Magda od Aniołów

Witold Dudziński

publikacja 03.03.2009 20:27

Co wspólnego ma Magda z aniołami? Oprócz nazwiska również to, że – jak sama mówi – ma szczególnie opiekuńczego Anioła Stróża. Inni dodają jeszcze jej iście anielski głos Niedziela, 1 marca 2009

Magda od Aniołów



Szeroka publiczność poznała Magdę Anioł dzięki piosence „Zaufaj”, towarzyszącej ostatniej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski. Refren: „Zaufaj Panu już dziś” mógł zapaść w pamięć, bo pojawiał się wielokrotnie w czołówkach transmisji telewizyjnych z pielgrzymki.

Jednak nie czuje się gwiazdą. – Kompletnie nie mieścimy się w głównym nurcie show-biznesu. Ale mamy swoją publiczność, która nas ceni, i to nam wystarcza – mówi o sobie i swoich przyjaciołach z zespołu. Ich piosenki są proste, radosne i żywiołowe, a w muzyce da się wyłowić elementy folku, rocka, reggae czy rodzimego hip-hopu. Magda pojawia się w mediach, mówi o sobie, o swoim nawróceniu i fascynacji Ewangelią. W ten sposób sama ewangelizuje.

Dyskretne przesłanie

I choć dziś śpiewa niemal wyłącznie piosenki poświęcone Bogu, zaczynała od stylu country. Gdy za pierwszym razem nie dostała się na studia, zaczęła uczyć dzieci gry na gitarze. – Miałam sporo czasu, chciałam jeszcze coś robić. Zespół szukał wokalistki, poszłam na próbę dla sprawdzenia się. I tak trafiłam do country, choć wcale nie była to moja ulubiona muzyka – opowiada. Przyznaje dziś, że nie czuje tego stylu.

Wkrótce Magda rozstała się z zespołem, zaczęła kręcić się z gitarą po koncertach i rozgłośniach, z czego niewiele wynikało. Pomógł jej Korneliusz Pacuda, znawca i popularyzator muzyki country. – Kiedy zaproponował mi występ na festiwalu w Mrągowie w 1994 r., byłam w siódmym niebie – opowiada.

Ale to nie był przypadek. Zdolności muzyczne wyniosła z rodzinnego domu. Na Śląsku, z którego pochodzi, rodzinne muzykowanie nie było czymś wyjątkowym. Jej babcia była muzykalna, grała na pianinie i skrzypcach. Mama chodziła do szkoły muzycznej, tata grał na harmonijce ustnej. – Ale to babcia śpiewała mi pierwsze piosenki – wspomina wokalistka.

Mama zadbała o to, żeby Magda uczyła się muzyki. Zapisała ją do ogniska muzycznego na naukę gry na pianinie. Do szkoły muzycznej zgłosiła się już sama. Początkowo nie myślała o śpiewaniu, chciała grać na gitarze. I grała, ucząc się najpierw w Liceum Muzycznym w Katowicach, a potem studiując wychowanie muzyczne w filii Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie.

Korneliusz Pacuda wspomina współpracę z Magdą Anioł z łezką w oku. Była bardzo młoda, bardzo zdolna, miała ciekawy głos. I czuła folk – ocenia Pacuda. – Namówiłem ją, żeby wystąpiła w Mrągowie – opowiada. Dziewczyna z gitarą i ciepłym głosem potrafiła podbić serca amatorów country. Za kilka lat miała otrzymać tytuł „Królowej Polskiego Country” i pierwsze miejsce na Festiwalu Country Europa.

– Potem nagrała countrującą płytę z Adamem Szewczykiem – przypomina Pacuda. – I była to już wyższa szkoła jazdy. Teksty Szewczyka były proste, ale ciekawe, niektóre miały dyskretne przesłanie chrześcijańskie. To wskazywało kierunek ich rozwoju. Z czasem zmienili styl, a wynikało to z ich własnych przemyśleń. Nie chcieli grać komercyjnie.

– Ortodoksyjnym wykonawcą country nie byłam nigdy – mówi Magda Anioł – choć bardzo cenię sobie tamten czas. Jednak w końcu poczułam, że pokonałam jakiś próg i przestaję być twórcza.




W oryginalnym kierunku

Początek współpracy z Adamem Szewczykiem był ważny, bo nowy nabytek zespołu (nazwę wziął od imienia i nazwiska Magdy Anioł) nie tylko grał na gitarze, ale także komponował i pisał teksty. Zaczęła śpiewać jego piosenki. To także m.in. jego wsparciu zawdzięcza nawrócenie.

– Nie było może radykalnego odejścia od wiary, ale granica między dobrem a złem zacierała mi się coraz bardziej i coraz skuteczniej. Rodzice wychowywali mnie po katolicku, ale potem pogubiłam się na dobre i wiele lat żyłam bez Boga – mówi.

Gdy zrozumiała, że własnymi siłami niewiele zrobi, zaczęła szukać pomocy. – Sięgnęłam po piosenki Adama, m.in. te z płyty „Ufam Tobie”. I czułam, że przez nie Ktoś do mnie przemawia – wspomina Magda. Zaczęły się wielogodzinne rozmowy z przyjaciółmi i powolne budzenie się wiary.

– Rozmawialiśmy na temat Boga, a Adam podsuwał mi książki i zachęcił do spowiedzi – mówi. Spowiedź z kilkunastu lat życia nie jest łatwa, przygotowywała się do niej pół roku. Dziś wie, że Pan Bóg dociera do każdego w odpowiednim momencie i ma swój plan – po wielu latach i wielu życiowych zawirowaniach Magda i Adam stanęli przed ołtarzem.

Jak podkreśla, często czuje działanie Anioła Stróża w swoim życiu. – Nie zdajemy sobie sprawy, jak jest nam potrzebny. Zdarzają się sytuacje, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć i wtedy on nas strzeże – mówi.

Przebojowa formuła

Piosenki o treści chrześcijańskiej początkowo śpiewała bez przekonania. Wszystko było, jak przyznaje, udawane. – Moja przemiana nie dokonała się w momencie, lecz trwała parę lat – mówi. – Nie mogło to nie mieć wpływu na muzykę. Z czasem piosenki – najpierw pośrednio, a potem bezpośrednio – mówiły o Bogu. Wiara dopingowała mnie, spowodowała pójście w innym kierunku.

W dobrym, oryginalnym kierunku – ocenia dziś Korneliusz Pacuda. – Gdy po latach poszedłem na jej koncert, spodobało mi się to, co robi. Ma dziś swój krąg odbiorców i razem z Adamem Szewczykiem stają się muzykami spełnionymi – mówi Pacuda. I choć, według mnie, jest to trochę boczny tor, mają to, co dla muzyka jest najważniejsze: swój styl.

Piosenek z albumu „Co to jest?” z 1999 r. jeszcze nie da się łatwo sklasyfikować. Pop, rock (chwytliwe melodie i riffy gitarowe), folk, blues i country. Ale już płyta „Kiedy dusza śpiewa”, nagrana dwa lata później, to zupełnie nowy styl. Stawali się dojrzałą kapelą muzyki chrześcijańskiej.
Kolejna – „Ani oko, ani ucho” – wprost odwoływała się do słów św. Pawła: „Ani oko nie widziało/Ani ucho nie słyszało / Co się w niebie będzie działo / Słońce świeci / Wicher wieje / Drzewo rośnie / Kogut pieje” – śpiewała Magda, co łatwo wpadało w ucho.





Niektórzy twierdzili, że za łatwo. „Przypadek Magdy Anioł (…) pokazuje, na czym polega przebojowa formuła piosenki religijnej: łatwo wpadająca w ucho melodia w stylu pop, bluesa, country czy modnego przeboju latino i optymistyczny, prosty tekst” – pisał jeden z tygodników.

– W naszym życiu bywa na tyle ciężko i trudno, że chcemy, by nasze piosenki były odskocznią – tłumaczył Adam Szewczyk. – Trafnie wyraził to znajomy ksiądz: „Te piosenki są wyrazem waszych tęsknot”. Jak powstaje piosenka i czuję, że zmierzam w zbyt smutne i poważne klimaty, natychmiast zawracam.

Dla bardziej wyrobionych Magda Anioł napisała rozważania do Drogi Krzyżowej, Różańca, adoracji czy sakramentu pokuty. Można znaleźć je w książkach, których – razem m.in. z o. Leonem Knabitem i s. Małgorzatą Chmielewską – była współautorką.

„Zaufaj Panu już dziś”

Z płyty „Ani oko, ani ucho” pochodzi piosenka „Zaufaj”, która była przełomowa w karierze Magdy Anioł. Dzięki temu, że towarzyszyła ostatniej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski, pieśniarka stała się znana.
Początkowo zaśpiewała ją z kilkoma przyjaciółmi. Tuż przed pielgrzymką postanowiono nagrać ją jeszcze raz, z udziałem kilkunastu znanych artystów chrześcijańskich, i nakręcono teledysk, pokazywany często przez telewizję.

Zauważyli ją teraz nawet ci, którzy wcześniej jej nie dostrzegali. „Występowała regularnie na festiwalu w Mrągowie i stała się gwiazdą naszej sceny country, aż w końcu zrzuciła dżinsową kurtkę z frędzlami, kowbojki i zaczęła śpiewać piosenki inspirowane tradycją chrześcijańską” – pisano.
Nie tryumfowała. – Mam umiejętności i talent jak wielu innych. A skoro ludzie chcą przychodzić i słuchać, to występuję – mówi dziś. – Cieszę się, gdy ktoś powie, że pomogliśmy mu piosenką w trudnych chwilach. Można śpiewać tylko dla siebie i odczuwać satysfakcję. Ale przecież to nie wszystko.

Cieszy się, jadąc na koncert, bo wie, że ludzie nie tylko posłuchają piosenek, ale także może coś drgnie w ich sercach. – Ponieważ w moim życiu wiele się zmieniło po nawróceniu, niejako zrodziłam się na nowo, więc chcę o tym mówić, śpiewać i dzielić się tym. To, co teraz się dzieje, jest dzieleniem się sobą, własnym życiem, bo jest doświadczeniem spotkania z Jezusem – mówiła w wywiadzie przed kilkoma laty.

Co potrzeba do szczęścia

Zespół nie ma menedżera, kogoś, kto zabiega o nich i o koncerty. Informacje rozchodzą się na ogół pocztą pantoflową. Ludzie dzwonią i zamawiają koncerty, a oni przyjeżdżają. Ale w długie trasy koncertowe Magda i jej zespół nie jeżdżą. Magda jest pieśniarką, ale także żoną i matką: w ubiegłym roku urodziła drugą córkę – Łucję (także z tego powodu dopiero w tym roku ukaże się nowa płyta, choć piosenki są już gotowe od dawna).

– Byłabym nieszczęśliwa, gdybym musiała jeździć w długie trasy. Nie lubię być za długo poza domem, poza tym mam małe dzieci. Jak mogłabym zostawiać je na dłużej? – mówi. – Mimo to czuję się spełniona. Może dlatego, że niewiele potrzeba mi do szczęścia?

Oboje z mężem są bardzo zajętymi ludźmi. Poza śpiewaniem Magda Anioł uczy też wychowania muzycznego w szkole w Katowicach-Podlesiu. Adam Szewczyk, oprócz tego, że gra w zespole i pisze dla niego piosenki, jest wykładowcą w Akademii Muzycznej w Katowicach. Da się to wszystko pogodzić?

– Da, choć z trudem. W tygodniu pracujemy, w weekendy dajemy koncerty – mówi. Wielkich wymagań nie mam – zastrzega – nie wymagam od losu pieniędzy, willi z basenem ani komfortowych samochodów. Wystarczy mi, żeby było z czego żyć. Bo najważniejsze, żebym kiedyś mogła mówić, że moje życie było dobre i uczciwe.