Papieże w pieczy Archanioła (1). Początki Kościoła

Herbert Oleschko

publikacja 02.03.2013 23:43

Michała Archanioła darzyło kultem i głęboką czcią wielu papieży, aczkolwiek w opracowaniach zwykło się wymieniać tylko tych kilku najbardziej znanych. Na przestrzeni wieków ukuło się nawet przekonanie, że święty Michał jest specjalnym anielskim opiekunem biskupów Rzymu i instytucji papiestwa oraz całego Kościoła Rzymskokatolickiego. W niniejszym przeglądzie pragnę przywołać najgłośniejsze interwencje archanielskie w życiu papieży, osadzając je w nieco szerszym kontekście historycznym, czego w większości wspomnianych opracowań brakuje w ogóle albo traktowane jest to po macoszemu.

Któż jak Bóg 2/2013 Któż jak Bóg 2/2013

 

Dla wygody przy każdym papieżu umieszczam na pierwszym miejscu najważniejszą w jego biografii datę związaną z postacią Wodza Aniołów, a na końcu w kilku krótszych bądź dłuższych zdaniach rekapituluję najważniejsze lub najbardziej charakterystyczne dokonania każdego z nich.

Postrach barbarzyńców

Rok 452. Kiedy wódz Wizygotów Alaryk na czele swej hordy zdobył w roku 410 Rzym, w mieście nie było już cesarza – ten rezydował w Rawennie, a jego władza stawała się coraz bardziej iluzoryczna. W tych warunkach wzrastała ranga biskupa Rzymu. Wizygoci wspólnie z rzymskimi niewolnikami przez trzy dni niemiłosiernie łupili wówczas miasto, podpalając znaczniejsze budynki, ale, co ciekawe, oszczędzili kościoły. Daleko straszniejszym najeźdźcą miał się okazać wkrótce Attyla, wódz Hunów, któremu historia nadała wątpliwej sławy przydomek „Bicz boży”. Hunowie pojawili się w Europie w roku 395: przekroczyli Dunaj, a już w roku 433 zawładnęli całkowicie Niziną Węgierską. To wtedy wodzami zostali dwaj bracia: Attyla i Bleda. Attyla zamordował jednak brata i stanął na czele plemienia samodzielnie. Tak zaczęły się jego krótkie i krwawe rządy. Według historyków był postacią diaboliczną, już samo jego pojawienie się budziło paraliżujący strach otoczenia. Kiedy w roku 451 Attyla ruszył na podbój Europy, kroczył niczym tajfun, w triumfalnym marszu pochłaniając wszystko po kolei – zagarnął cała Europę Środkową i Wschodnią, tereny germańskie oraz prawie całą Galię. Do pełnego triumfu pozostało tylko zdobycie słabiutkiego Rzymu, ale o dziwo w dwudniowej bitwie na Polach Katalaunijskich (obecnie w południowej Francji) Hunowie ponieśli niespodziewaną klęskę i wycofali się na Węgry. Odbudowawszy szybko siły natarli ponownie, zaczynając od zdobycia Akwilei (okrutna rzeź mieszkańców, miasto zrównane z ziemią). Kolejne zniszczone miasta to Altinum i Vicenza. Na wszystkich padł blady strach: Werona, Bergamo, Padwa, Mediolan kapitulowały bez walki. Kolejnym celem miał być Rzym.

I w takiej to sytuacji przybył do strasznego Attyli papież Leon I z kilkuosobową świtą, prosząc o oszczędzenie Wiecznego Miasta. Do spotkania doszło w Mantui w 452 roku – na polanę przed murami miasta wjechał skromny orszak towarzyszący papieżowi, a kilka istniejących źródeł historycznych relacjonuje spotkanie w odmiennym świetle (dzisiaj nie sposób oddzielić faktów od zmyśleń). Jest pewne, że papież prosił Attylę o wycofanie się i o dziwo Hunowie uczynili to. Według kronikarzy, za Leonem miał stanąć jakiś mocarz lub mocarze – jedni mówią o świętym Michale, inni o apostołach Piotrze i Pawle jako męczennikach rzymskich, według jeszcze innych siłaczem tym był święty Jerzy. Monumentalna postać (lub dwie postacie) miały uczynić takie wrażenie, że „Bicz boży” ustąpił. Złota legenda Jakuba de Voragine z XIII wieku opisuje to następująco: „Kiedy zaś otoczenie ganiło Attylę, że on, zwycięzca całego świata, uległ kapłanowi, odrzekł: - Dbałem o siebie i o was, bo zo­baczyłem po jego prawicy wspaniałego rycerza z wydobytym mieczem, który rzekł do mnie: Jeśli nie posłuchasz Leona, zginiesz ze wszystkimi swoimi”. W innej wersji Attyla miał wyrzec takie oto słowa: „Widziałem u boku tego starca jakąś postać w białych szatach, z wyciągniętym mieczem i wyrazem twarzy tak strasznym, że się przeraziłem”. Sceptyczni historycy rozważają różne możliwości. Jedni spekulują o charyzmatycznej osobowości papieża, która wzbudziła podziw Attyli – ale tych jest najmniej. Inni dopuszczają ogromny okup przekazany przez papieża wodzowi Hunów, jeszcze inni przywołują zarazę, która akurat wybuchła wśród Hunów, upadek morale wojska Attyli, braki w zaopatrzeniu jego armii albo też nowe cele strategiczne Hunów na Wschodzie. Pozostawmy te spekulacje, bo i tak nie rozwieją one wszystkich niejasności. Faktem historycznym, ale mniej zauważanym przez historyków, pozostaje to, że papież przed wyruszeniem do Mantui poświęcił Rzym świętemu Michałowi.

Leon I jako pierwszy w dziejach papież otrzymał przydomek „Wielki”. Zawdzięczał to mieszkańcom Rzymu, którzy w ten sposób chcieli podziękować za ocalenie miasta. Rzymianie, zachęceni przez papieża, rozpoczęli budowę kościoła poświęconego świętemu Michałowi przy via Salaria, a zatem i oni posiadali widać świadomość pomocy archanielskiej na polanie pod Mantuą w roku 452. Fakt ten jest poważnym argumentem za wstawiennictwem duchowym Archanioła, a nie apostołów Piotra, Pawła lub poczciwego Jerzego Kapadockiego. Papież Leon Wielki (pontyfikat w latach 440-461) bez wątpienia szczerze wielbił Wodza Aniołów i doświadczał jego pomocy. Niezależnie od tego był zręcznym politykiem i dzięki umiejętnościom dyplomatycznym bronił zachodniej cywilizacji chrześcijańskiej. Pozostawił po sobie około stu kazań (napisanych prostym i obrazowym językiem) oraz 140 listów.

Namiestnik Chrystusa

Rok 493. Po dwóch powszechnie znanych czytelnikom „KjB” objawieniach świętego Michała na Gargano (490 – tzw. epizod zagubienia byka i 492 – tzw. epizod zwycięstwa,) 8 maja 493 roku biskup Sipontu Wawrzyniec, wraz z okoliczną ludnością udał się na poświęcenie groty na Monte Gargano, gdzie usłyszał wydobywające się ze środka cudowne anielskie śpiewy. Przerażony i zdezorientowany biskup zdecydował się poprosić o radę papieża. Gelazy I (pontyfikat 492-496) nie zwlekał z odpowiedzią – uznał oficjalnie cudowne interwencje świętego Michała na Gargano, rozpoczynając tym samym działalność najsłynniejszego na świecie sanktuarium Wodza Aniołów. Jak wiemy, zaraz po tym biskupowi Wawrzyńcowi raz jeszcze objawił się święty Michał oznajmiając: Zaniechaj myśli o poświęceniu groty, ja wybrałem ją na swoją siedzibę i już poświęciłem razem z moimi aniołami. Znajdziesz w niej znaki na skale i mój wizerunek, ołtarz, paliusz i krzyż. Wy tylko wejdziecie do groty i odmówicie przy mnie modlitwy. Jutro odprawicie dla ludu Najświętszą Ofiarę i zobaczycie, jak sam poświęcam tę świątynię”. Papież Gelazy osobiście odwiedził Gargano, a sprawą interesował się w sposób szczególny, o czym świadczą dwa listy dotyczące propagowania kultu świętego Michała, pisane na przełomie lat 493/494 – pierwszy do biskupa Giusto z Larino i drugi do biskupa Herculentiusa z Potenzy.

Gelazy, mimo iż władał Kościołem niecałe pięć lat, uznawa­ny jest za jednego z najwybitniejszych papieży V wie­ku. Jako pierwszy nazwał siebie i był nazywany „Namiestnikiem Chrystusa”. Zdołał doprowadzić do umocnienia struktur kościelnych i stworzył podstawy ideowe papie­stwa oraz doktrynę dwuwładzy kościelno-świeckiej, która odcisnęła znaczące piętno na średniowiecz­nej myśli zachodniej. Jako administrator wyróżniał się energią i pomysłowością, pro­wadził skuteczną działalność społeczną, zwłaszcza wobec ubogich i głodujących. Był człowiekiem słynącym z wielkiego miłosierdzia, łagodnym i gotowym do służenia in­nym. Pozostawił dużo listów i kilka rozpraw teologicznych – w jednej z nich zwalczał pogańskie święto luperkaliów, pierwowzór popularnych w Polsce od kilkunastu lat Walentynek.

 Uciekinier, papież, epidemiolog

Rok 590. Niespodziewana i gwałtowna powódź zniszczyła zgromadzone w spichlerzach rzymskich zapasy żywności. Kiedy wody Tybru zaczęły ustępować, gnijące padliny zwierząt i trupy ludzi wywołały zarazę dżumy, zewsząd dobiegał silny, dławiący fetor. Sytuacja stawała się coraz groźniejsza, w lutym zmarł papież Pelagiusz II. Jako mąż opatrznościowy został powołany na tron papieski skromny zakonnik benedyktyński Grzegorz, powszechnie znany, ceniony i lubiany w Rzymie. Przestraszony swoim wy­niesieniem, błagał cesarza Maurycego, aby ten wyboru nie zatwierdził. Przebrawszy się dla zmylenia tropu, uciekł nawet z Rzymu i przez trzy dni błąkał się po lasach, dopóki go nie odszukano. Ten nowy papież, nazwany przez historię Grzegorzem Wielkim (pontyfikat 590-604), był pierwszym w dziejach papieżem-zakonnikiem. Jako jedną ze swych pierwszych decyzji nakazał odbycie procesji pokutnej w celu odwrócenia klęski żywiołowej. Wyznaczył siedem kościołów, każdy dla innego stanu – duchowni w bazylice świętych Kosmy i Damiana, zakonnicy w bazylice świętych Gerwazego i Protazego, mniszki w kościele świętych Piotra i Marcelina, chłopcy w bazylice świętych Jana i Pawła, wdowy w kościele świętej Eufemii, wszyscy pozostali w kościele świętego Stefana. Z wymienionych świątyń wyruszyły równocześnie procesje do bazyliki Santa Maria Maggiore, gdzie papież-elekt wygłosił homilię o modlitwie i pokucie. Gdy orszak wiernych zbliżył się do Mauzoleum Hadriana, na tle zachodzącego słońca, na szczycie jednej z wież mauzoleum pojawił się potężny anioł chowający do pochwy miecz. Zaraza ustąpiła w krótkim czasie, aczkolwiek w dniu procesji zmarło jeszcze 800 osób. Ale mieszkańcy oraz biskup Rzymu i tak nie mieli żadnych wątpliwości komu zawdzięczają ocalenie – natychmiast ufundowali na miejscu objawienia statuę anioła, a Mauzoleum Hadriana przemianowali na Zamek Anioła. Dodatkowo papież Grzegorz umieścił tu na pamiątkę makietę podziemnego kościoła z Gargano.

 

 

Wspomnieć w tym miejscu należy, że przywołany wcześniej papież Pelagiusz II uczynił Grzegorza swym posłem w Konstantynopolu, gdzie tradycyjnie kult świętego Michała był bardzo silny. Grzegorz przebywał tam w latach 579-586 i wielokrotnie miał sposobność utwierdzić swoją nabożność do Wodza Aniołów. Także przed objęciem urzędu papieskiego Grzegorz udał się na pielgrzymkę do Gargano. Nie ma zatem najmniejszej wątpliwości, że papież darzył Wodza Aniołów głęboką czcią już od dłuższego czasu. Kolejny papież Bonifacy VIII w roku 608 wzniósł na szczycie Zamku Anioła kaplicę poświęconą świętemu Michałowi, zaś papież Mikołaj III połączył Zamek Anioła z Watykanem za pomocą korytarza (1277), który istnieje do dziś. Na podstawie tak wielu przesłanek uznaje się, iż opatrznościowym aniołem, objawiającym się uczestnikom pamiętnej procesji, był święty Michał Archanioł. Wydarzenie to nie jest legendą, cud ujrzały w roku 590 tłumy ludzi, a nie tylko sam papież. Uczeni nie podważają historyczności przedstawionych faktów opisanych już przez Grzegorza z Tours w Historii Franków (por. księga X). Wódz Aniołów pojawiał się potem kilkukrotnie w listach Grzegorza Wielkiego: w roku 591 pisał on o kaplicy klasztornej świętego Michała pod Neapolem, a w roku 599 o klasztorze pod wezwaniem świętego Michała w Tropei. Powszechnie znane są zasługi tego drugiego i jak na razie ostatniego papieża określonego przydomkiem „Wielki”, nie ma zatem sensu ich tu wyliczać. Przypomnijmy jedynie, że od pontyfikatu Grzegorza pochodzi zwyczaj odprawiania trzydziestu mszy za zmarłych (zwanych od jego imienia „gregoriańskimi”). Grzegorz Wielki bardzo dużo również pisał, pozostawił po sobie ważne dzieła: Dialogi, Reguła pasterzowania, Sakramentarz, Homilie oraz wspomniane Listy. Tych ostatnich zachowało się do naszych czasów aż 852 i jest to największy tego typu zbiór z okresu antyku chrześcijańskiego.

Wilk morski

Roku 849. Przypomnijmy sprawę pomocy świętego Michała w odniesieniu spektakularnego zwycięstwa nad Saracenami. W średniowieczu określenie Saraceni obejmowało wszystkich Arabów, tudzież w szczególności piratów muzułmańskich oraz muzułmańskopodobnych grasujących po Morzu Śródziemnym. Opanowali oni w 827 roku Sycylię i Sardynię, a następnie usadowili się w południowej części Półwyspu Apenińskiego, napadając raz za razem, ku utrapieniu ludzi, na włoskie i francuskie wybrzeża. W roku 849 doszło do bitwy morskiej pod Ostią, wydanej przeciwko arabskim najeźdźcom przez flotę papieską i innych wielkich miast, głównie Neapolu, Amalfi i Gaety. Chrześcijańska flota dowodzona przez Cezara, syna Sergiusza I z Neapolu, zebrała się niedaleko ufortyfikowanej Ostii. Papież Leon IV (pontyfikat 847-855) wyszedł przed bitwą, by pobłogosławić oddziały i podać im komunię, a w swych modlitwach przywoływał na pomoc Wodza Aniołów. Wkrótce wywiązała się zacięta walka. W połowie bitwy nagły sztorm rozdzielił przeciwników, chrześcijańskie statki zaczęły powracać do portu. Okręty i łodzie arabskie uległy tymczasem rozproszeniu i wiele z nich zatonęło. Gdy sztorm przeminął, resztki floty saraceńskiej zostały z łatwością pokonane. Liczne łupy wyrzucone po bitwie przez fale rabowała miejscowa ludność. Jeńcy wzięci w trakcie walk wysłani zostali do pracy przy budowie murów Leona, którymi opasano wzgórze watykańskie. Ta druzgocąca klęska pod Ostią zadana Arabom przez flotę chrześcijańską zahamowała na pewien czas dalszą ekspansję islamu. Bitwa była ważnym wydarzeniem w historii regionu. Zjednoczyła chrześcijańskie księstwa ze środkowych i południowych Włoch we wspólnej sprawie przeciw muzułmanom, co w końcu doprowadziło do wypędzenia ich z półwyspu. Wzmocniła również papiestwo – dla zabezpieczenia i tak już złupionego Rzymu zbudowano mury, które wraz z Zamkiem Anioła otoczyły obudowaną Bazylikę Piotrową i część wzgórza watykańskiego, tworząc tzw. Urbs Leoniana (Miasto Leonowe). Jako zwycięskie wotum na pamiątkę bitwy morskiej w Ostii, papież ufundował w Watykanie kaplicę (według niektórych świątynię) poświęconą Archaniołowi Walki.

