Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną

ks. Andrzej Zwoliński

publikacja 28.02.2014 19:41

Motyw przeciwnika Boga pojawia się w Biblii szczególnie wyraźnie w kontekście spotkania narodu wybranego z szeroką ofertą obcych bożków i bogów, których wybrany przez Boga Izraelita nie może zaakceptować. Propozycja obcego kultu była skierowana do każdego indywidualnie i stanowiła próbę stworzenia całej nowej społeczności owładniętej idolatrią.

Zeszyty karmelitańskie 2/2013 Zeszyty karmelitańskie 2/2013

 

Izrael nieustannie zagrożony był kultem obcych bogów, który w cywilizacji Wschodu wiązał się najczęściej z czczeniem sił natury, witalizmem oraz prostytucją sakralną (por. Pwt 23,18-19; Oz 4,14; 1 Krl 14,24; 2 Krl 23,7; Lb 25,1-3). Oczyszczenie kultury Izraela z obcych kultów łączyło się między innymi z walką z wszelkimi przejawami magii. Magię w języku hebrajskim określano słowem hartom – „ten, który kreśli koła”, co odnosi się do astrologa. Hartom wywodzi się od słowa heret, które oznacza pisarza. Przeważnie wymienia się je w związku z określeniami hakamin (mędrcy) oraz mekashpim („ci, którzy szepcą i wypowiadają zaklęcia”). Kashap przeważnie tłumaczy się jako „czarnoksiężnik”. Wszyscy oni uznani są za oszustów, fałszerzy i kłamców. „Mędrcom” nigdy nie udało się dokonać czegoś, co byłoby bezsprzecznie nadprzyrodzone. Byli wyszydzani przez proroków za fałszerstwa, a nie za objawienie mocy nadprzyrodzonych. Znaczenie oraz pochodzenie słów użytych do opisania ich aktywności nie wskazuje na autentyczność ich mocy (por. Jr 27,10; Iz 47,9-12.14; 57,3-4). Izajasz nazywa ich „sprytnymi we własnym mniemaniu” (Iz 5,21), tymi, „którzy udają, że mają wielką wiedzę” (Iz 8,19), mówi też, że „tworzą głupią radę” (Iz 19,11)[1]. Tajemnicze byty, zaludniające mitologie sąsiednich narodów, w Biblii zostały albo utożsamione z jedynym Bogiem, jak to miało miejsce w przypadku nocnego anioła, z którym Jakub walczy nad potokiem Jabbok (Rdz 32,25-31), albo zidentyfikowane jako stworzenia i dzieci Boga: anioły święte lub upadłe, lecz zależne od wszechmocy Bożej. Formalnie więc nastąpiło ich zdemaskowanie i odtrącenie jako „bogów” nieistniejących.

Wpierw nastąpiła zatem demitologizacja, sprowadzenie do nicości, duchów i bóstw czczonych w sąsiednich kulturach jako potęgi zła. Objawienie cierpliwie ukazuje ich słabość, redukuje liczbę fałszywych bogów, unicestwiając ich lub sprowadzając do kondycji stworzeń – demonów zaangażowanych w walkę z Bogiem i ludźmi. Podstawowe znaczenie zyskuje przykazanie: „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!” (Wj 20,3).

Motywem działań wymierzonych przeciwko wróżbitom i ludziom zajmującym się nekromancją, którzy twierdzili, że potrafią uwolnić człowieka od złych mocy, była wiara w Jahwe, jedynego prawdziwego Boga. Antychryst będzie w tej mierze działał przeciwnie: uczyni wszystko, by osłabić wiarę w Boga, posłuży się magią, obcymi mocami, zachęci do wzywania „obcych bogów”.

W pismach Nowego Testamentu pojawia się wyraźne sformułowanie celu zbawienia, jakim jest zwycięstwo nad śmiercią i diabłem, który – jak uczy List do Hebrajczyków – posiada realną moc (por. Hbr 2,14). Św. Paweł oświadczył wprost, że człowiek grzeszny jest pod władzą diabła i śmierci (por. 2 Tm 2,26). Św. Jakub wzywa chrześcijan, by „przeciwstawiali się diabłu, aż ucieknie od was” (Jk 4,7). Św. Jan stwierdza, że „kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu”, a „Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3,8). Jest też przekonany, że „można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła” (1 J 3,10). Św. Piotr ostrzega: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawiajcie się jemu!” (1 P 5,8-9)[2].

Kościół apostolski w sposób zdecydowany podjął walkę z wszelkimi przejawami magii, jako pochodzącymi od szatana. To walka z wrogiem Chrystusa, z nieprzyjacielem Ewangelii. Dzieje Apostolskie opisują maga Szymona, „który dawniej zajmował się czarną magią, wprawiał w zdumienie lud Samarii i twierdził, że jest kimś niezwykłym” (Dz 8,9). Przy spotkaniu z apostołem Filipem poprosił o chrzest, a widząc cuda, których dokonywali apostołowie, przyniósł pieniądze i zaproponował: „Dajcie i mnie tę władzę, aby każdy, na kogo nałożę ręce, otrzymał Ducha Świętego” (Dz 8,19). Piotr odpowiedział: „Niech pieniądze twoje przepadną razem z tobą, gdyż sądziłeś, że dar Boży można nabyć za pieniądze. (...) widzę, że jesteś żółcią gorzką i wiązką nieprawości” (Dz 8,20.23). Piotr potępił już sam sposób myślenia o darach Bożych na sposób magiczny. Samo podobieństwo zewnętrzne pewnych znaków może zwodzić i być źródłem kłamstwa.

