Społeczeństwo poinformowane?

Bp Adam Lepa

publikacja 29.01.2008 13:47

Informacji rzetelnych i wyczerpujących szuka człowiek nie tylko z naturalnej ciekawości. Potrzebne mu są do rozumienia otaczającej go rzeczywistości, niezbędne do pracy nad dojrzałą osobowością. Stały się najważniejszym elementem w budowaniu społeczeństwa informacji. Niedziela, 27 stycznia 2008

Społeczeństwo poinformowane?




Zdobywanie wiadomości pewnych i najświeższych jest dziś działaniem wyjątkowo ambitnym i pożytecznym. Stanowią one rosnącą wciąż lawinę komunikatów, które nieustannie bombardują psychikę człowieka. Wcześniejsze źródła informacji, jak prasa, radio i telewizja, wsparte zostały internetem i telefonią komórkową. Stale są do naszej dyspozycji. Czy mimo to stajemy się społeczeństwem poinformowanym?

Watykańska instrukcja „Zjednoczenie i postęp”, ogłoszona w 1971 r., sformułowała problem jednoznacznie: „Jeżeli społeczeństwo ma się właściwie rozwijać, powinno mieć dobre rozeznanie i dobrze poinformowanych obywateli”. A zatem informacja warunkuje rozwój jednostki i społeczeństwa. Nie tylko zapewnia właściwą orientację w świecie, ale przede wszystkim poszerza wiedzę człowieka i przyczynia się do rozwoju jego życia umysłowego.

Interesujące są mechanizmy, które funkcjonują w związku z odbiorem informacji. Okazuje się np., że choć człowiek stara się raczej zrozumieć napływające informacje, niż je zapamiętać, to jednak w jego psychice najwyraźniej i najtrwalej koduje się znaczenie doznanego doświadczenia, a nie jego treść czy przesłanie. W mechanizmie tym tkwi tajemnica wpływu mediów na jakość przekazywanych informacji. Dlatego zasadniczo ważne jest przede wszystkim to, że ktoś wystąpił w radiu czy telewizji, a nie to, co powiedział i o czym poinformował.

Pogłębione spojrzenie na informację przychodzi zwłaszcza wtedy, gdy człowiek musi się zmierzyć z trudnościami, które towarzyszą jej percepcji. Dziś jest ich coraz więcej. Mówi się obecnie np. o „szybkim przyroście informacji”, który może się stać nawet barierą poznania. Specjaliści przestrzegają w związku z tym przed „przeciążeniem informacyjnym”, które z kolei wyklucza poprawne przetwarzanie informacji, niezbędne do ich praktycznego zastosowania. Ktoś może dowiadywać się bardzo wiele i z różnych źródeł, ale nie radzi sobie z natłokiem wiadomości. Nic dziwnego więc, że ich presja nazywana jest „bombą I”, gdyż uniemożliwia zebranie zdobywanych informacji, ich segregację i wykorzystanie w różnych sektorach aktywności człowieka.

Innym następstwem nadmiaru informacji jest „chaos informacyjny”, który sprawia, że jednostka całkowicie nie panuje nad otrzymywanymi informacjami, a jednocześnie ulega ich dominacji, a nawet uzależnia się od nich.

Informacja staje się szkodliwa także wtedy, gdy jest niepełna, nieprawdziwa i ukazuje fałszywy obraz pewnej rzeczywistości. Jest to informacja zmanipulowana, wskutek czego jednostka żyje w świecie iluzji, z której nie zdaje sobie sprawy. Utrudnia to jej pracę nad sobą i rozwój osobowy.

Wyjątkową szkodliwość wykazuje informacja będąca nośnikiem anty-wartości, takich jak nienawiść, przemoc, satanizm, pornografia. Z kolei takie terminy, jak „telemaniak” czy „siecioholik”, wskazują na fakt, że informacja może się stać czynnikiem ukierunkowującym na konsumpcyjny odbiór treści medialnych. Tymczasem człowieka rozwija komunikacja, a nie konsumpcja.





W wirze napływających informacji człowiek zda się zapomnieć, że on nie tylko zdobywa wiadomości od innych ludzi (m.in. z mediów), lecz również sam je wysyła. Mówi się nawet, że całe zachowanie człowieka jest komunikatem dla innych ludzi. Specjaliści ze Szkoły Palo Alto w Stanach Zjednoczonych podkreślali, że człowiek stale przesyła informacje innym osobom, ale tylko z pewnej ich części zdaje sobie sprawę (z 10 procent). Właściwe wykorzystanie tego rodzaju informacji wymaga od człowieka elementarnej wiedzy na temat istoty informacji oraz przyswojenia sobie umiejętności jej przekazywania.

Należy jeszcze wspomnieć o informacji zwodniczej. Ma ona miejsce wtedy, gdy użytkownik mediów jest przekonany, że otrzymuje wiadomości „z pierwszej ręki”, „z pewnego źródła” i są to „fakty autentyczne”. W tym przekonaniu utwierdza go popularność prezentera, jego kokieteria wobec odbiorców, a nawet specjalnie urządzone studio telewizyjne. Tymczasem tak naprawdę wcale nie chodzi o przekazanie informacji wyczerpującej i zgodnej z prawdą. Widać to najwyraźniej na przykładzie telewizji komercyjnej, gdzie wszystko jest podporządkowane zyskowi ekonomicznemu. A więc opłacalność decyduje o doborze pokazywanych „faktów”, ich randze i sposobie prezentowania. Wtedy zaś nie fakty są istotne, ale emocje, które sprzedają się najlepiej, bo tego oczekują widzowie. Widowiskowość zatem w przekazywaniu informacji współdecyduje o tym, jak dalece telewidz jest poinformowany i w jakim stopniu zostanie nafaszerowany treściami, które mają zapracować na funkcjonowanie telewizji i na jej zyski, a nie, aby go ubogacić informacją prawdziwą i pełną. Zatem jest tam więcej szumu informacyjnego niż informacji autentycznej, która człowieka rozwija i czyni duchowo bogatszym.

Św. Franciszek Salezy, jako biskup i autor znakomitych dzieł, troszczył się i osobiście zabiegał, aby ewangelizacja, którą prowadził, była w pełni skuteczna i zbliżała wszystkich do prawdy. Jest patronem dziennikarzy. Niech będzie naszym przewodnikiem po niełatwych drogach świata mediów, aby prawdziwa informacja ludzi doskonaliła, zbliżała do siebie i budowała trwałe społeczeństwo komunikacji.