Pomysł na promocję dobra

Z Dariuszem Ciszewskim i Januszem Yaniną Iwańskim rozmawia Anna Przewoźnik

publikacja 07.07.2009 20:50

Popularyzacja muzyki chrześcijan i tworzenie szerokiego forum jej prezentacji – to cel grupy programowej „Muzyczne Dary”. Główną inspiracją powstania inicjatywy był fakt, że muzyka chrześcijańska nie jest mile widziana w większości mediów, a mówiąc wprost – nie jest dopuszczana na antenę. Niedziela, 5 lipca 2009

Pomysł na promocję dobra



Popularyzacja muzyki chrześcijan i tworzenie szerokiego forum jej prezentacji – to cel grupy programowej „Muzyczne Dary”. Główną inspiracją powstania inicjatywy był fakt, że muzyka chrześcijańska – mówiąc najoględniej – nie jest mile widziana w większości mediów, a mówiąc wprost – nie jest dopuszczana na antenę. Zrodził się więc pomysł nadawania listy przebojów, traktując to jako najlepszą formę lansowania takiej twórczości.

Już od dziesięciu lat listę tworzą Dariusz Ciszewski i Janusz Yanina Iwański, a co tydzień lista jest ogłaszana w Radiu Jasna Góra i drukowana w „Niedzieli”.

Szerszej publiczności obaj Panowie są znani z prowadzenia w 2006 r. Festiwalu Song of Songs, który miał miejsce w Toruniu (dla TVP 2), oraz w 2005 r. „Festiwalu dla JEZUSA” w Piekarach Śląskich i współtworzenia Międzynarodowego Festiwalu Muzykujących Rodzin w Leśniowie. Dariusza Ciszewskiego widzowie TVP 2 pamiętają zapewne z prowadzenia V Dni Papieskich w Krakowie, zatytułowanych „Pokolenie JP II”.

Anna Przewoźnik: – Czy prawdą jest, że Wasza lista przebojów to przede wszystkim pomysł na promocję dobra?

Dariusz Ciszewski: – Tak, „Muzyczne Dary” to pomysł na promocję dobra zawartego przede wszystkim w ludziach, którzy są twórcami, piszą teksty, muzykę. Promocję dobra przez ludzi, którzy przeszli bardzo poważną metanoję, nawrócenie, którzy zostali dotknięci łaską w ten sposób, że – jak sami mówią – potrafili wyjść z błota czy z paszczy lwa.

Ciekawa rzecz, że odkąd zaczęli pisać dobrą muzykę i dobre teksty, które są głównie inspirowane Słowem Bożym, zniknęli z mediów. Kiedy dowiedzieliśmy się o tym, postanowiliśmy z Januszem powalczyć o to dobro. To ciekawa przygoda, choć trudna, bo niełatwo jest dotrzeć do tych, którzy są jak zeschła ziemia – spragnieni dobrego przekazu. Mówi się, że zajmujemy się niszowym przekazem, a tymczasem – dla przykładu – „Arka Noego” znana jest niemal w każdym polskim domu, co wskazuje na to, że ta nisza jest dosyć głęboka.

Zdarza się, że osoby, które często żyły daleko od Boga, piszą do nas e-maile, że oto po raz pierwszy słuchają takiego programu i ten program powoduje zmiany w ich życiu, i to na lepsze! I rodzi nadzieję tak potrzebną w dzisiejszych trudnych czasach.

– Skąd wzięła się nazwa listy?

Janusz Yanina Iwański: – Życie jest darem, więc jeżeli ktoś zajmuje się muzyką, jest obdarowany darem muzykowania, tworzenia tekstów, wyrażania myśli przez słowa. W związku z tym wpadliśmy na pomysł, aby nazwać ten program „Muzyczne Dary”. Bo wszystko otrzymaliśmy za darmo, w prezencie.

D. C.: – Tym darem jest również to, że wielu artystów, których utwory prezentujemy, zostało podniesionych z błota.





– Zatem – czyją muzykę prezentujecie?

J. Y. I.: – W naszym programie pojawiają się takie zespoły, jak 2 Tm 2,3 czy Katolika Front, które tworzą muzycy kiedyś błąkający się duchowo, a dziś dający świadectwo wiary w żywego Jezusa, czy tacy soliści, jak Natalia Niemen, Mietek Szcześniak, Staszek Soyka, Lidia Pospieszalska, Magda Anioł i wielu, wielu innych, którzy nie mogli znaleźć dla siebie miejsca, choć są artystami z najwyższej półki. Prezentujemy też zachodnich wykonawców, chociaż w nieco skromniejszym wymiarze.

D. C.: – Mietek Szcześniak mówił nam, że odkąd zaczął śpiewać w „New Life’M”, musiał zbierać na chleb. Skoro jeden z najlepszych wokalistów w Europie jest rugowany z mediów, to znaczy, że coś jest nie w porządku. Do takiej rzeczywistości zostali doprowadzeni ludzie, którzy zaczęli przyznawać się do Pana Boga. To była dla nas główna inspiracja.

