Czy Chiny zdominują gospodarkę świata?

Leszek Jerzy Jasiński

publikacja 16.01.2009 15:20

Czy Państwo Środka – Zhongguo, jak nazywają się po chińsku Chiny – zajmie w gospodarce świata miejsce centralne? Czy przejmie pozycję, jaką zajmują obecnie Stany Zjednoczone i Unia Europejska, a świat okaże się zależny od azjatyckiej potęgi ekonomicznej? Przegląd Powszechny, 1/2009

Czy Chiny zdominują gospodarkę świata?



W 2008 r., gdy w Pekinie zostały rozegrane igrzyska olimpijskie, o Chinach mówiło się szczególnie dużo. Zainteresowanie tym krajem było niemałe i wcześniej. Wiemy, że jego gospodarka stale rośnie w siłę, zdobywając coraz mocniejszą pozycję międzynarodową. Powstaje pytanie, czy Państwo Środka – Zhongguo, jak nazywają się po chińsku Chiny – zajmie w gospodarce świata miejsce centralne? Czy przejmie pozycję, jaką zajmują obecnie Stany Zjednoczone i Unia Europejska, a świat okaże się zależny od azjatyckiej potęgi ekonomicznej?

Zanim spróbujemy odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule artykułu, przyjmując perspektywę niezbyt odległą, okres nadchodzących dwudziestu lat, zadamy dwa pytania pomocnicze: co to znaczy dominować w gospodarce światowej i jak jest ona dzisiaj zbudowana.

Co to znaczy dominować?

Można powiedzieć, że dominuje ten, kto na światowym rynku zajmuje najwięcej miejsca, czyli góruje nad innymi wielkością sprzedaży i zakupów, a jego wpływ na ceny na rynku międzynarodowym okazuje się rozstrzygający. Z tego punktu widzenia potencjał Chin jest olbrzymi i stale się powiększa. Na przykład, rosnąca o kilkadziesiąt procent rocznie chińska konsumpcja czekolady spowodowała adekwatny wzrost światowej ceny ziaren kakaowca. Podobne zjawiska miały miejsce w ostatnich latach na rynkach wielu towarów nieprzetworzonych.

Patrząc w przeszłość, dominacja określonego kraju w handlu nie przyjmowała postaci pełnej i nie oznaczała absolutnego wchłonięcia mniejszych podmiotów przez większe. Nawet starożytny Rzym, kontrolujący znaczącą część ówczesnego świata, nie stanowił jednolitego obszaru gospodarczego. Handel prowadziły głównie miasta nadmorskie, natomiast terytoria położone w głębi lądu, mimo dobrej sieci dróg, pozostawały w dużej mierze samowystarczalne.

Dominacja ujawnia się w tzw. gospodarce realnej, to znaczy w sferze produkcji, transportu i handlu, lub na rynku finansowym. W drugim przypadku istotne są rozmiary podejmowanych transakcji (walutowych, papierami wartościowymi, depozytowych, kredytowych) oraz to, kto prowadzi politykę pieniężną, będąc najsilniejszym graczem. Pozostali partnerzy na światowym rynku muszą dostosowywać się do jego posunięć, a przynajmniej uwzględniać je, podejmując decyzje dotyczące gospodarki lokalnej.

Trudno twierdzić, że amerykański System Rezerwy Federalnej i Europejski Bank Centralny rządzą sferą światowych finansów, chociaż wywierają na nie duży wpływ. Posunięcia obu tych instytucji nie zawsze idą w tym samym kierunku. Ważne jest głównie to, że taka paralelność funkcjonuje; absolutnego globalnego lidera nie ma.

Dominacja w gospodarce światowej oznacza także określanie obowiązujących w niej reguł, to znaczy zasad skodyfikowanych i nieformalnych. Polega na zdolności oddziaływania na ewolucję rozwiązań gospodarczych i społecznych przyjętych w różnych częściach globu, na wkładzie w teoretyczną myśl ekonomiczną i dostarczaniu podmiotom gospodarczym poszukiwanej przez nich rzetelnej informacji o gospodarce.

Z tego powodu zdobycie przez Chiny pozycji światowego lidera nie wydaje się prawdopodobne w najbliższych latach. Można natomiast mówić o istnieniu na świecie kręgu akceptacji dla połączenia rozwiązań rynkowych, silnej obecności kapitału prywatnego, elastycznej kontroli gospodarki przez państwo idącej w parze z polityczną dyktaturą. W istocie chińska „socjalistyczna gospodarka rynkowa” jest trudna do powtórzenia w innych miejscach na kuli ziemskiej, jest bowiem produktem szczególnych miejscowych warunków i możliwości.






Interesują nas tutaj formy dominacji wynikające z pozycji ekonomicznej kraju, który kieruje się własnym interesem, niekoniecznie budowanym kosztem partnerów. Nie rozpatrujemy zachowań agresywnych, polegających na wykorzystywaniu własnych możliwości gospodarczych do osiągania czysto politycznych korzyści.

Jak jest zbudowana współczesna gospodarka?

Żyjemy w epoce poprzemysłowej, którą wyprzedziły w czasie społeczeństwa rolnicze i przemysłowe. Oznacza to, że w nowoczesnym kraju struktura produktu krajowego brutto (PKB) przedstawia się, w uproszczeniu, następująco. Na rolnictwo przypada kilka (parę) procent całości, na przemysł (a z nim na budownictwo) nieco ponad 20%, reszta PKB należy do usług. Nierzadko w PKB zaczyna się wyróżniać jeszcze sektor innowacyjny dostarczający nowe produkty i technologie.

W Bułgarii np. struktura ta przedstawia się 6, 32 i 62%, w Unii Europejskiej 2, 27 i 71, w USA 1, 20 i 79. W Chinach udziały te są zupełnie inne: 11, 50 i 40%, co oznacza utrzymywanie się w tym kraju tradycyjnego rolnictwa i relatywnie słaby rozwój sektora usług. Z kolei udział zatrudnienia we wskazanych trzech częściach gospodarki ma w Chinach postać: 43, 25 i 32%.

Jak widzimy, liczba ludności pracującej w rolnictwie pozostaje duża, tworząc potężny zasób pracy do wykorzystania w przyszłości poza tym sektorem. Aktywizacja tych ludzi tworzy jeden z podstawowych elementów chińskiej strategii gospodarczej. Chiński przemysł jest bardzo duży, bezwzględnie i relatywnie, na tyle, że zmusza go to do produkowania nie tylko na rynek krajowy, ale i dla odbiorców zagranicznych. Z tego powodu gospodarka tego wielkiego kraju nie może zerwać więzów z resztą świata.

Już tych kilka liczb wskazuje na zjawisko przesunięcia się produkcji przemysłowej z wielu krajów świata do Państwa Środka. Daje się też zauważyć proces dezindustrializacji, zmieniają się materiały potrzebne do wytwarzania wielu produktów, co jest, m. in. przyczyną spadku popytu na niektóre rodzaje stali i artykuły chemiczne5. Odchodzi w przeszłość, ale nie do końca, dobrze znany krajobraz przemysłowy z dymiącymi kominami i wielką społecznością pracowników fizycznych.

Z tych powodów uważa się, że kraje wysoko rozwinięte, już dzisiaj i w czasach nadchodzących, muszą się skoncentrować na wytwarzaniu nowych dóbr i usług, rezygnując z produkcji masowej na rzecz krajów biedniejszych. Ich domeną pozostaje koordynacja procesów produkcji, projektowania, dystrybucji i finansowania w skali świata, możliwa dzięki powiązaniom kapitałowym jednostek produkcyjnych z różnych części globu.

Zmienia się geograficzne rozmieszczenie produkcji dóbr, podobne zjawisko notuje się też w przypadku usług. Przemieszczanie się sektora usług z Północy na Południe ułatwia ich podzielność, dzięki czemu niektóre prostsze czynności składające się na określoną złożoną usługę nietrudno przesunąć do kraju o tańszej pracy. Na przykład, zdjęcie rentgenowskie zrobione w USA przekazuje się elektronicznie do opisu w Indiach, co w przypadku Ameryki oznacza import „komponentu usługi medycznej” świadczonej na antypodach.

Jak bardzo zmieniły się Chiny?

Na przekór teorii Marksa rewolucje komunistyczne wybuchły nie w krajach wysoko rozwiniętych, gdzie miały stanowić konieczny wyższy etap rozwoju, lecz w krajach biednych, niezdolnych uporać się ze swoim zacofaniem. Zcentralizowane Chiny pozostały także po rewolucji krajem w dużej mierze rolniczym, mało znaczącym w gospodarce światowej. Głośne eksperymenty Mao Tsetunga w rodzaju „wielkiego skoku” i „rewolucji kulturalnej” pamiętamy jako niepozbawione okrucieństwa próby osiągnięcia szybkiego sukcesu, z góry skazane na niepowodzenie.






Przemiany w gospodarce chińskiej rozpoczęła połowiczna prywatyzacja rolnictwa z końca lat siedemdziesiątych XX w. po dojściu do władzy Deng Xiaopinga. Z czasem proces odchodzenia od systemu zcentralizowanego przeniósł się do przemysłu, w którym prawo obecności zyskał kapitał zagraniczny, docierający stopniowo do kolejnych sektorów gospodarki.

Polityka uprzemysłowienia wymagała zatrudnienia ogromnych rzesz pracowników, co oznaczało bankructwo ok. 100 mln małych rodzinnych gospodarstw rolnych i przemieszczenie się „uwolnionych” w ten sposób zasobów pracy do przemysłu. Obecnie znaczący odsetek mieszkańców dużych miast na wschodzie kraju stanowią napływowi robotnicy (waidi ren), traktowani w miejscu pracy jako pozbawieni wielu praw przybysze7. Taka gigantyczna i szybka operacja gospodarczo-społeczna byłaby nie do zrealizowania w warunkach demokracji, a zwłaszcza w obecności radykalnych działaczy chłopskich.

Paradoksalnie, przebudowa kraju stała się realna dzięki wydarzeniom, na które Chiny nie miały wpływu. W latach siedemdziesiątych załamał się układ stałych kursów wymiennych walut państw zachodnich, nazywany systemem z Bretton Woods, w następstwie czego znikło wiele barier do inwestowania zagranicą przez firmy z krajów wysoko rozwiniętych. Odeszły też w przeszłość stałe i niskie ceny ropy naftowej. W nowych warunkach, wobec szybko zmieniających się kosztów wytwarzania, dużym przedsiębiorstwom zachodnim zaczęło się opłacać przenoszenie produkcji do krajów o taniej pracy.

Początkowo korzystały z tego tzw. azjatyckie tygrysy: Hongkong, Korea Południowa, Singapur i Tajwan; w latach dziewięćdziesiątych, po upadku komunizmu w Europie, dołączyły do nich potężne Chiny kontynentalne.

Obecnie w przybliżeniu połowa urządzeń produkcyjnych w Państwie Środka należy do podmiotów zagranicznych. Na straży połączenia zachodniego kapitału z tanią pracą, czyli z niską płacą pozbawioną dodatków zapewniających świadczenia społeczne, stanęła partia komunistyczna. Początkowo zaowocowało to niewielkimi korzyściami obu stron, znaczące efekty pojawiły się pierwszej dekadzie XXI w., kiedy proces ten nabrał przyśpieszenia.

Chiny stały się gospodarczą potęgą rozwijającą się w zawrotnym tempie, ich PKB wzrósł w 2007 r. o ponad 11%. Chociaż oficjalne dane statystyczne oceniane są niekiedy jako nieco zawyżone, ogólna dynamika gospodarcza okazuje się bardzo wysoka. W świetle materiałów IMF w latach 19471973 w Chinach miało miejsce 15 przypadków recesji głębokiej i 24 łagodnej. W latach 19741982 już tylko 14 razy pojawiła się recesja łagodna, natomiast między 1983 a 2007 r. recesja w żadnej postaci nie miała miejsca.

Tempo awansu kraju na liście największych gospodarek świata może imponować. Tym przemianom towarzyszy pewien problem: wzrost PKB nie idzie w parze z odpowiednim powiększaniem się produktywności, co na dłuższą metę jest dla każdej gospodarki niekorzystne i może powodować utratę wcześniejszego tempa rozwoju.

Oficjalnie w gospodarce chińskiej panuje „socjalizm z chińską charakterystyką”, co oznacza utrzymywanie się dużej liczby przedsiębiorstw pozostających własnością państwową, jednak ceny na towary wszystkich firm ustala rynek. Czy zatem można mówić o istnieniu w Chinach gospodarki rynkowej, niezależnie od tego, jakiej nazwy używa się urzędowo? Wyznaczane przez grę popytu i podaży ceny zbliżają kraj do systemu rynkowego, w Państwie Środka nie ma jednak trzech ważnych komponentów gospodarki krajów zachodnich: działających na zasadach rynkowych banków, rozbudowanej infrastruktury i systemu zabezpieczenia społecznego.