Św. Paweł w czasie pierwszej podróży misyjnej, w Pafos na Cyprze, spotkał maga Elimasa, który mu się przeciwstawił. Uwaga św. Pawła skierowana do niego jest niezwykle pouczająca: „O, synu diabelski, pełny wszelkiej zdrady i wszelkiej przewrotności, wrogu wszelkiej sprawiedliwości, czyż nie zaprzestaniesz wykrzywiać prostych dróg Pańskich?” (Dz 13,10).

W zjawiskach magicznych Ojcowie Kościoła widzieli manifestację szatana. Tertulian (ok. 155 – ok. 220) w traktacie De anima wywołane zaklęciem duchy osób zmarłych oceniał jako oznakę działania szatańskiego podszywającego się pod owe duchy. Przestrzegał także przed zwodzeniem tego typu, niebezpiecznym dla duszy. Orygenes (ok. 185-254) twierdził, że skuteczność magii jest wynikiem działania złych duchów. Podobnie też uważał św. Augustyn (353-430)[3]. Ojcowie Kościoła zdecydowanie odcinali się od magii, uznając ją za sztukę szatańską.

Kościół początków chrześcijaństwa wielokrotnie przeciwstawiał się praktykom magicznym. Synod Ancyrański (Kościół Wschodni, 314) potępił tych, którzy wróżą, a także dokonują fałszywych egzorcyzmów, zdejmują uroki (medycyną okultystyczną). Synod Kartagiński (398) potępił wróżbiarstwo, czary i zabobony, na przykład przywiązywanie wagi do dni feralnych (kanon 89). Synod w Bradze (560-563) potępił dualizm manichejski i astrologię (kanony 7-10). Synod Rzymski (724) potępił wróżbitów i czarnoksiężników. Podobne uchwały podjęły Synody: Laodycejski, Agateński, Orleański, Toledański, Rzymski i Elwizański[4].

Uczono o samej technice zwodzenia szatana, której znajomość i pogłębianie było istotne dla posługi uwalniania – egzorcyzmów. Św. Cezary z Arles uczył: „Jeśli tak boimy się demona w cudzym ciele, jakże musimy się obawiać, abyśmy poprzez złe uczynki nie wypielęgnowali go w naszych duszach. Każdy człowiek karmi we wnętrzu swego serca albo Chrystusa, albo diabła”[5].


[1] D. Korem, Moce nadprzyrodzone, tłum. S. i J. Demscy, wyd. Vocatio, Warszawa 1994, s. 166-177.
[2] Por. L. Fanzaga, A. Tornieli, Szatańskie oszustwo, tłum. M. Stebart, Wydawnictwo AA, Kraków 2010, s. 70-71, 115-116.
[3] Por. św. Augustyn, O nauce chrześcijańskiej, wyd. Pax, Warszawa 1989, s. 87-89.
[4] A. Posacki, Okultyzm, magia, demonologia. Podstawy chrześcijańskiej walki duchowej, Wydawnictwo M, Kraków 1996, s. 30-34.
[5] Sancti Caesarii Arelatensis, Sermo 79, 1. Cyt. za: T. Kołosowski, Nauka o Szatanie, jego oddziaływaniu na ludzi i walce z nim w kazaniach św. Cezarego z Arles, w: Demonologia w nauce Ojców Kościoła, red. H. Pietras, Wydawnictwo WAM, Kraków 2000, s. 103.

 

 

 

 

Niezwykle osobiste doświadczenia siły zła i sposobów działania demonów znalazły swój wyraz w literaturze Ojców Pustyni – samotników, mężów modlitwy i postów, poddawanych rozlicznym kuszeniom. Główną postacią tego świata był św. Antoni opat (250-356), którego liczne utarczki z demonami zostały opisane w biografii Vita Antonii, w formie listu skierowanego do mnichów zachodnich, a napisanego przez jego ucznia, św. Atanazego, w latach 357 i 365-373. Diabeł przeciwstawiał się pobożnemu życiu Antoniego, rozpalając w nim miłość do pieniędzy, pragnienie sławy, zamiłowanie do urozmaiconego pożywienia i innych rozkoszy zmysłowych. Przyszedł także czas pokus seksualnych, opisywanych jako walka pomiędzy aniołami: „jeden podsuwał sprośne myśli, a drugi przepędzał je modlitwami; jeden podniecał, drugi zaś czerwienił się i za pomocą wiary, postów tudzież modlitwy wlewał siłę w swoje ciało. Nieszczęsny diabeł nawet nocą przedzierzgał się w niewiastę, naśladując jej zachowanie… A wszystko to działo się ku zawstydzeniu Nieprzyjaciela”[6]. Św. Antoni podawał katalog sposobów oddziaływania złych duchów w sercu człowieka. Są to: „złe zamysły, skryte prześladowania, złośliwa przebiegłość, wodzenie na pokuszenie, myśli bluźniercze (…), codzienne przeniewierstwa (…), unoszenie się gniewem z byle powodu, wzajemne złorzeczenia, usprawiedliwianie własnych czynów, a potępianie cudzych”[7]. Szatan, walcząc z człowiekiem o zwycięstwo w jego życiu duchowym, polega głównie na kłamstwie i podstępie i wykorzystuje każdą chwilę słabości, byle nim zawładnąć.

