Kobiety i mężczyźni. Inne światy, inne języki

Anna Gancarz

publikacja 28.07.2008 11:39

Konflikty między kobietami i mężczyznami nie zawsze wynikają z różnic charakterów. Zarówno gwałtowne kłótnie, jak i codzienne drobne nieporozumienia mają często podłoże językowe. Niektórzy językoznawcy twierdzą wręcz, że rozmowy między przedstawicielami przeciwnych płci to komunikowanie międzykulturowe. Przegląd Powszechny, 7-8/2008

Kobiety i mężczyźni. Inne światy, inne języki



Różnice w mówieniu kobiet i mężczyzn mają swoje źródło w odmiennym postrzeganiu rzeczywistości społecznej przez obie płcie. Świat mężczyzn to rzeczywistość ściśle zhierarchizowana, w której każda jednostka ma sobie przypisane, właściwe miejsce. Świat kobiet natomiast to sieć powiązań równoległych, w których ludzie próbują się wspierać, wymieniać doświadczeniami i budować wspólnotę. Tak rozbieżne perspektywy sprawiają, że rozmowa ma zupełnie inne znaczenie dla kobiet niż dla mężczyzn, ma inne cele i pełni odmienne funkcje.



Ja tu rządzę, czyli rozmowa z perspektywy mężczyzny


Według stereotypowych opinii, to kobiety mówią więcej. Pogląd ten ma niewiele wspólnego z prawdą, w rzeczywistości bowiem częstotliwość zabierania głosu przez kobiety uzależniona jest od rodzaju sytuacji. W mówieniu publicznym, a więc informacyjnym, kobiety zdecydowanie ustępują pola mężczyznom. Na zebraniach, konferencjach i spotkaniach biznesowych to mężczyźni częściej zabierają głos, a przy tym mówią dłużej niż kobiety. Co więcej, w dyskusjach z udziałem osób odmiennej płci mężczyźni o wiele silniej i skuteczniej narzucają przedmiot rozmowy, kierując konwersację na tematy najbardziej dla siebie interesujące. Dominacja mężczyzn widoczna jest także na poziomie komunikacji pozawerbalnej, a zaznacza się przez kontrolowanie większej przestrzeni i częste wkraczanie w przestrzeń intymną rozmówcy.

Różnica w mówieniu kobiet i mężczyzn zaznacza się również w obszarze zadań, jakie obie płcie, nawiązując rozmowę, stawiają przed sobą. Podczas gdy kobiety koncentrują swoją uwagę na metakomunikatach, doszukując się wielu znaczeń w każdej wypowiedzi, mężczyźni postrzegają rozmowę jako wymianę komunikatów, a więc konkretnych informacji. Gdy nie dysponują informacjami, którymi chcieliby podzielić się z innymi, milczą. Milczenie w mówieniu prywatnym – cecha typowa dla męskiego stylu konwersacyjnego – często zaskakuje kobiety, które odbierają takie zachowanie jako przejaw niechęci lub wręcz agresji wobec partnera konwersacyjnego. Językoznawcy interpretują jednak męskie milczenie w sytuacjach domowych zupełnie inaczej, tłumacząc, że gdy znika konieczność nieustannego udowadniania własnej wartości i ciągłej rywalizacji o status, zabieranie głosu nie wydaje się mężczyznom konieczne. Badacze dodają też, że trudno się dziwić mężczyznom, iż ulubioną przez kobiety pogawędkę o drobiazgach z życia własnego i innych ludzi traktują jako „rozmową o niczym”, skoro w ich pojęciu dobra rozmowa jest bezosobowa, pełna faktów i jasno ukierunkowana.

Mężczyźni jednak zdają sobie sprawę z tego, że ich informacyjny styl rozmów oraz wyraźna niechęć do mówienia prywatnego mogą się negatywnie odbić na kontaktach z najbliższymi. Jacek Wasilewski, zajmujący się problematyką wystąpień publicznych i tematyką gender na Uniwersytecie Warszawskim, przytacza wyniki badania opinii publicznej z 2002 r., które wskazują, że choć mężczyźni chcieliby porozmawiać o czymś więcej niż sport, polityka i pieniądze, to nie potrafią takich rozmów inicjować. Aż 41% pytanych mężczyzn miałoby ochotę poprosić żonę o okazywanie im większej czułości, jednak najczęściej nie umieją się na to zdobyć. Umiejętność mówienia prywatnego i stosowania języka budującego porozumienie, na ogół przez mężczyzn lekceważona, okazuje się więc niezastąpiona w codziennych relacjach z najbliższymi.




Zostańmy przyjaciółmi, czyli znaczenie rozmowy dla kobiet


Kobiety przypisują rozmowie w mówieniu prywatnym główną rolę, gdy celem interakcji staje się okazanie bliskości i wymiana doświadczeń. Chętnie więc dzielą się swoimi przeżyciami, zadają wiele pytań, są ciekawe szczegółów z życia innych ludzi, z przyjemnością słuchają, ale też oczekują, że same zostaną wysłuchane. W przeciwieństwie do mężczyzn kobiety nie obawiają się okazania słabości, a swą bezradność traktują jako daną drugiej stronie możliwość zaangażowania się i udzielenia pomocy.

Zwierzanie się z kłopotów jest jedną z najważniejszych funkcji, jaką od wieków w kobiecym świecie wzajemnych powiązań pełni rozmowa. Amerykańska socjolingwistka, Deborah Tannen, powołuje się w swojej książce na prace folklorystki Anny Caraveli, która w greckich wioskach prowadziła badania nad kobiecymi lamentami, czyli spontanicznymi, zrytualizowanymi i niezapisywanymi wierszami śpiewanymi monotonnie przez Greczynki po stracie kogoś bliskiego. Według badaczki, kobiety zwykle wykonują lament w towarzystwie innych kobiet, czują bowiem, że tylko wspólnie wykonywany śpiew może się udać.

Badania Anny Caraveli i antropologa Joela Kuipersa, który opisywał podobną tradycję na Bali, wykazały również, że uczestniczki rytuału oceniają swoją biegłość w sztuce lamentu przez umiejętność wzruszania innych i włączania ich do wspólnego przeżywania żalu. Wyrażanie bólu po stracie bliskich buduje bowiem między kobietami jedność doświadczeń, a tworzona wspólnie więź koi rany i pozwala wrócić do stanu równowagi emocjonalnej.

Według Tannen, funkcjonującym w Europie i Ameryce odpowiednikiem tego ludowego zwyczaju są spotkania, podczas których kobiety opowiadają o swoich kłopotach i udzielają sobie wzajemnego wsparcia. Ten celebrowany z pietyzmem „rytualny lament” jest dla kobiet niezwykle ważny, gdyż w społeczeństwie, w którym mężczyźni i kobiety żyją w odrębnych sferach i muszą odgrywać przed sobą wyraźnie określone role, posiadanie przyjaciółek oznacza, że istnieją związki zapewniające poczucie akceptacji i zrozumienia.

Potrzeba aprobaty i współczucia może jednak kolidować z potrzebą wyjawiania sekretów. Dzieje się tak, bo sekrety odsłaniają słabości i mogą zostać wykorzystane przeciwko nadawcy. Kobiety zdają sobie sprawę z tego zagrożenia, dlatego u swych przyjaciółek bardzo wysoko cenią dyskrecję i umiejętność dochowywania tajemnic, które gwarantują, że sekrety pozostaną w wąskim kręgu najbliższych koleżanek. Problem lojalności jest więc dla kobiet niezwykle istotny, a tajemnice i sekrety są w ich świecie tym, czym wiedza i informacja dla mężczyzn – stanowią o sile i pozycji w grupie.

Choć kobiety doskonale zdają sobie sprawę z tego, że wyjawienie cudzych tajemnic osobom trzecim może oznaczać koniec przyjaźni, to jednak podejmują to ryzyko. Antropolog Penelope Eckert i socjolog Donna Eder zbadały ten problem, poznając towarzyski świat uczennic szkół podstawowych i średnich. Obie zauważyły, że dziewczęta zdobywają status, przyjaźniąc się z najpopularniejszymi uczennicami, a żeby udowodnić wszystkim prawdziwość tej przyjaźni, wyjawiają, że znają sekrety przyjaciółki. Plotkowanie zjednuje wówczas kolejne przyjaciółki, które przez wspólne tajemnice budują ciąg symetrycznych powiązań. Kolejną przyczyną ograniczonej dyskrecji kobiet jest zasada, według której rozmowa o kimś nieobecnym jest sposobem na nawiązanie kontaktu z kimś obecnym. Zgadzając się co do oceny kogoś innego, kobiety umacniają wspólne wartości i poglądy.

Rozmowa jest więc kluczem do kobiecego świata powiązań. Zwierzanie się, plotkowanie, okazywanie troski, szukanie pomocy czy wspólne omawianie problemów to narzędzia, dzięki którym kobiety budują wspólnoty gwarantujące im wsparcie i akceptację.




Jesteśmy inni, mówimy inaczej


Równouprawnienie płci oraz silnie funkcjonująca, szczególnie w kulturze zachodniej, poprawność polityczna sprawiły, że wielu naukowców unika podejmowania tematyki różnic w mówieniu kobiet i mężczyzn, chcąc uniknąć oskarżeń o szowinizm. Jednak zaprzeczanie istnieniu indywidualnych dla obu płci sposobów mówienia najbardziej uderza w kobiety. Dyskurs publiczny, zdominowany na przestrzeni wieków przez męski styl konwersacyjny, dopiero w XX w. w wyniku gwałtownych przemian społecznych zmienił nieco swe oblicze, dopuszczając elementy mówienia kobiecego. Mimo to nadal w wielu sferach, szczególnie w biznesie i polityce, zyskanie szacunku i zaufania jest uwarunkowane stosowaniem męskiego stylu konwersacyjnego postrzeganego jako profesjonalny i wiarygodny, a zatem jedyny właściwy.
Stereotyp ten jest dla kobiet niesprawiedliwy i krzywdzący, niejednokrotnie bowiem okazuje się, że typowo kobiece cechy mówienia sprawdzają się w życiu zawodowym lepiej niż męskie dążenie do dominacji i silne pragnienie rywalizacji. Kobieca empatia, usilne dążenie do tworzenia wspólnot czy koncyliacyjne podejście do sporów łagodzą konflikty w zespołach i stwarzają klimat sprzyjający nieskrępowanemu wyrażaniu opinii i pomysłów. Z drugiej jednak strony typowy dla kobiet zwyczaj umniejszania własnej pozycji w połączeniu z niską asertywnością i unikaniem jasnego artykułowania swych potrzeb skutkują frustracją i niezadowoleniem, a także, w sensie bardziej wymiernym, pomijaniem w awansach i podwyżkach. Sposób mówienia wpływa zatem na wszystkie aspekty życia, w których komunikacja odgrywa kluczową rolę.



Solidarność i dominacja


Postrzeganie rozmowy, jej celów, funkcji i planowanego przebiegu przez pryzmat wspólnotowości lub hierarchicznego porządku w ogromnym stopniu wpływa na sposób mówienia kobiet i mężczyzn. Kobiety, budując więź porozumienia, solidaryzują się z rozmówcą, natomiast mężczyźni podejmują z nim walkę, stosując ofensywny i konfrontacyjny styl konwersacyjny.

Kobiety za wszelką cenę próbują utrzymać w rozmowach równowagę statusu rozmówców, dbają więc o to, by wszyscy uczestnicy konwersacji zabierali głos równie często i mówili równie długo. Wzajemna solidarność w rozmowach kobiet objawia się także jako współczucie okazywane interlokutorowi w reakcji na jego problemy. Wspomniany wcześniej „rytualny lament” to jedno z podstawowych narzędzi okazywania solidarności z rozmówcą – wspólny płacz określa niezwykle intymną sytuację między nadawcą a odbiorcą, zbliżając ich do siebie i cementując łączące ich więzi.

O wiele bardziej interesujące niż życzliwe i zgodne z zasadami egalitaryzmu rozmowy wydają się mężczyznom ożywione, balansujące na granicy kłótni wymiany poglądów, które kobietom przypominają agresywną wojnę na słowa. Istnienie tych konfrontacyjnych tendencji potwierdzają badania psycholożki Felicii Prato, która stwierdziła wyższy poziom orientacji na dominację u mężczyzn niż u kobiet we wszystkich warstwach społecznych. Zgodnie z perspektywą kulturową, mężczyźni we wszystkich społecznościach wykazują większe niż kobiety zainteresowanie pozycją w hierarchii oraz rywalizacją.
O ile więc kobiety na ogół ukrywają chęć współzawodniczenia z innymi, koncentrując się na budowaniu równoległych relacji, o tyle dla mężczyzn rywalizacja jest sensem istnienia w społeczeństwie. W rozmowie męska chęć dominacji nad partnerem konwersacyjnym przejawia się najczęściej inicjowaniem kontaktu, wydawaniem poleceń, chełpliwością, niedostosowaniem się do poleceń innych, kontrolowaniem cudzych zachowań oraz atakiem.





Kto tu jest najważniejszy


W publicznych wypowiedziach kobiet, które osiągnęły sukces, dość często przewijają się słowa nieadekwatne do ich rzeczywistej pozycji społecznej. Umniejszają one swoje zasługi, ukrywają osiągnięcia i za wszelką cenę unikają autopromocji. Na tę przesadną skromność mogą wpływać różnice w stosowanych stylach konwersacyjnych, jednak w tym przypadku odpowiedzialny może być także inny czynnik. Od czasów pionierskich badań Martiny Horner wielu psychologów zwraca uwagę, że kobiety boją się sukcesu.

Więcej światła na tę kontrowersyjną tezę rzucają badania nad zachowaniem dzieci prowadzone przez antropolog Marjorie Harness Goodwin. Badaczka analizowała słowne gierki, za pomocą których dziewczęta, nastoletnie i młodsze, krytykują się wzajemnie za plecami. Znaczące jest to, że przykłady przytaczane przez Goodwin, wiążą się najczęściej z sukcesem – dziewczęta są krytykowane za sprawianie wrażenia, iż są lepsze od reszty grupy. Dzieje się tak dlatego, że sprawianie wrażenia bycia lepszym od innych stanowi naruszenie egalitarnej etyki dziewczynek, zakładającej, iż celami komunikacyjnymi ludzi jest przede wszystkim podkreślanie łączących ich powiązań i podobieństw, nie zaś różnic i wyjątkowości wybranych członków grupy.

W świetle tych badań nie może dziwić, że dziewczęta, w przeciwieństwie do chłopców, boją się odrzucenia przez rówieśniczki w sytuacji, gdy sprawiają wrażenie, iż odniosły większy sukces od pozostałych. Chłopcy uczą się od najwcześniejszych lat, że mogą zdobyć to, na czym im najbardziej zależy – a zatem wyższy status - przez demonstrowanie wyższości. Dziewczęta zaś uczą się, że okazując przewagę, nie osiągną swojego podstawowego celu – akceptacji i przynależności do grupy rówieśniczej. By tak się stało, muszą wydawać się dokładnie takie same jak wszystkie koleżanki, a nie lepsze od nich.

Mężczyźni, nauczeni chełpienia się swymi talentami, przy każdej okazji zaznaczają swoją wyższość i demonstrują rozmówcy wysokie poczucie własnej wartości oraz przekonanie o swych kompetencjach, inteligencji, statusie społecznym i doświadczeniu. Takie wynoszenie się ponad członków grupy związane jest, naturalnie, z hierarchicznym stosunkiem mężczyzn do rzeczywistości – dobitne zaznaczanie własnej pozycji to próba zdominowania interlokutorów oraz zdobycia przywództwa w grupie.

Mężczyźni, w przeciwieństwie do kobiet, nigdy nie kwestionują publicznie swoich kompetencji – są przekonani, że nawet z najtrudniejszym zadaniem poradziliby sobie znakomicie. Udają, że nie zależy im na poklasku, chwalą się swoimi osiągnięciami, a czasem rezygnują nawet z uprzejmości, gdy ta oznacza przyjęcie pozycji podporządkowanej. Dzięki temu mężczyźni łatwiej wygrywają słowne potyczki i nie przejmują się brakiem sympatii ze strony otoczenia. Nawet jeśli swoją chełpliwością nie zyskują sympatii rozmówców, to i tak realizują zakładane cele konwersacyjne - sprawiają wrażenie ważnych, dają do zrozumienia, jak wiele od nich zależy, a dzięki temu zyskują przewagę nad innymi mężczyznami, których władza nie sięga tak daleko.




Wprost i niebezpośrednio


W rozmowach, oprócz wypowiadanych komunikatów, istotna rolę odgrywają także sygnały konwersacyjne. Rozmówcy stosują rozmaite sugestie i wychwytują je w cudzych wypowiedziach, a także powstrzymują się od pewnych słów i zgadują, co sądzą inni, gdy nie wypowiadają głośno swoich myśli. Sytuację, w której rozmówcy nie mówią dokładnie tego, co naprawdę sądzą, językoznawcy określają mianem niebezpośredniości.

Niebezpośredniość ma szczególnie duże znaczenie dla kobiet, które uznają ją za wyznacznik stopnia porozumienia między rozmówcami. Kobiety, choć nie tylko one, uważają bowiem, że znacznie korzystniej jest dostać to, na czym im zależy, bez konieczności dokładnego precyzowania swoich potrzeb. Na tym właśnie polega subtelna przyjemność płynąca z rozmów, podczas których w zaledwie kilku słowach, lub całkowicie bez nich, rozmówcy czują się w pełni rozumiani. Ta płaszczyzna wzajemnego zrozumienia, określana niejednokrotnie jako nadawanie na tych samych falach, jest najważniejszą nagrodą, jaką można zyskać w komunikacji z innymi ludźmi.

Jednak niebezpośredniość, zmuszająca rozmówców do domyślania się myśli partnera, mężczyzn najczęściej irytuje, bowiem, w przeciwieństwie do kobiet, nie stosują oni tak często sygnałów wypowiadanych nie wprost. Dzieje się tak dlatego, że osoby dominujące, a tymi z reguły są w rozmowach mężczyźni, cechuje na ogół możliwość większej bezpośredniości w komunikacji wobec osób podporządkowanych. Natomiast osobom podporządkowanym, a tymi są zazwyczaj kobiety, stawia się ograniczenia zachowań bezpośrednich. Drugim powodem, dla którego mężczyźni są bardziej bezpośredni w rozmowie niż kobiety, jest ukierunkowanie na informacyjny charakter mówienia, z założenia konkretny i rzeczowy, niedopuszczający zbędnych ozdobników czy opowiadania szczegółów z punktu widzenia nadawcy zupełnie nieistotnych.

Niebezpośredniość, choć ma swoje zalety, pozwalając poczuć pełnię porozumienia z rozmówcą, zastawia na interlokutorów pułapki. Słowo mówione lub drobny gest mogą mieć sens wykraczający daleko poza ich dosłowne znaczenie. Subtelne sygnały uchodzą czasem uwadze rozmówców, dlatego w rezultacie wyciągają oni niewłaściwe wnioski. Pamiętać o tym muszą szczególnie kobiety, które niejednokrotnie zakładają, iż mężczyźni posługujący się odmiennym stylem konwersacyjnym w takim samym stopniu jak one wykorzystują w rozmowie zawoalowane sygnały komunikacyjne i niebezpośrednie komunikaty. Założenie takie prowadzi często do sporów, których przyczyną nie są wcale różnice charakterów, a jedynie odmienny sposób formułowania myśli. Mówienie wprost może więc ułatwić komunikację, oszczędzając obu stronom niepotrzebnej frustracji i poczucia niezrozumienia.



Międzyplanetarna cisza


Konflikty między kobietami i mężczyznami to odwieczny temat książek, filmów i sztuk teatralnych. Marianne, bohaterka Bergmanowskich „Scen z życia małżeńskiego” zauważyła trafnie: Czasami bywa tak, jakby mąż i żona prowadzili międzymiastową rozmowę przez wyłączony telefon. Albo jakby się słuchało dwóch z góry różnie zaprogramowanych magnetofonów. A czasem bywa wielka międzyplanetarna cisza.
Ta międzyplanetarna cisza niekoniecznie oznacza koniec uczucia, nie zawsze też można tłumaczyć ją niezgodnością charakterów, jak często podają małżonkowie w pozwie rozwodowym, tłumacząc rozpad związku. Brak porozumienia między odmiennymi płciami jest problemem, który może mieć swoje źródło w różnicach istniejących w mówieniu kobiet i mężczyzn – w odmiennych stylach konwersacyjnych, jak również w rozbieżnym pojmowaniu roli rozmowy, jej celów i funkcji, jakie pełni ona w relacjach między ludźmi. Rozmowa może więc być kością niezgody, ale stać się może także kluczem do porozumienia.



***

ANNA GANCARZ, ur. 1984, studentka V roku Wydziału Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Warszawskim, przygotowuje pracę magisterską o różnicach w komunikowaniu kobiet i mężczyzn. Mieszka w Warszawie.