Kto dobrze śpiewa, dwa razy się modli

Ks. Andrzej Filaber

publikacja 24.11.2009 21:00

W tym roku minęło 30 lat od wydania Instrukcji Episkopatu Polski o muzyce liturgicznej po Soborze Watykańskim II. Wiele wskazań w niej zawartych nie straciło nic ze swej aktualności. Instrukcja przypomniała wszystkim, że muzyka nie jest dodatkiem, lecz integralną częścią liturgii. Niedziela, 22 listopada 2009

Kto dobrze śpiewa, dwa razy się modli



W tym roku minęło 30 lat od wydania Instrukcji Episkopatu Polski o muzyce liturgicznej po Soborze Watykańskim II. Wiele wskazań w niej zawartych nie straciło nic ze swej aktualności. Instrukcja przypomniała wszystkim, że muzyka nie jest dodatkiem, lecz integralną częścią liturgii.

Organista czy muzyk?

Poziom wykonania muzyki liturgicznej niewątpliwie zależy od kompetencji jej wykonawców. Kim zatem powinien być w parafii organista? Dla jednych (niezbyt dobrze rozumiejących stanowisko Kościoła po Soborze Watykańskim II) organista ma być osobą wykonującą konkretne usługi muzyczne, dla drugich (na szczęście stanowiących coraz liczniejszą grupę) muzyk kościelny powinien być kompetentnym współpracownikiem duszpasterzy w parafii.

Dzisiaj termin „organista” należałoby zastąpić określeniem „muzyk kościelny”. Od niego oczekuje się bowiem nie tylko umiejętności gry na organach, znajomości liturgii i prawa kościelnego, ale również kwalifikacji wokalnych (w naszych kościołach przecież pełni on najczęściej także funkcję kantora) oraz przygotowania do prowadzenia scholi czy chóru. Wprawdzie nie musi być najwybitniejszym specjalistą w żadnej z wymienionych dziedzin, ale na każdej z nich powinien się znać jak najlepiej.

Nie do przecenienia jest rola muzyka kościelnego w liturgii. Wiąże się ona nie tylko z doborem repertuaru, ale także ze sposobem jego realizacji: przygrywki, chwile ciszy, harmonia w akompaniamencie. To wszystko składa się na piękno celebracji. Ponadto organista parafialny ma znacznie więcej obowiązków, aniżeli tylko dobrze zagrać podczas Mszy św. To on powinien uczyć wiernych śpiewów liturgicznych, przygotowywać kantorów i psalmistów do liturgii, troszczyć się o stan organów, prowadzić zespoły śpiewacze – chór albo scholę.

Gdzie szukać zagrożeń?

Ks. prof. Ireneusz Pawlak z KUL-u podczas jednego ze Zjazdów Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kościelnych, mówiąc nt. piękna muzyki liturgicznej, wskazał dwóch „wrogów” tego piękna: ignorancję władzy (zarówno na szczeblu diecezji, jak i parafii) oraz subiektywizm.

Czym innym są kompetencje prawne, a czym innym wiedza w danej dziedzinie. Proboszcz ma kompetencje prawne, aby zatrudnić organistę. Nie znaczy to jednak, że dobrze robi, podejmując autorytatywnie decyzję o zatrudnieniu. Pomocą w ocenie kwalifikacji kandydata czy kandydatki powinna służyć diecezjalna Komisja Muzyki Kościelnej. Nawet tzw. ogólne wykształcenie muzyczne nie wystarcza, potrzebne jest wykształcenie ze specjalizacją muzyka kościelnego.

Subiektywizm przejawia się w lekceważeniu norm, a kierowaniu się własnymi upodobaniami. Kościół określa normy liturgiczne (także dotyczące muzyki); kapłan czy muzyk kościelny ma celebrować, a nie może lekceważyć norm i kierować się własnymi upodobaniami.
Rzeczy wartościowe mają swoją cenę

Problemy budżetowe wielu parafii (wbrew temu, co często sugerują obiegowe opinie) stanowią barierę, zdawałoby się, nie do pokonania w zatrudnieniu kompetentnego muzyka kościelnego. Funkcjonujący w naszej ojczyźnie system uposażenia muzyków kościelnych w postaci pensji i premii z okazji ślubów, pogrzebów, czasami z tytułu opłatków pozwala na godziwe wynagrodzenie ich za pracę. Otrzymując takie wynagrodzenie, muszą mieć poczucie odpowiedzialności za muzykę liturgiczną w parafii, a nie tylko pozostawać „do wynajęcia” z konkretnymi usługami. Dlatego niezbędna jest stała pensja. Zatrudnienie studenta lub emeryta rzeczywiście daje pewne oszczędności w coraz skromniejszym budżecie parafialnym, jednak już samo założenie wskazuje na tymczasowość, brak perspektywy.

Zatrudnianie osób niewykwalifikowanych jest działaniem krótkowzrocznym i szkodzi rodzinie parafialnej. Nie słyszałem jeszcze o przypadku pociągnięcia do odpowiedzialności proboszcza, gdy zatrudnił niekompetentną osobę do pracy organistowskiej; natomiast jego ignorancja w innych dziedzinach szybciej spotyka się z reakcją władzy kościelnej. Niestety, jednak zbyt często sztuka przegrywa. Inwestycje w dobra materialne są widoczne, a „inwestycje w ludzi” pozostają najczęściej znane tylko Bogu.






Kształcenie muzyków kościelnych

Wbrew odwiecznym utyskiwaniom poprawia się poziom muzyki wykonywanej w kościołach. Dzieje się to m.in. za sprawą coraz liczniejszego grona dobrze wykształconych muzyków kościelnych, obejmujących posady w różnych parafiach i kościołach rektorskich.

Próby kształcenia muzyków kościelnych na poziomie akademickim podjęto najpierw w Lublinie (na KUL-u) i w Warszawie (na ATK, dziś UKSW). W obu przypadkach jest to jednak muzykologia, a więc kierunek teoretyczny. Na KUL-u w Instytucie Muzykologii (Wydział Teologiczny) jest Katedra Dydaktyki Muzycznej ze specjalizacją muzyczną; na UKSW Instytut Nauk Historycznych (Wydział Kościelnych Nauk Historycznych i Społecznych) pozwala studentom uzyskać licencjat z historii w zakresie muzykologii kościelnej.

Absolwenci tych specjalności są bardzo dobrze przygotowani do roli wykładowców zwłaszcza przedmiotów teoretycznych w seminariach duchownych i diecezjalnych ośrodkach kształcenia muzyków kościelnych. Wprawdzie studenci mają pewną liczbę zajęć praktycznych, ale to nie wystarcza na wykształcenie dobrego muzyka kościelnego. Wszystko zależy od wcześniejszego przygotowania muzycznego. Obie uczelnie uniwersyteckie z natury rzeczy nie mają zbyt wielkiego budżetu na prowadzenie zajęć indywidualnych.

Kształcenie muzyków odbywa się przede wszystkim w szkołach muzycznych i Akademiach Muzycznych. Dobrze, że zaczęły w nich powstawać specjalności „muzyka kościelna”. Dziś mamy je w 6 uczelniach muzycznych: od 12 lat w Krakowie, Poznaniu i Warszawie, od 8 lat w Gdańsku, od 6 w Bydgoszczy i od 4 lat we Wrocławiu. Jakość wykształcenia absolwentów tych specjalności w dużym stopniu zależy od kadry profesorskiej. Najlepiej, gdyby miała ona osobiste doświadczenia pracy w Kościele, a z tym dotychczas jest pewien problem.

Od 1965 r. istnieje w Warszawie Instytut Szkolenia Organistów. Gdy stał się częścią Papieskiego Wydziału Teologicznego, studenci mogą uzyskać też magisterium, ale z teologii (pastoralnej). Stosunkowo duża liczba zajęć indywidualnych, prowadzonych przez pedagogów Instytutu równocześnie pracujących w Kościele, pozwala na wykształcenie dobrych muzyków kościelnych.

W wielu polskich diecezjach podnosi się poziom kształcenia w studium organistowskim. Praca rozpoczęta w 1992 r. przez dyrektorów 15 diecezjalnych ośrodków kształcenia organistów nad uzgodnieniem „toku studiów” została sfinalizowana już w ramach prac Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kościelnych.

Światło w tunelu

Na tym tle wyróżnia się inicjatywa podjęta na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, aby utworzyć kierunek „muzyka kościelna”. W 2008 r. uprawnienia do prowadzenia takiego kierunku otrzymały dwie współpracujące ze sobą uczelnie krakowskie: Wydział Historii Kościoła PAT oraz Wydział Twórczości, Interpretacji i Edukacji Muzycznej. Od października br. prawo prowadzenia takiego kierunku otrzymał również Uniwersytet Muzyczny im. F. Chopina w Warszawie. Należy cierpliwie czekać na owoce ich pracy dydaktycznej i formacyjnej.

W bieżącym roku Statut diecezjalnych instytucji kształcenia muzyków kościelnych w Polsce został zatwierdzony przez 348. Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski w Łomży (19-20 czerwca 2009 r.), zaś Normy ogólne dotyczące muzyków kościelnych posługujących w diecezjach Kościoła katolickiego w Polsce zostały zatwierdzone przez Komisję ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Episkopatu Polski. Miejmy nadzieję, że dokumenty te pomogą osobom odpowiedzialnym za kształcenie muzyków kościelnych w poszczególnych diecezjach we właściwej organizacji pracy Studium.