Żyjący w IV wieku Ewagriusz z Pontu to jeden z pierwszych mnichów intelektualistów. W traktatach, które mają charakter podręczników ascezy i duchowości chrześcijańskiej, wyłożył teorię ośmiu demonów zła, czyli ośmiu złych myśli. Odpowiadają one wadom głównym, znane w katechizmie jako grzechy główne: obżarstwu, nieczystości, chciwości, gniewowi, smutkowi, acedii (lenistwu), próżności i pysze. Człowiek skażony grzechem pierworodnym łatwo się tym demonom poddaje. Wydają się one bowiem powszechne, a nawet banalne. Jednak skutki ich działania są porażające – czynią spustoszenie w życiu duchowym, wprowadzają władzę grzechu w życie chrześcijanina, skutecznie wkraczają na obszar świata wcześniej oddany Chrystusowi[8].

Średniowieczny świat naznaczony był dualizmem sacrum i profanum, ścieraniem się potrzeb świata doczesnego i dążeń do zbawienia, którego symbolami są Bóg i szatan. Dualizm ten określał kulturowe oblicze epoki, dialektycznie splatając obce elementy. Swe odbicie w systemie społeczno-religijnym znajdują sprzeczności wpisane w kulturę średniowieczną: uniwersalność i partykularyzm, dobro i zło, ortodoksja i herezje, grzech i świętość[9]. Dużą rolę w zwodzeniu duchowym w tej epoce odegrała magia, na którą wówczas miały wpływ nauki arabskie i żydowskie. Arabowie odróżniali magię boską, działającą siłą świętych słów i talizmanów, oraz magię diabelską, która wzywa „dżiny”. W Europie znane były arabskie traktaty magiczne („Cel Mądrości” z X wieku), astrologiczne („Księga Tajemnic Słońca i Księżyca” powstała ok. 900 r. z inspiracji babilońskiej) oraz alchemiczne. Dotarły one na Zachód przez Hiszpanię. Ośrodkiem tłumaczenia na łacinę arabskich dzieł było Toledo, odbite Arabom w roku 1085.

Mistrzami zachodniej magii stali się także Żydzi, którzy już w II wieku posiadali całą bibliotekę apokryfów o treści magicznej, a w średniowieczu rozwinęli ruch kabalistyczny. W Kabale, w dwóch księgach hebrajskich: Sefer Jecira („Księga Stworzenia”) i Zohar („Blask”), świat jawi się jako królestwo Boga jedynego i niepojętego, objawionego w dziesięciu atrybutach (sefirot), stojącego ponad walką, którą wydały sobie nawzajem moce niebieskie i siły piekielne. Ruch kabalistyczny czynił z człowieka, stworzonego na obraz wszechmocnego Boga, czarnoksiężnika zdolnego również do tworzenia, lecz na mniejszą skalę niż Bóg. Myśl i Głos Boży, które wyrażają się w liczbach i literach, powołały wszystkie rzeczy z nicości, stąd formuły, figury i kombinacje arytmetyczne mają rzeczywistą skuteczność. Kabała z Prowansji, gdzie powstała w XIII wieku, rozpowszechniła się w Hiszpanii, później zaś w całej Europie. W XV wieku Izaak Lorin stworzył w Jerozolimie rytuał kabalistyczny oparty na symbolice.

Popularność Kabały była bardzo duża. Dante używał kabalistycznej symboliki, opartej na wielokrotności liczby 3, w Boskiej komedii. Raymond Lulle (1235-1315), zwany „Doctor Illuminatus”, próbował udowodnić prawdziwość religii chrześcijańskiej przy pomocy systemu symbolicznych figur i liczb. Agryppa z Nettesheim (XVI wiek), łącząc Kabałę z doktryną tajemną, pisał: „Czary to związek lub urok, który z umysłu czarownika przechodzi przez oczy osoby czarowanej do jej serca, jest narzędziem ducha (…) Czwarte oko, rzucając promienie na kogoś, może przesłać ducha siłą wyobraźni na swych promieniach, które są woźnicami, rydwanami lub nosicielami ducha, a duch ten, podniecony przez serce czarującego, trafiając na oczy czarowanego, wchodzi do jego wnętrza i opanowuje jakby kraj podbity, rani jego serce i zatruwa”[10].

Demonologia średniowieczna znała szereg różnych podań, tłumaczących rzeczywistość zakrytą przed oczami człowieka. Po jej poznaniu można było wejść w świat zakazany przez Kościół, przeciwny Chrystusowi, zatem poza-Chrystusowy, a nawet anty-Chrystusowy. Jedną z nich była legenda żydowska, bardzo wówczas popularna, o demonie żeńskim o imieniu Lilith, znana wcześniej jako demonica sumeryjska i babilońska. Została ona stworzona przez Boga z prochu ziemi, jeszcze przed Ewą. Lilith była, głosi dalej legenda, pierwszą żoną Adama, która rodziła mu demoniczne dzieci. Zbuntowawszy się przeciw małżeńskiej władzy Adama i ciągłej jego dominacji, odleciała na brzegi Morza Czerwonego, gdzie wskutek współżycia z pożądliwymi diabłami codziennie rodziła ponad stu demonów, zwanych liliot lub lilim. Były to więc, według genealogii, antychrysty: potomkowie człowieka i szatana. Lilim, jak opowiadano, ukazywały się mężczyznom w godzinach ciemności, przybierały postać pięknych kobiet i obcując z nimi, pozostawiały ich pozbawionych sił życiowych. Inne atakowały dzieci, „wysysały ich oddech”, pożerały wnętrzności. Być może w tych okrutnych opowieściach są źródła historii o wampirach. Lilith nabrała pewnego znaczenia w nowoczesnej magii związanej z satanizmem. W Stanach Zjednoczonych istnieje „Świątynia Lilith”[11].



