Pokochać nierządnicę

kl. Dariusz Trzebuniak scj

publikacja 09.07.2015 19:31

Mężczyźni, których wybierała sobie na kochanków, byli nią oczarowani. Na swoje występy sceniczne zwabiała tłumy ludzi. Dla niej ojcowie porzucali dzieci, bogacze trwonili majątki, a wierne żony płakały nad losem swoich mężów. Uwiodła nawet cesarskiego brata. Co sprawiło, że tajemnicza nierządnica stała się gorliwą chrześcijanką? Dlaczego Pelagia porzuciła swoje dotychczasowe życie i podjęła surową pokutę?

Wstań luty-marzec 2015 Wstań luty-marzec 2015

 

Beztroskie życie

Hagiografowie nie rozpisują się zbytnio o niej. Jedynie w homiliach św. Jana Chryzostoma odnajdujemy echa jej życia. Pelagia, znana również jako Małgorzata, pochodziła z Antiochii. Żyła prawdopodobnie w V wieku. Wedle tradycji była kobietą lekkich obyczajów, obdarzoną nieprzeciętną urodą. Pochodziła z bogatej, pogańskiej rodziny. Wiele czasu spędzała na scenie, prowadząc również rozwiązłe życie.

Spotkanie z Umiłowanym

Pewnego dnia Pelagia podążała ulicami Antiochii, a za nią kroczyła grupka młodych, przystojnych mężczyzn i kobiet. Jej urodę dostrzegł nawet, podeszły już w latach, bp Nonnus, który wykorzystał w swoim kazaniu motyw pojawienia się grzesznicy. Biskup usilnie modlił się o nawrócenie urodziwej kobiety. Pelagia, od dłuższego czasu dręczona wyrzutami sumienia, poszukiwała spokoju swojej duszy. Nie odczuwała prawdziwej radości życia, nie czuła się też kochana. Pragnęła odnaleźć sens swojej egzystencji. Pewnej niedzieli przechadzała się obok katedry, w której nauczał bp Nonnus. Coś ją tak wewnętrznie poruszyło, że weszła do środka świątyni. Co zobaczyła? Duchownego, który mówił o miłosierdziu Bożym oraz o tym, że Bóg nieustannie kocha każdego człowieka i czeka na niego. Pelagia nie wytrzymała. Rozpłakała się…

Nie wstydziła się łez nawet przed biskupem, u którego stóp upadła – niemalże jak Maria Magdalena przed Jezusem – i zaczęła szlochać. Przyniosła do ołtarza całą swoją nędzę, grzeszność, słabość i rozpacz. To, co Bóg dał jej przeżyć w niemalże jednej, krótkiej chwili, wpłynęło na radykalną decyzję zmiany swojego dotychczasowego stylu życia. Pelagia zapragnęła zostać chrześcijanką i odpokutować za wszystkie popełnione grzechy. Wiedziała dobrze, że nie może obojętnie przejść wobec Bożej miłości. Autentyczne zakochanie nie lubi przecież czekać na reakcję…

Święta nierządnica

Pozbyła się fortuny, rozdając ją tym, którym w życiu nie przelewało się. Sama zaś zamieszkała w domu chrześcijanki Romany. Tam uczyła się chrześcijańskiego stylu życia i patrzenia na świat oczami Boga. W jednoosobowym wyścigu niepohamowana pogoń za pięknym ciałem stanęła w szranki z pielęgnowaniem ducha. Nie był to bowiem jedynie czas spokoju ducha ani sielankowego oderwania od rzeczywistości. Pelagia ciągle walczyła z pokusami, które w rozmaity sposób chciały ją znowu doprowadzić do pożegnanego już stylu życia, m.in. do rozwiązłości. Nie została sama: biskup stał się dla niej prawdziwym ojcem duchowym. Kobieta tak przewartościowała swoje życie, że po pewnym czasie zdecydowała się obciąć włosy i przywdziać strój mniszki. Wyjechała do Jerozolimy, gdzie zaczęła prowadzić pustelnicze życie. Nie oszczędzała się. Nasilone umartwienia doprowadziły Pelagię do utraty urody. Nie rozpoznał jej nawet diakon Jakub, który kilka lat później odwiedził świętą na Górze Oliwnej. Żyła tam samotnie, choć około 457 roku niekoniecznie osamotniona odchodziła do Tego, który jej życie zmienił o 180 stopni. Czy poprzez zdobywanie cnót, wykonywaną pracę i modlitwę odpokutowała swoje grzeszne życie?

Umiłowani przez Boga

Młoda, atrakcyjna kobieta zostawiła bogactwo, pracę, pieniądze, znajomości i rozpoczęła pustelnicze życie w ewangelicznym stylu. Dlaczego? Poczuła się ukochaną przez Boga, doświadczyła Jego miłości. Zrozumiała, że Jezus cierpliwie czekał na nią i cicho wzywał po imieniu. Bóg kocha każdego z nas z osobna. W bólu, cierpieniu, niezrozumieniu kocha nas jeszcze bardziej i zaprasza do szczególnej relacji. Nieważne, jak długo ociągamy się z powrotem do nawrócenia. On po prostu cierpliwie na nas czeka i kocha nas nieustannie!

Modlitwa o miłość Bożą

Chryste, powiększ we mnie miłość,
żebym nauczył się w głębi serca smakować,
jak słodka to rzecz kochać,
w miłości się rozpływać i zanurzać.
Obym śpiewał pieśń miłości i wznosił się
w górę za Tobą, mym Ukochanym.
Niech dusza moja ustaje, wielbiąc Cię
i weseląc się z miłości.
Obym kochał więcej Ciebie
niż siebie, a siebie tylko
dla Ciebie i wszystkich ludzi,
abym kochał w Tobie, jak to nakazuje
prawo miłości, które jak światło
promieniuje z Ciebie…

O naśladowaniu Chrystusa, III, 5

TAGI: