Uwaga na „dopalacze”

Katarzyna Woynarowska

publikacja 13.01.2009 20:15

Słyszeliście, drodzy rodzice, wychowawcy, nauczyciele, katecheci, o dopalaczach? O dopalaczach – niebezpiecznych poprawiaczach nastroju, które są w Polsce całkowicie legalne? Niedziela, 11 stycznia 2009

Uwaga na „dopalacze”



Jest luka w prawie umożliwiająca legalny obrót substancjami halucynogennymi? Jest! Niejedna, ale ta wyda się nam szczególnie niebezpieczna. Słyszeliście, drodzy rodzice, wychowawcy, nauczyciele, katecheci, o dopalaczach? O środkach wywołujących stany euforyczne, psychodeliczne, wizjonerskie, sprowadzające umysł ludzki na granice wytrzymałości? Słyszeliście o dopalaczach – niebezpiecznych poprawiaczach nastroju, które są w Polsce całkowicie legalne?

Słyszeliście o sklepach kolekcjonerskich, gdzie sprzedaje się „egzotyczne zioła, wyzwalające bogate przeżycia”, zioła pakowane w „kolekcjonerskie” pudełeczka? Takie sklepy powstały już – otrzymując wcześniej wszelkie konieczne zezwolenia na handel – w Łodzi, Rzeszowie i w Częstochowie.

Słyszeliście o internetowych sklepach, w których za ok. 17 zł można kupić lufkę – i tu cytat z instrukcji obsługi: „W zależności od pojemności pomieszczenia należy rozpalić tyle mieszanki, aby zapach rozszedł się po całym pokoju. Najlepiej oddawać się medytacji w towarzystwie innych osób – dzielić się tymi przyjemnymi chwilami z przyjaciółmi. Nie dodawać tytoniu, który zepsuje cały efekt aromatu”.

Konsumenci recenzują: „Normalnie wtopa na całego, można się śmiać cały czas. Działa dopiero po 4 godzinach, ale warto poczekać. Zależy u kogo, u niektórych nawet po 10 minutach. Nie polecam palić całego na raz jednej osobie, bo wtedy za duży odlot, polecam na dwie, trzy osoby”.

Bez kłopotu i bez pytania o wiek kupuje się w takich sklepach substancje, których producenci nie nazwą narkotykami. Określenie to budzi złe skojarzenia. Narkotyki są „be”, wytwarza się je w niewiadomych warunkach, mogą być więc „zabrudzone”.

Generalnie, jeśli chce się sprzedać, i to dobrze, należy mówić o „dopalaczach”. Brzmi niewinnie, stymulująco i nowocześnie. – Mimo to działają jak narkotyki – upierają się lekarze. – Ich zażywanie może skończyć się nawet zapaścią. W większości dopalaczy występuje benzylopiperazyna (BZP), która działa podobnie jak amfetamina. BZP jest w Polsce legalna. Jednak żeby pozbyć się kłopotu i przechytrzyć producentów dopalaczy – to znów zdanie lekarzy – należałoby na listę substancji zakazanych w Polsce wpisać wszystkie piperazyny.

„Wzięłyśmy po dwie tabletki «Diablo» i przez godzinę żadna nie mogła stanąć na nogi – chwalą się dwie nastolatki. – A potem wstąpiła w nas taka energia, że strach było wracać do domu, bo rodzice by się skapowali…”.

Sklepy handlujące dopalaczami nazywają się z angielska funshopami i adresowane są głównie do młodego odbiorcy. Sklepy te są własnością World Wide Supplements Importer. Jakieś dwa lata temu pojawił się w Internecie pierwszy polski sklep tej firmy. Interes widocznie udał się na tyle, że firma postanowiła otwierać swoje sklepy. Uwaga – do 2009 r. powstało 100 punktów sprzedaży.

Sklepy internetowe i te realne proponują napoje energetyczne, tabletki, jointy, kadzidełka, „magiczne grzybki” i „kaktusiki”. Pisze się o prawie człowieka do radości, do wyluzowania po ciężkim tygodniu. Nieistotne jest, że stan ten wywołany zostaje sztucznie, wbrew naturze.

„Wypaliłem lufkę i mocno się zdziwiłem, jak mi się zaczęła perspektywa zmieniać. Po 20 godzinach nadal chodziłem zakręcony. Jak nie z tego świata. Tak więc ostrożnie, chłopcy i dziewczęta” – pisze w Internecie jeden z bywalców sklepu z dopalaczami.

W ofercie sklepów znajdziemy także: „Salvia divinorum”, czyli – jak chcą producenci – „Szałwię wieszcza”. To substancja z gór Meksyku, używana ponoć przez szamanów szczepu Mazatec. Jest – to także z ulotki producenta – „potężnym narzędziem do poszukiwania duszy oraz badania świadomości. Zapewnia podróże w czasie i duchowe doznania”.

Wśród miłośników „Szałwii” jeden czy dwa wpisy internetowe o tym, że podczas transu dzieją się rzeczy dziwne. „Przestraszyłem się…” – napisał jakiś chłopak.

„Niektóre dopalacze dają doznania identyczne jak te po marihuanie, więc niech nikt mi nie mydli oczu, że są niewinne i obojętne dla organizmu – przyznaje Marek, były narkoman. – Człowiek jest tak skonstruowany, że ciągnie go do słodkiego, nawet jak ta słodycz zabija. Po pewnym czasie nie tylko chcesz częściej, ale i mocniej. A mocniej to już tylko narkotyki…”.

Ministerstwo Zdrowia obiecuje, że w najbliższym czasie przygotuje przepisy zakazujące handlu dopalaczami w Polsce.