[6] Atanazy, Vita Antonii, rozdz. 6, tłum. Z. Cremashi, Roma 1984, s. 106; P. Skarga, Żywot św. Antoniego pustelnika wypisany przez św. Atanazego Wielkiego, w: Żywoty Świętych, t. 1, Kraków 1933, s. 122-129.
[7] List IV, 30-34; CSCO 149, 13. Por. P. Wygralak, Postawa mnicha wobec szatana i jego pokus w nauczaniu św. Antoniego Pustelnika, w: Demonologia w nauce Ojców Kościoła…, dz. cyt., s. 67-79.
[8] D. Kot, Demon jako Inny, Znak 2010, nr 666, s. 67-69.
[9] E. Gniazdowska, Grzechy średniowiecza, w: Bóg. Szatan. Grzech. Studia socjologiczne, t. 2: Dzieje grzechu. Obszary grzechu, pr. zb. pod red. J. Kurczewskiego i W. Pawlika, seria: Prace Badawcze Instytutu Religioznawstwa UJ, wyd. Nomos, Kraków 1992, s. 143-161; Ch. Dawson, Szkice o kulturze średniowiecznej, przeł. J. Sulowski, wyd. Pax, Warszawa 1966, s. 108-131, 151-204; A. Vauchez, Duchowość średniowiecza, przekł. H. Zarembska, wyd. Marabut, Gdańsk 1996.
[10] J.A. Rony, Magia, przekł. M. Gawlikowski, wyd. Siedmioróg, Wrocław 1993, s. 29, 50-54.
[11] J.L. Barcelo, Czarna magia w XX wieku, przekł. Z. Siewak-Sojka, wyd. 4&F, Warszawa 1991, s. 200. Por. R. Rainey, Demon. Władcy, imperia, okultyzm, wyd. Limbus, Bydgoszcz 1993; R. Prinke, Magia. Seks. Szatan, wyd. Warsztat Specjalny, Milanówek 1993.

 

 

Legenda o demonie Lilith jest niewielkim wycinkiem z ogromnej i różnorodnej magii średniowiecznego świata, która obfitowała w podobne opowieści, legendy i podania. Najczęściej ze słowem legend związane były czyny magiczne, zespół zaklęć zniewalających demony lub ceremonii mających na celu uczynienie ich uległymi. Poddająca się wpływom demonów osoba według średniowiecznej demonologii z czasem popadała w wielką histerię, zwaną opętaniem. Była ona połączona z jasnowidzeniem, ze zmianami somatycznymi i psychicznymi. Zaczynała się od prostych wizji, a potem potęgowała. Dochodziło się w ten sposób do pierwszego stopnia czarownictwa, czyli do opętania wywoływanego za pomocą wymyślnych środków, rozmaitych maści i narkotyków. Chorobie tej podlegały przede wszystkim kobiety, a uczeni demonolodzy stwierdzali, że na 1000 czarownic przypada tylko 1 czarownik. Czarownica rodzi się już czarownicą, przez całe jej życie tkwią w niej pewne predyspozycje, które z czasem mogą być uaktywnione. Od samego początku wszystkie relacje i stosunki w niej są odwrócone, „jej dusza jest na opak”, góra odwraca się ku dołowi, prawa strona staje się lewą, a tył – przodem[12].

Różne mogły być źródła konkretnych zdolności magicznych: dziedziczenie, oddawanie się szatanowi, eksperymenty okultystyczne oraz przekazywanie zdolności okultystycznych. Wszystkie sposoby były poddaniem się człowieka sile anty-Chrystusa. Rozróżniano dwa zasadnicze typy czarownictwa. Jako czary kwalifikowano liczne praktyki typu magicznego: wróżbiarstwo, zaklinanie, nekromancję (wiedzę o przyszłych wydarzeniach przekazywaną przez osoby zmarłe), podczas których czarownica korzystała z pomocy i współdziałania złego ducha. Drugą, głębszą formą czarownictwa reprezentowała rozpowszechniona wiara w działanie kobiet (zwanych striges, lamiae, maleficae, mulierculae), które zawarły pakt z diabłem i uczestniczyły w nocnych zgromadzeniach. Pierwszą wzmiankę o sabacie czarownic zamieszcza Canon Episcopi z X wieku, w którym jest mowa o stowarzyszeniu Diany, do którego należą wiedźmy i wobec którego zaciągają zobowiązania mocą świętokradczego paktu zawieranego podczas nocnych spotkań. Kanon wyróżnia „pewne kobiety niegodziwe, znieprawione przez Diabła, uwiedzione przez złudzenia i urojenia demonów, które wierzą i uznają, iż dokonują w godzinach nocnych lotów na pewnych zwierzętach wraz z Dianą, boginią pogan, i niezliczonym tłumem kobiet i w martwej ciszy w pewne noce, posłuszne jej rozkazom jako swej pani, przebywają wielkie odległości”. W tej samej epoce Rateriusz z Liege, biskup Werony, wspomina o podobnym stowarzyszeniu Herodiady. Tłum kobiet uczestniczących w sabatach zwał się „Holda”. Późniejsze teksty jako przywódczynię czarownic (dominae nocturnae) wymieniają „panią” Abundię albo Satię. Czarownice są tak liczne, że tworzą jedną trzecią ludności świata. W Homiliarzu Opatowickim czytamy o kobietach preparujących trucizny, mordujących dzieci, wywołujących deszcz za pomocą magii, mieszających z jedzeniem spermę własnych mężów, aby sporządzać magiczne eliksiry miłości, uniemożliwiające kobietom i mężczyznom płodzenie[13]. Do form magii zalicza się zazwyczaj: powodowanie czyjejś choroby lub uzdrowienie; magię miłości oraz nienawiści; magię prześladowczą oraz obronną; rzucanie i odwoływanie zaklęć; magię śmierci[14].

