publikacja 10.06.2005 12:08
Dla krakowskiego profesora wolność była nie tylko swobodą wyboru między dobrem i złem, ale również uznaniem przez człowieka odpowiedzialności za swoje czyny. Azymut, Nr 3/2002
W pracy człowieka zawodowo parającego się historią idei tkwi nader silna pokusa, polegająca na skłonności do klasyfikowania poszczególnych myślicieli w ramach istniejących „szuflad doktrynalnych” – posiadających swe etykiety oraz regulaminy, na podstawie których danego twórcę uznać można za konserwatystę, socjalistę czy liberała. Owe regulaminy oraz chęć „stworzenia” klarownej i wyrazistej mapy historii myśli politycznej, częstokroć popychają historyka bądź ku przemilczeniu ważnych wątków refleksji danego myśliciela, bądź też generują dążenie ku rewizji regulaminów-definicji poszczególnych nurtów doktrynalnych. Selekcja, klasyfikacja, segregacja, systematyzacja...
Jak dokonać takiego zabiegu wobec dziewięćdziesięciu lat życia Adama Krzyżanowskiego (1873-1963) - życia obejmującego swą codziennością dramat dwóch wojen światowych, spinających niczym klamrą czasy rozbiorów z epoką porządku pojałtańskiego? Dla piszącego te słowa, wychowanego i wykształconego w XX wieku, zjawiska polityczne i społeczne przypadające na lata życia i twórczości Krzyżanowskiego stanowią wielką lekcję historii, unaoczniającą jak wielkie niebezpieczeństwo niosą ze sobą procesy modernizacji dokonujące się we wszystkich sferach życia, tak pojedynczych ludzi, jak i całych społeczeństw. Dar wolności oraz środki materialne, jakie człowiek posiadł na przełomie wieku XIX i XX, zostały, jak się wydaje, całkowicie zmarnotrawione. Europejczyk, mając nie tylko wolną wolę, ale i wolność polityczną, wybrał zło. Dlaczego? Refleksja polityczna Adama Krzyżanowskiego, uznawanego za liberała bazującego na chrześcijańskiej moralności politycznej, jest jedną z prób odpowiedzi na to pytanie.
Aby objaśnić czas teraźniejszy, Krzyżanowski sięgnął do czasu przeszłego. W jego opinii najbardziej znaczącą dla przemian kultury europejskiej była doba Oświecenia. To właśnie filozofia tego okresu przyniosła przekonanie o przyrodzonych (naturalnych) prawach człowieka, mających charakter pierwotny, wyprzedzających istnienie społeczeństwa i państwa. Owe prawa naturalne odegrały istotną rolę w rozważaniach dotyczących miejsca człowieka w państwie, i to nie tylko w wymiarze politycznym, ale i aksjologicznym. Człowiek, stanowiąc wartość samą w sobie, ulokowany został na szczycie hierarchii wartości mających obowiązywać w społeczności (rodzinnej, lokalnej, państwowej). Nie może zatem dziwić fakt, że rolą państwa jest afirmowanie praw człowieka poprzez system prawa opartego na prawie naturalnym. Krzyżanowski, referując ten wątek myśli oświeceniowej, pisał: „Człowiek przynosi ze sobą na świat uprawnienia, które pozytywne ustawy ludzkie winny uszanować. Organy państwowe winny liczyć się z prawami naturalnymi jednostek. Jeśli państwo je naruszy, jeśli przekroczy właściwy mu zakres działania, przysługuje jednostce prawo odmówienia posłuszeństwa” („Socjalizm a prawo natury”, Kraków 1911, s. 4).
Zrealizowane w swej zasadniczej części główne postulaty filozofii oświeceniowej zostały potwierdzone w Deklaracji praw człowieka. Wolność, własność, równość wobec prawa stały się, według Krzyżanowskiego, afirmacją indywidualizmu; od tego momentu społeczeństwo zaczęło stawać się zespolonym siecią umów międzyjednostkowych „towarzystwem”. Potwierdzenie prawa własności pozwoliło właścicielom na wyzwolenie się z dotychczasowych (archaicznych) ograniczeń. Relacje między pracodawcą a pracobiorcą zyskały wymiar właściwy dla prawa cywilnego, stały się umowami, które się zawiera, ale i rozwiązuje. Równość wobec prawa zyskała również wymiar pozagospodarczy. Rewolucja upowszechniła przekonanie, według którego podstawowym wymogiem poprawnego funkcjonowania państwa stała się demokratyzacja ustroju politycznego. „Równy współudział w rządzie jest najskuteczniejszą gwarancją ich nienaruszania przez państwo. Pozytywna ustawa ludzka przekracza granice, zakreślone prawami naturalnymi, najczęściej w interesie warstw, uposażonych w przywilej rządzenia, na niekorzyść wykluczonych od współudziału w rządzie. W razie przyznania wszystkim możności uczestniczenia, choćby tylko pośrednio przez wybór posłów, w wydawaniu ustaw, odpada obawa nadużycia władzy państwowej w duchu sprzecznym z prawami naturalnymi człowieka” („Socjalizm a prawo natury”, s. 6).
Oświecenie oraz jego polityczny przejaw - rewolucja francuska - udowodniły w sposób wyjątkowo jaskrawy tryumf wolności, która stała się fundamentem tak dla systemu gospodarczego, jak i politycznego.
Warto jednakże podkreślić, że dla Krzyżanowskiego rewolucja francuska przyniosła przełom w stosunkach politycznych, społecznych i gospodarczych w swej pierwszej fazie, to jest w okresie, gdy król Ludwik XVI wraz z parlamentem stworzył podwaliny nowego systemu prawno-ustrojowego (Deklaracja oraz konstytucja). Wydarzenia, jakie nastąpiły po roku 1792, a szczególnie rządy jakobinów oraz okres napoleoński, naruszyły kanon prawny, powstały w okresie monarchii konstytucyjnej.
Rewolta dokonana w roku 1792 , według Krzyżanowskiego wynikała z rozczarowania, jakie było udziałem znacznej liczby radykałów, w których opinii postulat demokratyzacji (równości politycznej) okazał się fikcją. Uczestnictwo w życiu politycznym w trakcie rewolucji i po jej zakończeniu niewiele miało wspólnego z głoszonymi hasłami równości, rozumianej również, a właściwie przede wszystkim, w aspekcie pozaprawnym. Co więcej, świat gospodarki nie stał się światem, który w jakikolwiek sposób mógłby się poddać prawidłom demokracji. Ideały rewolucji, aby mogły zostać urzeczywistnione, musiałyby być zaprowadzone poprzez rewolucyjne wprowadzenie równości (egalitaryzmu) w sferze ekonomii. Tymczasem pokłosiem rewolucji francuskiej było upowszechnienie radykalizmu, który dał początek ruchowi oraz doktrynie politycznej socjalizmu. Tym samym rewolucja, dawczyni praw i wolności, zrodziła równocześnie w swym wnętrzu system doktrynalny, uderzający w to, co było w jej dokonaniach najwartościowsze.
Socjalizm zrodzony przez rewolucję francuską - jak stwierdzał Krzyżanowski - poprzez korekcję programu jakobińskiego zyskał całkowite dopełnienie doktrynalne. W miejsce indywidualizmu prowadzącego do atomizacji społeczeństwa, socjaliści wprowadzili postulat socjalizacji i demokratyzacji, rozumianych jako uspołecznienie wszystkich aspektów życia, a przede wszystkim rozciągnięcia zasady równości na sfery dotychczas dla niej zastrzeżone, tj. własność prywatną. Reformatorzy, przyjmując nazwę socjalistów, chcieli podkreślić swe dążenie do uzgodnienia sprzecznych interesów, do uczynienia z zatomizowanych społeczeństw jednorodnych wspólnot, pozbawionych partykularyzmów jednostkowych. Krzyżanowski podkreślał rangę determinizmu jako atutu, którym posługiwali się socjaliści, aby przekonać oponentów co do naukowości swojej teorii. Determinizm pozwalał także na wykazanie absurdalności postawy sprzeciwu wobec procesu dziejowego, nieuchronnie zmierzającego ku swemu finałowi, czyli rewolucji komunistycznej. Zniesienie własności prywatnej miało dokonać się nie dlatego, że socjaliści tego chcieli, lecz dlatego, że miało to być naturalnym wynikiem procesu dziejącego się poza wolą partii socjalistycznej.
Opisując w „Bolszewizmie” z 1920 roku relacje panujące na terenie Rosji, Krzyżanowski zauważał, że istniejący tam system polityczny i prawny jest ustrojem wrogim wszelkim przejawom indywidualizmu, może poza jednym wyjątkiem - jeśli traktować jako przejaw indywidualizmu rozluźnienie więzów moralnych. Zlikwidowanie wolności gospodarczej, politycznej, walka z religią, zniesienie wolności słowa i prasy, stosowanie terroru jako jedynej uprawnionej metody postępowania wobec przeciwników politycznych - wszystkie te działania czyniły z Rosji państwo, w którym jednostka stanowiła mało znaczący element znajdujący się pod stałą presją i kontrolą ze strony wyspecjalizowanych organów, mogących w każdym momencie usunąć ją ze względu na jej dysfunkcjonalność wobec systemu. Dla Krzyżanowskiego jedynym elementem konsekwentnie realizowanym przez komunistów była ich teoria (uprawiania) polityki. Po objęciu władzy, zgodnie z wcześniejszymi założeniami, zaprowadzili reżim dyktatorski, jeszcze bardziej krwawy niż ten z czasów rewolucji francuskiej, ponieważ mający ku temu głębsze uzasadnienie doktrynalne. Ustrój „powszechnej szczęśliwości” był w rzeczywistości ustrojem powszechnego terroru i nigdy, jak wykazała historia XX wieku, poza tę fazę nie wykroczył. Przypomnijmy: pisząc o socjalizmie, Krzyżanowski nie analizował tego zjawiska w próżni - w 1920 roku wojska sowieckie dotarły pod Warszawę, a w tym marszu duży udział mieli komuniści polscy; lata powojenne i kolejne kryzysy ekonomiczne lat 20. czyniły z socjalizmu nurt nader popularny, a tym samym groźny dla ustroju II Rzeczypospolitej
Kolejnym bardzo poważnym zagrożeniem dla człowieka i państwa pierwszych dekad XX wieku był, zdaniem Krzyżanowskiego, nacjonalizm. Jednakże nie każda forma nacjonalizmu była równie niebezpieczna. W opinii Krzyżanowskiego zjawiskiem dość częstym w historii było podejmowanie prób harmonizowania ideałów narodowych z uniwersalnymi (wszechludzkimi). Pisał: „Można propagować nacjonalizm łączący obronę własnych interesów z postawą altruistyczną wobec obcych albo nacjonalizm przesadnie egoistyczny. Można wzmacniać swą potęgę duchową i materialną przez współdziałanie z innymi narodami, stanowiące wyraz ich wzajemnej sympatii, oparte na uznaniu ich prawa do bytu” („Wiek dwudziesty”, Kraków 1947, s. 103).
Nacjonalizm, jako zjawisko kulturowe, często posiłkował się wyobrażeniem narodu wybranego, występującego jako owoc zwycięstwa albo klęski. Narody powiększające obszary swego panowania i liczbę swej ludności, rosnące w bogactwa duchowe i materialne, nabierające poczucia wyższości wobec innych, chętnie ex post usprawiedliwiały swe powodzenie posłannictwem zawierzonym im przez Opatrzność, sublimując tym samym swoją politykę imperialną rolą dziejową. Według Krzyżanowskiego, również i „ta odmiana idei narodu wybranego idzie niejednokrotnie w parze z nacjonalizmem, usiłującym ziścić także ideały wszechludzkie. Umysłowość i moralność anglosaska rozwija się w tym duchu” („Wiek dwudziesty”, s. 103 n).
Jednakże obok nacjonalizmu w jego „liberalnej” postaci Krzyżanowski dostrzegał także nacjonalizm zrodzony z „odmętów klęski”; klęski wzbudzającej w narodzie poczucie upokorzenia i niższości w stosunku do agresorów - „brzemiennej chęcią odwetu, stanowiącej podłoże podatne pojawieniu się apostołów, czujących w sobie powołanie leczenia strapionych rodaków psychoterapią” („Wiek dwudziesty”, Kraków 1947, s. 104). Owa psychoterapia to nic innego jak szerzenie idei o szczególnej misji narodu pojmowanego nie tylko jako wspólnota opierająca się na więzi o charakterze kulturowym, ale narodu wybranego przez Opatrzność, do którego przynależność wynika z faktu urodzenia. „Nieraz idea narodu wybranego, z tego źródła biorąca początek, doprowadza do zupełnego wyrzeczenia się wartości indywidualnych i wszechludzkich, uważanego za właściwy środek wzmocnienia nacjonalistycznego. Rozwój myśli politycznej niemieckiej poszedł drogą nawrotu do pierwotnych wierzeń plemiennych, przeciwstawiających się ostro powszechnym. Propagatorzy wierzeń plemiennych tego typu chcą potęgować solidarność w obrębie swej grupy narodowej nie dlatego, że jest sama przez się szczytną wartością, ale przede wszystkim jako środek walki z innymi narodami” („Wiek dwudziesty”, s. 104).
Poszukując źródeł pierwowzoru doktrynalnego dla agresywnego nacjonalizmu, Krzyżanowski wskazywał Machiavellego. To właśnie dzięki oddziaływaniu jego filozofii politycznej doszło - według twórcy „krakowskiej szkoły ekonomicznej” - do upowszechnienia się podwójnej moralności. „Machiavelli pierwszy stwierdził istnienie dwóch sprzecznych moralności: prywatnej i politycznej” („Wiek dwudziesty”, s. 104). Nacjonalizm był, zdaniem Krzyżanowskiego, w dużej mierze wytworem procesu dziejowego, którego pojawienie się związane było z odrzuceniem średniowiecznej zasady uniwersalizmu. Jak stwierdzał w jednej ze swych prac: „Państwo współczesne różni się od średniowiecznego silniejszą przymieszką pierwiastków nacjonalistycznych, które w pewnej mierze przyczyniły się do rozwoju etatyzmu. Mimo tego nie należę do tych, którzy utożsamiają oba programy. Nacjonalizm dba przede wszystkim o wykreślenie dróg polityce zagranicznej państwa, czego nie można powiedzieć o etatyzmie. Nie zaniedbuje jednak polityki wewnętrznej. Nieraz opowiada się za rozszerzeniem zakresu działania państwa w imię walki z mniejszościami narodowymi. Hołduje protekcjonizmowi celnemu zgodnie z etatyzmem, ale poza tym niejednokrotnie staje w obronie liberalnej polityki ekonomicznej, przez co popada w sprzeczność z etatyzmem” („Etatyzm w Polsce”, w: A. Krzyżanowski, „Pisma pomniejsze oraz przemówienia 1920-31”, Kraków 1931, s. 442).
Demokracja liberalna nie była zatem przez Krzyżanowskiego traktowana jako forma ustrojowa, która, raz ufundowana na porządku konstytucyjnym, niosłaby ze sobą stabilność porządku ustrojowo-prawnego. Demokracja była dla krakowskiego myśliciela formą rządów, która wymagała stałego ustanawiania właściwych relacji między wolnością a równością, co w praktyce ustrojowej mogło grozić przerodzeniem się demokracji liberalnej w demokrację egalitarną. Lud - stwierdzał Krzyżanowski - zawsze rościł sobie pretensje do realizacji swych aspiracji socjalnych, a w okresie międzywojennym zażądał wypełnienia ich w trybie natychmiastowym. Rządy demosu musiały, aby zrealizować swe zamierzenia, zdobyć na ten cel środki materialne, a te mogły pochodzić z kieszeni tych, którzy cokolwiek jeszcze posiadali. Próba zaprowadzenia demokracji egalitarnej - zauważał Krzyżanowski - wcześniej czy później musiała skończyć się ograniczeniem prawa własności. Kapitał prywatny zostałby wyparty przez kapitalizm państwowy, a ten ostatni pogłębiłby zapoczątkowany już wcześniej etatyzm, i to nie tylko poprzez rozrost biurokracji, ale przede wszystkim przez konieczność coraz bardziej szczegółowego normowania stosunków państwo-obywatel.
Etatyzm, konkluduje Krzyżanowski, nie poprzestaje na coraz precyzyjniejszym prawnym regulowaniu życia obywatela oraz jego kontroli przez wyspecjalizowane organy państwowe - dąży on do socjalizacji jednostki w pewnym określonym kierunku ideowym. Władza państwowa, ingerując coraz bardziej i bardziej, siłą i powolnym jej prawem łamie wszelkie dotychczasowe gwarancje wolności. Raz zapoczątkowany proces etatyzacji prowadzi do całkowitego stoczenia się społeczeństwa w otchłań niewoli państwowej.