Muzułmanie solidarni z chrześcijanami

Rozmowa z Adanem Wachu

publikacja 27.07.2012 16:47

Terrorystom chodzi o wbicie klina między chrześcijan i muzułmanów. Nie pozwolimy na realizację tego bezrozumnego scenariusza. Z Adanem Wachu, sekretarzem generalnym Naczelnej Rady Kenijskich Muzułmanów, rozmawia Piotr Włoczyk

Tygodnik Powszechny 30/2012 Tygodnik Powszechny 30/2012

 

1 lipca w mieście Garissa w Kenii, tuż przy granicy z Somalią, doszło do ataku na dwa kościoły chrześcijańskie, w których zginęło 17 osób. Kilka dni po tym wydarzeniu kenijscy muzułmanie postanowili zapewnić ochronę chrześcijańskim świątyniom. Niedziela 8 lipca była pierwszym dniem ochraniania kościołów.

PIOTR WŁOCZYK: Dlaczego chronicie chrześcijańskie kościoły?

ADAN WACHU: To wyraz solidarności pomiędzy kenijskimi muzułmanami a chrześcijanami. Muzułmanie postanowili otoczyć kościoły kordonem, by upewnić się, że ktokolwiek chciałby zaatakować naszych chrześcijańskich braci i siostry, musiałby wpierw podnieść rękę na nich. Latami żyliśmy obok siebie w pokoju i zrobimy wszystko, aby obronić tę dobrą relację przed wszelkimi próbami zamachu na nią. Somalijscy rebelianci z organizacji Al-Shabab i Al-Kaida chcieliby, aby Kenia podążyła drogą realizowaną przez Nigerię, ale Kenijczycy na to nie pozwolą.

Ma Pan na myśli rozbicie społeczeństwa i zwrócenie sąsiadów przeciwko sobie?

Terrorystom chodzi o wbicie klina między chrześcijan i muzułmanów. My, kenijscy muzułmanie, nie pozwolimy na realizację tego bezrozumnego scenariusza! Członkowie Al-Shabab są od października 2011 r. skutecznie ścigani przez siły kenijskie, uczestniczące w operacji antyterrorystycznej w Somalii. Nasze wojsko robi wszystko, by wyłapać odpowiedzialnych za wprowadzanie zamętu w północno-wschodniej Kenii. Ataki na kościoły to odwet członków Al-Shabab odwet za ich niepowodzenia w Somalii, a także danie upustu swojej nienawiści, która nie może znieść braterstwa między kenijskimi wyznawcami obu religii.

Ile kościołów ochraniacie?

W Garissie, która w przeciwieństwie do reszty kraju jest w większości zamieszkana przez muzułmanów, znajdują się 34 kościoły. Muzułmańska młodzież chroni je, będąc uzupełnieniem ochrony przydzielonej kościołom w postaci żołnierzy armii kenijskiej. Ale nie tylko kościoły są chronione. Meczet także.

Meczet w Garissie też jest zagrożeny atakiem Al-Shabab?

Niestety, też. W ciągu ostatnich kilku miesięcy pięciu prominentnych imamów zostało zabitych w Garissie tylko dlatego, że zza mównicy potępiali działalność terrorystów z Al-Shabab. To chyba pokazuje, że my również, nie tylko chrześcijanie, cierpimy z powodu działalności grup terrorystycznych podszywających się pod wyznawców islamu. Warto też przypomnieć, że jedną z ofiar zamachu z 1 lipca, obok 16 chrześcijańskich braci i sióstr, był muzułmański policjant, który starał się mu zapobiec.

Czy po wcześniejszych zabójstwach muzułmanów chrześcijanie oferowali wam pomoc?

Tak, prowadziliśmy konsultacje po atakach na imamów i usłyszeliśmy zapewnienia pełnego poparcia i współczucia.

Jak wam się układa współpraca?

Międzywyznaniowa Rada Kenii jest organizacją zrzeszającą muzułmanów, chrześcijan – w tym katolików i protestantów – a także wyznawców hinduizmu. Ma w społeczeństwie poważanie. Po tragicznym ataku na kościoły chrześcijańskie wspólnie wystosowaliśmy oświadczenie, w którym stanowczo potępiliśmy ten atak terrorystyczny, zapewniliśmy, że pomożemy ofiarom dramatu, podkreśliliśmy, że wydarzenie to, wbrew zamierzeniom sprawców, jeszcze bardziej zacieśni współpracę między Kenijczykami wyznającymi różne religie. Naszym zdaniem śmierć 17 niewinnych osób nie była wynikiem wojny religijnej. Był to efekt czynu przestępczego kryminalistów z grupy Al-Shabab, a właściwie z Al-Kaidy. Oświadczenie zostało podpisane przez najważniejszych liderów kenijskich muzułmanów, chrześcijan i wyznawców hinduizmu.

Tym razem jednak nie skończyło się na samym oświadczeniu. Uzgodniliśmy bowiem, że konieczne jest spotkanie liderów religijnych z najwyższymi władzami Kenii – prezydentem i premierem – by omówić szczegółowy plan, który zapobiegłby kolejnym atakom. Na pewno gestem pogłębiającym przyjaźń między wyznawcami poszczególnych religii była wizyta kierownictwa Międzywyznaniowej Rady Kenii w szpitalach, w których przebywają ofiary zamachu. Myślę, że to, co robimy, jest ważne i pomocne w utrzymaniu pokoju między islamem a chrześcijaństwem w Kenii. Relacja między oboma religiami w naszym kraju jest bardzo dobra – dużo lepsza niż u naszych sąsiadów. Co ciekawe, nie składamy oświadczeń bez przeprowadzenia konsultacji z naszymi partnerami. I tak było zawsze.

Dlaczego akurat to młodzi muzułmanie chronią kościoły chrześcijan?

Chcemy udowodnić, że nasza młodzież – z uwagi na wiek teoretycznie najbardziej podatna na próby mieszania w głowach – poprzez ochranianie kościołów chrześcijańskich depcze ziarna nienawiści, które próbują zasiać terroryści z Al-Shabab.

Ostatni atak nie był pierwszym. W listopadzie 2011 r., tuż po rozpoczęciu ofensywy wojsk kenijskich w Somalii przeciwko Al-Shabab, również doszło do ataku na kościół chrześcijański.

Potępiliśmy ten i wszystkie inne ataki na chrześcijan. Ale, powtarzam, nigdy nie dopuścimy do tego, by wybuchła u nas wojna religijna. Jestem pewien, że gdyby podobne ataki terrorystyczne zostały przeprowadzone przeciwko meczetom w regionach, w których chrześcijanie są większością kenijskiego społeczeństwa, również my moglibyśmy liczyć na wsparcie ze strony naszych chrześcijańskich braci i sióstr.

ADAN WACHU jest sekretarzem generalnym Naczelnej Rady Kenijskich Muzułmanów; pełni także funkcję przewodniczącego Międzywyznaniowej Rady Kenii.