Ludzie są lepsi niż myślimy

Z ks. dr. Waldemarem Cisło – dyrektorem polskiej sekcji organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie - Kirche in Not – rozmawia Piotr Lorenc

publikacja 09.07.2008 09:34

Od 1957 r. Kościół w Polsce otrzymywał, i otrzymuje, środki pieniężne od organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie – dla zakonów kontemplacyjnych (pomoc egzystencjalna, zakup maszyn do haftu itp.), na kształcenie księży, stypendia mszalne dla chorych i starszych księży. Niedziela, 6 lipca 2008

Ludzie są lepsi niż myślimy



Piotr Lorenc: – Kiedyś Polska otrzymywała wsparcie od organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Jaka to była pomoc?

Ks. Waldemar Cisło: – Od 1957 r. Kościół w Polsce otrzymywał, i otrzymuje, środki pieniężne od organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie – dla zakonów kontemplacyjnych (pomoc egzystencjalna, zakup maszyn do haftu itp.), na kształcenie księży, stypendia mszalne dla chorych i starszych księży. W przeszłości była to pomoc w budowie seminariów, kościołów i klasztorów. Ogólnie mówiąc – pomoc o charakterze pastoralnym. Polska jest krajem, który otrzymał najwięcej pomocy.

– Dziś możemy się zrewanżować, przychodząc z pomocą chrześcijańskim rodzinom, narodom, krajom znajdującym się w trudniejszej sytuacji. To pewna forma dziejowej sprawiedliwości...

– Nasze stowarzyszenie pomaga Kościołowi wszędzie tam, gdzie ze względu na sytuację polityczną, czy religijną (kraje muzułmańskie) chrześcijanie nie mogą w sposób wolny wyznawać wiary w Chrystusa. Przez wiele lat, chrześcijanie z Zachodu wspierali Polskę. Dziś, choć nadal jest udzielana pomoc Polsce (zakony kontemplacyjne i seminaria duchowne), staramy się zainteresować polskich katolików sytuacją w krajach, gdzie chrześcijanie są prześladowani, zabijani za wiarę – Sudan, Pakistan, Chiny. Tych miejsc, niestety, jest o wiele więcej. Wydajemy raport „Prześladowani i zapomniani”, gdzie na podstawie relacji miejscowych biskupów i misjonarzy przedstawiamy dramatyczną sytuację Kościoła na danym terenie. Rocznie, za wiarę w Jezusa, oddaje życie ok. 170 tys. chrześcijan. Dzieje się to często przy milczeniu mediów. Staramy się być głosem tego cierpiącego Kościoła.

– Kto stoi u początków organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie i skąd pomysł na taką formę pomocy?

– Założycielem naszego stowarzyszenia jest holenderski norbertanin o. Werenfried van Straaten. W 1947 r. podjął on dzieło Pojednanie i Solidarność w Europie, które na początku wydawało się być skazane na niepowodzenie – prosił Belgów o pomoc dla Niemców, którzy jeszcze przed dwoma laty byli znienawidzonymi okupantami. Jego apel wywołał jednak, wbrew przewidywaniom, bardzo pozytywny odzew – tony tak potrzebnej wówczas żywności, przede wszystkim, odpornej na zepsucie słoniny. Miłość bliźniego jest motywem przewodnim działania naszego stowarzyszenia. „Ludzie są lepsi niż myślimy” – zwykł powtarzać o. Werenfried.

– Jak dużą organizacją jest Pomoc Kościołowi w Potrzebie? Czy można ją określić jako globalną Caritas?

– Pomoc Kościołowi w Potrzebie w 1984 r. została uznana przez Stolicę Apostolską jako „ogólnokościelna organizacja na prawie papieskim”. Ma swoją centralę w Niemczech i 17 biur narodowych, w takich krajach, jak Francja, USA, Chile czy Brazylia. W celu informowania o sytuacji Kościoła w różnych miejscach na świecie wydajemy 8 razy w roku Biuletyn, który można otrzymywać bezpłatnie. Każdy numer jest poświęcony innemu tematowi. Na całym świecie tworzymy wspólnotę ponad 700 tys. osób. W Polsce, co nas bardzo cieszy, jest już 12 tys. osób zainteresowanych i wspierających nasze dzieło. Serdecznie zapraszamy nowe osoby. Szukając porównań, można powiedzieć, że mamy trochę trudniejszą rolę niż organizacje zajmujące się pomocą doraźną, takie jak np. Caritas. My pomagamy w odbudowie struktur, kiedy zainteresowanie mediów zanika. Kościół ma wiele organizacji, które pomagają w różny sposób. Naszym zadaniem, zgodnie z zaleceniami Stolicy Apostolskiej, której bezpośrednio podlegamy (Kongregacji ds. Duchowieństwa), jest pomoc o charakterze pastoralnym.





– Od ilu lat działa polska sekcja Waszej organizacji i co jest przedmiotem jej działania? Na czym skupiacie swoją pracę?

– Sekcja polska działa od 2005 r. Działamy na zasadzie 3 kroków. Informujemy o sytuacji naszych sióstr i braci w Chrystusie, prosimy o wspólnotę modlitwy i trzeci krok – prosimy o wsparcie materialne. Biskupi z Libanu mówili nam: „My za Jezusa umieramy i modlimy się za was, wy nie możecie o nas zapomnieć przynajmniej w modlitwie”. Na taki apel nie można pozostać obojętnym.

Zapewne, jak wiele organizacji tego typu, nasz wysiłek jest skoncentrowany na przedstawieniu wiernym w Polsce naszego stowarzyszenia i celów jego działania. Służą temu prowadzone już w ponad 20 diecezjach akcje w parafiach, przeprowadzane przy współpracy z mediami, akcje „Cicha i wierna obecność – pomoc zakonom kontemplacyjnym” czy „SOS dla Ziemi Świętej”.

– Jedną z płaszczyzn działania jest pomoc palestyńskim rodzinom chrześcijańskim mieszkającym w Betlejem, ogólniej mówiąc w Autonomii Palestyńskiej. Dlaczego akurat tam kierujecie wsparcie? Jaka jest sytuacja tych rodzin?

– Jedna z naszych ostatnich akcji to „SOS dla Ziemi Świętej”. Do jej podjęcia zachęciła nas wizyta i rozmowy, jakie przeprowadziliśmy z nuncjuszem, patriarchą i kustoszem oraz wieloma rodzinami chrześcijańskimi w Betlejem. Sytuacja chrześcijan jest tam dramatyczna, o czym mówią same liczby. Na przestrzeni 40 lat liczba chrześcijan w Betlejem spadła z 20 do 1,5%. Stąd tak częste apele Ojca Świętego i wspomnianych przedstawicieli Kościoła lokalnego o pomoc. Wraz z zatrzymaniem ruchu turystycznego sytuacja ekonomiczna, szczególnie rodzin chrześcijańskich, stała się bardzo trudna. Wiele wyemigrowało, nie widząc dalszej perspektywy dla siebie, część pozostała, borykając się z trudnościami. Aby utrzymać tę garstkę chrześcijan, podjęliśmy akcję polegającą na rozprowadzaniu dewocjonaliów, wyrabianych ręcznie przez nich z drewna oliwnego, dając im w ten sposób możliwość utrzymania swoich rodzin. Myślę, że sytuację i postawę tych chrześcijan dobrze oddaje wypowiedź jednego z mieszkańców Betlejem: „Jeśli jeszcze ja wyjadę, to kto pozostanie tu z Jezusem?”.

– Komu jeszcze pomagacie i jak rozpoznajecie potrzeby?

– Nasza pomoc od początku kierowana jest tzw. kanałem kościelnym. Rocznie otrzymujemy 8-10 tys. próśb. Każda prośba, kierowana czy to przez parafię, czy przez wspólnotę zakonną, musi mieć podpis biskupa miejsca, co jest dla nas gwarancją właściwego wykorzystania ofiar naszych darczyńców, którym każdego roku przesyłamy raport finansowy z informacją jakim krajom i w jakiej mierze pomogliśmy.





– Z jakim odzewem się spotykacie i czy działania PKwP są zawsze dobrze rozumiane?

– Polska sekcja od początku swojej działalności cieszy się dużym zainteresowaniem wiernych i takie akcje, jak już wspomniane, spotkały się z bardzo dużą życzliwością i wsparciem ze strony polskich wiernych. Jesteśmy jedną z nielicznych organizacji Kościoła katolickiego, która mówi o prześladowaniach chrześcijan, o bardzo trudnych warunkach, w jakich przychodzi im wyznawać wiarę.

– Z kim współpracujecie?

– Współpracujemy z mediami zarówno świeckimi, jak i katolickimi, które umożliwiają nam prezentowanie prowadzonych przez nas akcji oraz pomagają promować idee wśród polskich wiernych. Najczęściej korzystamy z uprzejmości TVP, Polskiego Radia, Telewizji Trwam, katolickich rozgłośni diecezjalnych, „Naszego Dziennika” i „Gościa Niedzielnego”. Tę pomoc i otwartość, okazywaną nam przez wymienione media, niezwykle sobie cenimy. Wdzięczni jesteśmy również księżom z poszczególnych diecezji, którzy w parafiach podczas kazań prezentują nasze stowarzyszenie.

– Jakie są najbliższe plany organizacji w Polsce?

– Poza stałymi akcjami, o których już wspomniałem, w najbliższym czasie przygotowujemy „Exodus” – to pomoc dla chrześcijan pozostających w Iraku i znajdujących się w obozach dla uchodźców w Syrii. Na koniec czerwca jest przygotowywany nowy raport o prześladowaniu chrześcijan, w kontekście olimpiady przygotowujemy specjalny raport o sytuacji Kościoła w Chinach.

– Jak można Wam pomóc?

– Jak już wspomniałem, stosujemy zasadę 3 kroków i o taką pomoc prosimy. Każdy z nas może pomóc naszym cierpiącym siostrom i braciom poprzez modlitwę. W tym celu na naszej stronie internetowej zamieściliśmy Kalendarz Modlitw, gdzie prezentujemy poszczególne kraje i sytuację Kościoła. Tych, którzy mogą, prosimy o wsparcie materialne przedstawionych przez nas projektów, poprzez wpłatę na nasze konto.

– Jak Ksiądz trafił do PKwP?

– Moje kontakty z organizacją Pomoc Kościołowi w Potrzebie sięgają 2001 r., kiedy przebywałem w parafii w Wiedniu, której proboszczem jest jednocześnie przewodniczący rady sekcji Kirche in Not w Austrii. Po rozmowach bp. Andrzeja Suskiego i abp. Józefa Życińskiego przeprowadzonych w naszej centrali na temat możliwości powstania polskiej sekcji naszego stowarzyszenia zostałem oddelegowany do tej pracy.