Inna turystyka

Anna Horolets

publikacja 17.10.2012 22:42

Wstręt do turystyki masowej – do turystyki jako takiej – jest tak stary jak samo pojęcie turystyki.

Przegląd Powszechny 7-8/2012 Przegląd Powszechny 7-8/2012

 

Kojarzy się ona z tłumem, brakiem wyrafinowania, płytkością doświadczenia. Stwierdzenie „Nie jestem turystą” stało się deklaracją tych, którzy chcą podkreślić: „Mam własne, odrębne widzenie świata”. Turysta jest schwartz charakterem także w miejscach docelowych podróży: niedyskretny i niemądry włazi z butami w cudze prywatne życie, myśli, że wszytko jest na sprzedaż. Mówi: „Ładne to miasto Rzym, mógłbym tu spędzić nawet cały dzień”. Jednocześnie do podróżowania wielu z nas ciągną moda, względy statusu społecznego, chęć poznawania, pragnienie ucieczki od rutyny, poszukiwanie „alternatywnego centrum”. Jak więc podróżować – i nie być turystą?

Alternatywnie, czyli uczciwie

Najszerszym pojęciem, które opisuje podróżowanie odmienne od turystyki masowej, jest turystyka alternatywna. Jak twierdzi Judith Adler, jednym z przejawów alternatywnego podróżowania był na przykład Wanderpflicht – tułaczka poza miejscem zamieszkania, z krótkimi epizodami podejmowania tymczasowych prac. Był to sposób na odroczenie wejścia w dorosłość niemieckich mężczyzn z klasy robotniczej w XIX wieku. W tym czasie „masowo” jeździło się do wód i pielgrzymowało, robili to ludzie bardziej zamożni. Wanderplichtbył rodzajem obrzędu przejścia dla osób z klasy robotniczej, podróż służyła zdobywaniu doświadczenia i mądrości życiowej.

W XX wieku turystyka alternatywna zyskała specyficzne – zinstytucjonalizowane – znaczenie. W jej skład weszły kontakt z lokalnymi mieszkańcami oraz świadome podejście do środowiska kulturowego i naturalnego. Pojęciami w pewnym stopniu pokrewnymi wobec turystyki alternatywnej są dziś turystyka zrównoważona, turystyka odpowiedzialna, turystyka wspólnotowa, ekoturystyka albo slow tourism.

Turystyka alternatywna była projektem organizacji międzynarodowych zajmujących się planowaniem, badaniem i oceną skutków turystki: Światowej Organizacji Turystycznej (WTO) oraz Światowej Rady Podróży i Turystyki (WTTC). Projekt ten miał służyć zmniejszaniu różnic między globalnym centrum a peryferiami oraz wspomagać rozwój krajów Trzeciego Świata. Pojęcie turystyki alternatywnej utworzone było pod silnym wpływem popularnych w latach 1980-1990 koncepcji zrównoważonego rozwoju. Turystykę przedstawiano w nich jako istotny czynnik ekonomiczny, który potencjalnie może przyczynić się do zwiększenia dobrobytu w krajach rozwijających się.

Samo pojęcie „turystyki alternatywnej” po raz pierwszy zostało użyte oficjalnie przez międzynarodowe organizacje zajmujące się ruchem turystycznym w roku 1980, podczas Warsztatów Międzynarodowych w Manili. Kilka lat później, w 1984 roku, w Chiang Mai w Tajlandii, czterdziestu czterech uczestników instytucjonalnych Ecumenical Coalition on Third World Tourism (ECTWT), zrzeszenia organizacji kościelnych i świeckich, uzgodniło między sobą i opublikowało następującą definicję tego pojęcia: proces, który promuje wśród członków różnych społecznościami uczciwe sposoby podróżowania; na celu ma osiągnięcie wzajemnego zrozumienia, solidarności i równości pomiędzy uczestnikami.

Istotny wydaje się fakt zaangażowania organizacji kościelnych, w większości chrześcijańskich, w powstawanie tego projektu. Sądzę, że to im – choć nie wyłącznie – turystyka alternatywna zawdzięcza obecność silnego komponentu normatywnego (Brytyjski antropolog Douglas Holmes twierdzi, że w podobny sposób nauka społeczna Kościoła katolickiego wywarła wpływ na projekt społeczny Unii Europejskiej, między innymi na zasadę subsydiarności).

Logika postkolonialna

Kim więc jest turysta alternatywny, co robi w podróży? Przede wszystkim mieszka tak jak miejscowi lub u miejscowych. Jeździ lokalnymi środkami transportu. Nie tylko obchodzi się bez infrastruktury turystycznej, lecz także nawiązuje wiele kontaktów z ludźmi – lokalnymi mieszkańcami. W ten sposób świadomie odrzuca zasady rynkowe, rządzące turystyką masową, co niektórzy uznają za przejaw szerzącego się buntu przeciwko turystyce i kulturze masowej.

Według izraelskiego socjologa, jednego z pionierów społecznych studiów nad turystyką, Erica Cohena bunt przeciw kulturze masowej powoduję, że turyści alternatywni pragną spontaniczności i angażują się w romantyczne poszukiwania raju utraconego. Jednak o postawie etycznej tej grupy turystów Cohen ma niezbyt pochlebne zdanie. Sądzi, że często tworzą własne enklawy, zamykają się i na innych turystów, i na tubylców, których zresztą traktują jak „dziwadła”, a główną ich rozrywką w podróży jest uprawianie seksu lub zażywanie narkotyków. Lokalne społeczności przestają być dla nich prawdziwie gościnne. Po wytworzeniu się swoistegoestablishmentu tego typu turystyki alternatywnej, przyjmuje ona cechy turystyki masowej – w miniaturze: turyści alternatywni (na przykład backpackers) mają upodobnione do siebie sposoby uprawiania turystyki, ujednolicony wygląd i podążają utartymi szlakami, wytyczanymi przez „kultowe” przewodniki typu „Lonely Planet”.

Pesymistyczną wizję Cohena potwierdzają nowsze badania. Pokazują one coraz większe uzależnienie doświadczenia backpackerów od dóbr i usług rynkowych oraz ich zwykłe wygodnictwo. Używając terminologii Jürgena Habermasa, można podsumować wnioski Cohena następująco: pierwszy proces społeczno-kulturowy odpowiedzialny za pojawienie się turystyki alternatywnej (sprzeciw wobec turystyki masowej) zostaje szybko „skolonizowany” przez strukturę (w tym przypadku – rynek). Drugi zarzut – bardziej wobec turystyki alternatywnej niż turystów alternatywnych jako grupy –  wynika z elitaryzmu tej praktyki. Bo zarówno motywacje, jak i sposoby podróżowania charakterystyczne dla turystyki alternatywnej najczęściej wymagają większego kapitału społecznego, kulturowego i ekonomicznego niż turystyka masowa

Istotne jest także pytanie, czy turystyka alternatywna przynosi korzyści społecznościom lokalnym w krajach rozwijających się. Eric Cohen kwestionuje to założenie organizacji promujących turystykę alternatywną. Przyznaje, że zrodziła się ona z reakcji na wyzysk Trzeciego Świata, i dzięki temu powstała sprawiedliwa czy uczciwa (just) turystyka. Jednak zdaniem Cohena pozytywne skutki turystyki alternatywnej są ograniczone; pozostaje także  nierozwiązywalny dylemat: masowej turystyki nie da się zmienić, podczas gdy alternatywna jest zjawiskiem zbyt małej skali, by dało się z niej stworzyć prawdziwą przeciwwagę dla turystyki masowej, jeśli chodzi o skutki dla lokalnych społeczności. Ponadto rynek oraz aktorzy rywalizujący o zasoby i władzę szybko przyswajają szczytne idee turystyki alternatywnej i wykorzystują je jako szyld dla działania we własnych partykularnych interesach. Turystyka alternatywna w wielu swoich przejawach prowadzi do postaw konserwatywnych, do traktowania kultury lokalnej jako niezmiennej, zamrożonej w stałych formach, których zmieniać nie wolno (nawet jeśli to leży w dobrze pojętym interesie lokalnej społeczności).

