Edukacja wychowująca w służbie prawdy

Rafał Czupryk

publikacja 04.10.2012 23:32

W Powszechnej encyklopedii filozofii czytamy, iż „edukacja”, to wyprowadzanie człowieka ze stanu niższego do wyższego – ze stanu natury do stanu dojrzałości. Poprzez edukację człowiek ma zaktualizować swe predyspozycje (fizyczne, intelektualne, estetyczne, moralne i religijne), by ostatecznie (także przez samowychowanie) osiągnąć pełnię człowieczeństwa . Edukacja ma również aspekt aksjologiczny, w niej bowiem znajdujemy wychowawcze wymiary związane z wydobywaniem z człowieka tego, co najlepsze, co naturalnie przyrodzone, co potrzebuje odkrycia, nazwania i urzeczywistnienia.

Cywilizacja 38/2012 Cywilizacja 38/2012

 

„Nie mogę nikogo nauczyć czegokolwiek.
Mogę jedynie sprowokować do myślenia…”
Sokrates

Wychowanie do wartości może przybierać w teorii i praktyce różne formy: moralizowania, dydaktyzmu, narzucania, a nawet wymuszania przekonań i zachowań. Może również zrezygnować nawet z wszelkich form nazywania wartości stanowiących odniesienie wychowawczych działań. Może jednak prowadzić różnymi drogami do takiego ukształtowania świadomości wychowanka, że będzie on chciał i umiał samodzielnie wybierać wartości, respektować je, przyjąć odpowiedzialność za ich realizację, zaakceptować wynikające z tych decyzji obowiązki[1]. Edukacja wychowująca, bo o niej tu mowa, jest pewnym procesem, gdzie cel podjętych działań zogniskowany jest na realizacji ambitnego projektu: wychować człowieka szlachetnego, który wybiera dobro, by żyć w prawdzie, który „szczycąc się” ugruntowaną osobowością staje się obywatelem przygotowanym według najlepszych wzorów do życia w społeczeństwie. Jednakże trafnych wyborów może dokonywać tylko człowiek prawdziwie wolny, będący jednostką zintegrowaną w wymiarach: fizycznym, psychicznym, emocjonalnym i duchowym[2]. Współczesna szkoła, której obowiązkiem jest wpływać na realizację wymienionych celów, potrzebuje zatem mądrych i kompetentnych nauczycieli-wychowawców, którzy są odpowiedzialnymi realistami, którzy wychowują młodzież do odkrywania i respektowania podstawowych wartości. Co więcej, dzisiaj oczekuje się, by wychowawca był świadomy, że nie istnieje wychowanie neutralne światopoglądowo czy aksjologicznie. Jego działanie musi bowiem wyrażać pewność, że przyjęcie określonego systemu wartości nie wynika jedynie z logicznej analizy dotychczasowych doświadczeń dydaktyczno-wychowawczych, lecz wiąże się z koncepcją człowieka (konkretną antropologią), którą – dojrzale lub nie – przyjmuje. Należy wszak pamiętać, iż wychowanie, które nie wprowadza dzieci i młodzieży w świat wartości, jest z reguły wychowaniem połowicznym i mało skutecznym, a nierzadko bezmyślnym (byle jakim) i społecznie szkodliwym. Przede wszystkim pozbawia wychowanków możliwości jednoznacznego odróżniania dobra od zła, a tym samym podejmowania decyzji ważnych życiowo i zgodnych z podstawowymi zasadami moralności[3].

Powyższe postulaty poważnie kontestuje dzisiejsza „kultura”, pełna sprzeczności i półprawd, która raczej nie sprzyja wychowaniu. Aksjologiczne cele często są ośmieszane, a troska o integralną formację człowieka bywa traktowana jako ekstremalny radykalizm. W wychowaniu króluje pajdocentryzm, zacierają się granice między stylami demokratycznym a liberalnym, a tzw. „nowocześni rodzice i nauczyciele” (uwikłani w różne dylematy, które niekiedy potęgują lub wręcz wywołują) nie są świadomi swej wychowawczej roli. Jednym słowem promowana jest mentalność relatywistyczna, która negując potrzebę odniesienia do porządku naturalnego, uważając za zbędne poszukiwanie prawdy, godzi w edukację, a w ostateczności w samego człowieka, co czyni go niezdolnym do życia w integralnej pełni swego człowieczeństwa.

Uniwersalizm fundamentalnych paradygmatów

Niezależnie od światopoglądu i kryzysu kultury, pytanie o prawdę (jej sens i rolę w życiu jednostki i społeczeństw), jest zawsze aktualne. W naturalnym dążeniu każdego człowieka do prawdy (o sobie i o świecie) odsłania się bowiem jego prawdziwa wielkość i godność, w tym katalog uniwersalnych wartości, których źródło tkwi w ludzkiej naturze. Idea mówiąca o istnieniu takiej natury i określających ją stałych prawideł, narodziła się jeszcze w starożytnych Atenach – „szkole wychowania Hellady”[4]. Ówczesna promocja wychowania (kalokagathia[5]), urzeczywistniała obiektywną prawdę, a z nią cel, jaki przyświecał integralnej i harmonijnej formacji każdego człowieka. Wymowny napis, jaki znajdował się nad pronaosem świątyni Apollina w Delfach: „Poznaj samego siebie!”, wskazywał drogę do poznania tej prawdy. Odpowiedź nie była łatwym zadaniem. Spojrzenie w głąb siebie, spojrzenie krytyczne, wymagało odwagi ujrzenia siebie w prawdzie. Poznanie samego siebie było jednak szansą zbliżenia się do obiektywnej wiedzy i prawdy zgodnej z rozumnie odczytywaną rzeczywistością. W ten sposób mieszkańcy Hellady wyakcentowali „tożsamość człowieka”, który na bazie wpisanego weń porządku naturalnego, przez wychowanie i kształcenie, mógł urzeczywistnić swe potencjalne przymioty ciała i ducha – mógł zbliżyć się do poznania prawdy o sobie i świecie[6].

W perspektywie kolejnych stuleci wykładnię porządku naturalnego znajdziemy w prawodawstwie rzymskim, które po dzień dzisiejszy pozostaje archetypem dla wszelkich konstrukcji prawnych. Prawo, którego podstawą jest obiektywna prawda, jest jedno i wymaga tylko jednego: rozumnego czytania rzeczywistości. Jako zbiór wartości trwałych i niezbywalnych nie podlega interpretacjom. Uniwersalność paradygmatów prawa naturalnego jest oczywista i bezdyskusyjna. Definicję, która dość dokładnie określa, czym jest prawo naturalne, sformułował rzymski filozof Marcus Tullius Cicero: „Zaiste prawdziwe jest prawo, prawo rzetelnego rozumu, zgodne z naturą, zasiane do umysłów wszystkich ludzi, niezmienne i wieczne, które nakazując wzywa nas do wypełniania powinności, a zakazując odstrasza od występków […]. Nie jest ono inne w Rzymie, a inne w Atenach, inne teraz, a inne później, ale jako prawo jedyne w swoim rodzaju, wieczne i nieodmienne, obejmuje zarówno wszystkie narody, jak i wszystkie czasy. Podobnie jeden jest jak gdyby zwierzchnik i władca wszechrzeczy: Bóg”[7]. W średniowieczu św. Tomasz z Akwinu powtórzył za Arystotelesem, że prawo naturalne jest kodeksem moralnym, do którego wszyscy ludzie skłaniają się w sposób naturalny, odnosząc się zaś do autorytetu Boga zauważył, że sprzeciwić się racjom rozumu, to jak sprzeciwić się Boskiemu nakazowi[8]. W szerszym fragmencie pochodzącym z Summy Teologicznej Akwinata podał następujące wyjaśnienie: „Spośród zaś wszystkich rzeczy, w jakiś sposób opatrzności Boskiej podlega stworzenie rozumne. Ma bowiem udział w tejże opatrzności przez to, że samo siebie opatruje, a także i innych. Stąd też i ono ma w sobie udziałowo prawo wieczne. Dzięki niemu jest w nim skłonność do należytego działania i do celu. I właśnie to udziałowo istniejące w stworzeniu rozumnym prawo wieczne zwie się prawem naturalnym”[9]. Lex naturalis jest zatem wieczne, niezmienne, powszechne, charakteryzuje je rozumna poznawalność i moralna obowiązywalność, w tym naturalna skłonność do słusznego działania i celu. Jednakże pierwszym i najbardziej powszechnym nakazem prawa naturalnego jest: czyń to, co dobre, a unikaj tego, co złe[10]. Współcześnie, w myśli np. Józefa Tischnera, prawo naturalne to takie prawo, które przysługuje każdemu człowiekowi i nie potrzebuje regulacji specjalnych ustaw. Człowiek świadomy własnej natury intuicyjnie czerpie z niej podstawowe prawa i obowiązki. Postępując zgodnie z naturą rozwija siebie, działając wbrew naturze zmierza ku samozagładzie[11].

 

 

Pytanie o prawdę (stawiane przez Greków, jurydycznie traktowane przez Rzymian, bronione przez myśl chrześcijańską) jest pytaniem o konstytucję człowieka-osoby, który dzięki możliwościom rozumu może odczytać ukryty w sobie porządek moralny (Boską wolę) i podjąć konkretną decyzję. W tradycji Arystotelesowskiej, której wyrazicielem był św. Tomasz, „prawda to porównywanie [treści] myśli z tym, do czego się ona odnosi” – to zgodność umysłu z rzeczywistością rozumnie (obiektywnie) odczytywaną. W pojęciu prawdy występują dwa elementy: obiektywna rzeczywistość i umysłowa władza poznawcza człowieka. Ich integralność jest komplementarna, co oznacza, iż zakwestionowanie jednego z nich wypacza naturę prawdy[12]. Dla Arystotelesa prawda to skutek poznawczego uzgodnienia (korespondencji) intelektu z rzeczą. Poznanie prawdy dokonuje się na drodze obiektywnego poznana rzeczywistości, czyli poprzez postrzeganie konkretnych i jednostkowych rzeczy oraz wyciąganie wniosków z tego poznania i z obserwacji rzeczywistości. Ów realizm poznawczy darzy zaufaniem rzeczywistość, uważając ją za dostępną w konkretnym poznaniu zmysłowym – jednym słowem uznaje ją za poznawalną.

Z powyższych rozważań nasuwa się zasadniczy wniosek: a) prawda o prawie naturalnym jest prawdą obiektywną, obecną w rzeczywistości, zgodną z rozumem i zasadą dobra; b) tylko w świetle prawdy i prawa naturalnego człowiek może zbliżyć się do poznania siebie, co więcej – może ustrzec siebie przed samozniszczeniem. Konstatację niniejszą potwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego, gdzie czytamy: „Istnieje niezmienna natura ludzka, podległa regułom, które wpisane są w każde serce i które można poznać i ogarnąć rozumem. Prawo natury jest uniwersalne w swoich przepisach, a jego władza rozciąga się na wszystkich ludzi”[13].

