Święty, który otworzył nam drzwi do Europy

Ks. Marek Łuczak

publikacja 18.04.2016 20:42

Postać św. Wojciecha odegrała szczególną rolę w historii Polski. Można zaryzykować twierdzenie, że skoro duchowny ten postawił przed wiekami nogę na polskiej ziemi, wydarzenie to miało charakter wręcz opatrznościowy

Niedziela 16/2016 Niedziela 16/2016

 

Był potomkiem rodu Sławnikowiców, co przysporzyło mu nie lada problemów. Ponieważ możnowładcy ci byli w sporze z Przemyślidami, biskup praski padł jego ofiarą i musiał opuścić ojczyznę. Udał się na misję do Prus, gdzie ewangelizował pogańskie ludy. Tam też poniósł męczeńską śmierć, ale jego krew stała się prawdziwym posiewem chrześcijaństwa. Zrządzeniem Bożej Opatrzności czeski biskup był przyjacielem niemieckiego cesarza Ottona. Prawdopodobnie też dzięki otwartości Bolesława Chrobrego, syna Mieszka, na podpowiedzi Ducha Świętego polski władca wykupił ciało męczennika i na jego obecności w Gnieźnie zbudował zręby naszej europejskości.

Propagator wiary

Dokładna data jego urodzin nie jest znana. Prawdopodobnie przyszedł na świat w roku 955-57. Studiował w Magdeburgu, gdzie zdobył opinię utalentowanego studenta. Spędził tam aż 9 lat (972-981). Po powrocie ze studiów przyjął święcenia i pełnił funkcję sekretarza pierwszego czeskiego biskupa Dytmara, a po jego śmierci sam zaczął pełnić ten urząd jako biskup Pragi. Dzięki swej pracy duszpasterskiej wśród współczesnych mu zasłużył sobie na tytuł propagatora wiary chrześcijańskiej. Jak dowiadujemy się z wiarygodnych źródeł, nie ograniczał się jedynie do ewangelizacji – w swym nauczaniu podejmował też ważkie, jak na ówczesne czasy, zagadnienia społeczne, szczególnie koncentrował się na walce z nadużywaniem alkoholu, handlem niewolnikami i poligamią. Największą jego troską była jednak ewangelizacja pogan, której poświęcił całe swoje życie, nie tylko zresztą metaforycznie, ale też – jak się później okazało – dosłownie. Zaczynał od ewangelizowania Czechów, Morawian i Węgrów. Jego zaangażowanie przysporzyło mu wielu wrogów. Po pięciu latach urzędowania Wojciech opuścił biskupstwo i udał się wraz z bratem do Rzymu, gdzie pomagał papieżowi w reformowaniu Benedyktynów. Na skutek starań swych rodaków zdecydował się na krótki powrót do ojczyzny, ale rozczarowany sytuacją, którą zastał, znów postanowił opuścić Czechy i udał się z misją ewangelizacyjną na tereny pogańskich Prus.

Opatrznościowa śmierć

Misja Wojciecha przebiegała wzdłuż Wisły aż po Zatokę Gdańską. Jak podają źródła, w swej działalności ewangelizatorskiej był bardzo gorliwy. Jednym ze znaków wspomnianej gorliwości stał się pomysł wycinania pogańskich świętych dębów. Miał to być znak radykalnego pozbywania się dawnej wiary i przyjmowania nowej. 23 kwietnia 997 r. św. Wojciech stał się męczennikiem Kościoła katolickiego. Pogańscy siepacze oszczędzili niektórych członków jego otoczenia, by ostrzegli innych i jednocześnie stali się świadkami męczeństwa czeskiego biskupa.

Z punktu widzenia Księstwa Polan cała ta sytuacja była opatrznościowa. Książę Bolesław Chrobry zdecydował się na wykupienie doczesnych szczątków męczennika, które niemal natychmiast stały się relikwiami, gdyż na prośbę Ottona III papież Sylwester II już w 999 r. ogłosił Wojciecha świętym.

Stosunkowo niedługo po śmierci Wojciecha, w roku 1000, w Gnieźnie miał miejsce Zjazd Gnieźnieński, nazywany synodem, który de facto miał charakter pielgrzymki Ottona III do grobu czeskiego męczennika. Oprócz celów religijnych niemiecki władca miał także swe cele polityczne. Zamierzał on m.in. przy pomocy polskiego księcia ugruntować zachodnie cesarstwo uniwersalistyczne, na które miały złożyć się prowincje: Italia, Galia (Francja), Germania i Słowiańszczyzna. Ich królowie mieli być w stosunku do siebie równi, a poddani wobec cesarza. Okoliczność ta stawiała nasze młode państwo w wyjątkowej sytuacji. Po upływie krótkiego czasu od przyjęcia przez Mieszka I chrztu i od początków naszej państwowości, w wymiarze europejskim, zaczynaliśmy odgrywać istotną rolę.

Podczas Zjazdu cesarz włożył na głowę polskiego władcy diadem i wręczył mu kopię św. Maurycego, co przez historyków jest interpretowane jako zapowiedź późniejszej koronacji. Wielkie znaczenie dla polskiej historii miało też utworzenie metropolii kościelnej z siedzibą w Gnieźnie.

O przyjęciu Ottona III przez Bolesława Chrobrego napisał w swej kronice z początku XI wieku niemiecki biskup Thietmar: „Trudno uwierzyć i opowiedzieć, z jaką wspaniałością przyjmował wówczas Bolesław cesarza i jak prowadził go przez swój kraj aż do Gniezna. Gdy Otto ujrzał z daleka upragniony gród, zbliżył się doń boso ze słowami modlitwy na ustach. Tamtejszy biskup Unger (biskup poznański) przyjął go z wielkim szacunkiem i wprowadził do kościoła, gdzie cesarz, zalany łzami, prosił świętego męczennika o wstawiennictwo, by mógł dostąpić łaski Chrystusowej”. Prawdopodobnie nie byłoby tego wydarzenia, gdyby nie było w historii św. Wojciecha – tak bardzo zatroskanego o ewangelizację pogan.