W sensie politycznym (i geopolitycznym) turystyka alternatywna zdradza tendencję do utrzymywania niesprawiedliwych podziałów na kraje Trzeciego i Pierwszego Świata. Mimo szlachetnych intencji projektu turystyki alternatywnej, wpisuje się on jednak w postkolonialną logikę i powiela hierarchiczny podział świata na regiony, które są „zwiedzane” (i które są wyzyskiwane), oraz takie, z których „wyjeżdża się na zwiedzanie”. Choć turystyka alternatywna jest praktyką heterogeniczną (turyści alternatywni zajmują się zarówno poszukiwaniem własnych korzeni – ancestry tourists – jak i odwiedzaniem miejsc działań wojennych i ludobójstwa – dark tourists), podział na „zwiedzających” i „zwiedzanych” nie traci hierarchizującego znaczenia (nawet jeśli dzieje się to w ramach tego samego kraju czy pomimo strategii oporu ze strony „zwiedzanych”). Logika znajdywania miejsc, w których może się odbywać turystyka alternatywna, jest logiką poszukiwania heterotopii i utopii z eseju Michela Foucaulta o znamiennym tytule „Of other places”.

 

 

Centrum tożsamości nowej klasy średniej

Wróćmy jednak do pytania, kim jest turysta alternatywny, i spróbujmy umieścić go w kontekście dylematów modernizacji i przemian struktury społecznej i tożsamości we współczesnym „rozwiniętym” świecie. W badaniach Julii Harrison poświęconych turystyce alternatywnej, antymaterializm rozmówców – przedstawicieli kanadyjskiej nowej klasy średniej, osób pracujących w wolnych zawodach, specjalistów – odzwierciedlony był w sposobie podróżowania: wyjeżdżali często i daleko, bez wydawania ponad stan, ale i bez narażanie siebie nadmiernie na niewygody podróży. Dla rozmówców Harrison w podróży istotne było samo doświadczenie, które na dodatek często było estetyzowane. Wydaje się, że podróże do dalekich lądów są w centrum tożsamości nowej klasy średniej.

W doświadczeniu podróży nowej klasy średniej estetyka łączy się z etyką, ponieważ podróżując nie tylko dążą do przyjemności, lecz także to potwierdzenia, że ich gusta są uznawane i moralnie słuszne. Według brytyjskiego geografa Iana Munta konstruowanie doświadczeń z podróży jako autentycznych służy powiększaniu własnego poczucia moralnej wyższości przedstawicieli nowej klasy średniej: ich charakteru, stylu życia i priorytetów życiowych. Chodzi o dążenie do odróżniania się od klas niższych i naśladowanie stylów życia osób stojących wyżej na drabinie społecznej. Podróżujący budują kapitał społeczny, a to chroni ich przed jedną z największych trosk klasy średniej: obawą przed spadkiem w hierarchii społecznej (coraz bardziej realnym wraz z deregulacją rynków i kurczeniem się obszarów pracy stałej na rzecz pracy na kontrakt wśród specjalistów i innych pracowników umysłowych).

Jednocześnie podróże mają swoją specyfikę w porównaniu z innymi formami konsumpcjonizmu nowej klasy średniej. Swoistością podróży jest po pierwsze to, że przejawia się w nich poszukiwanie innej sfery istotności poza polityką i politycznością. W praktykach turystyki alternatywnej – potencjalnie – otwierają się możliwości do redefiniowania postaw i wartości, ma ona wymiar aksjologiczny. Tę potencjalność zawiera osobiste (przeżywane) zetknięcie z inną kulturą i środowiskiem oraz możliwość stworzenia własnych interpretacji i relacji z podróży. Aczkolwiek każda z tych potencjalność może się nie ziścić w wyniku oddziaływania strukturalnych schematów podróżowania (nierówność między turystą i tubylcami, stereotypowe reprezentacje miejsc docelowych podróży i tubylców, standaryzowane skrypty używane do relacjonowania doświadczenia turystycznego i tak dalej), to jednak o ich istnieniu warto pamiętać. Podobnie jak miłość w ujęciu niemieckiego socjologa Niklasa Luhmanna, podróż zawiera w sobie możliwość, że coś nieprawdopodobnego z punktu widzenia systemu jednak się wydarzy.

Budowanie własnej pozycji społecznej poprzez turystykę jest wpisane w kontekst szerszych zmian modernizacyjnych, prowadzących do powstawania na przykład  kultury indywidualizmu, w której kosztem uzyskania przez jednostkę sprawczości społecznej i podmiotowości politycznej jest to, że staje się odpowiedzialna za własne sukcesy i niepowodzenia – nie może polegać ani na wspólnocie, ani na państwie.

Tak ważne dla nowej klasy średniej odróżnienie od innych klas odbywa się nie tylko poprzez samo podróżowanie. Podróż nie jest po prostu „czystym relaksem” – jest ona intelektualną przygodą i otwiera możliwości otrzymania unikatowej wiedzy, która po powrocie może zwiększyć zasoby kapitału kulturowego. Dlatego tak ważne w turystyce alternatywnej jest odwiedzenie tych zakątków świata, gdzie turystyka masowa jeszcze nie dotarła. Albo – wobec niemożliwości znalezienia prawdziwie nieodkrytych miejsc – wypracowanie takich relacji z odwiedzanych krajów, które ukazują je w nieznanym dotąd świetle. Tak czyni szkocki pisarz Daniel Kalder, który w książce „Dziwne teleskopy” zwiedza nieużywane tunele metra moskiewskiego i kanały kanalizacyjne.

Przykład Kaldera i innych reportażystów i podróżopisarzy pokazuje także, że turystyka alternatywna dla części przedstawicieli nowej klasy średniej może być zawodem – specjalizują się oni w profilowaniu stylów życia lub świadczeniu usług w zakresie stylów życia, w tym w przewodnictwie turystycznym. Odbiorcami tych usług są także przedstawiciele nowej klasy średniej, dla których zajęcia czasu wolnego, w tym także turystyka, najczęściej ulegają procesom „profesjonalizacji” (profesjonalny sprzęt, znajomość terminologii, korzystanie z ofert wyspecjalizowanych biur podróży) albo mają cechy „poważnego czasu wolnego”. W turystyce alternatywnej uprawianej przez nową klasę średnią pragnienie autentyczności połączone jest z nadzieją na kontrolę przebiegu zdarzeń, a więc poniekąd podróżnicy pozostają w „bańce środowiskowej” turystyki.  W takim ujęciu turystyka alternatywna służy głównie utrzymaniu prestiżu i jest dość luźno związana z dążeniem do otwarcia się na świat i inność.

Rywalizacja w podróży

Czy turyści alternatywni to hedonistyczni egoiści? Interesującą krytykę widzenia turystyki alternatywnej jako jednego z przejawów postępującej indywidualizacji proponuje badacz marketingowy Richard Voase. Uważa on, że większość opisów turystyki alternatywnej pomija możliwe cechy wspólnotowe zawarte w tej praktyce. Voase twierdzi, że dążenie do bycia innym, wyjątkowym, różniącym się jest dążeniem podzielanym przez dość liczną grupę ludzi, a więc może być traktowane jako nowa forma kolektywizmu. Po powrocie z podróży istotną czynnością jest relacjonowanie swoich przeżyć i doświadczeń innym, a podróż więc służy budowaniu tożsamości grupowej. Jest to ciekawe ujęcie wskazujące na istotną cechę turystyki alternatywnej – jest ona chodliwym towarem na rynku usług turystycznych, tworzącym coraz to nowe nisze i grupy docelowe.

Czy jednak powtarzalność praktyki pozwala na nazywanie jej praktyką „wspólnotową”? Jest to raczej kolektywizm indywidualistycznych jednostek. Zamiłowanie do turystyki alternatywnej jest właściwe dla licznej grupy osób. Jednak jej stosowanie jako kodu sygnalizującego pozycję społeczną, styl życia i wyznawane wartości, co pozwala na wzajemne rozpoznawanie się, nie oznacza automatycznie solidaryzmu wobec (efemerycznej zresztą) wspólnoty, nie mówiąc już o zdolności do poniesienia w jej imię wyrzeczeń. Pragnienie różnienia się – podzielane przez wiele jednostek – stawia je w raczej pozycji rywalizacji, nie współpracy. I choć pragną wzajemnego uznania, przez podróż alternatywną artykułują odrębność. Nie jest to wyłącznie (albo w ogóle) kwestia wyboru nowej klasy średniej. Raczej przesądzają o tym warunki strukturalne: rynkowe, polityczne i społeczne. Turystyka alternatywna pokazuje też, z jaką łatwością rynek w społeczeństwach późnej nowoczesności potrafi przekształcać normy i wartości w atrakcyjne produkty.

Anna Horolets, ur. 1976 we Frunze (dziś Biszkek), socjolog i antropolog kultury. Absolwentka antropologii w Sussex University, doktorat z socjologii obroniła w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN, pracuje w Instytucie Socjologii SWPS w Warszawie, członek Polskiego Towarzystwa Socjologicznego i European Association of Social Anthropologists. W tym artykule wykorzystane są fragmenty z przygotowanej przez nią książki o polskiej turystyce do krajów byłego ZSRR.