Dziesięć zasad dla humanizmu XXI wieku

Julia Kristeva

publikacja 31.03.2012 21:23

Humanizm zeświecczony oddziela się od humanizmu chrześcijańskiego. W dziesięciu zasadach chciałabym naszkicować dziesięć zaproszeń do myślenia o mostach między jednym humanizmem a drugim.

Znak 3/2012 Znak 3/2012

 

Czym jest humanizm? Wielkim znakiem zapytania w punkcie największej powagi? To właśnie w tradycji europejskiej, grecko-żydowsko-chrześcijańskiej, nastąpiło owo wydarzenie, które wciąż obiecuje, zwodzi i ustanawia się na nowo.

Kiedy Jezus opisał siebie (J 8,24) w takich samych słowach jak Elohim zwracający się do Mojżesza (Wj 3,14), mówiąc: Ja jestem, zdefiniował człowieka – i wyprzedził humanizm – jako jednostkowość niezniszczalną (wedle słów Benedykta XVI). Jednostkowość niezniszczalna nie tylko łączy człowieka z tym, co boskie, [wychodząc] poza ród Abrahama (jak już to czynił lud Izraela), lecz także wprowadza pewną nowość. Bo jeśli Ja jestem Jezusa rozciąga się z przeszłości i teraźniejszości na przyszłość i na wszechświat, krzew gorejący i krzyż stają się uniwersalne.

* * *

Skoro renesans z Erazmem, oświecenie z Diderotem, Wolterem, Rousseau, ale także z markizem de Sade, aż po owego Żyda ateistę, którym był Zygmunt Freud, ogłosiły wolność mężczyzn i kobiet do buntu przeciw dogmatom i opresji, do emancypacji umysłów i ciał, do kwestionowania wszelkiej pewności, przykazania czy wartości – czy dzięki temu została otwarta droga dla apokaliptycznego nihilizmu? Sekularyzacja atakująca obskurantyzm zapomniała zapytać o potrzebę wiary, która leży u podstaw pragnienia wiedzy, jak również o granice poddawania się pragnieniu [zwróconemu ku] śmierci i pragnieniu [odwracającemu się od] śmierci – aby żyć razem. Jednak to nie humanizm, ale sekciarskie, technicystyczne i negacjonistyczne zboczenia sekularyzacji pogrążyły się w „banalności zła” – to one promują dziś postępującą automatyzację gatunku ludzkiego.

Nie lękajcie się – te słowa Jana Pawła II nie były zwrócone tylko do wierzących, którym pomagały opierać się totalitaryzmowi. Apel tego papieża – apostoła praw człowieka – skłania również nas, byśmy nie bali się kultury europejskiej, lecz – przeciwnie – z odwagą zwracali się ku humanizmowi: aby, budując wzajemne związki między humanizmem chrześcijańskim a tym wywodzącym się z renesansu i oświecenia, mieć ambicję objaśniania ryzykownych dróg wolności. Dziękuję dziś papieżowi Benedyktowi XVI za zaproszenie humanistów po raz pierwszy do tego miejsca pośród was.

Oto dlaczego, kiedy jestem z wami na tej asyskiej ziemi, moje myśli zwracają się ku świętemu Franciszkowi, który nie tyle szukał zrozumienia, co chciał rozumieć, ani bycia miłowanym, lecz miłowania; który obudził duchowość kobiet przez dzieło świętej Klary; który umieścił dziecko w sercu kultury europejskiej, wpływając na kształt święta Bożego Narodzenia; i który, jakiś czas przed swą śmiercią, już w duchu humanizmu avant la lettre skierował swe słowa do wszystkich mieszkańców całego świata. Myślę również o Giotcie, który przekładał święte teksty na żywe obrazy z życia codziennego mężczyzn i kobiet swego czasu i który rzucał wyzwanie nowoczesnemu światu, by odstąpić od toksycznego rytu wszechobecnego dziś spektaklu.

* * *

Czy można jeszcze mówić o humanizmie, albo lepiej: czy można wyrazić humanizm?

I przychodzi mi w tej chwili na myśl Dante Alighieri – oddając cześć świętemu Franciszkowi w „Raju” w swojej „Boskiej Komedii”, Dante ustanowił katolicką teologię humanizmu; pokazał, że humanizm istnieje tylko i wyłącznie, kiedy przekraczamy siebie w języku przez stworzenie nowych języków. Jak i on sam to czynił, pisząc w nowym stylu oraz używając biegle języka włoskiego, a także tworząc neologizmy: Prze-kraczać to, co ludzkie w ludzkim („transhumanar”; „Raj” I: 69), powiada [Dante], taka byłaby droga prawdy. Chodziłoby tu o związanie w sensie łączenia w całość par („s’indova”, umiejscowić się tam, w „gdzie”; „Raj” 33:138) – jak wiążą się ze sobą koło i obraz w rozecie – boskie i ludzkie w Chrystusie, fizyka i psychika w człowieczeństwie.