Odsiecz Anielskiego Wodza

Rok 1084. Europa w drugiej połowie XI wieku była świadkiem głośnego i bezprecedensowego w dziejach sporu między papieżem Grzegorzem VII (pontyfikat 1073-1085), a niemieckim władcą Henrykiem IV. Spór dotyczył prawa do inwestytury duchownych. Król uważał, że to on powinien nadawać godności kościelne na swoich ziemiach, papież natomiast chciał zatrzymać ten przywilej w swoich rękach jako najwyższy zwierzchnik całego duchowieństwa. Zostawszy papieżem Grzegorz VII (wcześniej bliski pomocnik i zaufany doradca czterech innych papieży) konsekwentnie realizował program zmierzający do centralizacji Kościoła pod absolutną władzą papieską przez wzmocnienie karności kościelnej oraz emancypację Kościoła spod władzy świeckiej. Potwierdził wprowadzone przez swoich poprzedników dekrety potępiające praktykę kupowania stanowisk kościelnych i małżeństwa duchownych. Pozbawił godności wszystkich biskupów zezwalających na łamanie celibatu w zamian za przyjmowanie korzyści finansowych. Najbardziej zapalnym punktem sporu okazał się papieski sprzeciw wobec praktyki mianowania biskupów przez książąt świeckich. W wyniku zaostrzającego się konfliktu Henryk IV wypowiedział posłuszeństwo papieżowi i zażądał od niego opuszczenia tronu piotrowego. Na podobne zuchwalstwo papież odpowiedział na synodzie w Rzymie w 1076 roku, dokonując oficjalnej ekskomuniki Henryka IV. Oznaczało to, że poddani Henryka zostali zwolnieni z nakazu posłuszeństwa względem swego władcy. Grzegorz VII ogłosił też, że po upływie roku ekskomunika stanie się ostateczna i nieodwołalna. 5 stycznia 1077 roku, opuszczony przez prawie wszystkich sojuszników,, nieszczęsny Henryk IV stanął pod murami Canossy, gdzie akurat bawił papież. Chcąc okazać skruchę, przez kilka dni czekał klęcząc boso i w worku pokutnym na śniegu. Dopiero po trzech dniach papież raczył spotkać się z nim i uchylić ekskomunikę.

Okazało się to dla Ojca Świętego zgubne, ponieważ po siedmiu latach (1084) mściwy król wzmocniwszy się zbrojnie zajął Rzym. Henryk IV przybył do Wiecznego Miasta z nieukrywanym zamiarem zgładzenia znienawidzonego przez siebie papieża. Opuszczony przez bliskich i wielu kardynałów Grzegorz VII zamknął się z garstką żołnierzy i przyjaciół w Zamku Anioła, a tymczasem Henryk został uroczyście namaszczony przez antypapieża Klemensa III na cesarza Świętego Imperium Rzymskiego. W tak krytycznym dla papieża położeniu nadeszła niespodziewana odsiecz ze strony Normanów pod dowództwem księcia Apulii i Kalabrii, Roberta Guiscarda. Oblężeni zostali uwolnieni, a według tradycji do zwycięstwa Normandczyków walnie przyczynił się święty Michał, którego kult w Salerno (jedna z głównych siedzib Normanów) był od kilku wieków bardzo silny za sprawą Longobardczyków. O ocalenie modlił się zresztą do świętego Michała sam papież, który słynął z wielkiej nabożności do Anielskiego Wodza. Inna sprawa, że Normanowie byli jednak w pierwszej kolejności żołnierzami-łupieżcami i ocaliwszy prawowitego papieża, nie omieszkali jednocześnie splądrować Wiecznego Miasta. Odpowiedzialnością za to Rzymianie obarczyli papieża, który zniechęcony i podłamany wycofał się do Salerno, gdzie zmarł w następnym roku. Tam też jest pochowany, a na jego grobowcu znajduje się mozaika z podobizną świętego Michała. Grzegorz VII ukochał bowiem Archanioła aż po grób.

Krótko przed śmiercią papież ten często przebywał w swym ulubionym klasztorze w Olevano sul Tusciano (oddalonym o 20 km od Salerno), gdzie mieści się słynąca cudami grota świętego Michała. Z perspektywy czasu należy uznać, że mimo swoistej abdykacji odniósł on moralne zwycięstwo – jego następcy wprowadzili w życie jego reformatorskie założenia, a po wiekach (w roku 1606) został on kanonizowany. Kronikarz zapisał ostatnie słowa Grzegorza VII: „Miłowałem sprawiedliwość i nienawidziłem bezbożności. Dlatego umieram na wygnaniu”. Mówił prawdę – był człowiekiem prawym. Doskonale i od samego początku zdawał sobie sprawę z fałszywego, obliczonego li tylko na pokaz upokorzenia się Henryka IV w Canossie, ale jako kapłan nie mógł nie udzielić wybaczenia i nie cofnąć ekskomuniki.