Wiatr, woda, ekscytacja

Iwona Bińczycka-Kołacz

publikacja 02.08.2017 14:13

Dla wielu to sposób na życie i najlepsza forma wypoczynku. Żeglarstwo ma urok, którego przedsmak można poczuć, śpiewając szanty.

Droga 13-14/2017 Droga 13-14/2017

 

To była kilkuletnia łajba

Żeglarstwem zaraził mnie tatamówi Michał Różalski, nastolatek z Krakowa. – Opowiadał o swoich wyprawach z dzieciństwa i młodości. O wschodach i zachodach słońca na żaglówce i podekscytowaniu, które towarzyszy podróżowaniu, czasem w ekstremalnych warunkach. Wiatr i woda to żywioły. Na akwenie nigdy nie brakuje dreszczyku emocji! Po długim dniu spędzonym na wodzie cumuje się przy kei, gdzie można poznać ludzi snujących żeglarskie opowieści i posłuchać szant. Także mój wujek jest zapalonym żeglarzem, pływał po morzach północnych i południowych. Byłem jeszcze mały, gdy we trzech urządziliśmy pierwszą żeglarską wyprawę. To była rewelacyjna przygoda, którą postanowiliśmy z tatą regularnie powtarzać. Na początku wypożyczaliśmy żaglówkę. W końcu uznaliśmy, że właśnie na wodzie chcemy spędzać każde wakacje i postanowiliśmy kupić własną. To była kilkuletnia łajba. Jej cena na szczęście mieściła się w zasięgu naszych możliwości finansowych. Łódź wymagała sporego remontu i dużo czasu potrzebowaliśmy, by doprowadzić ją do ładu – opowiada Michał. Żaglówka, którą nie bez kozery nazwali „Paradise” (z ang. raj), jest ich oczkiem w głowie. Pływają nią w wakacje i ciepłe weekendy po Jeziorze Rożnowskim. „Paradise” slipuje w marinie Znamirowice.

Wiatr, woda, ekscytacja   Żeglująca rodzina, zwyciezcy Regat o Puchar Gumowego Ryjka 2016, fot. Iwona Bińczycka-Kołacz

Życie na żaglówce

Jak wygląda codzienne życie żeglarzy? Ranną pobudkę urządzają ptaki lub szum wiatru, czasem tylko telefon komórkowyJ. Potem przychodzi pora śniadania. Zjedzone na pokładzie w promieniach porannego słońca smakuje wyśmienicie! Posiłki przygotowuje się w kambuzie – małej kuchni na jachcie. Trzeba pamiętać o zapasie wody pitnej. Obiad przeważnie gotują z tatą sami, czasem korzystają z barów lub restauracji w pobliżu pomostów, do których można przycumować jacht. Dzień upływa na pływaniu po jeziorze, opalaniu się, odpoczynku. Ale nie zawsze jest tak różowo! Gdy wieje bardzo silny wiatr lub pada deszcz, trzeba schować się pod pokładem. Nieraz żaglówką mocno buja i bywa naprawdę niebezpiecznie. Ale można do tego przywyknąć.

– Przeżyliśmy niejedną burzę na łódce. Nie uciekaliśmy na ląd. Zacumowana w porcie jest bezpieczna – gorzej, jeśli znajdzie się na jeziorze. Dla pioruna jest to obiekt „interesujący”, ze względu na metalowy maszt – opowiada Michał.

Trzeba też poświęcić czas na prace bosmańskie: drobne naprawy, reperację żagli i porządki (tzw. klar). Szorowanie pokładu, czyszczenie kajuty, sprzątnięcie kambuza to codzienne obowiązki żeglarza. Po dniu przyjemności i pracy przychodzi czas na sen. Śpi się na kojach – tak nazywają się łóżka wewnątrz żaglówki. A co z potrzebami fizjologicznymi? Czy w środku nocy trzeba szukać toalety w porcie? To zależy od wyposażenia łodzi żaglowej. W tych luksusowych, nowoczesnych są łazienki, a w tych tańszych – toalety przenośne. Z pryszniców zazwyczaj korzysta się w porcie, a czasem pozostaje tylko kąpiel w jeziorze!

Energia

W nocy na łódce niezbędne jest oświetlenie, czasem ktoś musi naładować komórkę, chce posłuchać radia. Skąd czerpie się energię? Źródłem energii na żaglówce mogą być panele fotowoltaiczne. Energia słoneczna ładuje akumulator, dzięki temu na łódce jest prąd, można też ogrzać wodę do mycia naczyń. Kuchenka na łódce Różalskich działa na butlę gazową. – Jeśli mowa o energii, warto wspomnieć o tej pozytywnej – dodaje Michał. – Pływanie na żaglówce ładuje też wewnętrzne akumulatory, które pozwalają funkcjonować na lądzie aż do następnego rejsu!

Jak zostać żeglarzem?

Pasja żeglarska jest zaraźliwa. Wie coś na ten temat przyjaciel państwa Różalskich, Krzysztof Karbowski. Pewnego razu został przez nich zaproszony na rejs. Wkrótce kupił żaglówkę i rozpoczął kurs żeglarski. Twierdzi, że wcale nie jest taki trudny.

Są trzy stopnie żeglarskie. Pierwszy z nich to żeglarz jachtowy. By go zdobyć, trzeba mieć ukończone czternaście lat. Kurs, w którym uczestniczył pan Krzysztof, trwał jedenaście dni. Było to intensywne szkolenie, obejmujące m.in. manewry na silniku i żaglach a także wiązanie węzłów. Niektórzy twierdzą, że znajomość przynajmniej dwunastu węzłów jest niezbędna. To węzły: prosty płaski, cumowy, szotowy, rożkowy, knagowy, hunter, ratowniczy, kotwiczny, stoper kręcony, wyblinka, ósemka i rodzina sztyków. Kurs kończy teoretyczny i praktyczny egzamin. I można już samodzielnie prowadzić jachty żaglowe na wodach śródlądowych, a po morskich wodach wewnętrznych jachty do długości 12 metrów. Na pozostałych wodach morskich – dwie mile od brzegu, jedynie w dzień. Kolejny stopień żeglarski to jachtowy sternik morski. By go otrzymać, trzeba mieć ukończone 18 lat i odbyć przynajmniej dwa rejsy morskie, obejmujące 200 godzin żeglugi. Najwyższy stopień to kapitan jachtowy. Po jego uzyskaniu można bez ograniczeń prowadzić jachty żaglowe po wodach śródlądowych i morskich.

Regaty

– Nieodłącznym elementem żeglarskiej przygody jest udział w regatach. To doskonała zabawa, podczas której można sprawdzić swoje umiejętności – przekonuje Tomasz Odolski ze Szkoły Żeglarskiej Wyblinka, organizator „Regat o Puchar Gumowego Ryjka”. Co roku w wakacje odbywają się one nad Jeziorem Rożnowskim. W wyścigu żaglówek zwycięża ta, która w najkrótszym czasie okrąży wskazaną trasę, wyznaczoną przez sędziego. Trasa jest w dużym stopniu zależna od warunków atmosferycznych. Żaglówki rywalizują w kilku klasach. Jest klasa sportowa (łódki typowo regatowe), klasa TR (turystyczno-regatowa), klasa jachtów kabinowych a także klasa Omega i slow (jachty najwolniejsze). Organizatorzy zapraszają do udziału w regatach wszystkich spragnionych żeglarskiej rywalizacji.

Zwycięzcy

Zdobywcą Pucharu Gumowego Ryjka w 2016 roku był jacht Skipper. Prowadzili go: Alicja Butscher z tatą Pawłem (sternikiem) i kuzynostwem: Joanną i Marcinem Kulą. – To nasza druga wygrana w Regatach o Puchar Gumowego Ryjka – mówi dumna Alicja. – W poprzednim roku również zajęliśmy pierwsze miejsce. Tata pływa na żaglówkach od wczesnej młodości. Wspólnie pływamy od dziesięciu lat. Na początku na Sportinie, później przesiedliśmy się na znacznie szybszą łódkę – Delphię 24 Sport. Pływamy również na Jeziorze Czorsztyńskim. Wspólne rodzinne żeglowanie to wymarzony sposób na spędzanie wolnego czasu!

Wiatr, woda, ekscytacja   Kambuz, fot. Iwona Bińczycka-Kołacz

Słowniczek żeglarski:

bajdewind – kurs na wiatr

balast – obciążenie w dolnej części kadłuba, zabierane w celu polepszenia stateczności jachtu

bom – element poziomy podtrzymujący żagiel

cuma – lina służąca do mocowania jednostki pływającej przy nabrzeżu

grot – główny żagiel

falszkil – część łodzi pod wodą, miejsce na balast na dnie łodzi

flauta – brak wiatru, inaczej „cisza morska”

fok – podstawowy żagiel przedni na jachtach jednomasztowych

fordewind (pełny wiatr) – wiatr wiejący wprost w rufę statku

keja – niewielkie nabrzeże lub pomost w przystani lub małym porcie

takielunek – olinowanie statku