Zeświecczony humanizm jest często nieświadomym dziedzicem tego humanizmu chrześcijańskiego – gdy ten ostatni rozumieć jako „prze-kroczenie” tego, co ludzkie w sparowaniu pragnień i sensu przez język – jeśli tylko jest to język miłości. Humanizm zeświecczony oddziela się od niego, wysubtelniając właściwe sobie logiki, co chciałabym naszkicować w „Dziesięciu zasadach”. Nie są one dziesięciorgiem przykazań, ale dziesięcioma zaproszeniami do myślenia o mostach pomiędzy nami.

I) Humanizm XXI wieku nie jest teomorfizmem. Pisany z wielkiej litery Człowiek nie istnieje. Nie ma żadnej „wartości” ani „celu” wyższego, żadnego lądowania na ziemi tego, co boskie, po najwyższej rangi czynach pewnych ludzi, których od czasów renesansu nazywano „geniuszami”. Po Shoah i Gułagu humanizm ma obowiązek przypominania mężczyznom i kobietom, że jeśli obdarzamy estymą wyłącznie prawodawców, to jedynie przez ciągłe kwestionowanie naszej sytuacji osobistej, historycznej i społecznej możemy decydować o społeczeństwie i historii. Dziś koniecznie trzeba wymyślić nowe, aczkolwiek dalekie od [prostej] deglobalizacji, regulacje międzynarodowe, aby prawidłowo określać zasady działania oraz mieć pieczę nad zglobalizowanymi finansami i ekonomią, i w odpowiednim czasie tworzyć światowy, etyczny rząd – powszechny i solidarny.

II) – Proces ciągłej odnowy, humanizm rozwija się tylko dzięki zerwaniom, które są innowacjami (biblijny termin hidusz oznacza inaugurację – innowację – renowację; enkainosis oraz anakainosis; novatio oraz renovatio). Bliskie poznanie dziedzictwa grecko-żydowsko-chrześcijańskiego, poddawanie go pogłębionemu badaniu, przewartościowywanie tradycji: nie ma innego środka, by zwalczać ignorancję i cenzurę, i by w ten sposób ułatwiać współistnienie pamięci kulturowych powstałych w toku dziejów.

 

 

III) Jako dziecko kultury europejskiej humanizm jest spotkaniem różnic kulturowych uprzywilejowywanym przez globalizację i cyfryzację. Humanizm szanuje, przekłada i ocenia warianty potrzeb wiary i pragnień poznawczych, które są uniwersalne we wszystkich cywilizacjach.

IV) Humaniści, „nie jesteśmy aniołami, mamy ciało”. Święta Teresa z Ávila wyraziła się w ten sposób w XVII wieku, otwierając epokę baroku, która nie była kontrreformacją, lecz rewolucją barokową inicjującą oświecenie. Jednak wolne pragnienie jest zwrócone ku śmierci. I trzeba było poczekać na psychoanalizę, aby umieścić w samej i ostatecznej regulacji języka tę wolność pragnień, której humanizm ani nie cenzuruje, ani której nie schlebia, lecz którą zamierza objaśniać, której towarzyszy i którą uszlachetnia.

V) Humanizm jest feminizmem. Wyzwolenie pragnień musiało prowadzić do emancypacji kobiet. Po filozofach oświecenia, którzy otworzyli drogę, kobiety rewolucji francuskiej żądały tej [emancypacji] – wystarczy wymienić tylko Théroigne de Méricourt, Olympe de Gouge aż po Florę Tristan, Louise Michel oraz Simone de Beauvoir, a także walki sufrażystek angielskich, a sama nie zapominam jeszcze o Chinkach z rewolucji mieszczańskiej 4 maja 1919 roku. Walki o równość ekonomiczną, prawną i polityczną wymusiły nową refleksję nad wyborem i odpowiedzialnością w kwestii macierzyństwa. Świeckość [sekularyzacja] wciąż jest jednak jedyną cywilizacją, w której brakuje dyskursu na temat macierzyństwa. Namiętny związek między matką a dzieckiem, owym pierwszym Innym, zwiastunem miłości i uczłowieczenia; ten związek, w którym ciągłość biologiczna staje się sensem, odmiennością (altérité) i słowem (parole), jest oparciem (reliance). Oparcie macierzyńskie – różniące się zarówno od religijności, jak i od funkcji ojcowskiej – dopełnia tę religijność i tę funkcję i jest całkowicie udziałem etyki humanistycznej.