Potrzeba realizmu w edukacji

W odniesieniu do porządku prawa naturalnego i autorytetu prawdy, edukacja jawi się jako przestrzeń krzewienia i obrony tych wartości, które służą człowiekowi i w integralny sposób kształtują jego człowieczeństwo. Nasuwa się zatem pytanie: Czy współczesna edukacja zbliża do poznania prawdy? Poszukując odpowiedzi warto i tym razem odwołać się do antycznych przykładów. Plutarch, grecki pisarz i filozof-moralista z Cheronei, w dziele zatytułowanym O wychowaniu dzieci tak pisał: „ze wszystkich rzeczy, które są w nas, tylko edukacja jest nieśmiertelna i boska”[14]. Wypowiedź oddaje stosunek do wykształcenia – wyraża estymę dla ludzkiego rozumu uznawanego za światło intelektu. W podobnym duchu wypowiadał się Anaksagoras z Klazomenai, oświadczając, że „rozum jest w nas bogiem”[15]. Seneka twierdził, iż „rozum jest niczym innym, jak cząstką boskiego tchnienia zanurzoną w ludzkim ciele, […] dzięki niemu wyprzedza człowiek zwierzęta i kroczy śladami bogów”[16], natomiast przedstawiciel chrześcijańskiej myśli schyłku antyku – św. Augustyn z Hippony napisał, że „rozum jest umiłowanym dzieckiem Boga”[17]. Jak rozumieć przytoczone cytaty w kontekście pytania o prawdę w edukacji? Dla Arystotelesa rozum, który kieruje poznaniem (nauka), postępowaniem (moralność) i wytwarzaniem (sztuka), budzi się w człowieku w stanie niedoskonałym, a rozwija się bardzo wolno. Człowiek nie ma wiedzy wrodzonej – rodzi się jako „niezapisana tablica”. Wrodzona jest tylko zdolność do abstrakcji, zdolność do myślenia. W tym kontekście pojawia się przekonanie, iż wyłącznie dzięki edukacji można kształtować intuicję intelektualną. Co więcej, edukacja jest jedyną przestrzenią, która wydoskonala rozum i aktualizuje wszelkie twórcze możności człowieka. Podobnie jak w starożytności, także współcześnie może być „nieśmiertelna i boska”, a człowiek trzeciego milenium poprzez edukację może lepiej poznać siebie i sobą pozostać, by w największym stopniu zbliżyć się do nieśmiertelności[18].

Kształcenie w duchu tak rozumianego humanizmu, to przykład zapomnianej (często zanegowanej) współcześnie filozofii realistycznej (arystotelesowskiej, później tomistycznej). Jej wartość definiuje m.in. postulat: w edukacji potrzeba roztropności ze wskazaniem na cel, a tym jest dobro ucznia, który tylko w odniesieniu do porządku prawa naturalnego i prawdy uniwersalnej odczytanej przez rozum, może w pełni rozwinąć swoje człowieczeństwo. Nauczyciel, który kształci uczniów w nurcie realistycznego humanizmu, uczy mądrości. Wiedza o przyczynach zjawisk i procesów, o celu i sensie istnienia (np. celu i wartości życia, czy celu istnienia świata) staje się mądrością – wskazuje, iż człowiek to nie tylko byt rozumny, ale osoba obdarzona godnością. Realizm w edukacji to zatem szansa na osobowościowy rozwój każdego człowieka, każdego ucznia. To antidotum na mentalny relatywizm, który podważając istnienie naturalnych praw z premedytacją godzi w autorytet prawdy, by w ostateczności zniszczyć człowieka (cywilizacja śmierci)[19].

Relatywizm zagrożeniem dla edukacji

Relatywizm nie jest systemem filozoficznym czy doktryną, to postawa, styl myślenia, w którym unika się pojęć: prawdy i fałszu, dobra i zła[20]. W relacjach międzyludzkich nie istnieje obiektywna racja. I to wystarczy, by postawa relatywistyczna z łatwością przybrała postać społecznej reguły, co manifestuje się poprzez głęboką niepewność wobec rzeczywistości: skoro nic nie można poznać w sposób pewny, to również nie można podejmować decyzji, które zawierają bezdyskusyjne odniesienie do obiektywnej prawdy i prawa naturalnego, bo takowe nie istnieją. Wszystko zatem może się zmienić i wszystko jest tymczasowe. Uniwersalna prawda, która jest wykładnią filozofii realistycznej, w relatywizmie jest kłopotliwa – jawi się jako stronnicza, a nawet fundamentalistyczna. Choć nie podlega negocjacji, poczynając od uznania godności każdej istoty ludzkiej jako warunku dla poszanowania jego wolności, pozostaje na łasce preferencji, stylów czy aktualnych trendów w ramach akceptowanej poprawności. W konsekwencji rzeczywistość wyzuta z prawdy wyjaławia ludzkie życie, pozbawia je treści i autentycznego sensu, a wolność ulega deformacji. Kim wówczas jest człowiek? To byt bezosobowy, którego nie sposób zrozumieć i traktować jak podmiot, na którego patrzy się w sposób bezrozumny – nie integralny, lecz selektywny. Prawda tymczasem, choć niekiedy niewygodna i niełatwa, jest z natury fascynująca i sama z siebie ma siłę przyciągania. Jeśli się ją pokocha, wówczas łatwiej wyrazić ją życiem. By ukazać jej splendor, należy podjąć trud jej poszukiwania, poznania, zrozumienia i rozmyślania o niej także poprzez formację i edukację. Ta ostatnia jest dziedziną życia, która sprzyja tropieniu prawdy i zachęca do jej studiowania. Tym, co podważa jednak sens wysiłku zdobywania prawdy na drodze edukacji, co ostrzem negacji godzi w człowieka, a w konsekwencji spłyca jego edukację, jest współczesna „dyktatura relatywizmu”. W wyrazisty sposób wypowiedział się na jej temat kard. J. Ratzinger: „ileż «powiewów nauki» przyniosły nam ostatnie dziesięciolecia, ileż nurtów ideowych, ileż modnych kierunków myślowych... Były one często niczym wzburzone fale, które popychały myślenie wielu chrześcijan niczym małą łódkę z jednej skrajności w drugą: od marksizmu do liberalizmu, aż po libertynizm; od kolektywizmu po radykalny indywidualizm; od ateizmu do mglistego mistycyzmu religijnego; od agnostycyzmu do synkretyzmu i tak dalej. Każdego dnia powstają nowe sekty i urzeczywistnia się to, co mówi św. Paweł na temat «oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu» (Ef 4, 14).

