Tożsamość „na nie". Kim nie chcę być i dlaczego? Kształtowanie tożsamości jako zadanie rozwojowe

Jolanta Miluska

publikacja 04.10.2012 00:14

Wśród młodzieży, jak również ludzi starszych, motyw „bycia modnym „, „bycia na fali „, „bycia takim samym jak najbardziej znaczące osoby „ przybiera na sile i jest na ogół świadomą strategią służącą jak najlepszemu urządzeniu się w życiu. W naukach społecznych tego typu orientacja została określona jako konformizm, a więc jako podporządkowanie obowiązującym w pewnej grupie lub całym społeczeństwie normom.

Zeszyty Karmelitańskie 1/2012 Zeszyty Karmelitańskie 1/2012

 

Jednym z najważniejszych zadań rozwojowych człowieka jest ustalenie własnej tożsamości. Zmaga się w nim przede wszystkim nastolatek, który w okresie adolescencji po raz pierwszy świadomie ma odpowiedzieć na pytanie: „Kim jestem? „. Jest to trudne, wymaga eksperymentowania z potencjalnymi rolami, przymierzania masek i wybrania spośród wielu możliwości tej, która w najwyższym stopniu wyraża potrzeby i aspiracje młodego człowieka. I później pojawiają się momenty przełomowe, które zmuszają do ponowienia pytania o tożsamość. Tak jest w sytuacji urodzenia się dzieci lub opuszczenia przez nie domu rodzinnego, zmiany pracy, utraty współmałżonka czy emigracji. W każdym z tych przypadków trzeba zrekonstruować tożsamość stawiając ponownie fundamentalne pytanie o to, kim się jest, jakie jest nasze miejsce wśród innych, co jeszcze mogę w życiu zrobić. Jednak to dojrzewanie jest najważniejszym okresem dla ustalenia podstaw swojego psychologicznego i społecznego samookreślenia. Jeżeli młody człowiek z tym się zmaga, to małe dziecko, pytane o to, kim chce życiu być, zwykle nie ma problemu z odpowiedzią: „strażakiem „, „policjantem „, „budowlańcem „, „lekarzem „, „fryzjerką „, „aktorką „. W odpowiedziach tych może wyrażać się marzenie o byciu kimś niezwykłym. Często dowodzą one powtórzenia wyborów dokonanych wcześniej przez rodziców ( „Tato jest lekarzem, więc i ja nim zostanę „), ale również świadczą o przywiązaniu do pewnych mód.

Wśród młodzieży, jak również ludzi starszych, motyw „bycia modnym „, „bycia na fali „, „bycia takim samym jak najbardziej znaczące osoby „ przybiera na sile i jest na ogół świadomą strategią służącą jak najlepszemu urządzeniu się w życiu. W naukach społecznych tego typu orientacja została określona jako konformizm, a więc jako podporządkowanie obowiązującym w pewnej grupie lub całym społeczeństwie normom. Korzyścią z tego płynącą jest przede wszystkim akceptacja przez innych, co może ułatwić wejście w odpowiednie, wpływowe kręgi i zapewnić dalszy awans. Konformizm może być zarówno zewnętrzny, jak i wewnętrzny. Ten pierwszy oznacza podporządkowanie, uległość na poziomie na przykład wyglądu zewnętrznego lub artykułowanych poglądów, bez podporządkowania innym ludziom rzeczywistego sposobu myślenia. Tu wypada być modnym, choć nie towarzyszy temu przekonanie, a jedynie wola uniknięcia odrzucenia społecznego. Jeśli jednak wpływ mody na coś jest głębszy, powodować może on rzeczywistą, prywatną zmianę poglądów. Teraz uleganie modzie jest wyrazem przekonania o zasadności jej standardów i powinności ich przyjęcia (głębokie przyswojenie sobie wartości pewnej mody).

