Wspomnienia byłej scjentolog

Rozmowa Aleksandra Romanowskiego z Marią Pia Gardini

publikacja 29.09.2009 14:46

Postanowiłam wejść do wewnętrznej struktury scjentologów, by w ten sposób być blisko mojej córki. W następnych latach pięłam się po wszystkich stopniach organizacji. Osiągnęłam również słynny „most w kierunku całkowitej wolności”. Niedziela, 27 września 2009

Wspomnienia byłej scjentolog



OSTRZEŻENIE DLA WSZYSTKICH

Niedawno media doniosły, że sekciarska organizacja scjentologów przygotowuje „atak” na Polskę. Z informacji tych wynika, że zamierza ona wysłać do 3 800 polskich bibliotek 60 tys. książek, by ukazać idee jej założyciela Rona Hubbarda. Nie dość na tym, scjentolodzy mają przygotowywać odpowiedni personel, by propagować swe idee wśród Polaków. A że są to idee niebezpieczne, świadczą najlepiej świadectwa osób, które porzuciły tę organizację.

Jedną z nich jest Maria Pia Gardini. Ta pochodząca z bogatej rodziny Włoszka zaczęła uczęszczać na kursy scjentologów za namową córki narkomanki, która była na kuracji odwykowej w ośrodku prowadzonym przez tę amerykańską organizację. Przeszła przez wszystkie stopnie scjentologicznego wtajemniczenia, stając się wysokim urzędnikiem organizacji, by – rozczarowana i zrujnowana – zerwać ze scjentologią. Jak sama wyznała, „w ciągu dziewięciu lat poszukiwań duchowych i posługi wewnątrz «Kościoła»” przelała do kas scjentologów mniej więcej milion osiemset tysięcy dolarów.

Dzisiaj, gdy udało się jej wyjść z organizacji, której jedynym celem – jak twierdzi – jest „robienie pieniędzy”, przestrzega innych przed popełnianiem jej błędów. Warto przeczytać jej wspom-
nienia w książce pt. „Byłam scjentologiem”, które ukazały się w Polsce nakładem Polskiego Wydawnictwa Encyklopedycznego w Radomiu, by nie dać się nabrać na mrzonki scjentologicznej propagandy.
Aleksander Romanowski


ALEKSANDER ROMANOWSKI: – Jak to się stało, że została Pani scjentologiem?

MARIA PIA GARDINI:
– Wstąpiłam do organizacji scjentologicznej z powodu mojej córki, która miała problemy z narkotykami. Poradzono mi Narconon – ośrodek tej organizacji, gdzie zajmowano się uzależnieniami od narkotyków. Córce udało się zerwać z narkotykami, ale nie ze scjentologami. Uczęszczała na coraz to wyższe kursy organizowane przez scjentologów – najpierw wyjechała do Danii, a następnie postanowiła udać się do Stanów Zjednoczonych. Nie dość na tym, postawiła mi ultimatum: „Jeżeli nie wstąpisz do organizacji, będę zmuszona odłączyć się od ciebie”.

– Co miała na myśli, mówiąc „odłączyć się”?

– W żargonie scjentologicznym oznacza to „zerwać relacje z tymi, którzy są wrogo nastawieni do ruchu”, przede wszystkim z członkami rodziny. To charakteryzuje wiele sekt, również świadków Jehowy. W tej sytuacji postanowiłam sprawdzić, o co chodzi, i zaczęłam korzystać z kursów, które organizowano w Rzymie.

– Zaczęła Pani od Rzymu, ale w końcu trafiła Pani do Stanów Zjednoczonych…

– Postanowiłam wejść do wewnętrznej struktury scjentologów, by w ten sposób być blisko mojej córki. W następnych latach pięłam się po wszystkich stopniach organizacji. Osiągnęłam również słynny „most w kierunku całkowitej wolności”, co oznacza, że ktoś studiuje, a jednocześnie prowadzi auditing.

– Auditing?

– Auditing to rodzaj „spowiedzi”, podczas której adept „spowiada się” przed konsultantem, zwanym audytorem. Audytor zadaje pytania, adept odpowiada, a jego odpowiedzi są spisywane i archiwizowane. W czasie seansów używa się instrumentu zwanego „e-metr” (rodzaj galwanometru). Zostałam audytorem OT najwyższej klasy; otrzymałam również nagrodę jako najlepszy audytor świata (OT pochodzi od „operating thetan” – działający duch – ten, kto osiągnął stan całkowitej wolności duchowej).









– W ten sposób scjentolodzy zbierają wszystkie informacje – nawet najbardziej intymne i kompromitujące – dotyczące osób poddających się auditingowi. Czy nie jest to niebezpieczne dla adeptów?

– Jest to niebezpieczne z wielu powodów. W Szwecji pewna osoba odeszła od scjentologów i wytoczyła im proces, by odzyskać pieniądze, które przekazała organizacji. Scjentolodzy przynieśli na proces dokumentację auditingu, z której wynikało, że osoba ta nie płaciła podatków. Skończyło się na tym, że osoba wygrała proces i otrzymała odszkodowanie, lecz musiała zapłacić karę szwedzkiemu urzędowi finansowemu. To tylko jeden z przykładów wykorzystywania archiwów dla interesów organizacji sekciarskiej i do szantażowania ludzi.

– Fundamentem scjentologów jest książka jej założyciela Rona Hubbarda o „dianetics”? Co to jest dianetyka?

– Według Hubbarda, dianetyka to „nowoczesna nauka o zdrowiu umysłowym”. Lecz gdy Hubbard opublikował swą książkę na ten temat, amerykańscy psychiatrzy zgodnie stwierdzili, że to wielka bujda i że książka nic nie jest warta (dlatego założyciel scjentologów tak nie lubił psychiatrów).

– Czym więc jest scjentologia: ruchem religijnym, szkołą filozoficzną czy psychoanalityczną, sektą, Kościołem?

– To organizacja lukratywna, tzn. organizacja, której celem jest przynoszenie zysku. Jest to określenie włoskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a nie moje. Scjentolodzy nie są Kościołem, chociaż próbują prezentować organizację jako Kościół. Gdy byłam w USA, chodziłam regularnie do kościoła, bo jestem katoliczką – gdyby organizacja scjentologiczna była Kościołem, nie pozwolono by jej adeptom należeć do innego Kościoła.

– Mówi Pani, że to organizacja do „robienia pieniędzy”. Rodzi się jednak pytanie: Dlaczego ludzie wstępują do organizacji, która wyciąga od nich wielkie pieniądze? Co obiecuje się ludziom, proponując im kosztowne kursy?

– Scjentolodzy obiecują ulepszenie człowieka. Obiecują, że możesz się ulepszyć, by w końcu zapanować nad materią, energią, przestrzenią i czasem, tzw. MEST (to oznacza, że człowiek stałby się Bogiem!). Oczywiście, aby to osiągnąć, trzeba płacić za coraz to droższe kursy, dlatego sprzedajesz dom, sprzedajesz wszystko, a oni ciągle ci wmawiają, że powinieneś się ulepszać.

– Rozmowy o scjentologii są trudne z różnych względów, również dlatego, że pojawiają się dziwne wyrażenia i skróty („dianetics”, „auditing”, „OT”, „thetans” itp.). Dlaczego scjentolodzy używają tego typu żargonu?

– Aby ich nie rozumiano, aby stworzyć wokół tej organizacji sekciarskiej atmosferę misterium, aby zademonstrować, że scjentologia to coś poważnego, skoro ma własny „język”.

– Wspomniała Pani kiedyś o satanistycznych korzeniach scjentologii…

– Założyciel tej organizacji Ron Hubbard był satanistą, dlatego można mówić o satanistycznych korzeniach. Ludzie powinni o tym wiedzieć.






– Dzisiaj są w modzie – przynajmniej w niektórych kręgach na Zachodzie – ruchy stawiające sobie za cel „rozwój potencjału ludzkiego”; ludzie za wszelką cenę chcą być w doskonałej formie fizycznej i psychicznej, wydajni i zdecydowani. Dlaczego tak się dzieje?

– Według mnie, dzieje się tak z powodu braku prawdziwych wartości i pewników w życiu. Brakuje wartości i punktów odniesienia, bo brakuje zdrowych rodzin. W tej sytuacji ludzie znajdują fałszywe wartości i wątpliwe pewniki w sektach i pseudoreligiach

– Ludzie na Zachodzie mogą znaleźć prawdziwe wartości w chrześcijaństwie, lecz często wolą szarlatanów…

– Wśród ludzi panuje wielka ignorancja w tej materii. A na dodatek media zbytnio reklamują różnego rodzaju sekty i ruchy.

– Jak udało się Pani odejść od scjentologów?

– Wejść do sekty jest łatwo, natomiast wyjść – bardzo trudno. A gdy komuś uda się zerwać z sektą, prześladują go, tak jak to robią ze mną, nawet podpalili mi samochód.

– Rosnąca z roku na rok liczba sekt, „Kościołów”, związków religijnych sprawia, że państwa zaczynają zajmować się tymi nowymi zjawiskami społecznymi. Czy państwo powinno zwalczać sekty, które uzależniają psychicznie swych adeptów i wykorzystują ich ekonomicznie?

– Państwo powinno mieć dobre prawo dotyczące plagiatu i uzależnień psychicznych. Policja może interweniować, gdy istnieją tego typu prawa.
Jeżeli chodzi o sektę scjentologów, jej działalność w niektórych państwach jest po prostu zabroniona, np. w Grecji. W okręgu petersburskim organizacja ta została wyjęta spod prawa – hierarchia prawosławna zdecydowanie przeciwstawia się obecności scjentologów w Rosji.

– Dlaczego w niektórych państwach tą sektą zajmuje się wywiad?

– Służby wywiadowcze zajmują się tą organizacją sekciarską, bo ona sama ma swój wywiad, który nazywa się OSA (Office of Special Affairs).

Wywiad scjentologów zbiera informacje o ważnych osobistościach: ministrach, sędziach, szefach policji, księżach i biskupach. Mogą być one wykorzystane do szantażowania wpływowych ludzi, którzy mogliby przeszkadzać w działalności scjentologów.

O tym, do czego zdolna jest organizacja, świadczy najlepiej fakt, że żona jej założyciela przygotowała kradzież dokumentów z siedziby FBI (Federalne Biuro Śledcze) i biura amerykańskiego fiskusa – wówczas jednak złodziei złapano i aresztowano.

– Kto kieruje sektą po śmierci Hubbarda?

– Organizacją kieruje David Miscavige, który został jej szefem, gdy miał zaledwie 28 lat – dziś ma około 50 lat. Sięgnął po władzę, gdyż udało mu się usunąć wszystkich współpracowników pierwszego szefa. W odróżnieniu od Hubbarda, który pod koniec życia zdał sobie sprawę, że ceny stosowane przez scjentologów stawały się zbyt wysokie, Miscavige uczynił z ruchu scjentologicznego prawdziwą organizację do robienia pieniędzy.