Obalić mity o Opus Dei

Rozmowa z Manuelem Sánchezem, szefem międzynarodowego biura prasowego Opus Dei

publikacja 01.08.2007 13:05

W swej książce Dan Brown świadomie miesza rzeczywistość z fikcją i w ten sposób wprowadza ludzi w błąd. Niestety, wielu ludzi jest przekonanych, że to wszystko, co pisze, jest prawdą. Przykre jest przede wszystkim to, że pisze kłamstwa na temat Jezusa i Kościoła. Niedziela, 29 lipca 2007

Obalić mity o Opus Dei




Włodzimierz Rędzioch: – Miliony ludzi, którzy przeczytali książkę „Kod da Vinci” lub obejrzeli film zrealizowany na podstawie tej książki, są przekonane, że Opus Dei to przestępcza organizacja złodziei
i morderców. Co, patrząc z perspektywy kilku lat, pozostało po tych kłamstwach Dana Browna?


Manuel Sánchez: – W swej książce Dan Brown świadomie miesza rzeczywistość z fikcją i w ten sposób wprowadza ludzi w błąd. Niestety, wielu ludzi jest przekonanych, że to wszystko, co pisze, jest prawdą. Przykre jest przede wszystkim to, że pisze kłamstwa na temat Jezusa i Kościoła. Umberto Eco – laicki intelektualista, niekatolik, bezlitośnie skrytykował „Kod da Vinci” i nazywał książką bez znaczenia. My od samego początku podkreślaliśmy, że nie chodzi o książkę (i o film), która przedstawia fakty historyczne. Jej opublikowanie stało się dla nas pretekstem i okazją, by wyjaśnić wiele spraw. Przede wszystkim skupiliśmy się na czymś w rodzaju katechezy o Jezusie, na informowaniu, czym jest Kościół katolicki, oraz na ukazaniu prawdziwego obrazu Opus Dei. Gdy ukazała się książka Browna, staliśmy się przedmiotem zainteresowania światowych mediów, dlatego postanowiliśmy skorzystać z tej okazji, aby na oczerniający nas atak odpowiedzieć w sposób pozytywny. Dlatego opowiadaliśmy, czym się zajmujemy, jak żyjemy i jakie są nasze inicjatywy.

Amerykańską siedzibę Opus Dei – gdzie, według Browna, znajduje się główna siedziba prałatury –
odwiedzało zarówno bardzo wielu dziennikarzy, jak i zwykłych ludzi. Aby pokazać naszą siedzibę i opowiedzieć o naszej działalności musieliśmy nawet organizować wizyty z przewodnikiem!

– Staliście się sławni za cenę oszczerstw…

– To prawda. Pamiętam, gdy w 1992 r. Jan Paweł II beatyfikował Josemarię Escrivę, gazety w Stanach Zjednoczonych opublikowały krótkie noty typu: „Dziś Jan Paweł II beatyfikował hiszpańskiego księdza”, natomiast po ukazaniu się książki Browna przed naszą siedzibą w Nowym Jorku ustawiały się kolejki dziennikarzy z różnych stacji telewizyjnych, by prosić o wywiady i rozmawiać o Opus Dei.

– Jak widać, ze zła może zrodzić się dobro. Ale ataki na Opus Dei nie ustają, a ich autorami są często Wasi dawni członkowie. Dlaczego ci ludzie, którzy dobrze Was znają, znajdują zawsze jakiś pretekst, by krytykować Opus Dei?

– Ukazuje się bardzo wiele książek na temat Opus Dei, lecz mówi się jedynie o tych, które nas krytykują. Krytyka jest częścią życia chrześcijańskiego od samego początku. Nie zapominajmy, że prawie wszyscy apostołowie i święci pierwszych wieków to męczennicy. Także dzisiaj w życiu instytucji kościelnych i każdego chrześcijanina obecny jest krzyż. Wielu ludzi patrzy na Opus Dei z sympatią i miłością, inni są rozczarowani i – zdarza się, że nienawidzą naszej organizacji. Wielokrotnie prałat prosił o przebaczenie osoby, które czują się przez nas obrażone. Staramy się być blisko nich i modlimy się za nie. To wszystko odzwierciedla sytuacje, które często zdarzają się także w rodzinach i instytucjach. Przychodzą mi na myśl słowa pewnej piosenki: „Nienawidzę cię, bo cię kochałem”.





– Mówiąc o „czarnej legendzie” Opus Dei, chciałbym wspomnieć Vittoria Messoriego, który twierdzi, że legenda ta powstała w Hiszpanii w latach 30. XX wieku za sprawą niektórych jezuitów – według Messoriego, jezuici w nowej organizacji założonej przez Josemarię widzieli konkurenta. Co mówią na ten temat wasze archiwa?

– To prawda, że na początku swego istnienia Opus Dei z powodu niektórych jezuitów miało pewne problemy, by rozwinąć działalność apostolską w różnych miastach Hiszpanii. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z faktu, że w latach 30. na człowieka, który mówił o uświęcaniu się świeckich w codzinnym życiu – tak jak to czynił Escrivá – patrzono z wielką podejrzliwością. Przez wiele wieków idea świętości związana była z życiem zakonnym lub kapłańskim, dlatego orędzie Josemarii wydawało się zbyt rewolucyjne, traktowane prawie jak herezja. Chciałbym jednak dodać, że ojcem duchowym naszego założyciela był właśnie jezuita.

– Jeden z komunałów mówi, że Opus Dei jest „katolicką masonerią”, tzn. tajną organizacją o wielkich wpływach i podejrzanych celach. Co można odpowiedzić na te zarzuty?

– Wydaje mi się, że nie ma instytucji kościelnej bardziej przejrzystej niż Opus Dei. O naszej organizacji wiadomo wszystko. Regularnie publikuje się nazwiska nowych dyrektorów regionów i delegacji. Publicznie znani są też dyrektorzy ośrodków prałatury w każdym mieście. Mamy stronę internetową w 25 językach, gdzie można znaleźć bardzo wiele informacji o prałaturze i jej członkach, z numerami telefonów włącznie.

– Czy to prawda, że otworzyliście Wasze archiwa?

– Założyliśmy Instytut Historyczny, który będzie publikował czasopismo historyczne, aby w ten sposób udostępnić szerokiej publiczności zgromadzone w naszych archiwach dokumenty od powstania Opus Dei aż po dzień dzisiejszy.

– A co z oskarżeniem, że prałatura jest „wszechpotężna”?

– Większość naszych członków to prości ludzie. Oczywiście, do Opus Dei należą także przedsiębiorcy, politycy i ludzie wolnych zawodów, ale większość wywodzi się z niższych klas społecznych. Szczególnie w Ameryce Łacińskiej członkowie prałatury to zwykli ludzie, często gospodynie domowe, tubylcy. Gospodyni, która należy do Opus Dei, nikogo nie interesuje – media piszą tylko o wybitnych osobistościach.





– Niektórzy wytykają Wam, że macie drapacz chmur w Nowym Jorku…

– Drapacz chmur?! To prawda, że mamy na Manhattanie duży i okazały budynek, ale na tym terenie to rzecz normalna i powiedziałbym, że tam właśnie wydaje się niewielki.

– Ostatnio w środowiskach dziennikarskich słychać, że chcecie odpowiedzieć na „Kod da Vinci” filmem w hollywoodzkim stylu o życiu św. Josemarii. Mówi się już nawet o aktorach, którzy mogliby zagrać rolę założyciela Opus Dei – De Niro, Banderas, Cage…

– To prawda, że są amerykańscy i włoscy wytwórcy filmowi, między nimi znana firma „Lux Vitae”, których interesuje tego typu film. Skontaktowali się już z nami, prosząc o konsultację historyczną, ponieważ zależy im, aby film odpowiadał prawdzie historycznej o życiu Josemarii. Chciałbym jednak podkreślić, że chodzi o inicjatywę prywatnych przedsiębiorców – nasza rola ogranicza się do konsultacji. Jeżeli chodzi o aktorów, o których się mówi, są to raczej życzenia twórców projektu.

– Miejmy nadzieję, że w 2008 r. – na 80. rocznicę założenia Opus Dei – światowa publiczność będzie mogła zobaczyć na ekranach kin autentyczą historię życia Josemarii Escrivy de Balaguera.




OPUS DEI – struktura dzieła

Opus Dei jest pierwszą i na razie jedyną prałaturą personalną w świecie. Prałatura personalna, jako typ instytucji kościelnej, została ustanowiona na mocy dekretu „Presbyterorum ordinis” Soboru Watyńskiego II w celu „realizowania specjalnych dzieł duszpasterskich dla różnych grup społecznych z określonych krajów, z określonego narodu lub też na skalę światową”.

Na czele Opus Dei stoi wybierany dożywotnio prałat, ordynariusz prałatury, którego wspierają wikariusze. Z prałatem współpracują – w sposób kolegialny – Rada Kobiet (tzw. asesoria centralna) oraz Rada Mężczyzn (tzw. rada generalna).

Prałatura Opus Dei dzieli się na obwody terytorialne, zwane regionami – na czele każdego z nich stoi wikariusz regionalny. Duże regiony dzielą się na delegacje, natomiast na szczeblu lokalnym działają ośrodki Opus Dei.

Dziś do Opus Dei należy ok. 85 tys. wiernych z różnych diecezji w 75 krajach. Wszyscy wierni uświęcają się, prowadząc zwykłe życie zawodowe i rodzinne. Ich zdecydowana większość (55 tys.) to tzw. supernumerariusze, którzy zwykle żyją w małżeństwie. Drugą grupę stanowią numerariusze, żyjący w celibacie i pracujący zawodowo, którzy mieszkają z reguły w ośrodkach prałatury i są do dyspozycji prałatury, aby realizować jej zadania. Do Opus Dei należą także przyłączeni, którzy żyją w celibacie i ze względu na sytuację rodzinną lub społeczną mieszkają najczęściej ze swoimi rodzinami. Księży inkardynowanych do prałatury jest ok. 1800. Ściśle związane z Opus Dei jest także Stowarzyszenie Kapłańskie Świętego Krzyża – tworzą je księża prałatury oraz księża diecezjalni, którzy w prałaturze korzystają z formacji i pomocy duchowej (przynależność księdza diecezjalnego do stowarzyszenia nie pociąga za sobą przynależności do kleru prałatury i każdy kapłan podlega wyłącznie biskupowi). Opus Dei jest wspierane modlitwą, pracą lub jałmużną przez ponad milion współpracowników z całego świata; wielu z nich to wyznawcy innych religii lub nawet ludzie niewierzący.

W Polsce Opus Dei działa od 1989 r. W naszym kraju, który jest regionem prałatury, istnieją ośrodki w Warszawie, Krakowie, Szczecinie i Poznaniu. Spotkania i rekolekcje odbywają się także w innych miastach, m.in. w Białymstoku, Gdańsku, Katowicach, Lublinie, Łodzi, Toruniu, Radomiu, Rzeszowie i Wrocławiu.

Informacje nt. Opus Dei w Polsce można znaleźć na stronie internetowej: www.opusdei.pl
Biuro Informacyjne: tel. (0-22) 825-05-92, 608-381-167; e-mail: info@opusdei.pl


Wywiad przeprowadził i opracował informację: Włodzimierz Rędzioch