VI) Humaniści, to dzięki jednostkowości współdzielonej z doświadczeniem wewnętrznym możemy walczyć z ową nową banalnością zła, którą jest postępująca automatyzacja gatunku ludzkiego. Ponieważ jesteśmy bytami mówiącymi, piszącymi, rysującymi, malującymi, muzykującymi, uprawiającymi sport, liczącymi, posługującymi się wyobraźnią, myślącymi, nie jesteśmy skazani na to, by stać się „elementami języka” na superszybkim hiperpołączu. Nieskończoność zdolności reprezentacji jest naszym domostwem, głębią i wyzwoleniem, naszą wolnością.

VII) Jednak językowa wieża Babel wytwarza też chaos i nieporządki, z którymi humanizm nigdy nie będzie w stanie sobie poradzić, jeśli poprzestanie tylko na uważnym słuchaniu poddającym się [sile] innych języków. Nadszedł moment podjęcia na nowo odwiecznych kodów moralnych: aby je problematyzować, bez [jednoczesnego] ich osłabiania, odnawiając je względem nowych jednostkowości. Zakazy i ograniczenia – dalekie od bycia czystymi archaizmami – są barierami zabezpieczającymi przed upadkiem, których ignorować nie wolno bez [groźby] usunięcia pamięci, jaka ustanawia układ ludzi między samymi sobą, między nimi a planetą czy planetami. Historia nie jest przeszłością: Biblia, Ewangelie, Koran, Rigweda, Tao są z nami również obecnie. Utopią jest tworzenie nowych mitów zbiorowych, odpuszczanie interpretacji starych wcale nie wystarcza. Przychodzi nam je pisać na nowo, na nowo przemyśliwać, przeżywać: w językach nowoczesności.

VIII) Nie ma już wszechświata, badania naukowe odkrywają i nieprzerwanie sondują multiświat (multiświaty). Wielość kultur, religii, gustów i kreacji. Wielość przestrzeni kosmicznych, materii i energii współistniejących z próżnią, kształtujących razem z próżnią. Nie lękajcie się być śmiertelnymi. Zdolny pomyśleć Multiświat (multiświaty), humanizm ma przed sobą epokowe zadanie: wpisać śmiertelność w Multiświat (multiświaty) życia i kosmosu.

IX) Kto będzie mógł [temu podołać]? Humanizm, bo wykazuje się troską. Pełna miłości troska (cura) o bliźniego, ekologiczna troska o ziemię, wykształcenie młodych, współbycie z chorymi, niepełnosprawnymi, starszymi, zależnymi od innych – [wszystkie te sprawy] nie czekają wcale ani na postęp rozwoju nauk, ani na eksplozję wirtualnego pieniądza. Humanizm nie będzie regulatorem liberalizmu, któremu trudno byłoby się przekształcić bez apokaliptycznych tąpnięć czy śpiewów o przyszłości. Chwytając swój czas, stwarzając nową bliskość i elementarne solidarności, humanizm będzie towarzyszył antropologicznej rewolucji, którą już obwieszczają pospołu biologia emancypująca kobiety, bezkarność [świata] techniki i finansów, niemoc reprezentacyjnego modelu demokracji, gdy idzie o kontrolę nad innowacjami.

X) Człowiek nie czyni historii, ale historia to my. Po raz pierwszy Homo sapiens zdolny jest zniszczyć ziemię i siebie samego w imię swoich religii, wierzeń czy ideologii. Po raz pierwszy też mężczyźni i kobiety zdolni są do ponownego określenia w pełnej przejrzystości religijności konstytutywnej dla ludzkiego bytu. Spotkanie naszych różnorodności tu, w Asyżu, świadczy o tym, że hipoteza zniszczenia nie jest jedyną możliwą. Nikt nie wie, jacy ludzie przyjdą po nas, którzy jesteśmy zaangażowani w owo przewartościowanie antropologiczne i kosmiczne niemające precedensu. Bez względu na opatrznościowy dogmat czy umysłową grę ustanowienie humanizmu na nowo jest zakładem (un pari).

Era podejrzenia już nie wystarcza. W obliczu coraz większych kryzysów i zagrożeń nadeszła oto era zakładu. Odważmy się przyjąć ten zakład o ciągłą odnowę zdolności mężczyzn i kobiet, by wierzyć i wiedzieć razem. Aby w multiświecie rozpartym przy próżni ludzkość mogła długo kontynuować swój twórczy los.

Streszczenie tego tekstu zostało wygłoszone 27 października 2011 roku w Asyżu podczas Dnia Pokoju zwołanego przez papieża Benedykta XVI. Tekst opublikowano po włosku w „Corriere della Sera”.

Tekst ukazał się w miesięczniku Études 1/2012.

Tłumaczył z francuskiego Sebastian Duda

Julia Kristeva, filozofka, psychoanalityczka, emerytowana profesor Université Paris Diderot. W ubiegłym roku wraz z Jean Vanierem wydała książkę „Leur regard perce nos ombres”.

 

TAGI: