Kościół na blogu //Am bon@online

Witold Dudziński

publikacja 29.12.2009 13:07

Skoro Kościół powinien być wszędzie tam, gdzie są ludzie, jest także w Internecie. Polscy kapłani coraz częściej wykorzystują sieć do wirtualnej działalności duszpasterskiej. I nic dziwnego: już dawno odkryli, że sieć i tzw. blogi to narzędzie, którego można użyć w zbożnym celu. Niedziela, 27 grudnia 2009

Kościół na blogu //Am bon@online



Ks. Rafał Sorkowicz, chrystusowiec napisał na swoim blogu: „10 lat temu spotkałem Chrystusa. Pojawił się nagle – żywy, namacalny, z ogniem w oczach, który nie palił. Wtedy jeszcze nic nie pojmowałem, nie rozumiałem. Czułem tylko, że muszę za Nim pójść”.

Ks. Rafał, skądinąd duszpasterz młodzieży i studentów, nauczyciel w szkole w Szczecinie, prowadzi dwa blogi, w tym jeden na portalu fronda.pl . Jak podkreśla Piotr Pałka, szef portalu, ks. Sorkowicz to samorodna gwiazda ich stron. – Stawia mocne tezy, których z pasją broni – podkreśla red. Pałka. – Jego wpisy należą do najczęściej komentowanych.

31-letni ks. Rafał uważa, że chrześcijaństwo ma światu dużo do powiedzenia, ale niekiedy nie potrafi tego zrobić. – Blogowanie traktuję jako formę ewangelizacji. Papież Benedykt XVI zwracał uwagę, że katolicy zbyt mało ją wykorzystują. Tymczasem dla duchownych to świetna możliwość dotarcia do ludzi – przyznaje ksiądz.

Możliwość nie zawsze – dodajmy – do końca wykorzystywana. – Nie jestem specjalistą od Internetu i niezbyt wiele czasu spędzam na rozmaitych stronach i forach – zastrzega dominikanin o. Paweł Kozacki, redaktor miesięcznika „W drodze”. – Jednak patrząc na potrzeby wiem, że popyt wielokrotnie przerasta obecność w sieci: i duszpasterzy, i wiernych.

W kulturze komputerów

Jest styczeń 1990 r. Rok przed wynalazkiem WWW i rok przed pierwszą transmisją internetową w Polsce. „Wraz z pojawieniem się komputerowych technik telekomunikacji oraz tzw. skomputeryzowanych systemów uczestnictwa Kościół otrzymał nowe środki realizacji swojej misji – pisze w orędziu Jan Paweł II.

– W nowej kulturze komputerów Kościół może szybciej informować świat o swoim credo i wyjaśniać swe stanowisko wobec każdego problemu czy wydarzenia”. Papież nie pomylił się w prognozie.

Dziś obecność Kościoła w sieci jest żywa, niemal żywiołowa. Oczywiście, nietrudno wskazać też na niebezpieczeństwo. Ale problemów z odróżnieniem przekazów wiarygodnych od fałszywych można uniknąć. Poszukiwania w Internecie – także czytanie blogów – warto zacząć od sprawdzonego adresu. Do znalezienia poszukiwanego bloga wystarczy uruchomienie przeglądarki internetowej. Można też zajrzeć na stronę www.kaplani.com.pl, prowadzoną przez trzech młodych księży z Wybrzeża, gdzie lista kapłańskich blogów jest coraz dłuższa.

Blogi te zawierają na ogół rozważania na temat Ewangelii, etyki, moralności katolickiej, spraw niezmiennych, ponadczasowych. Są też katolickie blogi tematyczne. Jedni zajmują się obroną życia, inni piszą o liturgii, jeszcze inni o społecznej nauce Kościoła. Ale nie brakuje też wpisów na tematy aktualne, na temat tego, co niesie dzień czy tydzień. W parafii, wspólnocie czy w diecezji.

