Najodważniejsza odwaga

Ks. Zbigniew Kapłański

publikacja 20.01.2013 20:48

Doskonale pamiętam jedno ze zdań zapisanych przez księdza prymasa Stefana Wyszyńskiego: „Muszę bronić ludzi przed sobą samym, aby przy mnie byli bezpieczni. Może ich bronić przed moimi czynami taki czy inny kodeks lub różnorodne trybunały, ale przed moimi myślami zdołam obronić człowieka tylko ja sam” (w książeczce Druga kromka chleba wydanej w 1973 roku). To właśnie zdanie kojarzy mi się z największą odwagą świata…

Droga 2/2013 Droga 2/2013

 

Co zapamiętali uczniowie?

Zaprosiłem kiedyś na szkolne rekolekcje znanego i jednocześnie świetnego rekolekcjonistę. Mówił o wierze i życiu, konferencje były ilustrowane doskonale dobranymi przykładami. Po kilku dniach, już na lekcjach w szkole, poprosiłem we wszystkich klasach o krótką wypowiedź na temat zasłyszanych nauk. Z jednej strony chciałem wynagrodzić skupienie i uważne słuchanie, a z drugiej byłem ciekawy, co było dla nich najważniejsze, najbardziej interesujące. Potwierdziła się teza, że każdy nieco inaczej odebrał to, co mówił rekolekcjonista, każdy przecież słucha przez pryzmat własnych przeżyć. Ale też bardzo zaskakujące było to, że niemal wszyscy w swojej pamięci zachowali przykład przytoczony na samym początku rekolekcyjnych spotkań.

Zaproszony zakonnik chciał zachęcić do słuchania i do tego, by każdy pokornie i odważnie samemu sobie się przyjrzał i opowiedział pewną prawdziwą historię, która przydarzyła się przed kilku laty znajomym harcerzom. Byli to już dorośli ludzie, w większości właśnie w tym czasie kończący studia. Na wrzesień, ostatni miesiąc ostatnich dłuższych wakacji, zaplanowali sobie wyprawę na Kilimandżaro. Wszyscy sprawni, zdrowi, doskonale orientujący się w przygotowaniach do takich wyjazdów. Wszystko dobrze się układało, aż do dnia, w którym już mieli wejść na szczyt. Okazało się tam, że regularne uprawianie sportu, jeżdżenie na rowerze, wyjścia na basen jednak nie dają takiej formy, jaka jest konieczna w tych trudnych warunkach. Kilku z nich parę godzin przed szczytem stwierdziło, że nie są w stanie iść dalej. Spokojnie założyli tam mały obóz i poczekali na tych, którzy byli w stanie dojść do celu. Podczas powrotu wszystko już przebiegało według planu.

Co w tym opowiadaniu było tak fascynującego, że niemal wszyscy to opisali, streszczając rekolekcyjne zasłuchanie? Odpowiedź była jednoznaczna! Odwaga tych, którzy nie weszli. Odwaga polegająca z jednej strony na tym, że nie chcieli udawać i podejmować wysiłku ponad swe możliwości – to znak że byli już dojrzałymi ludźmi, którzy umieją żyć w prawdzie. Z drugiej zaś strony poczucie własnej godności tak ugruntowane, że nie zawahali się przed prostym opowiedzeniem prawdy. Wiedzieli, że ich godność w niczym się nie umniejszyła przez to, że nie osiągnęli zaplanowanego celu, a mądrze rozumiana odpowiedzialność nie pozwoliła na niepotrzebne ryzyko.

Intuicja uczniów pozwoliła zauważyć to, co jest największą odwagą…

Codzienne wyzwanie

Z pewnością każdy umiałby opowiedzieć niejedną taką sytuację, w której ktoś pokazuje taką odwagę, którą czasem nazywa się odwagą cywilną. Raz to będzie ktoś na akademii szkolnej, kto zapomniał tekstu i nie uciekł ze wstydu, uśmiechnął się i przeprosił. Innym razem to osoba, która nie oddała czegoś w terminie – mało kto potrafi nie zmyślać powodów i jeszcze dać małego kwiatka na przeprosiny.

Wcale nie zmaleje autorytet wykładowcy, który na zadane pytanie odpowie, że musi sprawdzić, by nie zmyślać, podobnie nic nie stracą rodzice, gdy odpowiedzą na pytanie któregoś z dzieci po przypomnieniu sobie pewnych wiadomości.

Do końca życia nie zabraknie nam okazji do stawania po stronie zwycięzców. Do zwyciężania samego siebie.

 

TAGI: