Bez pożegnania

Marta Bilonowicz-Hutna

publikacja 17.03.2009 22:00

Nigdy nie jesteśmy przygotowani na śmierć bliskiej osoby, nawet gdy towarzyszymy jej w powolnym odchodzeniu. Jednak nagła utrata kogoś kochanego wywołuje wstrząs. Wiadomość o tragicznej śmierci jest jak grom z nieba – poraża i paraliżuje. A to dopiero początek cierpienia i żałości osób osieroconych.

Niedziela 15 marca 2009 Niedziela 15 marca 2009



Niełatwo jest przekazać wiadomość o śmierci bliskiej osoby komuś, kto się tego nie spodziewa. Zwykle pierwszą reakcją na taką informację jest zaprzeczanie i złość. – To jakaś pomyłka, mój tata jest w pracy! – krzyczałam do dwóch policjantów, którzy stali w drzwiach – przyznaje 21-letnia Sylwia, której ojciec półtora roku temu zginął w wypadku samochodowym. – Zamknęłam drzwi i nie chciałam ich wpuścić do środka. W dziwnej złości powtarzałam w kółko: „To nieprawda, to nieprawda!”. Kiedy ponownie otworzyłam drzwi i usłyszałam, że 52-letni mężczyzna jechał niebieskim fiatem panda w okolicach urzędu miasta, przestałam zaprzeczać. Wiedziałam, że tata codziennie tamtędy przejeżdżał. Wpadłam w histeryczny płacz…

Reakcją na szokującą prawdę bywa też odrętwienie. – Telefon zadzwonił ok. 3 w nocy. Byłem zaspany, ale gdy głos w słuchawce oznajmił, że żona zmarła, poczułem jakby ktoś zadał mi znienacka cios w głowę. Nie mogłem wstać z łóżka i czułem duszność – wspomina 56-letni Karol, który kilka miesięcy temu pochował żonę. Zmarła w pierwszej dobie po operacji trzustki. – Byłem przy niej, gdy wybudzała się po zabiegu. Rozmawialiśmy. Lekarz twierdził, że zabieg się udał, że żona ma dobre wyniki i szybko wróci do zdrowia. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że tak może się to skończyć. Gdybym wiedział, że istnieje choćby cień ryzyka, nie ruszyłbym się stamtąd.

Pytania bez odpowiedzi

Emocje, jakie następują po uświadomieniu sobie, że bliska osoba nie żyje, są skrajne i różnorodne: od milczenia i beznamiętnego tkwienia w bezruchu, po płacz, lament i złorzeczenie. Pogrążony w bólu człowiek buntuje się przeciwko całemu światu, nawet przeciw Bogu. Przecież to, co go spotkało, to wielka niesprawiedliwość, a osoba, którą kochał, była niewinna i powinna jeszcze żyć!

– Kiedyś usłyszałam od pewnego księdza, że Bóg daje nam trudne doświadczenia po to, aby uchronić nas przed czymś jeszcze gorszym. Często mi to pomagało w trudnych chwilach, ale przy tej tragedii te słowa okazały się niewystarczające… – mówi Dorota, której młodszy brat Michał został pobity ze skutkiem śmiertelnym.

– Między mną a bratem nie zawsze dobrze się układało, czasem nie widywaliśmy się przez miesiąc czy dwa... Ale to był mój kochany Michaś! Dlaczego właśnie on? Przecież jeszcze nie zdążył poznać życia, nie założył nawet rodziny! – twierdzi z wyrzutem. O okolicznościach wypadku nie chce mówić; ulgi nie przynosi też fakt, że szybko ujęto sprawcę (sąd skazał go na 25 lat pozbawienia wolności, bez możliwości zwolnienia warunkowego). – Rodzice chodzili na rozprawy sądowe, ja byłam tylko na pierwszej. Nie mogę znieść myśli, że go bolało, że cierpiał i na pewno się bał… Obwiniam się o tyle rzeczy, których nie zrobiłam, kiedy jeszcze żył…

Wątpliwości i pytania towarzyszą nieustannie osobom, które doznały nagłej straty bliskich. Analizują dotychczasowe wzajemne relacje: zadręczają się, doszukują własnych błędów, obarczają winą za konflikty, naprzemiennie przywołują piękne i przykre wspomnienia. Ale przede wszystkim czują wszechogarniającą pustkę i brak sensu w większości działań.



Nieznany obszar bólu

– Odejście taty przewróciło mój świat do góry nogami – wyznaje Sylwia. – Był dla mnie gwarantem bezpieczeństwa, wiedziałam, że wyciągnie mnie z każdej opresji. Po jego śmierci poczułam się jak dziecko pozostawione na pastwę losu, jak bezbronna sierotka, która nie wie, co dalej…

Karol po pogrzebie żony poruszał się jak automat; niewiele mówił, miał zgaszony wzrok i kamienną twarz. Znajomi mieli wrażenie, że całym sobą chce zakomunikować: „Tylko mnie o nic nie pytajcie”. Ks. Marek Dziewiecki w tekście „Śmierć, żałoba i życie” tłumaczy, że „kobiety dużo łatwiej uzewnętrzniają swoje bolesne przeżycia. Tymczasem mężczyźni próbują radzić sobie w samotności ze swoim bólem i z trudem go uzewnętrzniają. (…) Ból mężczyzn w obliczu odejścia kogoś ukochanego jest niezwykle intensywny, chociaż często skrzętnie skrywany. Czasem ból ten jest tak wielki, że mężczyzna przypłaca to własną śmiercią”.

– Wraz ze śmiercią syna umarła cząstka nas samych – mówią rodzice Michała. – Wciąż śni nam się po nocach. Żyjemy dalej, bo musimy, tylko każdemu z nas „przybyło” kilka lat.

Rozumiem, co czujesz

Osobom dotkniętym nagłą śmiercią kogoś bliskiego często towarzyszy pytanie: Jak dalej żyć? Bo nagle wszystko przestaje być istotne oprócz tej właśnie straty. Psychologowie oraz terapeuci zgodnie przyznają, że osoby te nie powinny tłumić odczuwanych emocji. Mają prawo płakać, rozpaczać, być apatyczne, nie mieć na nic ochoty. Mają prawo do wszystkich uczuć, jakie się w nich pojawią.

– Nie ma dnia, żebym nie myślała o tacie – wyznaje Sylwia. – Tak bardzo za nim tęsknię. Czasem mam ochotę krzyczeć i wyć z bólu. Jestem wrogo nastawiona do ludzi i nie chcę z nikim rozmawiać. Wolę zostać w samotności ze swoim bólem.

Jeśli ktoś, podobnie jak Sylwia, potrzebuje samotności, żeby osiągnąć równowagę psychiczną, to uszanujmy to. Starajmy się nie pytać: Dlaczego? Kontakt z osobą, która przeżyła tego rodzaju tragedię, wymaga szczególnego taktu i ostrożności. Jeżeli ta osoba chce wyrazić emocje, jakie nią targają, to najlepiej słuchać jej w milczeniu (bez doradzania i pocieszania). A jeśli chcemy coś powiedzieć, to niech to będzie świadectwo naszej empatii: „Jestem tu dla Ciebie”, „Jednoczę się z Tobą w tym bólu”. Warto też spróbować wzbudzić w niej wdzięczność do zmarłego. Można zachęcić ją do podziękowania Bogu za tę osobę, za wszystko, co się z nią przeżyło.

Książka „Ucząc się żyć po utracie ukochanej osoby” Ingrid Trobisch (Wydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa) odpowiada na pytanie, jak nauczyć się akceptować samotność po śmierci bliskiej osoby. Autorka dzieli się własnymi spostrzeżeniami i doświadczeniami każdego etapu żałoby. Odkrywa towarzyszące jej wtedy uczucia i myśli. Publikacja ta może pomóc w zrozumieniu bólu opłakujących i przyczynić się do potrzebnego im wsparcia.