Ojciec powtórnych narodzin

s. Bernadetta Rusin CMW

publikacja 18.03.2017 23:21

Można mieć wielu wychowawców, ale nie ojców – zwłaszcza tych w wierze. Tak pisał już św. Paweł (1 Kor 4, 14-16). Ojcostwo, szczególnie ojcostwo duchowe, to niezwykle uprzywilejowany przypadek międzyludzkich relacji, który zawsze pozostanie niewypowiedzianym darem.

Don Bosco 3/2017 Don Bosco 3/2017

 

Dla rycerskiego serca każdego mężczyzny nie jest najważniejsze przekazywanie wiedzy ani udzielanie dobrych rad, ale stanie na straży tej „iskry życia”, którą przekazuje swemu dziecku. I nie jest to jakiekolwiek życie, lecz życie samego Boga, światło i moc Jego Ducha (por. A. Louf). Ojciec nie jest Bogiem, ale do Niego prowadzi. I tylko on sam podejmuje decyzję bycia ojcem (często: za wszelką cenę) – nikt inny. Jak dzielny wojownik, nieustannie czuwa na skraju „wszelkich głębin i przepaści”, stając się świadkiem „rzeczy niewidzialnych” (por. H. Hesse). To jest właśnie ten niezwykły przypadek spotkania osób, tak chętnie opisywany w literaturze.

Od strony szeroko rozumianego „dziecka” duchowe ojcostwo jest najpiękniejszym i niepowtarzalnym doświadczeniem. Któż z nas nie pragnie być akceptowanym i przyjętym bezwarunkowo, z przeświadczeniem, że ojciec nie wyprze się dziecka nigdy, pomimo wszystkich jego życiowych głupstw?

Brak ojców jest najbardziej bolesną chorobą naszych czasów. Iluż pośród nas jest odrzuconych, niewysłuchanych, ocenionych i podsumowanych, z bezradnym przeświadczeniem, że rozczarowali swoich ojców? Ile jest pięknych, mądrych, szlachetnych i dzielnych kobiet, którym nikt nigdy tego nie powiedział?

Starotestamentalny Bóg to Ojciec – Obecność zawsze pozostająca w dialogu z człowiekiem. Tak też Go przedstawił Jego Syn – Bóg to „Abba”, Tatuś. W Nowym Testamencie, Jezus, dobry Pasterz, kieruje wszystkimi apostołami, ale każdego z nich „zna po imieniu” (por. J 10, 2-4), prowadzi osobisty dialog z Samarytanką (J 4, 1-26), Nikodemem (J 3, 1-8), z Marią, Martą i Łazarzem (Łk 10, 38-42). Także apostołowie, niosąc wszystkim Dobrą Nowinę, nie tylko ogólnie, ale także indywidualnie wychowują swych uczniów i następców.

Uważne studium Bożego Ojcostwa prowadzi zawsze do stwierdzenia, że miłość jest najwierniejszą jego ikoną. Boga się nie odkrywa, nie ujmuje w pojęcia – Boga się „spotyka” albo raczej pozwala się na to, aby On nas spotkał, a Ten, którego spotykamy w zwykłej codzienności, jest równocześnie Tym, który nas przyjmuje i kocha. Bóg Ojciec uczy, jak kochać drugiego, tego, który czeka na uznanie i zrozumienie; jak na tyle zapomnieć o sobie, aby on mógł dojść do słowa (por. G. Marcel). 

Wiele stron zapisano o kapłańskim ojcostwie ks. Bosko, wzbogaconym mądrością pedagogiczną wychowawcy i przyjaciela młodych. Ks. Bosko – założyciel to także przede wszystkim ojciec, który kieruje się miłością. Ojcostwo w wierze, podkreślane przez św. Pawła w Liście do Galatów (Ga 4, 19: „Dzieci moje oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje”), miało tu znaczenie fundamentalne. Ks. Bosko chciał być nazywany ojcem. Zapytany przez przyjaciół, w jaki sposób mogą okazać mu wdzięczność, odpowiedział: „Nazywajcie mnie ojcem, a będę szczęśliwy” (MB XII, 241). A w swym liście z Rzymu do oratorium (10 maja 1884 r.), nazwanym później „Poematem pedagogicznym”, napisał między innymi: „W jakiejkolwiek części świata i obojętnie, jak daleko będziecie się znajdować, nie zapominajcie o tym, że tu w Italii macie ojca, który was kocha w Panu”. W Turynie, na ulicy Cotollengo 32, był pokój ks. Bosko. Raz po raz wychodzili z niego młodzi promieniejący radością ludzie, ci sami, którzy przed chwilą wchodzili tam przygnieceni smutkiem i troską. Niech św. Józef – marcowy Patron, pomaga nam, zwłaszcza ojcom, powtarzać dziś ten niezwykły fenomen salezjańskiej świętości.

 

TAGI: