List do chorych na Wielki Post

ks. Stanisław Michałowski

publikacja 13.03.2007 20:11

Zrozumieliśmy, że na Drogę Krzyżową nie składa się jedynie to, co mroczne i smutne na świecie. Nie jest też moralizowaniem, które koniec końców okazuje się nieskuteczne. Nie jest hałaśliwym sprzeciwem, który niczego nie zmienia. Droga Krzyżowa jest drogą miłosierdzia, i to miłosierdzie stawia granice złu. Apostolstwo Chorych, 3/2007

List do chorych na Wielki Post




„Zrozumieliśmy, że na Drogę Krzyżową nie składa się jedynie to, co mroczne i smutne na świecie. Nie jest też moralizowaniem, które koniec końców okazuje się nieskuteczne. Nie jest hałaśliwym sprzeciwem, który niczego nie zmienia. Droga Krzyżowa jest drogą miłosierdzia, i to miłosierdzie stawia granice złu: tego nauczyliśmy się od Papieża Jana Pawła II. Jest to droga miłosierdzia, a tym samym droga zbawienia. Jesteśmy zatem wezwani do wejścia na drogę miłosierdzia, by wraz z Jezusem położyć kres złu".

Drodzy cierpiący bracia i siostry! Słowa, którymi rozpocząłem mój wielkopostny list do Was, wygłosił w ubiegłym roku, na zakończenie nabożeństwa Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum papież Benedykt XVI. Dziś, kiedy znów, jak co roku, zbliżamy się do najważniejszego momentu roku liturgicznego - Triduum Paschalnego oraz Zmartwychwstania Pańskiego, przeżywamy Wielki Post, który ma nam pomóc w rozbudzeniu w sobie gorącego pragnienia przylgnięcia do Chrystusa i pójścia za Nim Jego drogą. To droga niełatwa - droga krzyża, cierpienia, zaparcia się samego siebie, droga żalu, pokuty, modlitwy i ofiary. Ale to również droga, na której najpełniej objawia się nam miłość Boga do człowieka.

Droga, którą kiedyś kroczył Chrystus, nie należy do przeszłości. Tą drogą podążają kolejne pokolenia Jego wyznawców na całym świecie, także i my. Pomyślmy: w którym miejscu tej drogi znajdujemy się dziś? Jaka jest nasza rola na drodze, którą przed nami przeszedł umęczony Zbawiciel? Czy to rola uczestnika, czy może tylko widza? Czy jesteśmy jak Szymon z Cyreny, który choć przymuszony, przecież w końcu jednak niósł Chrystusowy krzyż? Może przypominamy Weronikę - mężną kobietę, która nie obawiała się okazać współczucia Cierpiącemu? Może jak Matka Najświętsza z rozdartym sercem musimy patrzeć na cierpienie własnego dziecka, a jedyne, co możemy zrobić, to być w pobliżu, uczyć się rozumieć krzyż i przebaczać winowajcom? Może wraz z Chrystusem przyjmujemy upokorzenia, kpiny i ludzką pogardę? Może wraz z Nim przyjmujemy niezasłużony ból i godzimy się na niewyobrażalne cierpienie? Na te pytania każdy z nas musi odpowiedzieć sobie we własnym sumieniu, rozważając mękę i śmierć naszego Pana Jezusa Chrystusa i przygotowując się do przeżycia największej tajemnicy naszej wiary.

Aby Wielki Post przyniósł spodziewane owoce w naszym życiu, musimy postrzegać go nie tylko jako czas smutku i żałoby, ale odkryć w nim okazję do pomnożenia dobra, świadczenia miłości, zdobywania się na odwagę w codziennych sytuacjach. Jeśli w prawdzie spojrzymy na nasze postępowanie, jeśli będziemy się starać być wierni krzyżowi Chrystusa, na drodze naszego życia spotkamy zwycięską miłość Pana, który poprowadzi nas do zmartwychwstania.

Jedna ze znanych stygmatyczek XX wieku – Marta Robin, zwana przez niektórych „Martą od męki Pańskiej” - wyznała: "Cierpienie jest wielkie pod warunkiem, że potrafimy cierpieć w sposób święty. Cierpienie nabiera wartości takiej, jaką mu nadaje ten, kto cierpi. Obyśmy nie cierpieli na próżno, to zbyt smutne... Obyśmy cierpieli dla Boga i dla dusz...".

Takiej postawy uczą ci, którzy wyprzedzili nas w drodze do zmartwychwstania i życia - święci i błogosławieni, m.in. Święty Franciszek z Asyżu i św. Augustyn, św. Monika i o. Maksymilian Kolbe, Brat Albert i Matka Teresa z Kalkuty, Ojciec Pio i Jan Paweł II. Każdy z nich na jakimś etapie życia spotkał na swojej drodze Chrystusowy krzyż, zaakceptował go i pokochał.

Życzę Wam – drodzy cierpiący Bracia i Siostry – abyście ten czas Wielkiego Postu wykorzystali jak najlepiej; abyście rozważając tajemnice męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, ponownie przyjrzeli się Waszemu powołaniu i odnaleźli siłę do jego realizowania.