Modna tożsamość

Moda wpływa niewątpliwie na tożsamość osoby, kształtuje modną tożsamość, poczynając od wyglądu zewnętrznego kreowanego według wzorów prezentowanych wcześniej „na salonach „ i w żurnalach, a obecnie także w kolorowych czasopismach i reklamach. Jej presja dotyczy przede wszystkim kobiet i to one stają przed zadaniem powielenia już nie tylko stroju i fryzury modelek, ale też ich sylwetki. Modelki są nie tylko wzorami tożsamości w zakresie cech zewnętrznych, ale też modelują zachowania kobiet śledzących ich życie, przygody miłosne, sposób spędzania wolnego czasu etc. Atrakcyjnymi wzorami tożsamości stają się obecnie także sławni aktorzy, piosenkarze, a więc osoby stanowiące ważne elementy kultury masowej. Bohaterowie „masowej wyobraźni „ najczęściej wypierają klasyczne autorytety, na przykład nauczycieli, którzy nie dość, że coraz rzadziej są atrakcyjnymi modelami, to coraz częściej stają się obiektem różnych form agresji ze strony uczniów. Modny jest jednak nie tylko pewien wygląd, ale także poglądy, miejsca, w których się bywa, osoby, z którymi się spotykamy. Dobrze jest czytać określony tytuł prasowy, uczestniczyć w tych, a nie innych programach telewizyjnych, fotografować się z celebrytami. To pozwala określić naszą pozycję społeczną, uwierzyć w jej realność i trwałość.

Cechą tożsamości kształtowanej w tych warunkach jest jednak utrata specyfiki jej treści. Moda doprowadza do unifikacji tożsamości, do utraty przez człowieka cech wyróżniających i powoduje na ogół niezdolność do wyodrębnienia się ze zbiorowości. Dzięki modzie możliwe staje się upodobnienie do innych podmiotów życia zbiorowego.

Trzeba też dodać, że wzory mody, z istoty zmienne, mogą spowodować „rozproszenie” tożsamości, jej niestabilność. Człowiek, podążając za modą, traci powoli orientację, kim jest, bo niemal każdego dnia bywa inny. Dostosowując swoją tożsamość do aktualnych standardów, staje się przewidywalny w takim stopniu, w jakim przewidywalna może być moda. Zamiast więc stabilnych tożsamości, na przykład kobiety, rodzica czy pracownika, gdzie treść tożsamości odzwierciedla sens ról ustalonych w procesie ewolucji i potwierdzanych społecznie w dłuższym okresie czasu, pojawia się tożsamość adaptująca stale nowe treści, niekiedy niepozwalające tych ról dobrze wypełniać. Tak więc kobieta uznająca standard szczupłości ciała decyduje się na coraz to nowe diety, które zaburzają jej procesy fizjologiczne i mogą ograniczać płodność. Rodzice podlegający modzie angażowania dzieci w rozliczne i „dobrze widziane” formy aktywności pozaszkolnej (lekcje kolejnego języka obcego, tenis, jazda konno, sporty ekstremalne) tracą z nimi kontakt i nie mają na nie większego wpływu wychowawczego. Pracownik opętany modną pasją dążenia do sukcesu popada w pracoholizm, wypala się zawodowo i choruje.

Moda wpływa także na styl życia i obyczaje powiązane z tożsamością człowieka. Skutki mają nie tylko wymiar indywidualny, ale też zbiorowy; można wskazywać zależność między modą i porządkiem społecznym. Moda określa wzory konsumpcji dóbr materialnych w zakresie ubierania się, odżywiania, urządzenia mieszkania. Kształtuje postawy wobec zdrowia i choroby. Wskazuje na pożądany zakres i sposób zaspokajania potrzeb społecznych, intelektualnych, estetycznych, a nawet religijnych.

 

 

Moda jest jednocześnie dziedziną obyczaju, choć jest obyczajem specyficznym, ponieważ podlega szybkim zmianom. Można powiedzieć, że obyczaj jest konserwatywny, a moda z istoty jest niespokojna, zmienna. Modę można niekiedy potraktować jako wyraz nonkonformizmu człowieka, który poprzez zachowania w jakiejś mierze naruszające obyczaj pragnie zaznaczyć swoją indywidualność. Owo naruszenie norm obyczajowych nie jest jednak zasadnicze i stanowi tylko pewną innowację w zakresie powszechnego wzoru kulturowego. Tym samym zachowanie „modne” nie naraża osoby na poważne sankcje społeczne, a co najwyżej przyczynia się do uzyskania etykietki osoby oryginalnej, dziwacznej lub snobistycznej. Jeśli ten etap prezentowania zachowań modnych można uznać za fazę limitowanego (lub pozorowanego) indywidualizmu, to kolejny wiąże się z upowszechnieniem mody, która zaczyna obejmować coraz to szersze kręgi społeczne. Jeśli za mechanizm tłumaczący podleganie modzie uznać konformizm, ten etap odpowiada modzie właściwej. Modnym być wypada, inaczej jednostka naraża się na zarzut nieprzystosowania do norm społecznych i nierespektowania wartości kulturowych. W rozpowszechnieniu mody zawiera się jednocześnie początek jej zaniku. Naruszenie kryteriów nowości i zmienności właściwych modzie oznacza jej zmianę w bardziej trwały obyczaj. Jak twierdzi Georg Simmel, moda w miarę upowszechniania się zmierza do swojego kresu.

Funkcje i wartości modnej tożsamości

Modna tożsamość jest ważna dla jednostki, ponieważ daje poczucie bycia atrakcyjną, „na fali”. Ma ona też znaczenie dla porządku społecznego i tu można wskazać jej dwie funkcje. Pierwsza to funkcja stabilizująca, kiedy to moda przyjmowana konformistycznie przez większe zbiorowości społeczne działa jako instrument rozpowszechniania wartości wspierających system społeczny (np. pozytywna postawa wobec Unii Europejskiej czy działań rządu). Posiadanie pożądanych poglądów daje ponadto osobie poczucie należenia do mainstreamu, do wiodącej i wpływowej grupy. Z uwagi za znaczenie mody dla akcentowania prestiżu dążenie do bycia modnym można uznać za wyraz aspiracji i czynnik awansu społecznego. Naśladowanie modnych elit nie jest zresztą tylko zjawiskiem współczesnym. Ten sam zabieg stosowano we wcześniejszych okresach historycznych, zwłaszcza w baroku, kiedy to modny, barwny ubiór był jedną z pasji ludzi i kiedy mieszczanie i chłopi naśladowali panów. Potrzeba tego naśladownictwa była tak znacząca, że realizowano ją za cenę ograniczania wydatków na edukację czy codzienne wygody. Z braku wystarczających środków stosowano różne namiastki bogatego stroju, zastępując na przykład w Polsce złoto mosiądzem, a sobole - zwykłymi piórami[A1] . I dzisiaj często gronostaje w todze rektora uczelni bywają zastępowane futrem dużo tańszych zwierząt.

Moda i obowiązująca w pewnych kręgach tożsamość może pełnić także funkcję destabilizującą system. Zaznacza się wtedy dystans w stosunku do norm obowiązujących w całym społeczeństwie. Moda służy więc nie tylko wskazywaniu na zróżnicowanie społeczne i przynależność do konkretnych grup, ale może być traktowana jako symbol indywidualizmu, środek wyróżnienia się z „tła”, zaznaczenia własnej niezależności. Tak działa moda wykreowana przez grupy, dla których stanowi ona spektakularny wyraz ich tożsamości lub też, idąc dalej, przejaw opozycyjnych przekonań i wartości, które - jeśli umiejętnie promowane, mogą przyczynić się do istotnego osłabienia dotychczasowego porządku społecznego. Może więc istnieć moda na tożsamość wolnego człowieka, niepodlegającego żadnym, także prawnym, rygorom. W takich kategoriach można interpretować obecną dyskusję wokół porozumienia ACTA, które wprawdzie mają chronić prawa autorskie, ale są jednocześnie postrzegane jako zamach na wolność człowieka korzystającego z zasobów Internetu. I władza, w obawie o własną stabilność, zdaje się tym roszczeniom ustępować…

Modna tożsamość może być także opisana w kontekście wartości, jakie promuje. Współcześnie wartości te są elementem konformizmu wobec kultury masowej. Nieprzypadkowo więc o tym, jacy jesteśmy, jacy chcemy lub nie chcemy być, decydują środki masowego przekazu, zwłaszcza telewizja i kolorowe periodyki. Coraz większe znaczenie, zwłaszcza wśród młodzieży, zyskuje Internet. Działają także środowiska szkolne i rówieśnicze. Często też – zapewne wbrew intencjom tych instytucji – do tworzenia powszechnego zapotrzebowania na określone wartości przyczyniają się politycy i system edukacyjny, eksponujący pewien rodzaj ideologii. To, co w ich zamierzeniu ma stanowić podstawę aksjologiczną zachowań służących jednostce (np. zdrowie, zwiększenie szans na rynku pracy w warunkach konkurencji) oraz dojrzałych zachowań społecznych (np. tolerancja ograniczająca obszar konfliktów), wyznacza niekiedy nieodpowiedzialne, wręcz agresywne działania ludzi.

Wartością nadrzędną, którą promuje moda i która buduje modną tożsamość, jest nowość. Pogoń za nowościami cechuje szczególnie pewne kręgi społeczne, tzw. publiczność modną, którą różnicuje wewnętrznie nieco odmienna finansowa zdolność do nadążania za modą, ale łączy cecha wspólna – pragnienie odróżnienia się od reszty i konformizm wobec wzorów mody dyktowanych przez wyspecjalizowane centra lub choćby „ulicę”.

Inne wartości i cechy modnej tożsamości to poszukiwanie i zaznaczanie estetyki i funkcjonalności. Tę pierwszą wartość można zaznaczyć przez stroje czy fryzury, druga w wyższym stopniu przysługuje przedmiotom technicznym (np. wyraźna w swoim czasie moda na posiadanie magnetowidów, kuchenek mikrofalowych, telefonów komórkowych, tabletów itd.). Niekiedy obie wartości współwystępują ze sobą, częściej jednak pozostają w opozycji, wymuszając na nabywcy rzeczy modnej wybór którejś z nich (czy eleganckie obuwie na wysokich obcasach, czy buty wygodne).

 

 

Istotna wiązka współczesnych i modnych wartości, budujących tożsamość człowieka, dotyczy wyglądu zewnętrznego. Istnieje więc moda na urodę i zgrabną, szczupłą sylwetkę. Kolorowe czasopisma i reklama przedstawiają wzory pożądanego wizerunku, zwłaszcza kobiet, i dostarczają licznych porad, w jaki sposób ten ideał osiągnąć. Zalecane środki też mają być modne, stąd promuje się serie modnych kosmetyków lub modnych diet (np. ograniczać jedzenie lub przeciwnie, jeść dużo i „tłusto”). Presja na dobry wygląd wynika z jego funkcjonalności: osoby atrakcyjne fizycznie, bez względu na wiek, są spostrzegane jako obdarzone licznymi pozytywnymi cechami, np. zdolnościami, więcej się im wybacza, jak również przypisuje się większe szanse osiągnięcia szczęścia niż osobom nieatrakcyjnym. Dla kobiet uroda jest istotnym elementem strategii reprodukcyjnej (zdobyć i utrzymać partnera). Dobry wygląd zwiększa też możliwości sukcesu w sferze publicznej: ułatwia otrzymanie pracy i sprzyja dalszej karierze, zwiększając na przykład dostęp do atrakcyjnych zawodów, gwarantujących władzę (polityk) lub niezwykle szybką sławę i wysokie dochody (aktor, modelka). Nieprzypadkowo więc dbałość o korzystny wygląd jest częstym, bo obecnie też łatwo osiągalnym, sposobem zwiększania własnej atrakcyjności społecznej.

Kolejne modne wartości to wartość aktywności fizycznej i zdrowia. Zaleca się więc różne formy dbania o kondycję, która jest wartością „samą w sobie”, ale też ma służyć urodzie i zdrowiu. Sposoby realizacji tej wartości też podlegają regulacji za pomocą mody. Tak więc odchodzi się od domowej gimnastyki według zaleceń spikera radiowego i pieszych wędrówek. Modne stają się formy aktywności fizycznej połączone z działaniem w grupie i w specjalnie zaaranżowanych ku temu miejscach: klubach fitness, siłowniach, na kortach czy basenie. Modzie podlega też sport. Obecnie wypada uprawiać windsurfing, nurkować (najlepiej w ciepłych morzach), żeglować własnym jachtem, jeździć rodzinnie na nartach i uprawiać ekstremalne sporty. Wartość zdrowia mają przybliżać dodatkowo modne diety (np. dieta optymalna Kwaśniewskiego) i modne jedzenie – obecnie owoce, warzywa i tzw. seafood (owoce morza). Modne stają się też sposoby leczenia.

Dążenie do bycia modnym oznacza też orientację na wartość konsumpcji. W Polsce jej znaczenie silnie koreluje z procesem transformacji systemowej, kiedy to po okresie ograniczonego dostępu do dóbr materialnych, spowodowanych ich brakiem i małą siłą nabywczą społeczeństwa, pojawiła się możliwość zaspokojenia i rozwoju potrzeb konsumpcyjnych. Tak więc wcześniejsza wartość oszczędzania („Październik miesiącem oszczędzania”) została zastąpiona wysoką oceną wydawania pieniędzy: na produkty spożywcze, stroje, samochody, domy czy podróże zagraniczne.

Następna modna wartość to sława. Sposoby jej uzyskania mogą być dowolne: można przez kilka dni siedzieć na słupie, tysiące razy bez przerwy podbijać głową piłkę lub ugotować hektolitry zupy. Księga rekordów Guinessa jest współczesną kwintesencją dążenia do realizacji tej wartości. Szczególną rolę w uzyskaniu sławy odgrywa telewizja i jej programy z udziałem publiczności (np. talk shows) lub różne wersje reality shows. Ważne są tu nie tylko możliwe gratyfikacje finansowe, ale przede wszystkim zaistnienie w sferze publicznej, pokazanie się, uzyskanie choćby chwilowej właśnie sławy, nawet za cenę opowieści o intymnych sferach własnego życia (np. program Rozmowy w toku).

Wzrasta moda na swobodę, tzw. luz, którego rozumienie jest szerokie. Oznacza on zarówno swobodę obyczajową, nieskrępowane konwenansami zachowanie, brak napięcia emocjonalnego, nieprzejmowanie się niczym, jak i brak odpowiedzialności. „Luz” coraz bardziej oznacza zachowania naruszające normy społeczne. Zapewne „na luzie” byli uczniowie toruńskiego technikum dręczący kiedyś swojego nauczyciela. „Luz” modelują często telewizyjni dziennikarze w programach kierowanych do młodzieży. Paradoksem promocji tej wartości jest jej ograniczanie, albowiem norma luzu ogranicza swobodę wyboru zachowania (tyrania „luzu”).

Modna jest wartość tolerancji rozumianej zresztą bardzo specyficznie: nie jako uznawanie czyichś poglądów czy upodobań różniących się od własnych i przyznawanie innym prawa do ich posiadania, ale totalny, bezrefleksyjny permisywizm, zatracający kryterium dobra i przyzwoitości, w myśl zasady everything goes. Z modą na wartość tolerancji wiąże się moda na wartość egalitaryzmu i praw człowieka. Wypada więc optować za równością i równouprawnieniem rozumianymi „modnie”, a więc jako równorzędność osób nie uwzględniająca faktycznych różnic między nimi (wiekowych, płciowych, intelektualnych, zdrowotnych, kulturowych, etc.). Podobnie „modna” interpretacja traktuje prawa człowieka. Nie dość, że nie relatywizuje ich do sytuacji i cech jednostki, ale też traktuje je wyłącznie w kategoriach przywilejów, lecz już nie obowiązków.

Stosunkowo nowa jest wreszcie moda na wartość ekologii, która wyraża się w szeregu zróżnicowanych pod względem ich prośrodowiskowego uzasadnienia i społecznego sensu, zachowań, poczynając od angażującego młodzież szkolną „sprzątania świata”, przez spektakularną obronę (wszystkich) zwierząt podejmowaną przez gwiazdy filmowe, na agresywnych protestach ekologów wobec działań gospodarczych, kończąc.

Do tego rejestru modnych podstaw tożsamości zaliczyć należy i inne, które wyrażają bieżące zapotrzebowanie na pewien typ człowieka. Zmienia się świat, sytuacje polityczne i społeczne, a wraz z tym środowiska opiniotwórcze i promujące je środki masowego przekazu wskazują, jacy powinniśmy być, aby się liczyć, aby w jak najwyższym stopniu pokazać, że nadąża się za bieżącą modą w zakresie myślenia i postępowania. Wypada więc bezkrytycznie popierać Unię Europejską, nawet jeżeli jej polityka nie do końca odpowiada interesowi narodowemu. Trzeba być nowoczesnym w poglądach i stylu życia ( „Małżeństwo – a po co? Nam papierek nie jest potrzebny”, „Aborcja? Czemu nie, skoro mamy tyle innych bieżących i bardziej atrakcyjnych planów”). Liczy się tylko „tu i teraz”, o czym głośno krzyczą celebryci, wskazując ludziom, i to głównie młodym, „właściwą” drogę życia, nawet jeżeli jej jałowość szybko ulega demaskacji. Stąd brak atencji dla historii, bez której narody giną. Ludzie wskazujący jej znaczenie są ośmieszani, a w szkołach zmniejsza się liczbę godzin tego przedmiotu. Nieprzypadkowo więc postawa patriotyzmu jest uważna za anachroniczną, bo czy można kochać coś poza samym sobą? Wreszcie należy, dla zaznaczenia swojej nowoczesności, a tym samym przynależności do elit, czytać określone tytuły prasowe, oglądać mainstreamowe stacje telewizyjne, słuchać „właściwych” rozgłośni radiowych i zachwycać się często wulgarnymi bohaterami „masowej wyobraźni”.

 

 

Tożsamość „na nie”

Mówiąc o tożsamości na „nie”, można powiedzieć, że powyższy rejestr modnych wartości określa nie tylko to, jacy ludzie chcą być, ale też, jacy nie chcą być. Nie chcą więc być zacofani i nienadążający za nowościami. Wstyd się przyznać do nieumiejętności korzystania z Internetu czy niewiedzy na temat gier komputerowych oraz nowych marek samochodów. Nie chcemy być też spostrzegani jako nieestetyczni w wyglądzie, bo budzi to niechęć i obniża nasze notowania społeczne. Więc „chcąc – nie chcąc”, ludzie podążają za modą w ubieraniu się czy fryzurze, narażając się niekiedy na śmieszność (starsza pani w spódniczce mini, a pan z wyraźnie ufarbowanymi włosami). Ludzie nie chcą być też fizycznie brzydcy czy zbyt grubi, bo to kolejna anty-wartość. W pogoni za fizycznym ideałem piękna zapomina się o wartości zdrowia. Stosowanie drakońskich diet może bowiem skutkować anoreksją. Ryzykowne dla zdrowia, a w dalszej perspektywie i wyglądu (choćby problemy takich znanych postaci jak Michael Jackson czy Cher) są też coraz bardziej wyrafinowane operacje plastyczne.

To samo można powiedzieć o formach aktywności podejmowanych tylko po to, aby nie być biernym fizycznie, bo to nie wypada. Sporty ekstremalne, nerwowe, prawie kompulsywne korzystanie z wolnego czasu ( „biegać, biegać, biegać” lub chodzić z kijkami bez względu na pogodę), godziny spędzane na siłowni, aby „rzeźbić” sylwetkę – to wszystko dowody ludzkich lęków przed niespełnianiem współczesnych kanonów mody. Określając modną tożsamość, ludzie nie chcą też, wzorem społeczeństw biedniejszych czy rozsądniejszych, ograniczać własnej konsumpcji. Pogoń za dobrami materialnymi owocuje pobieraniem kredytów, których nie sposób spłacić. Ludzie, podobnie jak inni, chcą mieć dom, bogate jego wyposażenie i środki na wyjazdy zagraniczne. Skoro tak żyją sąsiedzi, a zresztą cały świat żyje na kredyt… W skali indywidualnej może to powodować dramaty (A co będzie, gdy bank upomni się o swoje?), w skali zbiorowej skutki są jeszcze poważniejsze, o czym świadczy obecna destabilizacji światowych rynków finansowych.

Ludzie nie chcą też być anonimowi. Jeżeli wcześniej sławę zapewniały istotne dokonania, to teraz marzenie o byciu celebrytą spełnia się przez bywanie w dobrych miejscach, pokazywanie się u boku tych, co sławę już osiągnęli, czy pozbawione zahamowań publiczne wynurzenia o prywatnych sprawach.

Tożsamość „na nie” określają też wartości swobody, tolerancji i egalitaryzmu. Mainstream stara się wmówić ludziom, że nie wypada być usztywnionym ( „Wyluzuj się!”), nie można nie akceptować inności, nawet jeżeli pozostaje ona w niezgodzie z prawem naturalnym. Ludzie przerażeni coraz częstszymi oskarżeniami o wywyższanie się i brak akceptacji dla ludzi o innym kolorze skóry, upodobaniach seksualnych, zamiłowaniu do aborcji czy eutanazji głoszą poglądy zupełnie niezgodne z ich prywatną oceną sytuacji. „Prawa człowieka” stały się kagańcem dla myślenia, wszelaka „poprawność” zabija krytycyzm i odwagę wyrażania prywatnych poglądów. Dotyczy to także stosunku do kwestii ekologicznych, szalenie obecnie modnych. I tu wiele osób w obawie o odrzucenie popiera działania ekologów, choć podstawy ich ideologii i sens wielu akcji racjonalnie zakwestionowano.

Lista atrybutów, których człowiek często nie chce sobie przypisać, ponieważ pragnie mieć modną tożsamość, może być wzbogacona o cechy, preferencje i zachowania niewłaściwe z definicji, bo zaprzeczają one kanonowi wartości obecnie pożądanych. Są to wartości niemodne, staroświeckie, na tle innych być może oryginalne, te, które kiedyś były pożądane, kierowały zachowaniem ludzi i tworzyły podstawy ładu społecznego, lecz teraz swoją atrakcyjność utraciły. Niemodna staje się więc wartość małżeństwa, narodu czy cech moralnych takich jak godność, odpowiedzialność, sumienie, lojalność, przyzwoitość. Trwałe małżeństwo i tożsamość męża i żony zastąpiły małżeństwa na próbę, luźne związki i bycie singlem. Lepiej mówić o partnerze niż o osobie trwale poślubionej. Nawet kościelna ceremonia zawarcia związku małżeńskiego często zamienia się w wyreżyserowany spektakl, w którym bardziej liczy się kolor rozsypanych płatków róż niż istota związku.

To samo można powiedzieć o malejącej roli narodu i narodowej identyfikacji. Modni twórcy opinii publicznej świadomie unikają terminu „naród”, wprowadzając pojęcie społeczeństwa (teraz z dodatkiem „obywatelskiego” czy „europejskiego”). To działa, słuchacze szybko orientują się w pożądanej nowomowie. Z rejestru pojęć znika powoli „patriotyzm” – likwidacji terminu i rzeczywistości, które wyraża służy utożsamianie patriotyzmu z ksenofobią i nacjonalizmem, a nawet faszyzmem. Ludzie, którzy pamiętają lub znają choćby z literatury działania faszystów, nie chcą dalej być patriotami. Z kolei promocja swoiście pojmowanej wartości swobody, egalitaryzmu, praw człowieka i tolerancji może przyczyniać się do „rozbrojenia społeczeństwa”, które przestaje rozpoznawać swoje interesy i przyzwala bardziej na realizację strategii politycznej i gospodarczej innych państw niż własnego. Taką samą funkcję może pełnić koncentrowanie na „ciele” i konsumpcji.

Co więcej, nie ma obecnie mody na pewne cechy charakteru, jeszcze niedawno traktowane jako pożądane i promowane w wychowaniu dzieci i młodzieży. Godność, przyzwoitość, lojalność, sumienie zastępuje teraz czysty pragmatyzm gwarantujący szybki sukces. Liczy się skuteczność, a nie honor. Jest to możliwe, ponieważ tego typu wartości (anty-wartości) publicznie nie są traktowane jako naganne, a co więcej, bywają przedmiotem podziwu i są nagradzane (awans za ewidentne zaniedbania służbowe).

Moda na pewną tożsamość, na samookreślenie, kim chcę lub nie chcę być, jak się wydaje – ulotna i błaha – to tylko pozór. Moda stanowi w rzeczywistości coraz to bardziej powszechny i wpływowy instrument prezentowania wartości istotnych nie tylko dla jednostek czy grup, ale całego społeczeństwa. W swoim oddziaływaniu może być czynnikiem stabilizacji lub osłabiania struktury społecznej, może potwierdzać lub dekomponować istniejący wcześniej ład. Zatem zwyczajowe prezentowanie i spostrzeganie mody wyłącznie w kategoriach spektaklu, zabawy, a choćby i stylu życia czy nowego obyczaju nie pozwala dostrzec jej możliwego udziału w procesie manipulacji społecznej. Uwaga więc na modę i na modne tożsamości.