Nie bój się śmierci, ale lękaj się życia

Z ks. dr. Janem Koclęgą rozmawia Agnieszka Lorek

publikacja 17.11.2008 16:24

Każdy, kto się narodził, musi umrzeć. Jednak to nie śmierć decyduje o wieczności, a życie. Bo to w czasie jego trwania decyduje się nasza wieczność… Niedziela, 16 listopada 2008

Nie bój się śmierci, ale lękaj się życia



Agnieszka Lorek: – Jesień, a zwłaszcza początek listopada kojarzy się z przemijaniem, często przywołuje na pamięć temat śmierci i życia wiecznego. Jaką postawę wobec wieczności powinien mieć chrześcijanin?

Ks. Jan Koclęga: – Przede wszystkim postawę radości, która wypływa z faktu obietnicy Syna Bożego, że w domu Ojca jest mieszkań wiele… Bóg jako miłosierny Ojciec oczekuje od każdego człowieka, aby ten w wolności swoich codziennych decyzji i wyborów przychodził do Niego i przez życie pełne wiary i miłości ostatecznie zasłużył na pełnię szczęścia zbawionych w niebie.

– Na czym polega to obiecane nam szczęście w niebie?

– Szczęście nieba jest całkowite, nie ma żadnego innego większego ani nawet porównywalnego szczęścia nad szczęście zbawionych. Nikt z całego stworzenia – zarówno ludzi, jak i różnych duchów – nie może osiągnąć więcej ponad wieczne posiadanie królestwa Bożego, ponad tę wieczną bliskość Boga – źródła miłości.

– Co będziemy robić w niebie?

– Nie możemy pojmować stanu pełni szczęścia – nieba w kategoriach naszej czasoprzestrzeni. Tu, na ziemi, jest czas i przemijanie, a w stanie nieba jest wieczne szczęśliwe „teraz”; w ziemskim życiu jesteśmy pielgrzymami do domu Ojca, a tam jesteśmy w pełni celu. Można pokazać wiele różnic między naszym ziemskim przemijającym „dziś” a wiecznym szczęśliwym „teraz” zbawionych, ale i tak te porównania nie oddadzą w pełni rzeczywistości nieba.

– Czym jest więc szczęście nieba?

– Pan Bóg objawia nam niebo w Biblii przez różnego rodzaju obrazy i przypowieści, bo tak naprawdę człowiek nie jest w stanie tu i teraz nawet sobie wyobrazić istoty szczęścia niebieskiego, a co dopiero ją zrozumieć... Pismo Święte uczy nas, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9), a zatem szczęście zbawionych to pełnia wszystkiego w Bogu.

– Jak będziemy to szczęście przeżywać?

– Żeby spróbować udzielić odpowiedzi na to pytanie, musimy odrzucić sposób ziemskiego rozumowania, czyli kategorie tzw. radości ziemskich i szczęścia pojmowanego w naszej rzeczywistości, tu i teraz. Tam, w stanie totalnego szczęścia, będziemy ciągle przenikani miłością Bożą; nasza dobroć, miłość i nasze człowieczeństwo będą w zenicie szczęśliwości, będziemy dawać naszą miłość Bogu i wszystkim zbawionym i nieustannie będziemy przenikani miłością i dobrocią Boga, i wszystkich zbawionych – będziemy posiadać królestwo Boże…

– Dlaczego człowiek boi się rozstać z tym światem, mając perspektywę takiego szczęścia?

– Z jednej strony jest to problem naszej słabej wiary, a z drugiej – to życie jest największą wartością, jest czasem zasługiwania na wieczność…





– Jak we współczesnej kulturze rozumiana jest śmierć człowieka?

– Możemy mówić o dwóch postawach: z jednej strony temat śmierci jest bagatelizowany – zwłaszcza filmy, gry komputerowe, a także współczesna literatura są przesycone „umieraniem” i można powiedzieć, że traktują śmierć dość frywolnie. Z drugiej strony natomiast śmierć jest traktowana jako temat „tabu” – nie mówmy o śmierci, o przemijaniu, tylko cieszmy się życiem…

– Jaka postawa wobec śmierci jest właściwa dla człowieka wierzącego?

– Żadna z wyżej wymienionych postaw współczesnej kultury nie zasługuje na dostateczną uwagę, ponieważ wobec śmierci powinna być zachowana postawa pełna refleksji i szacunku, śmierć bowiem jest finałem życia na ziemi, jest zamknięciem czasu zasługiwania i przejściem do życia w wieczności, takiego, na jakie zasłużyliśmy podczas ziemskiej egzystencji.

– A co z postawą lęku wobec śmierci?

– Lęk wobec śmierci jest czymś naturalnym, ale nie bójmy się śmierci, raczej bójmy się życia!

– Co to znaczy: „bójmy się życia”?

– Czy się boimy śmierci, czy nie – to nie ma większego znaczenia, bo ona i tak przyjdzie na każdego z nas. Każdy, kto się narodził, musi umrzeć. Bójmy się natomiast życia, bo to w czasie jego trwania decyduje się nasza wieczność… To ja tu i teraz, przez moją wiarę lub jej brak, przez moją miłość lub jej brak, przez moją nadzieję w Bogu lub nadzieję w kimś lub czymś innym decyduję o mojej wieczności, decyduję o mojej kondycji duchowej w momencie śmierci. To nie śmierć decyduje o mojej wieczności, ale całe moje życie o niej zdecyduje. Z całym naciskiem pragnę więc powtórzyć: bójmy się życia – aby go nie przegrać…

– Co to znaczy: „przegrać życie”?

– Kiedy mówimy o życiu, przeważnie koncentrujemy naszą uwagę na jego ziemskiej egzystencji, i to jest zasadniczy błąd. Czasem zaszczyty i honory tego świata przesłaniają nam perspektywę wiecznej chwały, innym razem szybkość życia i sukcesy sprawiają, że zapominamy o wiecznej pełni życia z Bogiem w Chrystusie. Przegrać życie oznacza tu i teraz stracić perspektywę jego pełni w wieczności, kiedy cokolwiek z życia ziemskiego jest ważniejsze od jego pełni z Bogiem. Wtedy właśnie zaczynamy przegrywać życie…

– Jaka zatem powinna być postawa chrześcijanina wobec tego, co jest i co będzie?

– Żyć pełnią wiary, która wyraża się w codziennej postawie miłości wobec Boga i każdego człowieka, którego On stawia nam na drodze życia, ponieważ nasza nadzieja w Chrystusie jest pewna – Bóg, jeśli obiecuje, to wszystko na pewno spełni! A zatem perspektywa domu Ojca niech wzbudzi w nas – tu i teraz – entuzjazm pełni życia, niech nas inspiruje do jego wygrania.