Autorzy blogów dzielą się sukcesami, ale także kłopotami i obawami. Recenzują filmy, książki, zamieszczają zdjęcia, wiersze, często własne. Wszak blog to zwykły-niezwykły internetowy pamiętnik. Tradycyjny pamiętnik bywał bardzo osobisty, prywatny, tymczasem blog jest dostępny dla wszystkich.






Ambon@online // Nauka myślenia

31-letni ks. Daniel Wachowiak dzieli czas między posługę wikariusza w poznańskiej parafii pw. Maryi Królowej oraz pracę nauczyciela w liceum. Jednak kiedy tylko może, zajmuje się też ewangelizacją czy raczej – jak sam podkreśla – preewangelizacją w sieci. Bo Internet to dobre narzędzie tylko pierwszego kontaktu: dla wielu ludzi może się stać świetnym punktem startowym np. do pogłębienia wiary. Także dlatego blog zatytułował „Preewangelizacja, czyli nauka myślenia”.

Prowadzi również własną blogową stronę (www.danielou.pl), a niedawno wydał książkę („Ambon@online”) z tekstami pojawiającymi się w sieci. Jak tłumaczy we wstępie do „Ambony”, inspirację do pisania znajdował niekiedy w czytaniach mszalnych, kiedy indziej w czasie katechezy.

– Rozważania wydane w formie książki dotrą także do osób, które na co dzień nie korzystają z Internetu. Z drugiej strony, wiele osób stwierdza, że tekst wydrukowany jest bardziej czytelny i praktyczny niż tekst znajdujący się na monitorze komputera – podkreśla. – Nie trzeba czytać ich po kolei. Służą one po to, aby Słowo Boże rozszerzało się przede wszystkim przez nasze postępowanie i wiarę.

Pierwszym polskim hierarchą, który założył bloga („E-rozmowy o Dobrej Nowinie”), był ordynariusz siedlecki bp Zbigniew Kiernikowski. Jak zapowiadał przed prawie dwoma laty, stworzył możliwość zadawania pytań internautom, chcącym głębiej rozumieć chrześcijaństwo oraz swoje miejsce w Kościele. Kto zna blog, wie, że nie były to słowa na wyrost. Czytelnicy pytają o rozmaite sprawy: od tych najprostszych po skomplikowane problemy biblijne i liturgiczne. A Ksiądz Biskup cierpliwie tłumaczy.

Nie do szuflady // E-Dobra Nowina

Ewangelizacja to dominujący powód prowadzenia blogów. I choć czasem impuls przychodzi z zewnątrz, jedno nie wyklucza drugiego.

Ks. Andrzeja Przybylskiego, dziś rektora Wyższego Seminarium Duchownego w Częstochowie, do stworzenia bloga zachęcili studenci. „Zawsze pisałem pamiętniki do szuflady. Nowe czasy dotknęły i mnie. Teraz zamierzam pisać na tych stronach” – zapowiedział przed trzema laty.

Od tamtego czasu Ksiądz Rektor publikuje regularnie. Rozważania na temat Pisma Świętego i wiary sąsiadują z opisami zdarzeń z minionych dni i cytatami z lektur. Także ks. Przybylski część zapisków opublikował w wydanej niedawno książce „Ksiądz.blog”.

Dominikanin o. Paweł Kozacki prowadzi bloga od ponad roku. – Zaproponowali mi to twórcy strony www.dominikanie.pl . Prosili, bym pisał, więc zacząłem – przyznaje szczerze o. Paweł. – Co do efektów: czasem ktoś przyśle jakąś odpowiedź, a częściej ludzie, rozmawiając ze mną bezpośrednio, mówią, że czytali. Wymiernym efektem może być też liczba odsłon. Wskazuje, że ludzie jednak do moich zapisków zaglądają.

Grupa pijarów – trzech zakonników i siostra – prowadzi blog powołaniowy. „Staramy się pomóc młodym ludziom w odkrywaniu ich życiowej drogi, którą proponuje Dobry Bóg. Jeżeli słyszysz głos Bożego powołania w swoim sercu, jesteśmy do Twojej dyspozycji. Proponujemy osobisty kontakt i duchowe prowadzenie” – napisali jego autorzy.