 

 

Wyznawanie jasno określonej wiary, zgodnej z credo Kościoła, jest często określane jako fundamentalizm. Natomiast relatywizm, to znaczy poddawanie się «każdemu powiewowi nauki», jawi się jako jedyna postawa godna współczesnej epoki. Tworzy się swoista dyktatura relatywizmu, który niczego nie uznaje za ostateczne i jako jedyną miarę rzeczy pozostawia tylko własne ja i jego zachcianki”[21]. Nowa utopia, pełna negacji i sprzeczności, pogardy dla wiary i praw Boskich, choć demokratyczna, odrzuca światło rozumu i szacunek dla uniwersalnych wartości, w tym naturalnych reguł wpisanych w serce każdego człowieka. Inicjuje marsz ludzkości w kierunku zakamuflowanego totalitaryzmu[22]. Nowe zagrożenie wymaga mobilizacji szczególnie nauczycieli-wychowawców, którzy będą świadkami prawdy, dla których praca nie będzie rzemiosłem, ale pasją – powołaniem realizowanym w duchu społecznej misji. Bycie nauczycielem na miarę potrzeb XXI w., to służba każdemu, kto się zagubił, kto potrzebuje pomocy i szuka prawdy. Współcześnie samo wykształcenie już nie wystarcza. Wprawdzie daje kapitał umiejętności intelektualnych, ale zawodzi brakiem społecznych i wspólnotowych zdolności. Niewątpliwie potrzeba dziś nauczycieli mądrych, którzy wsparci na prawdzie i fundamentalnych wartościach wierzą w sens swojej pracy, mają wolę i determinację być z młodzieżą i dla niej, przyjmują twórczą postawę wobec problemów, a przy tym są zwyczajnie pogodni i uśmiechnięci[23]. Dodatkowo, każdy nauczyciel powinien poszerzać i pogłębiać swe kompetencje aksjologiczne – respektować własną i cudzą godność, posiadać wysokie aspiracje kulturowe, nieustannie doskonalić się jako człowiek i mistrz w zawodzie, w tym autentycznie troszczyć się o dobro, prawdę i piękno w sobie i w uczniach[24]. Tischner zauważał w tym względzie: „Jednego nam tylko trzeba: nie zapomnieć, że w każdym cichym «powinienem» brzmi zniewalające zaproszenie, abyśmy uwolnili się od tego, co nieludzkie, a stali się pełnymi ludźmi. Po prostu prawdziwymi ludźmi”[25]. Konsekwencją wypracowanych postaw i nabytych kompetencji są stwarzane przez nauczyciela na lekcji sytuacje aksjologiczne, w których uczniowie wskażą i opowiedzą się za wartościami[26]. W ten oto sposób, choć żmudna, ale wykonywana z pasją i zaangażowaniem praca nauczyciela, wszczepia w serca uczniów nadzieję i pewność, że poszukiwanie obiektywnej prawdy ma sens, że porządek prawa naturalnego uszlachetnia, a edukacja to ważna i skuteczna droga do samopoznania i samorealizacji. Odpowiedzialność nauczyciela za wizję rozwoju wychowanka jest wyjątkowa. W zaistniałej relacji nauczyciel o tyle staje się mistrzem, o ile sam stosuje mądrość innym przekazywaną, wymaga od siebie i daje podstawy zdrowej wiary w siebie[27].

