Kard. Tarcisio Bertone odwiedza Polskę

Rozmowa z kard. Tarcisio Bertone, najbliższym współpracownikiem Benedykta XVI

publikacja 13.06.2007 19:36

Porzucanie Kościoła katolickiego przez ludzi, którzy mają nadzieję zaspokojenia swych religijnych poszukiwań w innych wspólnotach, stawia pod znakiem zapytania jakość ewangelizacji, wychowania do wiary i życia wspólnotowego. Niedziela, 10 czerwca 2007

Kard. Tarcisio Bertone odwiedza Polskę



W czerwcu będzie przebywał w Polsce najbliższy współpracownik Benedykta XVI – kard. Tarcisio Bertone. Od 15 września 2006 r. ten 72-letni włoski kapłan, pochodzący z Piemontu, piastuje urząd sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej – najważniejszy, po papieskim, urząd w hierarchii Kościoła. Pełni on funkcję „premiera” w państwie, którego „szefem” jest papież. W praktyce sekretarz stanu odgrywa strategiczną rolę pośrednika między papieżem a Kurią Rzymską, papieżem a Episkopatami lokalnych Kościołów, papieżem a przedstawicielami Stolicy Apostolskiej (nuncjuszami), wreszcie między papieżem a rządami wszystkich państw, które utrzymują stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską.

Włodzimierz Rędzioch: Przed wizytą Benedykta XVI w Brazylii poświęcił Eminencja wiele czasu na przeanalizowanie sytuacji w Ameryce Łacińskiej, którą zamieszkuje połowa katolików świata. Najpierw chciałbym zapytać o problemy, jakie nękają ten „katolicki kontynent”.

Kard. Tarcisio Bertone: Niestety, kontynent ten nęka wiele patologicznych zjawisk: przemoc, handel narkotykami, bezrobocie, nielegalna gospodarka, braki w systemie edukacyjnym, deficyt demokracji i prozelityzm sekt.

To niepokojąca analiza…

Trzeba stawić czoło rzeczywistości takiej, jaka jest. Jednak w tej trudnej sytuacji nie brak oznak nadziei. Największym bogactwem tego kontynentu, oprócz bogactw naturalnych i piękna natury, jest silna tradycja katolicka. To zasadnicze dziedzictwo ludów Ameryki Łacińskiej, które je najlepiej określa. To opatrznościowy dar, dzięki któremu otrzymały one wielki skarb prawdy i miłości, „cenną perłę”, którą jest Jezus Chrystus, Słowo, które stało się ciałem, aby dzielić pragnienia ludzi i utorować im drogę do życia w sprawiedliwości i szczęściu. Również ci, którzy nie podzielają naszej wiary, dobrze wiedzą, że bez tej tradycji obecnej w historii i kulturze ludów południowoamerykańskich nie można zrozumieć ich poczucia godności, mądrości życia, pragnienia sprawiedliwości, trwania przy nadziei wbrew nadziei.

Problem polega na tym, że wielkie dziedzictwo katolickie Ameryki Łacińskiej jest dziś zagrożone przez sekty…

To prawda. Dziedzictwo to ulega „erozji” spowodowanej brakiem koherencji, pewnym zmęczeniem i utratą wiary przez tych, którzy zostali ochrzczeni i są wezwani, by żyć Ewangelią i głosić ją. Kościół musi kontynuować proces ciągłego nawracania się do swego Pana, a co za tym idzie – oczyszczania i odnawiania. Porzucanie Kościoła katolickiego przez ludzi, którzy mają nadzieję zaspokojenia swych religijnych poszukiwań w innych wspólnotach, stawia pod znakiem zapytania jakość ewangelizacji, wychowania do wiary i życia wspólnotowego. Tradycja katolicka jest także zagrożona idolami władzy, bogactwa i przelotnych przyjemności. Niektóre nurty kulturalne – wspierane przez siły międzynarodowe i ośrodki władzy medialnej – propagują modele życia coraz bardziej odbiegające od tradycji chrześcijańskiej i coraz bardziej jej wrogie. Dzięki Bogu, pomimo tych wielkich wyzwań, wiara katolicka w Ameryce Łacińskiej pozostaje głęboko zakorzeniona. Co więcej, wiara ta odradza się i odnawia oraz zostaje przekazywana przez coraz to nowe pokolenia uczniów Chrystusa, którzy dzielą się z innymi owocami spotkania z Nim: dobrem, prawdą i pięknem.




Przed kilkoma tygodniami obchodziliśmy 90. rocznicę pierwszego objawienia się Matki Bożej w Fatimie. Eminencja odegrał ważną rolę w ostatnich wydarzeniach związanych z Fatimą: Jan Paweł II wysłał Księdza Kardynała (wówczas sekretarza Kongregacji Nauki Wiary) do Coimbry na spotkanie z s. Łucją, która przebywała w tamtejszym klasztorze. Kard. Joseph Ratzinger natomiast zlecił Eminencji przeprowadzenie rozmowy z zakonnicą przed opublikowaniem słynnej trzeciej tajemnicy fatimskiej 26 czerwca 2000 r.; Ksiądz Kardynał był również wysłannikiem Papieża na pogrzeb s. Łucji, który odbył się 15 lutego 2005 r. w katedrze w Coimbrze. Jakie wspomnienia zachował Eminencja po ostatnim żyjącym świadku objawień w Fatimie?

S. Łucja była kobietą prostą, ale jej trzeźwość myślenia i opanowanie oraz całe życie spędzone na modlitwie w ukryciu sprawiły, że stała się postacią wielką i wiarygodną. Zawsze robił na mnie wrażenie fakt, że ta ukryta w klasztorze zakonnica – pokorna i posłuszna, wytrwała i zdecydowana – przez lata była „depozytariuszką” jednej z najważniejszych tajemnic XX wieku.

Niestety, bardzo wielu wiernych sprowadza orędzie fatimskie jedynie do trzeciej tajemnicy. Są także ludzie, którzy uważają, że sekret ten nie został jeszcze w pełni wyjawiony. Co Eminencja może powiedzieć na ten temat?

Koperta z listem, w którym s. Łucja opisała trzecią tajemnicę, została przywieziona do Rzymu i złożona w archiwum ówczesnego Świętego Oficjum 4 kwietnia 1957 r. Nie ma żadnego dokumentu, który świadczyłby, że koperta trafiła do rąk Piusa XII (papież zmarł w następnym roku). Gdy
Jan XXIII dostał ją 17 sierpnia 1959 r., była zapieczętowana – tak wynika z zachowanej dokumentacji. Następnie trzecią tajemnicę przeczytał Paweł VI i Jan Paweł II.

Dlaczego Jan Paweł II zdecydował się ją ujawnić?

Rok 2000 oznaczał koniec XX wieku. Jan Paweł II postanowił beatyfikować Franciszka i Hiacyntę, dwoje zmarłych świadków objawień w Fatimie, poza tym Papież był przekonany, że przepowiednie fatimskie dotyczyły zamachu na jego osobę. Trzeba było wziąć pod uwagę również inny czynnik: ciągłe naciski tzw. fatimistów, którzy coraz to wyjawiali domniemane elementy tajemnicy. Dlatego ujawnienie jej było nakazem duszpasterskim – trzeba było zaprowadzić porządek wokół całej sprawy. W tym celu Papież poprosił kard. Ratzingera, aby przygotował specjalną notę duszpasterską.



Niektórzy ludzie twierdzą, że kwestia tajemnicy fatimskiej nie jest bynajmniej zakończona. Miałaby istnieć czwarta tajemnica lub niewyjawiona część trzeciej tajemnicy, która jest bardzo krytyczna w stosunku do samego Kościoła – ma mówić nawet o apostazji hierarchii!...

To są brednie. Dziwi, że tworzą je ludzie, którzy twierdzą, iż są chrześcijanami. Dlaczego chcą, by Matka Boża w swych objawieniach mówiła o apostazji Kościoła katolickiego, a nawet papieży? To jest posunięcie mające na celu zdyskredytowanie Kościoła i jego hierarchii w oczach ludu Bożego.

Inni uważają, że trzecia tajemnica fatimska, która została wyjawiona, nie jest zgodna z rzeczywistością, gdyż Papież nie zginął w czasie zamachu, a „biskup odziany w biel” umiera...

Kościół wiele razy tłumaczył, że proroctwa – nawet te najbardziej dramatyczne – nie są wydarzeniami nie do uniknięcia, gdy ludzie pozostają wierni Bogu, modlą się i nawracają. W obliczu nawrócenia, modlitwy i ofiar sprawiedliwych Pan Bóg przebacza, gdyż nie chce śmierci grzesznika. Dobrze wiemy, że Jan Paweł II w nocy z 13 na 14 maja 1981 r. był na progu śmierci. Ale zdarzył się cud. Proroctwo nie spełniło się, ponieważ zadziałały modlitwa ludzi i matczyne wstawiennictwo Maryi. Taka jest rola miłosierdzia Bożego. Papież był przekonany o tym wszystkim.

Na zakończenie refleksji na temat objawień fatimskich chciałbym zadać Eminencji zasadnicze pytanie: czy katolik może nie wierzyć w „prywatne” objawienia?

Oczywiście, że nie musi wierzyć w objawienia – zarówno te, które nie zostały uznane, jak i te uznane przez Kościół. Wiara w objawienia nie jest warunkiem autentycznej pobożności maryjnej, gdyż żadne objawienie „prywatne” nie jest konieczne dla wiary – objawienie zakończyło się wraz z Jezusem Chrystusem. Objawienia „prywatne” uznane przez Kościół są jedynie pomocą w wierze. W dzisiejszych czasach zjawiska paranormalne i parapsychologiczne budzą wielkie zainteresowanie. Czasami ludzie myślą, że Maryja, która płacze, ma większe znaczenie niż Ewangelia. Trzeba uważać na te przejawy millenaryzmu. Tego typu zjawiska miały już miejsce w czasach św. Pawła, gdy uważano, że zbliża się koniec świata i niektórzy przestali nawet pracować. Następnie powtórzyły się ok. 1000 r., a potem i w naszych czasach, na zakończenie drugiego tysiąclecia. Z przykrością trzeba stwierdzić, że w te apokaliptyczne wizje wierzą ludzie, którzy uznają się za dobrych katolików. Benedykt XVI pomaga nam zmienić perspektywę spojrzenia na te sprawy, tłumacząc, kim jest Bóg i jak bardzo nas miłuje.




Nie można jednak negować, że w objawieniach fatimskich są odniesienia do wydarzeń historycznych (to m.in. różni objawienia fatimskie od objawień w Lourdes)…

To prawda. Maryja w Fatimie opisała epokę męczenników, jaką w rzeczywistości był XX wiek, zwracając się do nas z apelem o większe zaangażowanie modlitewne i większą wierność słowu Bożemu. Uczyniła to, wyjaśniając, że niebezpieczeństwa i dramaty w historii świata są naprawdę wielkie. Dlatego pielgrzymom, którzy udają się do Fatimy, należy pomóc w zrozumieniu, że historia Kościoła w XX wieku była stuleciem męczenników, jak to podkreślał Jan Paweł II. Należy jednak wyjaśnić także, że krew męczenników i modlitwa sprawiedliwych pomogła Kościołowi przetrwać i rozwijać się. Nie zapominajmy, że XX wiek był także wiekiem wielkich misji „ad gentes” w całym świecie i obecności Kościoła na całej ziemi, szczególnie poprzez jego magisterium i charytatywne dzieła społeczne.



***

Przeprowadziłem z kard. Bertone długą rozmowę, której tematem były aktualne wydarzenia w Kościele: podróż Benedykta XVI do Brazylii i 90. rocznica objawień w Fatimie. W związku z tym, że kard. Bertone przybędzie do Polski z okazji VII Zjazdu Gnieźnieńskiego, rozmawialiśmy również o stanie wiary w Europie. Tę część rozmowy wydrukujemy za tydzień.

Rozmawiał Włodzimierz Rędzioch