– Blog jest zespołowy i tematyczny. To miejsce do zdobycia kontaktów i indywidualnych rozmów czy dyskusji. Chcemy pomagać młodym ludziom w odkrywaniu swojego powołania, dzieląc się naszymi doświadczeniami i refleksjami – podkreśla o. Tomasz Abramowicz SP.

Pierwsze efekty już są: przynajmniej część młodych ludzi z grupy, która trafiła do zakonu we wrześniu, korzystała z bloga (www.powolaniowy.blogspot.com).





Słowami Apostoła

Ile czasu zabiera prowadzenie bloga? – Różnie. Pisząc bloga reportażowego, ilustrowanego zdjęciami z podróży po klasztorach dominikańskich, spędzałem przy komputerze czasem nawet dwie, trzy godziny dziennie – mówi o. Kozacki, który bloga zatytułował: „Nadziwić się nie mogę”.

Tytuł wziął z Listu św. Pawła do Galatów: „Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii” (1,6). – Patrząc na świat, bez przerwy zadziwiam się zarówno mocą Bożą działającą w ludziach, jak i obecną w nich niewiernością Ewangelii, dlatego blog zatytułowałem słowami Apostoła – tłumaczył o. Paweł.

Dominikanie to szczególnie zacięci i wszechstronni blogerzy. Strona o. Tomasza Nowaka, gdzie sporo jest kultury i wspomnień, przypomina fotobloga – jest gęsto ilustrowana zdjęciami. Natomiast ojcowie Wojciech Jędrzejewski i Maciej Biskup dzielą się interesującymi refleksjami nt. wiary w bardziej tradycyjny sposób. Blog zaś o. Pawła Kozackiego bywa bardzo osobisty.

„Wyjechałem w podróż na Daleki Wschód, potem nadrabiałem zaległości, które powstały podczas nieobecności w Poznaniu, potem wyjechałem do Jerozolimy, potem nadrabiałem nowe zaległości – napisał niedawno o. Paweł. – Żyłem z poczuciem wewnętrznej pustki, z której trudno wyprowadzić jedną świeżą myśl. Nawet mówienie kazań przychodziło mi z trudnością”. Ale to już przeszłość. „Postanowiłem, że wracam!” – napisał.

Polecili i już

Piszą przeważnie młodzi kapłani, ale nie brakuje też autorów w wieku dojrzałym. Znany z poczucia humoru o. Leon Knabit wyjawił półżartem w jednym z pierwszych wpisów, że to przełożeni kazali mu utworzyć blog. „W 2008 r. miałem 17 rekolekcji, 50 rozmaitych spotkań i cztery podróże zagraniczne. Do tego powstało parę książek i wiele artykułów czy wywiadów. Widać 80 lat nie jest przeszkodą” – napisał.

„Nie ten jest stary, co ma włosy białe niby śnieg, w tych sprawach nieważny jest wiek – jak mówi przedwojenna piosenka. Benedykt XVI jest ode mnie dwa lata starszy i jeździ nawet do Afryki, co mnie się jeszcze nie przydarzyło” – kończy zakonnik. Inaczej mówiąc: co tam pisanie regularnego bloga dla o. Leona. Afryka to byłoby dla niego prawdziwe wyzwanie.

Część blogów – z założenia – jest anonimowych. Jednak w sieci anonimowość nie jest niczym niezwykłym, zresztą ci, którzy zaglądają do zapisków, wiedzą, że mają do czynienia z księdzem, nietrudno też domyślić się lub dojść, z którym konkretnie.

– Najważniejsze, że są potrzebne ludziom. Widzę to po liczbie wpisów i e-maili – podkreśla ksiądz z centralnej Polski, piszący – anonimowo – bloga. Anonimowość – z obu stron – pomaga często pokonać obawy przed otworzeniem się. – Ludzie mają problemy, szukają pomocy, wsparcia duchowego. Myślę, że u mnie mogą go znaleźć.