Pierwszym źródłem magicznych zdolności, mocy i sił tajemnych był szatan. Czarownice zawierały z nim pakt, stawały się jego partnerkami, adorowały go. Poza szatanem (Lucyferem, Księciem Ciemności, Księciem Tego Świata, Demonem) – według powszechnego w średniowieczu przekonania – istniała wielka liczba demonów lub jego towarzyszy, którzy asystowali mu w dziele zła, pokusy i destrukcji. Alfonso de Spina, hiszpański teolog z XV wieku, doliczył się ich 133 306 668. Sigmund Feyerabend w książce na temat diabła z 1569 r. podaje liczbę 26 bilionów. Inne szacunki są skromniejsze – rzędu 6 lub 7 milionów. Gdy uznano, że demony są upadłymi aniołami, uszeregowano je, podobnie jak anioły, hierarchicznie. Niektórzy nadal trwali w przekonaniu, że są one istotami pośrednimi między aniołami a ludźmi – takie prawdopodobieństwo dopuszczał także św. Tomasz z Akwinu. Niektóre demony, zwłaszcza wyższe rangą, wymieniano z imienia, posiadały one zróżnicowanie osobowościowe i patronowały pewnym grzechom. Wiele tych imion przechowały ludowe podania i gawędy. Według średniowiecznego okultyzmu każdym człowiekiem rządzi potężny demon, jeden z siedmiu „duchów planetarnych”, którym podlegają „planety astrologiczne”. Mag, poprzez ceremonie i zaklęcia, jest w stanie zjednać sobie przychylność i współdziałanie demona rządzącego danym człowiekiem. Może wówczas wywierać wpływ magiczny na konkretną osobę, opanować jej wolę, szkodzić jej lub pomagać, zmusić do miłości, zaatakować chorobą, wzbudzić nienawiść itp. Demony mogły wchodzić w ciała ludzi (opętanie), a bezbożnikom pomagać w czarodziejstwie. Później do klasy demonów zaliczono także sukuby, wilkołaki, wampiry[15].

Wszystko, co Kościół odrzucał jako pogańskie, nieczyste i bezbożne, znajdowało schronienie w magii. Synod w Leptines we Flandrii (VIII wiek) w dokumencie Induculus superstitionum et paganiarum wylicza niedozwolone praktyki tamtego czasu: bezbożnicy odwiedzali miejsca niegdyś „uświęcone” pogańskim kultem, składali bóstwom ofiary, ciągnęli losy, odprawiali wróżby, sporządzali idole. Grzegorz III zakazał ofiar u źródeł i drzew, uroków, wróżb[16]. Św. Tomasz z Akwinu był przekonany, że za wolą Boga demony mogą wpływać na losy ludzi. Oceny magii należy zaś dokonywać w świetle pierwszego przykazania Dekalogu: „Ja jestem Jahwe, Twój Bóg… Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!” (Wj 20,2-3). Zadaniem i prawem człowieka jest pokojowe ujarzmienie ziemskich sił, według Bożej woli (por. Rdz 1,28). Przeciwstawiając się temu rozkazowi, szatan przedkłada człowiekowi bardzo groźną pokusę: „gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,5). Kwestie 50-64 Sumy teologicznej św. Tomasza z Akwinu składają się na „Traktat o Aniołach”, w którym roztrząsane są różne problemy dotyczące demonów[17].



[12] S. Przybyszewski, Synagoga Szatana, w: J. Walicka, Kult Szatana, wyd. Endor, Bytom 1991, s. 41-43.
[13] A.M. di Nola, Diabeł, przekł. I. Kania, wyd. Universitas, Kraków 1997, s. 265-274. Por. K. Koch, Pomiędzy wiarą a okultyzmem, tłum. J. Muranty, brw. i m., s. 50-84.
[14] J.A. Rony, dz. cyt., s. 54-57; A.M. di Nola, dz. cyt., s. 228-236. Por. S. Wotowski, Tajemniczy świat magii, wyd. Oficyna, Sosnowiec 1992.
[15] J. Świtkowski, Okultyzm i magia w świetle parapsychologii, Oficyna Wydawnicza POLCZEK, Kraków 1990, s. 253-255.
[16] J.A. Rony, dz. cyt., s. 50-52.
[17] Por. św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, t. 4, Bóg Stwórca. Aniołowie, przekł. F.W. Bednarski, wyd. Veritas, Londyn 1976; t. 5. Aniołowie. Świat widzialny, przekł. P. Bełch, Londyn 1976.