Diagnoza wnioskująca

W obliczu ścierających się ideologii: postmodernistycznej i neoliberalnej, w dobie szerzącego się relatywizmu, warto pamiętać o niedocenianej filozofii realistycznej w edukacji, o personalizmie, w świetle którego nauczyciel i uczeń to dwa osobowe podmioty. W tym kontekście optyka wychowawcza skupia się na realistycznej antropologii personalistycznej i jej głównym owocu – integralnej koncepcji człowieka jako osoby. Powrót do niej, szczególnie w przestrzeni edukacji, jest dziś kategorycznym wezwaniem do „obrony i ratunku człowieka w człowieku”[28]. Co więcej, aksjologiczne dylematy i ambiwalencje współczesności nie mogą przestraszyć heroldów prawdy. Nauczyciel nie może uciec do „kryjówki” podręcznikowej wiedzy i „bezpiecznego” werbalizmu. On jest wszak odpowiedzialny za wychowanka – nie tylko za to, czego nauczy, ale również za to, czego nie nauczy[29].



[1] Zob. K. Olbrycht, Prawda, dobro i piękno w wychowaniu człowieka jako osoby, wyd. 2, Katowice 2002, s. 103.
[2] Zob. W. Pasterniak, O pedagogice wyższych stanów świadomości, Zielona Góra 2003, s. 75.
[3] Zob. M. Łobocki, Wychowanie moralne w zarysie, Kraków 2002, s. 77.
[4] Zob. S. Litak, Historia wychowania, t. 1: Do Wielkiej Rewolucji Francuskiej, Kraków 2004, s. 25.
[5] Grecki termin kalos (piękny) określał przymioty ciała osiągnięte dzięki ćwiczeniom cielesnym i treningowi sportowemu, zaś agathos (dobry) zalety duchowe – cnotę, szlachetność oraz osiągnięte siłą woli umiarkowanie i powściągliwość. Rozum i dusza pełniły nadrzędną rolę nad ciałem, jednak kształtowanie piękna cielesnego było wartością, o którą należało dbać. Powszechnie więc uważano, że sama dzielność i sprawność fizyczna nie wystarcza dla doskonałości człowieka, jeżeli w parze z nią nie idzie piękność moralna, szlachetność duchowa i doskonałość intelektualna. Zob. P. Jaroszyński, Kalokagathia, w: Powszechna encyklopedia filozofii, red. nacz. A. Maryniarczyk, t. 5, Lublin 2004, s. 444–447; W. Jaeger, Wczesne chrześcijaństwo i grecka paideia, przekł. K. Bielawski, Bydgoszcz 1997; tenże, Paideia. Formowanie człowieka greckiego, przeł. M. Plezia, H. Bednarek, Warszawa 2001.
[6] Zob. G. L. Gutek, Filozoficzne i ideologiczne podstawy edukacji, przekł. A. Kacmajor, A. Sulak, Gdańsk 2003; M. Wasilewski, Paideutyka Protagorasa i Platona, Poznań 2007.
[7] Cyt. za: P. Vardy, P. Grosch, Etyka. Poglądy i problemy, przeł. J. Łoziński, Poznań 1995, s. 46.
[8] Zob. tamże, s. 46–47.
[9] Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, t. 13: Prawo, przeł. P. Bełch, London 1985, I–II, q. 91, a. 2.
[10] Zob. É. Gilson, Tomizm. Wprowadzenie do filozofii św. Tomasza z Akwinu, przekł. J. Rybałta, Warszawa 1960, s. 370–371.
[11] Zob. J. Tischner, Jak żyć?, wyd. 2, Wrocław 1997, s. 19–22.
[12] Zob. M. A. Krąpiec, Prawda – dobro – piękno jako wartości humanistyczne, w: Wezwani do prawdy i miłosierdzia, pod red. B. Bejze, Warszawa 1987, s. 13–14; S. Kowalczyk, Podstawy światopoglądu chrześcijańskiego, Warszawa 1979, s. 173.
[13] Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań 1994, par. 1956.
[14] Plutarch, De liberis educandis [online], [dostęp: 5 IX 2011], dostępny w Internecie: <http://books.google.pl/books?id=Yjs8AAAAcAAJ&printsec=frontcover&dq=De+liberis+educandis&hl#v=onepage&q&f=false> [tłum. R. Czupryk].

[15] Arystoteles, Zachęta do filozofii, przeł. K. Leśniak, Warszawa 1988, frg. 110.
[16] Zob. L. A. Seneka, Myśli [online], [dostęp: 6 IX 2011], dostępny w Internecie: <http://www.scribd.com/doc/2072988/Seneka-Myli>.
[17] Cyt. za: M. A. Krąpiec, Bardziej być, Lublin 2006, s. 76.

[18] Zob. Arystoteles, O duszy [online], [dostęp: 6 IX 2011], dostępny w Internecie: <http://www.scribd.com/doc/13891552/Arystoteles-O-duszy>; tenże, Etyka Nikomachejska [online], [dostęp: 6 IX 2011], dostępny w Internecie: <http://www.scribd.com/doc/16242832/Arystoteles-Etyka-Nikomachejska>.
[19] Zob. M. A. Krąpiec, Ja – człowiek, wyd. 5 popr., Lublin 1991, s. 101–391; A. Maryniarczyk, Zeszyty z metafizyki, t. 3: Realistyczna interpretacja rzeczywistości, Lublin 1999, s. 89–100.
[20] Zob. J. Ratzinger, Wiara, prawda, tolerancja. Chrześcijaństwo a religie świata, tłum. R. Zajączkowski, Kielce 2004; R. de Mattei, Dyktatura relatywizmu, przeł. P. Toboła-Pertkiewicz, E. Turlińska, Warszawa 2009.
[21] J. Ratzinger, Ku „dojrzałości” wiary w Chrystusa. Homilia kard. J. Ratzingera podczas mszy św. „pro eligendo Romano Pontifice”, 18 IV 2005 [online], [dostęp: 6 IX 2011], dostępny w Internecie: <http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/inne/ratzinger_proeligendo_18042005.html>.
[22] „Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” (Jan Paweł II, Encyklika Veritatis splendor [online] nr 101, [dostęp: 6 IX 2011], dostępny w Internecie: <http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/veritatis_3.html#m3>).

[23] Zob. Zob. P. Woźniak, Jakiego nauczyciela potrzebuje młodzież?, „Wychowawca” (2010) nr 10, [online], [dostęp: 8 IX 2011], dostępny w Internecie: <http://www.prasa.wiara.pl/doc/656145.Jakiego-nauczyciela-potrzebuje-mlodziez>.
[24] Zob. E. Kobyłecka, Kompetencje aksjologiczne nauczycieli jako problem społeczny, w: Arytmia egzystencji społecznej a wychowanie, red. T. Frąckowiak, Warszawa 2001, s. 509-520.
[25] J. Tischner, Jak żyć?, s. 10.
[26] Zob. M. Gołaszewska, Istota i istnienie wartości. Studium o wartościach estetycznych na tle sytuacji aksjologicznej, Warszawa 1990, s. 11.
[27] Zob. P. Woźniak, Jakiego nauczyciela potrzebuje młodzież?, „Wychowawca” (2010) nr 10, [online], [dostęp: 8 IX 2011], dostępny w Internecie: <http://www.prasa.wiara.pl/doc/656145.Jakiego-nauczyciela-potrzebuje-mlodziez>.
[28] M. A. Krąpiec, Mieć świadomość celu wychowania, w: Etos nauczyciela, „Zeszyty edukacyjne” (2005) nr 3, s. 12–16.
[29] Zob. Cz. Banach, Edukacja, wartość, szansa. Wybór prac z lat 1995–2001, Kraków 2001, s. 343.