Mów, Panie... chcę usłyszeć Twój głos!

Ks. Paweł Kłys

publikacja 08.05.2013 21:55

W ostatnim artykule zastanawialiśmy się nad tym, czym jest powołanie i jak je zdefiniować. Dziś chciałbym Was zaprosić, byśmy wspólnie przyjrzeli się powołaniu, które opisane jest na kartach Pisma Świętego.

Rycerz Młodych 2/2013 Rycerz Młodych 2/2013

 

Uczeń i wychowawca

Wśród wielu, którzy wybrali drogę, jaką zaproponował Pan Bóg ludziom, był Samuel – jeden z bohaterów Starego Testamentu. Urodził się w okresie sędziów. Był synem Elkana i Anny. Jako małe dziecko został przez swoich rodziców ofiarowany Bogu i oddany na wychowanie arcykapłanowi Helemu. Kiedyś w życiu Samuela miało miejsce wyjątkowe i niezapomniane wydarzenie. Oto pewnego wieczoru, gdy położył się spać, usłyszał w swym sercu wewnętrzny głos, który wołał: „Samuelu, Samuelu!”. Młody chłopak wstał i poszedł do swojego wychowawcy, sądząc, że to on go wzywa. Heli zdziwiony postępowaniem chłopca powiedział, że on go nie wołał. Chłopiec poszedł i położył się spać. Po kilku chwilach znów pojawiło się wołanie po imieniu, znów wewnętrzny głos. Podobnie jak ostatnim razem Samuel poszedł do swego mistrza, kapłana Helego. Tym razem też usłyszał, że ma iść i położyć się spać, ale gdyby kto wołał następnym razem, miał Samuel odpowiedzieć na wołanie tak, jak polecił mu jego nauczyciel. Istotnie wołanie pojawiło się po raz trzeci. „Samuelu, Samuelu!” – ten przebudził się i odpowiedział tak, jak mu Heli polecił: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”.

Tak Samuel odpowiedział na Boże wołanie skierowane do niego. Zobaczmy, że nie rozpoznałby głosu Bożego, gdyby nie kapłan Heli, który domyślił się, kto woła chłopca. Gdyby nie Heli, który wskazał na Pana Boga i podpowiedział młodemu Samuelowi, jak odpowiedzieć na wołanie Boże, Samuel pozostałby głuchy na głos, który usłyszał.

Jak przed wiekami za czasów Samuela, tak i dziś Pan Bóg woła człowieka. Dziś także nie pozostawia nas samym sobie i stawia na drodze naszego życia ludzi, którzy jak Heli mogą wskazać drogę pójścia za Jezusem i sposób odpowiedzi na Jego wołanie.

W ciszy serca

W diecezji, w której posługuję, w okresie ferii zimowych organizowane jest przez Wyższe Seminarium Duchowne dwudniowe skupienie dla chłopaków z gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalnej. Ten wyjątkowy czas jest przeznaczony do tego, by zastanowić się nad swoim życiem, postępowaniem, przyjrzeć się życiu seminaryjnemu, ale i uczyć się słuchać, co Pan Jezus chce powiedzieć mi, co mówi do mego serca.

Gdy dowiedziałem się o tych dniach skupienia, wiadomość wywiesiłem na ministranckiej tablicy informacyjnej znajdującej się w naszej zakrystii. Ministranci czytali, ale zainteresowania szczególnego nie było. Termin skupienia zbliżał się, ale zgłoszeń nie było. W końcu zgłosiło się trzech chłopaków. Zawiozłem ich do seminarium i zostawiłem na tę chwilę zadumy i modlitwy. Dni skupienia minęły. W niedzielę po swoich „obowiązkach” w parafii pojechałem do seminarium, by przywieźć ministrantów do domu. W drodze powrotnej rozmawialiśmy o atmosferze panującej w seminarium, o kolegach, których spotkali, o nowych przyjaźniach, które się zawiązały. Tak wróciliśmy do domu. Po kilku dniach jeden z chłopaków powiedział: „Proszę księdza, to był wspaniały czas, wyjątkowy i jedyny. Mogłem posłuchać Ewangelii, posiedzieć w kaplicy, pogadać z Panem Jezusem. Wreszcie miałem czas na modlitwę, bo w domu to jakoś nie wychodzi, nie ma czasu i w ogóle. Słyszałem jak Pan Jezus mówił do mojego serca, On był obecny w moich myślach i bardzo mocno odczuwałem Go w moim sercu”.

Możemy zauważyć, że Pan Jezus mówi i dziś. Jego słowa są ciche, delikatne i nie narzucają się. By usłyszeć Jego głos, trzeba się zatrzymać w pędzie świata, wyjść ze swojej codzienności i wejść w ciszę. Z dala od zgiełku świata i swoich codziennych obowiązków.

Może warto by zapytać swojego katechety w szkole, poszukać w Internecie, zajrzeć na tablicę ogłoszeń w swojej parafii, czy nie są planowane jakieś dni skupienia, rekolekcje. Taki czas zorganizowany przez seminarium duchowne czy zgromadzenie zakonne może nam pomóc usłyszeć to, czego w codzienności usłyszeć nie możemy. Spotkać się z Tym, dla którego ciężko znaleźć chwilę na spotkanie w codzienności.

Dla odważnych

Ważne jest, by nadstawić uszy swego serca i duszy na słuchanie tego, co Bóg chce nam powiedzieć. Musimy mieć świadomość, że mogą pojawić się wątpliwości co do takiego wyjazdu. Może przyjść pokusa, by nie jechać, bo to nie dla mnie, bo ja się nie nadaję itd. Jeśli jednak jest się odważnym (bo do odważnych świat należy), to podejmie się wyzwanie takiego wyjazdu. A czas ofiarowany Panu Bogu nie będzie czasem zmarnowanym.

Prośmy dziś Pana Jezusa w naszej modlitwie o łaskę otwarcia naszych uszu, naszego serca
i duszy na Jego słowo, na Jego wołanie.

Panie Jezu Chryste, dziś przychodzę do Ciebie i proszę Cię słowami Samuela: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha. Mów, Panie, do serca mego i wskazuj drogę mojego życia. Mów, Panie, do umysłu mego i kieruj moimi myślami. Mów, Panie, do duszy mojej, by przyjęła Twoje plany co do mojego życia.

Dziś oddaję Ci, Panie, całego siebie, moje ciało i dusza tylko dla Ciebie. Chcę pełnić w swoim życiu Twoją wolę, bo ona będzie dla mnie najlepsza. Mów, Panie, i ucz mnie słuchać Twojego słowa. Amen.