 

 

Z kontaktu człowieka z szatanem zawsze wynika zamęt serca człowieka, a to ma wpływ na nieład w porządku świata. Poddający się szatanowi stanowią „sektę Antychrysta” (określenie Izydora z Sewilli, 560-636, z dziełka Moralia na Księgę Hioba, ks. 29, rozdz. 6-8). Pojawiające się antycuda mają ludzi zwieść i poprowadzić w kierunku antywartości (mnich Adson z Montier-en-Der, zm. 992 r., w dziele List do królowej Gerbergi o pochodzeniu i czasie Antychrysta). Sięgający po magię nauczyciele doprowadzają swe logiczne myślenie do absurdu, tworząc nienaukę (Hugo od św. Wiktora, 1096-1141, w dziele O sakramentach, ks. 2, cz. 17). Antychryst już się narodził, skoro czyni tak wiele znaków-nie-cudów. Będzie naśladował mowę dzieci, a spowoduje, że miesięczne noworodki przemówią, potwierdzając „jego czas” (dominikanin, św. Wincenty Ferreriusz, 1350-1419, w Liście o czasie Antychrysta i końcu świata). Przeciwnik ma niebezpieczną naturę. Papież Grzegorz Wielki napominał: „niech nikt nie będzie na tyle pozbawiony rozumu, by się łudzić, że jego to nie dotyczy, skoro w członkach każdego żyje i sroży się Antychryst”[18].

Pomimo przestróg zaprzedawanie się ludzi szatanowi nadal trwało, na co wskazuje dalszy rozwój magii. Na przełomie XVI i XVII wieku nastąpiło wykrystalizowanie się okultyzmu, rozumianego jako swoiste zestawienie gnozy (wiedzy tajemnej) i magii (praktyki wyrażającej się w technikach i rytuałach). Według słownika oxfordzkiego termin „okultystyczny” w znaczeniu „to, czego nie można uchwycić umysłem, niedostępne zwykłemu rozumieniu bądź poznaniu” datuje się na 1545 r. W roku 1633 r. zakres znaczeniowy tego pojęcia rozszerzył się, wchłaniając „owe rzekome starożytne i średniowieczne nauki, mające zawierać jakąś wiedzę lub umożliwiać posługiwanie się siłami sekretnymi i tajemniczymi Natury (magia, alchemia, astrologia, teozofia)”[19].

Kartezjańska myśl skompromitowała wielkość wiedzy tajemnej. Świat materialny, sprowadzony do przestrzeni i ruchu, został pozbawiony podstaw świata magii i czarów. Wiara w magię naturalną lub w czary polegała odtąd na władzy wyobraźni lub ukrytych, nieznanych dotąd właściwościach świata natury. Ojciec Lebrun, autor słynnej Historii praktyk zabobonnych (1689), stwierdził stanowczo: „Demon się potknął, odkrył swe sztuczki”. Sceptycznie nastawieni do magii byli także niektórzy protestanci: holenderski pastor B. Bekker orzekł w swym dziele De betoorte („Świat zaczarowany”, 1691), że wiara w diabła pochodzi z pogaństwa, a Biblia – czytana uczciwie – nie wspomina o nim słowem. Nie ma więc magów i czarowników. Tę samą myśl w Niemczech wyrażał Thomasius, który po wielu prześladowaniach otrzymał w 1709 r. katedrę uniwersytecką w Lipsku. Wzorem Bayle'a i Fontenelle'a Diderot i Wolter uważali magię i czary za szarlatanerię i przesąd. W Listach perskich Rica natrząsał się z amuletów i talizmanów, z „powszechnego panaceum” i kontaktów z duchami.

Pomimo spektakularnych zwycięstw racjonalizmu w XVII i XVIII wieku praktyka czarów rozwijała się nadal. W 1612 r. wybuchła epidemia opętań w kraju Basków; niedługo później miał miejsce dramat opętanych zakonnic w Loudun i sprawa marszałka de Luxembourg, oskarżonego w 1680 r. o pakt z diabłem. W 1608 r. został otwarty spór o magnetyzm, który trwał pół wieku, rozpoczęty przez profesora z Marburga, Gocleniusa: Fludd twierdził, że diabeł może odebrać skuteczność mocom magnetycznym, Van Helmont sądził, że „maść magnetyczna” działa, przyciągając ku sobie zasadę przeciwną gojeniu się ran, a ojciec Roberti uważał kurację magnetyczną za dzieło szatana[20].

Religijność baroku była płytka, brakowało zrozumienia dogmatów, celów, obrzędy pojmowano na sposób ludowy. Łatwo stawała się więc pożywką fanatyzmu, pogromów, wiary w czarownice i poddania się magii. Rozwój nauk tajemnych (głównie astrologii i nekromancji), podtrzymywanych przez dwory królewskie i książęce (w Polsce na przykład dwory Zygmunta Augusta, Stefana Batorego, Zygmunta III), stwarzały atmosferę lęku przed siłami nadprzyrodzonymi. Wiara w potęgę szatana i moc czarownic wiązała się z przekonaniem, że diabeł może opanować ciało i wyczyniać z nim dziwy: rzucać nim, ryczeć, bluzgać bluźnierstwami, parskać na krzyż. Uważano, że człowieka może opętać nie tylko pojedynczy diabeł, ale kilka, albo nawet gromada. Zarówno ludzie prości, jak i wykształceni bali się opętania[21].

W wiekach XVI, XVII i XVIII nastąpiła prawdziwa epidemia opętań. Śniono i mówiono o różnych strachach, na przykład zjawach o trupich twarzach, o postaci morowej dziewicy przemierzającej knieje i pola. Największą grozę wywoływały upiory, inaczej wampiry lub strzygonie. Przyjmowano, że czarownice przy pomocy diabła opanowywały trupy ludzkie leżące w grobach i z ich udziałem dusiły lub zarażały ludzi i zwierzęta domowe[22]. Diabła można było jednak pokonać i stosunkowo łatwo wyegzorcyzmować, na przykład ośmieszając go, jak to się działo w wielu opowieściach hagiograficznych. Inny sposób podejścia do „spraw diabelskich” zalecał kwietyzm, potępiony przez Kościół w XVII wieku. Doktryna mistyczna i metoda kontemplacyjna, inspirująca się bezpośrednio lub pośrednio doktrynami orientalnymi, była odpowiednikiem protestanckiego pietyzmu. Kwietyzm pojawił się w świecie zachodnim w drugiej połowie XVII wieku wraz z Miguelem de Molinos (1628-1696), hiszpańskim księdzem osiadłym w Rzymie. Głosił on konieczność zachowania absolutnej bierności duszy wobec pokus szatana – łącznie z odrzuceniem modlitwy, umartwień i ćwiczeń w cnocie[23]. Innocenty XI w 1682 r. wydał instrukcję przeciw kwietyzmowi, w której czytamy: „Jest rzeczą bezbożną (…) twierdzić, że nie należy opierać się pokusom ani przypisywać kontemplatykom grzechów, jakie popełniają podczas kontemplacji, na podstawie fałszywego mniemania, że to nie oni, lecz diabeł działa za pośrednictwem ich członków. Jest rzeczą równie bezbożną twierdzić, że kontemplatycy nie muszą wyznawać tych grzechów w sakramencie pokuty”[24].

 



[18] Grzegorz Wielki, Moralia in Job, 1, 28, 7, 15. Por. A. Gentili, Proroctwa na III tysiąclecie, przekł. B. Piotrowska, Wydawnictwo WAM, Kraków 2002, s. 189-190.
[19] M. Eliade, Okultyzm, czary, mody kulturalne, przekł. I. Kania, Oficyna Literacka, Kraków 1992, s. 57-58.
[20] J.A. Rony, Magia…, dz. cyt., s. 58-62.
[21] Z. Kuchowicz, Człowiek polskiego baroku, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1992, s. 214-216, 244-263.
[22] Z. Kuchowicz, dz. cyt., s. 216-218; A.M. di Nola, Diabeł…, dz. cyt., s. 315-334.
[23] H. Masson, Słownik herezji w Kościele katolickim, tłum. B. Sęk, wyd. Książnica, Katowice 1993, s. 185-187, 216.
[24] Za: R. Laurentin, Szatan. Mit czy rzeczywistość?, przekł. T. Szafrański, wyd. Pax, Warszawa 1997, s. 222.

 

 

W czasach duchowego zamętu w Europie, który doprowadził do rewolucji francuskiej, modne stało się odwoływanie do sił demonicznych. Arystokracja stała się niewierząca, ale pozostała przesądna, zwracała się do diabła, by zyskać majątek, miłość, zdrowie, uznanie. Dużą popularność zdobyła wówczas w Paryżu wróżka La Voision z przedmieścia Villeneuve, wyrocznia, udzielająca porad całej arystokracji. W 1678 r. komisarz policji, Nicolas de La Reyne, natrafił na ślad potężnej grupy satanistycznej, rozgałęzionej wśród wszystkich warstw paryskiej społeczności. W ogrodzie wróżki policja odkryła spalone szczątki niemowląt. Organizowała ona „czarne msze”, na których modlono się do Asmodeusza i Asztarotha. Pod zarzutem między innymi morderstw i profanacji cmentarzy aresztowano 360 osób, z których przed sądem stanęło jedynie 10. Sprawa została zatuszowana, ponieważ były w nią zamieszane osoby z najbliższego otoczenia króla Ludwika XIV[25]. Pojawiły się także rytuały odprawiane na cześć szatana, będące znakiem porzucenia dróg Chrystusa i Jego Ewangelii. W drugiej połowie XVII wieku odprawiono pierwsze „czarne msze”. Chcąc sobie zapewnić dobry los, spełnić ukrywane bluźnierstwa i zrealizować żądze seksualne, szlachta Ludwika XIV, głównie kobiety, najęła około 50-60 kapłanów odstępców, by ci przewodzili „specjalnym” mszom opartym na magicznych wezwaniach i gestach. Związane one były niekiedy ze składaniem szatanowi ofiar z ludzi – najczęściej małych ochrzczonych chłopców, z różnego rodzaju praktykami seksualnymi, bezczeszczeniem Najświętszego Sakramentu i zaklęciami. Krew ofiary była mieszana z zawartością kielicha (wino i mocz prostytutki) i podawana wszystkim uczestnikom spotkania jako ich „komunia”. Satanistyczny ołtarz miał specjalne wymiary, spoczywała na nim naga kobieta, a czarne świece na ołtarzu zrobione były z tłuszczu nieochrzczonych dzieci. „Kielich” mógł być zrobiony z jakiegokolwiek metalu, byle nie ze złota. W pobliżu ołtarza miał stać odwrócony krzyż, a dzwonek na rozpoczęcie obrzędów miał przywoływać moce ciemności. Podczas „czarnych mszy” często podpisywano „układy z diabłem”, ofiarując mu swoje ciało i duszę, w zamian na przykład za śmierć swej rywalki. Metresa króla Ludwika XIV, pani de Montespan, domagała się w ten sposób śmierci swej konkurentki do królewskiego serca, panny de la Valliere[26].

W drugiej połowie XVIII wieku pojawia się znów, pod postacią mesmeryzmu, magia naturalna. Według lekarza Franza Antona Messmera (1734-1815) żywe istoty mogą przechwytywać siły gwiezdne i je odbijać. Stąd możliwe miało być nie tylko uzdrawianie przez nałożenie rąk, ale także wiele innych nadzwyczajnych zdolności: radiestezja, odczuwanie na odległość, jasnowidzenie i wróżbiarstwo, przekazywanie myśli. Energia emitowana przez zmysł, który przyjął taką siłę, promieniuje poza ciałem i wchodzi w kontakt z przedmiotami zewnętrznymi bez względu na odległość. Te procesy na odległość muszą być związane z kontaktem, który dokonuje się poprzez eter. W ten sposób pozornie dawna magia ustępowała przed naukowym obrazem świata. W magnetyzmie tkwił jednak duch magiczny: panaceum, fluid wszechstronnego zastosowania wedle kaprysu nadawcy. Promieniowanie i wpływy są tylko materialnymi symbolami pragnienia lub woli, braku jakiegokolwiek poczucia autonomii świata fizycznego[27].

Wszystkie formy magii, okultyzmu i ezoteryzmu były praktykowane jako wyraz miłości do szatana, fascynacji jego mocą i siłą, a jednocześnie wprowadzały adeptów na pozycje wrogie Kościołowi. Wszystkie te praktyki prowadziły do redukcji chrześcijaństwa.

Mistyczka żyjąca w XIX wieku, Elżbieta Canori-Mora, w 1824 roku pisała, że Bóg zaprowadził ją do gęstego gaju, gdzie stanęła przed pięcioma drzewami olbrzymiej wysokości, „z których korzeni wyrastały i ciągnęły soki miliony roślin bezpłodnych i dzikich”. Były to „herezje kalające za naszych dni świat i całkowicie sprzeczne z naszą świętą Ewangelią”. Współczesne jej filozofie są drzewami do wyrąbania. Wyciąć należy też pleniące się u ich stóp jałowe rośliny, które opisuje jako „niezliczone biedne dusze, znieprawione w swych sumieniach, bez wiary, bez religii (…), dusze wykoślawione i w całości oddane fałszywym maksymom filozofii naszych czasów, depczącym święte prawo Boga i jego boskie nakazy”. Bóg rozmawiający z Elżbietą zapowiada nadejście „czasów ostatnich” i wytępienie „prawie wszystkich ludzi”. Elżbieta wstawia się za nimi, prosząc, by Bóg swój gniew wylał na nią[28].

Współcześnie często Antychryst jest duchową redukcją chrześcijaństwa sprowadzonego do ideologii, zamiast osobistego spotkania z Chrystusem. Chrystus jest pacyfistą, ekologiem, ekumenistą czy socjalistą, lecz nie ma prawa wejścia w sferę duchową jednostki. Wzbudza oburzenie, gdy przypomina o obowiązkach duchowej wierności prawdom Ewangelii i Bożemu Prawu. Nawet zakaz uprawiania magii i praktykowania zabobonów jest oskarżany o nadmierne żądania. W imię wolności zakazuje się przypominania o potrzebie walki z pokusą i grzechem. A prawem człowieka ma być dowolny dobór prawd wiary i podważanie autorytetu Kościoła[29].

Walka duchowa człowieka ma wymiar zmagania się chrześcijaństwa z Antychrystem, którego najbardziej niebezpieczną postacią są grzechy i codzienne zło, jakiemu poddaje się człowiek. To jedna z koncepcji Antychrysta, która miała i ciągle ma poważne konsekwencje w formacji duchowej chrześcijanina, wezwanego do zwycięstwa nad Antychrystem.

 



[25] J. Walicka, Kult Szatana, wyd. Endor, Bytom 1991, s. 19-23.
[26] Por. R. Laurentin, dz. cyt., s. 126-127.
[27] J.A. Rony, dz. cyt., s. 63-64. Por. S. Gordon, Encyklopedia zjawisk paranormalnych, przekł. P. Lipszyc, Wydawnictwo Al Fine, Warszawa 1995, s. 315-318.
[28] F. Cuomo, Wielkie proroctwa, przekł. I. Kania, wyd. TAiWPN Universitas, Kraków 1999, s. 284-288.
[29] Por. L. Fanzaga, A. Tornielli, Szatańskie oszustwa… dz. cyt., s. 123-124; T.P. Terlikowski, Mniejsze zło, które doprowadziło Kanadę do duchowej katastrofy. Rozmowa z Michaelem D. O'Brienem, Fronda, 2010, nr 57, s. 134-141; tenże, Kanada trącąca lewicą. Rozmowa z Johnem Henrym Westenem, tamże, s. 126-132.