Chcieliśmy pokazywać tych ludzi, ich sylwetki, charaktery, ich życie, które zostało przepięknie zmienione. Przy tym wszystkim oni nie utyskują i są szczęśliwi, że ich życie się zmieniło. Mimo wszystko nie stracili chęci tworzenia, dzielenia się z ludźmi miłością do Boga, tzn. że to wszystko działa, że „nie samym chlebem żyje człowiek, ale słowem, które pochodzi z ust Bożych”.

– Blisko 10 lat temu powstała lista i suplement do listy, który integruje całą listę przebojów...

J. Y. I.: – Na listę wchodzą najlepsze utwory. W suplemencie „Muzycznych Darów” prezentujemy również zespoły, których jakość jest nieco słabsza. Chcemy, żeby miały szansę zaistnieć. Lista to promocja. Temu też służy suplement do listy, który powstał, by utwory nadawać w całości. W nim są nowości, które poddajemy weryfikacji przed wejściem na listę. W suplemencie zapraszamy do programu muzyków lub emitujemy wywiady z nimi. Gościliśmy m.in. o. Andrzeja Bujnowskiego OP, Litzę, Budzego, Darka Malejonka, Marka Jackowskiego, Marcina Pospieszalskiego i wielu, wielu innych.

Na liście przebojów „Muzycznych Darów” występują muzycy znani, uznani, ale pojawiają się też debiutanci. Warto wspomnieć o tych artystach szukających promocji, których nazywamy wschodzącymi artystami. W suplemencie rozmawiamy z nimi, a jeżeli jest odzew ze strony słuchaczy, takie utwory też mają szansę trafić na listę przebojów „Muzyczne Dary”.

– Czyli „Muzyczne Dary” to promowanie dobra przez teksty i muzykę, ale też przez świadectwo artystów, przez ich życie? Muzyka ludzi nawróconych do Jezusa stała się obecnie zjawiskiem, ale nie jest łatwo, by była częścią kultury powszechnej... Wy ją wspieracie?

D. C.: – Niektórzy dość szybko dzielą się swoim życiem, inni wolą wypowiadać się przez swą twórczość. W niej zawarte jest ich życie i to, jak Pan Bóg je przemienił.

Mamy niepisaną zasadę, że każdorazowo przeprowadzamy wywiad z tymi, którzy pojawiają się na liście jako debiutanci. Nowości te są więc ubogacane rozmową z artystą, z wykonawcą danego utworu. Drugą niepisaną zasadą jest wywiad z artystą bądź zespołem, który wygrywa dane notowanie. To jest nietypowe, bo są to tylko listy przebojów, gdzie wyłącznie prezentuje się utwory, a z artystami rozmawia się sporadycznie.







– Czy celem dla artystów jest głoszenie Słowa Bożego, czy też zależy im na promocji przez Wasz program?

– Oczywiście, oni oczekują promocji, bo to, co wydarzyło się w ich życiu twórczym, to rodzaj progresji, pójścia do przodu, i teraz chodzi o to, by ten fakt wyrażony muzyką i słowem dotarł do innych, bo pisząc utwór, pisząc piosenkę, człowiek dzieli się tym, co otrzymał. W związku z tym my jesteśmy niejako narzędziem, które z najwyższym szacunkiem chce przekazać słuchaczom, że dobro istnieje, że miłość żyje i dokonuje wielkich dzieł. „Dobro jest, miłość jest i kocha nas” – jak śpiewa Mietek Szcześniak.

– Z tą nowiną docieracie niemal do wszystkich regionów Polski, ale chyba nie tylko...

D. C.: – Tak, lista dociera do USA, do Nowego Jorku. Mamy spore grono słuchaczy internetowych w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech. Tutaj chcemy dodać odwagi tym wszystkim mediom, które do tej pory miały zamknięte drzwi swoich rozgłośni. Oferujemy gotowy produkt.

Mamy za sobą blisko dziesięć lat ciężkiej pracy, często ktoś jeszcze nie usłyszał dobrze, o co chodzi, a już zamykał przed nami drzwi, wystarczyło, że pojawiła się kwestia Boga. Chcemy ośmielić tych ludzi i zapewnić, że utwory, które prezentujemy, nie są strawą nieznośną, tylko lekką, w tym znaczeniu, że możliwą do przyjęcia i dającą wspaniałe wrażenia, odczucia, a w końcu i owoce. Tych, którzy do tej pory nie byli przekonani do tego przekazu, serdecznie zapraszamy.

Miałem okazję prezentować ten rodzaj muzyki w innych mediach i okazywało się, że słuchacze, łącznie z realizatorami technicznymi w rozgłośni, reagowali wspaniale, wręcz przecierali oczy ze zdziwienia, że istnieje taki chrześcijański przekaz, a oni o czymś takim nie wiedzieli.

– Gdzie można Was znaleźć?

J. Y. I.: – Słychać nas w 30 rozgłośniach w Polsce. Można też dotrzeć do nas przez stronę internetową: www.muzycznedary.pl, gdzie są podane wszystkie rozgłośnie, w których gościmy, czas, dzień nadawania. Na żywo można nas posłuchać w internecie. Wchodząc na link archiwum „Muzyczne Dary”, znaleźć można na bieżąco uzupełniane programy. Tworzymy listę w Radiu Jasna Góra. Można do nas pisać muzycznedary@niedziela.pl oraz głosować na wybrane przez siebie utwory z naszej strony lub ze strony „Niedzieli”.

Tę listę niewątpliwie współtworzą słuchacze przez głosy oddawane na utwory. Można głosować w dwojaki sposób; głównie odbywa się to przez internet, ale i przez listy. Lista się rozwija i – co najważniejsze – da się ją usłyszeć, włączając „Muzyczne Dary” w różnych miejscach Polski. Coraz więcej słuchaczy, coraz więcej rozgłośni i coraz więcej zespołów nam ufa.





– Lista „Muzyczne Dary” to przede wszystkim promowanie utworów. Trzeba podkreślić, że w sposób szczególny Wy, jako prowadzący, współtworzycie tę listę. Również przez Wasze rozmowy z artystami i Wasz przekaz tworzy się wiele dobra.

D. C.: – Jak powiedzieliśmy wcześniej, dzielimy się tym, co stało się udziałem ludzi, którzy przeżyli metamorfozę, poprzedzoną nawróceniem. Opowieści artystów są niezwykle ciekawe, barwne, bardzo często ci ludzie opowiadają rzeczy, które wystarczyłyby na scenariusz do filmu czy niejedną książkę.

To też nierzadko sprawy trudne, ludzie przeżyli bardzo ciężkie chwile w życiu. Warto tego słuchać, bo tylko prawda jest ciekawa. Kłamstwo jest nudne i znika szybko jak proch i pył, a prawda zostaje. Bardzo często na antenie dialogujemy między sobą, ale przede wszystkim z artystami. Naszym marzeniem jest, by prowadzić listę w czasie rzeczywistym we wszystkich zaprzyjaźnionych stacjach, by rozmawiać też przez telefon ze słuchaczami.

Może kiedyś nam się to uda. Początkowo mieliśmy obawy, czy nasze dialogi nie będą nudzić słuchaczy, ale odkąd otrzymuję sygnały nawet od kierowców, którzy słuchają listy i twierdzą, że muzyka interesuje ich w tym samym stopniu co dialogi z artystami i między nami – obawy zniknęły. Nadal staramy się, żeby lista i suplement były wsparte treścią mówioną.

J. Y. I.: – Myślę, że ludzie przekonali się, że ta muzyka, te teksty i świadectwa są nie bez znaczenia. Dzięki nim pozyskaliśmy wielu słuchaczy. Są to słowa, które nie sieją niepokoju w sercach, ale czynią dobro.

– Warto powiedzieć, że na liście są dziś obecne wszystkie gatunki muzyczne.

– Tak, nie pomijamy nikogo, nawet przekazu hip-hopowego. Początkowo mieliśmy z tym problem i zastanawialiśmy się, czy włączyć hip-hop, czy włączyć muzykę cięższą, jak hard rock, ale zrozumieliśmy, że ten przekaz jest w stanie obudzić wszystkich, którzy tkwią w muzyce ze złymi tekstami. Mamy wiele świadectw mówiących o tym, że te gatunki muzyczne pomagają.

Napisała do nas dziewczyna, która daje świadectwo o tym, jak jej koleżanka tkwiła w satanizmie i nie można było do niej dotrzeć. Trwała modlitwa o tę dziewczynę, ale jednocześnie przekazano jej utwory 2 Tm 2, 3 i przez tę muzykę, teksty dziewczyna zaczęła wychodzić z uzależnienia. To trwało wiele miesięcy, ale m.in. po koncercie 2 Tm 2, 3 poszła do spowiedzi i po wielu latach wróciła do Boga, a dziś nawet jest zakonnicą. Takie listy są najcenniejszym dokumentem dla tych muzyków i dla nas.

J. Y. I.: – Pamiętajmy o jednym, że nie naczynie jest ważne, ale jego zawartość. Często ludziom wydaje się, że naczynie jest brzydkie, a tak naprawdę zawiera ożywczy napój. Z kolei piękne naczynie może zawierać truciznę i tu jest pewne nieporozumienie, bo może głośna muzyka, która z punktu widzenia jednych jest hałasem, stanowi ożywienie dla innych, szczególnie młodych ludzi. Czyli – ten rodzaj z pozoru agresywnego naczynia zawiera coś dobrego, stąd różne gatunki.

D. C.: – Przeżyliśmy Rok św. Pawła, który w swoich listach mówił, by zwracać się do ludzi w ich języku. My staramy się tak robić. Może przynajmniej niektórych uda się uratować.