Ukryta prostytucja

Iwona Galińska

publikacja 24.07.2012 22:18

Sponsoring różni się od prostytucji formą świadczeń. Prostytutka bierze od swojego klienta pieniądze za seks, natomiast studentka nie ogranicza się tylko do samego aktu seksualnego, może być osobą towarzyszącą na prestiżowych imprezach, powiernicą, przed którą mężczyzna pragnie się „wygadać”, lub towarzyszką w czasie zagranicznych podróży. Forma zapłaty jest także zróżnicowana

Niedziela 30/2012 Niedziela 30/2012

 

Zawoalowana prostytucja istniała zawsze. Niektóre atrakcyjne studentki widziały w niej sposób na życie. Były to jednak sporadyczne przypadki, głęboko skrywane pod korcem. Nikt się nie chwalił, że jest utrzymanką bogatego mężczyzny.

Teraz nastały nowe czasy. „Wyzwolone” kobiety, według obiegowej opinii, nie zamierzają

niczego ukrywać. Ceni się je za zaradność, śmiałość, swoistą fantazję. Działają w imię hasła – swego czasu propagowanego przez Owsiaka – „Róbta, co chceta”. Nie ma żadnych zasad moralnych, liczą się tylko duże pieniądze i łatwe życie.

– Studiowałam na warszawskiej polonistyce w latach 70. – mówi nauczycielka Marzena. – Wiem, że jedna z moich koleżanek miała bogatego sponsora. To była tajemnica poliszynela naszego roku. Nie należały do wyjątków także propozycje seksualne składane w zamian za zaliczony egzamin. Sama tego doświadczyłam. Znany ze swoich podbojów erotycznych wykładowca literatury oblał mnie na egzaminie, proponując, że zmieni swoją decyzję, gdy na egzamin przyjdę do jego domu. Odrzuciłam i musiałam powtarzać rok, bo pan doktor znalazł na mnie haka.

Sponsoring różni się od prostytucji formą świadczeń. Prostytutka bierze od swojego klienta pieniądze za seks, natomiast studentka nie ogranicza się tylko do samego aktu seksualnego, może być osobą towarzyszącą na prestiżowych imprezach, powiernicą, przed którą mężczyzna pragnie się „wygadać”, lub towarzyszką w czasie zagranicznych podróży. Forma zapłaty jest także zróżnicowana. Nie tylko pieniądze, może to być opłata za wynajem mieszkania, wizyty w ekskluzywnych gabinetach kosmetycznych, drogie stroje, pomoc w karierze zawodowej.

Niektórzy określają sponsoring jako miękką prostytucję. Jednak psychiczne skutki zarówno najstarszego zawodu świata, jak i sponsoringu są podobne – niechęć do samej siebie, poczucie wstydu, które daje o sobie znać w późniejszych latach.

To ja decyduję

– Do wybrania takiego stylu życia nie skłoniła mnie bieda – mówi Julita, studentka jednego z wydziałów humanistycznych UW. – Pochodzę z dobrze sytuowanego domu i wszystkie moje potrzeby materialne mam zrealizowane. Dla mnie ważne jest poczucie wolności, że to ja stawiam warunki. To ja ich upokarzam, bawię się nimi. Gdyby nie ich samcze potrzeby i całkowity brak empatii, sponsoring by nie istniał. Największą satysfakcję mam wtedy, gdy mężczyzna gotów jest zrobić dla mnie wszystko, bylebym tylko poszła z nim do łóżka, aby się mógł mną pochwalić na prestiżowej imprezie. Miewam często zupełnie szalone pomysły i śmieję się, patrząc na niego, jak się „wije”, aby je spełnić.

W szkole średniej byłam zakochana do nieprzytomności w moim korepetytorze. Mówił, że mnie kocha. Planowaliśmy wspólne życie, gdy dojdę do pełnoletności. Pewnego dnia zastałam go w niedwuznacznej sytuacji z inną kobietą. Okazało się, że miał narzeczoną, z którą nie zamierzał się rozstać. Chciałam wtedy skończyć ze sobą, zawaliłam naukę. Później długo dochodziłam do równowagi psychicznej. I wie Pani, co mi pozwoliło wrócić do świata? – patrzy na mnie wyzywająco – Postanowienie, że teraz to oni będą przeze mnie upokarzani, uzależnieni ode mnie. I sponsoring okazał się do tego idealny. Bawię się wyśmienicie. Po skończeniu studiów wyjadę z Polski i tak rozpocznę inne życie. Nie, nie żadne małżeństwo, mówię o karierze zawodowej. Największy dramat byłby, gdyby rodzice dowiedzieli się o moich wyczynach. Kocham ich i nie chciałabym, aby cierpieli z mojego powodu. Kluczę, aby nie stało się tak jak z ojcem jednej z moich koleżanek. Dowiedział się o drugim zawodzie córki, dostał zawału i zmarł.

Najbardziej żal mi dziewczyn, które robią to z biedy. Pamiętam taki wypadek. Dziewczyna pochodziła z małego miasteczka. Bieda w domu aż piszczała. Wyjechała na studia do Warszawy. Zamieszkała w akademiku. Utrzymywała się ze stypendium i dorywczych prac. Miała narzeczonego. Byli bardzo zakochani. Planowali ślub. I Baśka weszła w sponsoring, aby zebrać pieniądze na ślub, wesele. Ciułała każdy grosz zarobiony od swoich sponsorów. Nie znosiła tego, co robi. Narzeczony zaczął coś podejrzewać i w końcu poznał prawdę. Rozstali się z wielkim hukiem. Baśka załamała się, rzuciła studia i wybrała prostytucję. Żyje luksusowo, ale wewnętrznie jest całkowicie rozbita.

Denerwują mnie pazerne istotki, którym rodzice zapewniają średni standard życia, a one szukają sponsorów, od których dostają: markowe, drogie ciuchy, biżuterię, najdroższe perfumy, pobyty w spa i inne luksusy. To one są solą ziemi sponsoringu. Zrobiły sobie bożka z mamony. I tylko temu podporządkowały swoje życie.

Julita oskarża mężczyzn. Gdyby nie ich amoralne postępowanie, sponsoring by nie istniał. Kim są panowie korzystający z usług „uniwersytutek”? Część z nich prowadzi życie singli. To stosunkowo młodzi yuppies, dla których kariera zawodowa jest sensem życia. Nie mają czasu na związki, ale są pewne sytuacje, w których kobieta staje się niezbędna. Nic trudnego, wystarczy wejść na jeden z portali i wybrać odpowiednią kandydatkę. – Zwracam uwagę, aby nasze spotkania nie przerodziły się w coś więcej – wyznaje Michał, właściciel dobrze prosperującej firmy. – Dlatego często zmieniam dziewczyny. Zero uczuciowych zobowiązań. Odprężający seks, zagraniczna wycieczka, miłe spędzenie czasu i do widzenia.

 

 

 

Większość mężczyzn ma bardzo wysoki status materialny, społeczny i... żonę, która do kolorowego świata nie pasuje. – Moja pozycja zawodowa zmusza mnie, abym bywał w ekskluzywnym towarzystwie. Żona do takich imprez nie pasuje. Straciła figurę po dzieciach, zestarzała się. Bardzo ją cenię, ale na imprezy zabieram Sylwię. Utrzymuję na wysokim poziomie dom i coś ciekawszego z życia mi się należy. Koledzy z mojego środowiska postępują tak samo. Żadnych zobowiązań uczuciowych. Czysty układ handlowy, Dziewczyna jest zadowolona i ja także.

Zdaniem psychologa Adrianny Klos z warszawskiego Ośrodka Rozwoju i Psychoterapii „Strefa Zmiany”, młode, prostytuujące się dziewczyny mają zaburzoną kobiecą godność. Tracą szacunek do siebie i zaczynają siebie nienawidzić. A później, po zerwaniu z tym procederem, na długie lata pozostaje poczucie winy i wstydu. – Prostytucja – twierdzi psycholog – bardzo silnie wiąże psychikę. Łatwo się w to wchodzi, ale potem trudno się wycofać.

Geneza

Sponsoring powstał kilka lat temu we Francji i tam nadal rozwija się bezproblemowo.

Prof. Jacek Kurzępa, który zajmuje się tym zjawiskiem, mówi o zasadniczych różnicach tego zawodu u nas i we Francji. Nad Sekwaną nie ma większych oporów w uprawianiu seksu za pieniądze. Młode dziewczyny chwalą się swoją niezależnością, spontanicznością, bezceremonialnością. A to wszystko zapewnia im styl życia, jaki prowadzą. Seks dla nich to jedynie akt fizjologiczny, czysta konsumpcja, sposób na łatwe, przyjemne egzystowanie.

Odzwierciedla to film Małgorzaty Szumowskiej „Sponsoring”. O swoich bohaterkach tak mówi: „Lubią to, co robią. Prostytucja dla nich to bezproblemowa droga do wygodnego życia. (...) Ważne jest fajne życie. A fajne życie jest wtedy, kiedy cię stać na dobre kosmetyki, knajpy, narty w Alpach”. Oto świat, w którym króluje pieniądz.

W Polsce na szczęście taka postawa nie jest normą. Dziewczyny korzystające z tego rodzaju zarobku w większości nie są aż tak wyzwolone. Mają poczucie winy, wstydu. Nie chwalą się rodzajem swoich zarobków, a swój proceder starają się zakamuflować. Najnowsze badania mówią, że 1/5 studentek korzysta ze sponsoringu. Dziewczyna za jednorazowy seks bierze 100-250 zł, regularny sponsoring szacowany jest na 5-6 tys. zł miesięcznie. Najwięcej chętnych do tego rodzaju „pracy” wywodzi się ze środowisk studenckich filologii, pedagogiki, najmniej z prawa i medycyny.

Konsekwencje sponsoringu

– Nie można mnie porównywać do prostytutki – oburza się Zosia. – Ja nie sprzedaję tylko swojego ciała, ale służę jako ozdoba do różnego rodzaju imprez, wakacji. Jeżeli można wysuwać jakąś analogię, to chyba do japońskiej gejszy. W tym fachu liczy się uroda, obycie, dobre maniery, inteligencja, poczucie humoru. Sponsor chce być dobrze postrzegany w swoim środowisku i dziewczyna taka jak ja podnosi jego prestiż. Śmieszą mnie wypowiedzi psychologów o zaburzonych klientach, czerpiących przyjemność z gwałtu, upokarzania. Nie jestem od sponsorów uzależniona i mogę tę zabawę przerwać w każdej chwili.

Nic bardziej mylnego. Prostytucja, a do niej zalicza się także sponsoring, uzależnia. Dziewczyna nawet nie wie, kiedy ta dewiacja staje się normą, bez której nie może później żyć. Nawet gdy z tym zerwie, konsekwencje pozostaną – zaburzona psychika i uczucia, odcięcie się od pozytywnych emocji. Prostytucja prowadzi do zaburzeń porównywalnych do syndromu stresu pourazowego, czyli do uczucia poniżenia, upokorzenia, wyszydzenia. Trafnie ocenia to zjawisko prof. Jacek Kurzępa, mówiąc: „Prostytucja daje młodym, zagubionym dziewczętom poczucie własnej wartości. Mogą się mężczyzną bawić”. Ale należy pamiętać, że „ciało można zabezpieczyć, psychiki – nie. Cierń wielokrotnego oddawania się, bycia uprzedmiotowionym powoduje samostygmatyzację, poczucie zeszmacenia. Z tego trudno wyjść. Do tego dochodzą nadmiar alkoholu, narkotyki, aborcja, bo dziecko przeszkadza w zawodzie”.

Czy to nie zbyt wysoka cena za kolorowe szmatki i plażowanie pod palmami?