizacji mimetycznej. Przy naśladowaniu Jezusa jest to wykluczone z prostej przyczyny: Bóg nigdy nie będzie rywalizował z człowiekiem.

Paruzja

Powtarzalność kolejnych cykli oraz linearność z wyraźnie zaznaczonym początkiem, końcem i centrum dobrze oddaje hipoteza rozwoju przez spiralę, którą opracował włoski uczony Giambattista Vico (1668-1744). W niej dochodzi do syntezy wszystkich zjawisk o charakterze okresowym z linearnością historii zbawienia - nad którą czuwa Boża Opatrzność. Koło czasu kręci się, okresy powtarzają się, ale wciąż nieuchronnie zbliżamy się do Paruzji - eschatologicznego misterium, po którym kryzys już nie powróci.
 

TAGI: