Z ołtarzy na ekrany

Maria Fortuna-Sudor

publikacja 04.01.2009 21:31

Kult Joanny Beretty Molli upowszechnia się w Polsce od niedawna, a jednak grono osób uznających wyniesioną na ołtarze włoską lekarkę, żonę i matkę systematycznie i konsekwentnie wzrasta. Niedziela, 4 stycznia 2009

Z ołtarzy na ekrany



Kult Joanny Beretty Molli upowszechnia się w Polsce od niedawna, a jednak grono osób uznających wyniesioną na ołtarze włoską lekarkę, żonę i matkę systematycznie i konsekwentnie wzrasta. Największy wpływ na upowszechnienie jej wzoru, nie tylko wśród Polaków, miał Jan Paweł II, który dostrzegł w niej przykład dla współczesnych kobiet.

One bardzo często, podobnie jak to było w życiu Joanny, łączą pracę zawodową z obowiązkami domowymi, w tym z rodzeniem i wychowywaniem dzieci.
Przybliżaniu wizerunku św. Joanny Polakom służy wiele instytucji i osób. Do zaangażowanych tutaj należy krakowskie wydawnictwo „Rafael”.

Z jego współwłaścicielem Tomaszem Balonem-Mroczką spotykam się w sali, gdzie na jednej ze ścian znajduje się olbrzymich rozmiarów podobizna Świętej. – O Joannie dowiedziałem się od ks. Piotra Gąsiora, który przyniósł do wydawnictwa jej przetłumaczone listy – wspomina Tomasz Balon-Mroczka. –

Przeczytałem je i zachwyciłem się nimi. Urzekła mnie ich prostota, sposób, w jaki Joanna pisze do narzeczonego, a później męża. Te listy wydaliśmy jako jedną z pierwszych naszych publikacji. Potem były kolejne książki prezentujące polskiemu czytelnikowi postać włoskiej Świętej. I co ciekawe, każda z nich wywołuje duży oddźwięk. Stąd wniosek, że przykład Joanny działa. Toteż w pewnym momencie w naszym wydawnictwie pojawił się pomysł, aby zrobić o św. Joannie film.

Przybliżą jej kobiecość

Dariusz Regucki – znany w środowiskach twórczych reżyser, autor słuchowisk, scenariuszy filmowych, muzyk współpracujący z wydawnictwem „Rafael” – wspomina, że kiedyś producent Balon-Mroczka zapytał go, czy zna św. Joannę, i opowiedział o pomyśle zrealizowania o niej filmu. – Wtedy była to dla mnie postać, o której nie wiedziałem zbyt dużo – przyznaje reżyser. – Ale po przeczytaniu książek o niej, a szczególnie jej listów, zachwyciłem się tą niezwykłą kobietą.

Duży wpływ na widzenie św. Joanny miał ks. Gąsior, o którym można powiedzieć, że na swój sposób żyje historią Świętej, poprzez kolejne publikacje przybliża jej kobiecość, świętość, niezwykłość w byciu zwyczajną. To spotkanie – przy pizzy, żeby wejść we włoskie klimaty – było dla mnie cenne, bo oprócz emocji, które ks. Piotr nosi w sobie, a które dla mnie, reżysera, są bardzo ważne, jest on również skarbnicą wiedzy na temat życia tej niezwykłej kobiety, jej postaw, wyborów.

Istotny był również wyjazd do Włoch. W towarzystwie ks. Piotra chodziłem śladami św. Joanny, byliśmy w wielu miejscach, gdzie żyła Joanna i jej najbliżsi. W tym okresie bardzo często towarzyszyły mi pytania: Jak pokazać współczesną świętą? Co jest istotne, szczególnie ważne, z czego można zrezygnować, co zainteresuje widza?







Pokażą prawdziwą miłość

Osoby zaangażowane w realizację projektu przyznają, że nie będzie to film biograficzny, nie chcą również robić moralitetu ani skierowanego do wąskiej grupy odbiorców dzieła niszowego. Zależy im na upowszechnieniu historii kobiety, która swoim zwyczajnym życiem, świadomymi wyborami zasłużyła sobie na wyniesienie na ołtarze.

– Obraz, szczególnie ruchomy, ma obecnie największą siłę – mówi ks. Gąsior. – Nie tylko zostaje on w świadomości widza, ale może być również pierwszym bodźcem zachęcającym do uzupełnienia wiadomości.

Dlatego film jest pomyślany jako inspiracja, zachęta, jako sygnał o św. Joannie. – W naszej działalności nie ograniczamy się do wydawania książek, gazet, tworzenia filmów tylko dla zaangażowanych chrześcijan – dodaje producent filmu Balon-Mroczka. –

Zależy nam również na osobach, które swoją aktywność religijną ograniczają do niedzielnego uczestnictwa we Mszy św. Oni również powinni poznać prawdziwą historię św. Joanny. – Tym filmem nie chcemy budować ołtarza dla Świętej – uzupełnia Regucki. – Bo przecież to była kobieta z krwi i kości.

Chcemy pokazać Joannę, która chodziła na bale, malowała paznokcie, dbała o makijaż, miała karnet w La Scali, w latach 60. XX wieku jeździła samochodem, a zimą wyjeżdżała w góry na narty… Myślę, że ten film będzie próbą pokazania historii miłości pięknej, prawdziwej. I z tego chociażby powodu znajdzie bardzo wielu różnych widzów.

Angażują czcicieli

Projekt powoli, acz skutecznie zmierza we właściwym kierunku. Został już zapewniony wstępny budżet, co z kolei pozwoliło Dariuszowi Reguckiemu napisać scenariusz. – Nie mogę zdradzać szczegółów – przyznaje reżyser – ale chcę powiedzieć, że akcja filmu dzieje się na dwóch planach. Jest plan włoski, co związane jest z życiem głównej bohaterki.

Wyobrażam sobie, że do realizacji tej części filmu zostaną zatrudnieni najlepsi włoscy aktorzy, że zdjęcia będą realizowane w tych miejscach, gdzie żyła Joanna, gdzie do dziś mieszkają ludzie, którzy ją pamiętają. Drugi plan, który ukazuje historię rodzenia się uczuć młodej polskiej dziewczyny, chciałbym zrealizować w Krakowie. – Nie robimy niczego na siłę – dodaje producent – ale konsekwentnie realizujemy plan.

I tak np. na dokumentację do Włoch jedna ekipa już wyjechała i pojedzie jeszcze kolejna. Prowadzimy również rozmowy z partnerami zagranicznymi, szczególnie we Włoszech, bo chciałbym, żeby to była koprodukcja. Cały czas jednak otwarta jest sprawa budżetu. Wychodzimy z różnymi inicjatywami. Jedną z nich jest założenie strony internetowej: www.swietajoanna.pl, gdzie można uzyskać wiadomości o Świętej, a równocześnie w sklepiku internetowym zamówić książki z wydawnictwa „Rafael”.






Dochód uzyskany z tej sprzedaży jest przeznaczony na realizację filmu. Dla osób, które nie mają dostępu do internetu, wydajemy katalog, dzięki któremu również można zamówić oferowane pozycje. Co ciekawe, już kilkaset osób odpowiedziało na tę propozycję. Wraz z wysyłanymi książkami przekazujemy nabywcom certyfikat potwierdzający ich udział w powstawaniu filmu.

Zdaję sobie sprawę, że w ten sposób nie zdobędziemy wszystkich funduszy na zrealizowanie tak szeroko zakrojonego projektu, ale zależy nam na tym, żeby czciciele św. Joanny, parafie, w których szczególnie mocno akcentowany jest jej kult, mieli swój udział w realizacji filmu.

Zatrudnią najlepszych

Regucki przyznaje, że chciałby do poszczególnych ról zaangażować najlepszych. Wyjaśnia, że powinny się odbywać castingi. Sam również przygląda się aktorom i aktorkom i próbuje ich sobie wyobrazić w rolach stworzonych przez siebie w scenariuszu. Z kolei ks. Gąsior mówi, że ma swój typ aktorki, która powinna wcielić się w rolę św. Joanny, ale go nie zdradzi.

– Powiem natomiast, jaką kobietą powinna być aktorka, która zagra tę rolę – mówi z uśmiechem. – Myślę, że uczuciową – powiem więcej – namiętną, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ponadto empatyczną, z wyraźną cechą afirmacji mężczyzny. Nie bez znaczenia jest jej wygląd: piękny uśmiech, wymowne oczy, znamienny, uroczy sposób poruszania się. Ale to nie może być banalna, płytka kokietka. To powinna być atrakcyjna, świadoma swojego uroku, inteligentna kobieta.

Producent filmu nie kryje, że niektóre osoby zaangażowane w realizację projektu naciskają, żeby przyspieszyć produkcję. – Uważam jednak – wyjaśnia ze stoickim spokojem – że należy być cierpliwym. To jest bardzo duże przedsięwzięcie. Tak sobie myślę, że dobrze byłoby zdążyć z prapremierą na 2012 r. Wtedy bowiem przypada 90. rocznica urodzin Joanny i 50. rocznica jej niezwykłej śmierci. To byłby dobry moment na pokazanie filmu inspirowanego jej życiem.

Liczą na wsparcie

Osoby zaangażowane w realizację projektu mają świadomość, że nie bardzo mogą liczyć na wsparcie ze strony instytucji państwowych czy typowo filmowych w naszym kraju. – Jeśli jednak pojawią się osoby, które zainteresuje projekt realizacji dobrego filmu na wysokim poziomie, to jesteśmy otwarci na współpracę – mówi producent.

– Wierzymy, że pojawią się tacy, którzy zechcą się zaangażować i wspomogą powstawanie dzieła. Zależy nam, aby do realizacji projektu zachęcić, pozyskać tych, którym pokazywanie dobra i piękna, na przekór obowiązującym trendom, wciąż leży na sercu.