Beatyfikacja Zofii Czeskiej

ks. Hieronim Fokciński SJ

publikacja 01.06.2013 22:28

Filantropijna, ale doraźna pomoc nie satysfakcjonowała jej. Wytrwale, nie zrażając się żadnymi trudnościami, z uporem, kontynuowała zupełnie nowatorską na tamte czasy wizję zorganizowanej opieki nad wychowaniem i kształceniem osieroconych i biednych dziewcząt, przygotowując je do startu w dorosłe życie

Posłaniec Serca Jezusowego 6/2013 Posłaniec Serca Jezusowego 6/2013

 

W beatyfikacji Zofii Czeskiej z domu Maciejowskiej (1584-1650), która została bezdzietną wdową w wieku lat dwudziestu dwóch, po krótkim, zaledwie sześcioletnim małżeństwie, określenie “wdowa” ma już znaczenie czysto cywilne w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, chociaż znacznie odbiegające od sytuacji kobiet po śmierci męża w XVII stuleciu. Prawodawstwo ówczesne nie przewidywało tych samych uprawnień mężczyzn i kobiet. Ten brak równouprawnienia był szczególnie dotkliwy w dziedzinie spraw majątkowych i spadkowych. Odbiło się to boleśnie na całym życiu Zofii.

Po śmierci męża los wdowy dawał jej niewielkie możliwości wyboru. Jeśli miała na utrzymaniu dzieci, powinna zadbać o zapewnienie im godziwych warunków życia i zająć się ich wychowaniem. Mogła też wstąpić do jakiegoś klasztoru lub pozostać przy rodzinie. Samodzielna aktywność była raczej nie do pomyślenia Najpowszechniejszym rozwiązaniem była jednak decyzja powtórnego małżeństwa. Dlaczego Zofia nie wybrała tej drogi? Wszystko wskazuje na to, że w pełni świadomie zrezygnowała z radości posiadania własnych dzieci, rodziny i pozostała wdową, aby całkowicie podjąć ewangeliczne wezwanie bycia dla innych, szczególnie tych potrzebujących, jakimi były młode dziewczęta i sieroty pozostające bez należytej opieki. Nie wybrała zacisza zakonu kontemplacyjnych, lecz postawę aktywną.

Wraz z mężem należeli do średniozamożnej szlachty. Mieli pewne zabezpieczenie w posiadłościach ziemskich i miejskich w Krakowie. Nie znamy okoliczności ani daty śmierci męża Zofii, ale wiadomo, że po jego śmierci musiała na drodze sądowej podjąć się skomplikowanych spraw roszczeń zgłaszanych przez różne osoby do własności, które otrzymała w spadku, ale najczęściej też obciążonych przeróżnymi zobowiązaniami i długami.

Czy było to dowodem zwykłej kłótliwości tak rozpowszechnionym w tamtych czasach, nadmiernego przywiązania do dóbr doczesnych, skąpstwa czy wprost chciwości? Niczego takiego nie dopatrzono się w procedurze starań beatyfikacyjnych. Odwrotnie, znane i potwierdzone fakty z życia Zofii Czeskiej ukazały wyjątkową szlachetność jej postawy. Od 18. roku życia była członkinią Arcybractwa Miłosierdzia przy kościele św. Barbary w Krakowie. Składała liczne jałmużny i ofiary na ubogich, z odwagą upominała się o sprawiedliwość dla chłopów z posiadłości męża, hojnie wspomagała kościoły krakowskie.

Filantropijna, ale doraźna pomoc nie satysfakcjonowała jej. Wytrwale, nie zrażając się żadnymi trudnościami, z uporem, kontynuowała zupełnie nowatorską na tamte czasy wizję zorganizowanej opieki nad wychowaniem i kształceniem osieroconych i biednych dziewcząt, przygotowując je do startu w dorosłe życie. Jest założycielką pierwszego na terenie Polski takiego zakładu wychowawczego, nazywanego “Domem Panieńskim” czy potocznie “Domem sierocym”.