Wszystko dzieje się po coś...

Z Natalią Kukulską o jej mamie Annie Jantar, Bożym Narodzeniu i o nadziei rozmawia Milena Kindziuk

publikacja 24.12.2008 00:05

Zdarzają się chwile refleksji, kiedy myślę o mamie i jakoś tak dziwnie za nią tęsknię, choć jej nie pamiętam. Macierzyństwo znam tylko od jednej strony – bycia matką. Niedziela, 21 grudnia 2008

Wszystko dzieje się po coś...



– Jak Pani przyjęła najnowszą książkę o Annie Jantar?

– Jako pewnego rodzaju prezent dla mnie. W książce znalazło się wiele wypowiedzi mojej mamy, których nie miałam okazji wcześniej poznać. Ks. Andrzej zebrał wiele wywiadów radiowych i wypowiedzi prasowych w formę żywego dialogu. Aż ciarki przechodzą, jak się to czyta!

– Ma Pani wrażenie rozmowy z mamą?

– Tak. W dodatku przeprowadzanej tu i teraz. Dla mnie to bardzo cenna pamiątka i trop do poznania mamy.

– Co najbardziej ujęło Panią w tej książce?

– Chyba skromność mojej mamy, kultura osobista, z jaką się wypowiada, także poczucie humoru. Ale najbardziej wzruszające są dla mnie fragmenty, w których wypowiada się o mnie i o swoich planach, w kontekście tego, że zginęła.... To smutne i trudne dla mnie.

– Ks. Andrzej, który przygotował tę publikację, znał Pani mamę, prawda?

– Tak, od dawna jest przyjacielem naszej rodziny. Towarzyszył nam w ważnych chwilach życia, wspierał duchowo. Chrzcił też moją córkę Anię. Jego fascynacja moją mamą jest niesamowicie trwała i bardzo szczera. Gdy zaczął zbierać materiały, ludzie chętnie i bez problemu się przed nim otworzyli i opowiedzieli mu bardzo wiele o mamie. Wiem, że sporo pracy włożył w tę książkę, zdobył materiały, które nawet nas w rodzinie bardzo zaskoczyły. Przy lekturze – z babcią i tatą – niejednokrotnie uroniliśmy łzy...

– Czyli co, „miód bywa gorzki wciąż”? – jak śpiewa Pani w jednej z piosenek? Wciąż odczuwa Pani brak matki?

– O tak! Zdarzają się chwile refleksji, kiedy myślę o mamie i jakoś tak dziwnie za nią tęsknię, choć jej nie pamiętam. Macierzyństwo znam tylko od jednej strony – bycia matką. Ale chyba jako matka dobrze sobie radzę – co z pewnością jest zasługą mojej babci, która zastąpiła mi mamę. Obecność mamy wciąż jednak odczuwam. Wiem, że ona jest gdzieś „po tamtej stronie”, i jestem pewna, że z góry czuwa nade mną i nad moją rodziną.

– Czy dlatego album poświęcony Annie Jantar zatytułowała Pani: „Po tamtej stronie”?

– Jest w tym pewna myśl. W tym albumie podzieliłam się swoją wizją jej osoby jako kobiety i wokalistki. Sama zaśpiewałam cztery piosenki z jej repertuaru w nowych wersjach i tytułową napisałam o niej. „Po tamtej stronie” to bardzo osobista piosenka, trudno mi było ująć w słowa swoje odczucia...

– Wspomniała Pani babcię. Czy z nią spędzi Pani tegoroczną Wigilię i Święta?

– Oczywiście! Nie wyobrażam sobie, by było inaczej. Babcia zresztą mieszka razem z nami. Boże Narodzenie będzie u nas w tym roku bardzo rodzinne. Przyjadą do nas rodzice mojego męża, mój tata i brat, brat mojej mamy i rodzina z Poznania.

Obliczyłam, że do stołu wigilijnego zasiądzie 16 osób. Bardzo się z tego cieszę. Zwłaszcza że to taka rodzina, z którą czuję się naprawdę dobrze – nie tylko na fotografii. Święta przygotowujemy pod kątem dzieci – będzie prawdziwa, pachnąca choinka, mnóstwo potraw świątecznych. No i, oczywiście, wspólny śpiew kolęd.





– Co dla Pani znaczy, że Bóg rodzi się człowiekiem?

– Bóg, wcielając się w człowieka, pokazał nam drogę. Zbliżył się do nas, pokazał, jak bardzo nas kocha i jaką wartość ma życie.

– A jak tłumaczy Pani swoim dzieciom tajemnicę Bożego Narodzenia?

– Na razie przemawiam do ich wyobraźni za sprawą bardzo wdzięcznych symboli, które towarzyszą tym Świętom. Dzieci ciekawi historia małego Jezusa i Jego narodzin.

– Czy jakieś Boże Narodzenie z dzieciństwa zapamiętała Pani szczególnie?

– Chyba to kolorowe w Stanach Zjednoczonych. Kiedy miałam 6 lat, w Polsce było jeszcze bardzo szaro. Choć Święta zawsze były uroczyste, to jako dziecko najbardziej zapadła mi w pamięć, niestety, Wigilia pełna świątecznych gadżetów w Chicago. Tam komercyjna strona była tak mocna, że potrafiła dziecku przyćmić sens Świąt. Ale już od dziecka moment dzielenia się opłatkiem wywoływał u mnie wielkie wzruszenie.

– Śpiewa Pani: „Przychodzimy tylko raz, Tylko raz siebie masz...”, „Nikt nie będzie żył za ciebie...”. Czy stara się Pani żyć intensywnie?

– Staram się jak najlepiej wykorzystywać to, co mam, i co niesie los. Teraz jest dla mnie dobry czas. Żyję w pełni. Mam wspaniałą rodzinę, moja praca jest moją pasją, nie brakuje mi weny. Niedawno ukazała się trzypłytowa edycja specjalna mojego albumu „Sexi Flexi”. Jest tam więcej piosenek po polsku, z bardzo osobistymi moimi tekstami, trochę remiksów, ale jest też płyta DVD – pierwsza, jaką wydałam.

Na niej, oprócz teledysków, materiałów koncertowych (m.in. występ z Wembley Arena), jest długi wywiad przeplatany materiałami archiwalnymi. Opowiadam w nim o swoim podejściu do muzyki, o piosenkach i o planach. Kolejną płytę chciałabym wydać w przyszłym roku. Lubię czuć, że nie stoję w miejscu. Wiem, że jestem kowalem swojego losu i że wiele zależy właśnie ode mnie.

– Ale jednocześnie w piosence śpiewa Pani, że „nieuniknione musi wydarzyć się i tak, czy chcesz czy nie”...

– Wierzę, że wszystko dzieje się po coś... byśmy uczyli się i by naprowadzać nas na pewne wydarzenia, na pewnych ludzi. Wiele jednak zależy od nas, choć są momenty w życiu, gdy buntujemy się przeciw losowi. Na płycie „Sexi Flexi” jest piosenka o przeznaczeniu pt. „Tak musiało być”. To bardzo trudny temat. Niesprawiedliwość i ból, które nas spotykają, nie mają czasem uzasadnienia. Bóg doświadcza tych, których kocha, tak jak doświadczył swojego Syna. Tu możemy szukać nadziei.

– Co jest dla Pani w życiu najważniejsze?

– Właśnie chyba nadzieja. To ona powoduje, że chce się żyć. Ważne, by miała pokrycie i spełnienie.

*****

Natalia Kukulska
Rocznik 1976, zadebiutowała jako dziewczynka w 1986 r. przebojami: „Co powie tata” i „Puszek okruszek”. W 1991 r. wydała „Najpiękniejsze kolędy polskie” – album dedykowany Janowi Pawłowi II; w 2000 r. ukazała się płyta „Tyle słońca” – zapis koncertu poświęconego pamięci Anny Jantar; w 2005 r. wyszła płyta „Po tamtej stronie” – album ku czci matki. Jej mąż – Michał Dąbrówka jest znanym perkusistą. Mają dwójkę dzieci: Anię i Jasia. Mieszkają w Komorowie pod Warszawą