Jaka jest pozycja Chin?

Z punktu widzenia PKB, wyrażonego za pomocą rynkowych kursów walut, Chiny zajmują dzisiaj czwarte miejsce na świecie, za USA, Japonią i Niemcami. Po uwzględnieniu siły nabywczej chińskiego pieniądza ustępują miejsca jedynie Ameryce. Jeżeli wziąć pod uwagę PKB na mieszkańca według kursów walut, zajmą dopiero 105 miejsce (szacunki Międzynarodowego Funduszu Walutowego), 99 (szacunki Banku Światowego) lub 109 (szacunki CIA). Po wprowadzeniu korekty w postaci parytetu siły nabywczej awansują na miejsce 99 (IMF), 90 (Bank Światowy) lub 105 (CIA). Gospodarka chińska w kategoriach globalnych szybko goni amerykańską i może ją wyprzedzić, aczkolwiek dochód netto przypadający na przeciętnego Chińczyka jest i pozostanie niewielki.

Pod koniec 2007 r. państwo chińskie miało największe na świecie rezerwy walutowe. Były one o 80% wyższe od rezerw drugiej na liście Japonii i ponad trzykrotnie większe niż zajmującej trzecie miejsce w rankingu Rosji.

Czy Chiny rzeczywiście stały się fabryką świata, jak czasami o nich się mówi? Odpowiedź twierdząca rozmijałaby się z wieloma faktami.

Już dzisiaj Chiny są liderem w produkcji stali (36% produkcji światowej). Podobnie dominują w wytwarzaniu włókna bawełnianego, przypada na nie ok. 23% światowej produkcji, nieco więcej niż USA. W produkcji tkanin bawełnianych ich pozycja jest jeszcze mocniejsza: 45% produkcji na wszystkich kontynentach.

W wytwarzaniu włókien lnianych Chiny są jeszcze silniejsze, sięgając prawie 60% produkcji globalnej, ale nie ma ich w światowej czołówce producentów tkanin lnianych. W połowie obecnej dekady wytwarzały ok. trzech czwartych wszystkich zabawek, prawie 60% odzieży i niemal 30% telefonów komórkowych. Należą do potentatów w produkcji włókien sztucznych, ale wytwarzają prawie połowę tego, co Belgia. Na tym polu z Państwem Środka skutecznie rywalizuje Białoruś.

Jednak pozycja Chin jako producenta na skalę światową będzie iść w górę. Uważa się, że ok. 2020 r. na Północy może utrzymać się już tylko produkcja „niestandardowa”, czyli wytwarzanie wyrobów innowacyjnych, o znacznej złożoności, i tych, których technologia będzie z różnych powodów chroniona.

Dla dużej części Azji Chiny są ważniejszym partnerem gospodarczym niż Stany Zjednoczone. Dwie trzecie inwestycji zagranicznych w Chinach pochodzi z Tajwanu, Japonii, Korei i Hongkongu. Chiny są głównym eksporterem na rynek japoński i drugim importerem. Rynek chiński jest głównym odbiorcą towarów tajwańskich i południowokoreańskich. Chiny są najważniejszym partnerem w imporcie dla Australii, Indii (mimo chłodnych stosunków politycznych), Korei Południowej, Pakistanu i Wietnamu. W imporcie Unii Europejskiej zajmują drugie miejsce po USA.

Chiny już dzisiaj są czołowym na świecie miejscem koncentracji produkcji, drugim co do wielkości rynkiem zbytu oraz miejscem powstawania największych oszczędności. Relacja oszczędności do PKB wynosi w Chinach ok. 50%, zdecydowanie więcej niż w innych krajach. Dla odmiany ta sama wielkość w USA wynosi ok. 10% i jest niezwykle niska. W 2006 r. udział inwestycji brutto w chińskim PKB sięgał 44%, co również jest ewenementem na skalę światową. Chińczycy są narodem, któremu nie jest obce robienie interesów, co sprzyja powstawaniu oszczędności.





Konstrukcja gospodarki chińskiej jest zupełnie odmienna niż innych dużych obszarów ekonomicznych. Wymiana gospodarcza z zagranicą w USA, Japonii i Unii Europejskiej jest w relacji do rozmiarów gospodarki nieduża, te systemy ekonomiczne pracują przede wszystkim na potrzeby własne. Stosunek eksportu do PKB wynosi w USA, Japonii, Unii Europejskiej i Chinach odpowiednio ponad 8, 15, 8 i 37% (w Polsce ok. 34%).

Ogromne Chiny są związane handlowo i inwestycyjnie z resztą świata, przez co zależą od koniunktury międzynarodowej. Eksport stanowi w przybliżeniu połowę podstawowej produkcji kraju. Nasuwa się pytanie, kto nad kim gospodarczo dominuje? Lata szybkiego wzrostu gospodarki chińskiej przypadły na okres dosyć dobrej koniunktury w krajach Zachodu, co znacząco ułatwiło osiągnięcie ekonomicznego sukcesu.

Z drugiej strony to Stany Zjednoczone potrzebują Chin, Japonii i innych krajów, a dokładniej ich banków centralnych, by finansować deficyt budżetowy, a jednocześnie nie zmuszać, na zasadzie tzw. efektu wypychania, własnego banku centralnego, by w obliczu dużego deficytu podnosił znacząco stopy procentowe.

Jesienią 2008 r. w krajach Zachodu pojawił się kryzys finansowy, grożący znacznym zmniejszeniem poziomu produkcji, recesją a nawet depresją. Nie jest to dobra wiadomość dla Chin, których gospodarka prawdopodobnie obniży tempo wzrostu. Możliwości działania Chin na rzecz poprawy ogólnej sytuacji na świecie są jednak ograniczone.

Specyfika gospodarki chińskiej wyraża się także w niewystępowaniu trzyszczeblowej struktury wytwarzania. W układzie, jaki można nazwać typowym, podstawowy sektor wytwórczy uzupełnia sektor dostarczający mu części zamienne, świadczący usługi remontowe, usługi finansowe (bankowe, ubezpieczeniowe) itd. Tą drogą powstają dwa szczeble struktury gospodarczej. Dla osób w nich zatrudnionych potrzebne dobra i usługi, np. usługi medyczne lub rozrywkowe, wytwarza szczebel trzeci.

Procesy globalizacji gospodarki światowej, wyrażające się m. in. rozwiniętą wymianą handlową, przyczyniają się do „rozmycia się” takiej czystej struktury, zwłaszcza w odniesieniu do wytwórczości szczebla drugiego. W przypadku Chin, kraju wyjątkowo dużego, jest to widoczne szczególnie ostro.
Zaopatrzenie Chin w nośniki energii jest oddzielnym zagadnieniem, pozostającym nie bez związku z międzynarodową pozycją tego kraju. Po 2003 r. ok. 40% przyrostu światowego popytu na ropę znalazło swe źródło w Chinach.

W następstwie tego Państwo Środka rozwinęło rozległe kontakty handlowe, a za nimi polityczne, na wielu kierunkach geograficznych (Arabia Saudyjska, Iran, Irak, także Kazachstan, Wenezuela, Nigeria, Algieria). Podporządkowano je zasadniczemu celowi, jakim było szukanie trwałych źródeł dostępu do ropy i gazu na rynku niewolnym przecież od uwarunkowań politycznych. Zakupów tych surowców dokonują w Chinach trzy państwowe przedsiębiorstwa, uznane za podmioty o znaczeniu strategicznym i poddane ścisłej kontroli kierownictwa państwa.

Konsekwencje tego mogą okazać się daleko idące. Arabia Saudyjska może już niedługo zająć pozycję głównego dostawcy ropy do Chin a nie do Stanów Zjednoczonych, co okaże się nie bez znaczenia dla ocenianych jako perspektywicznie nietrwałe relacji wewnętrznych w tym kraju. Kto zatem okaże się sojusznikiem saudyjskiego domu królewskiego, opiekuna miejsc świętych islamu?

Kwestia dostępu do złóż gazu ziemnego na Morzu Wschodniochińskim, położonych między wybrzeżem chińskim w okolicach Szanghaju a japońskimi wyspami Riukiu, grozi konfliktem politycznym z Japonią. Rywalem Chin na rynkach nośników energii są Indie, z którymi relacje polityczne Pekinu nie układają się korzystnie.





Jakie będą wyzwania jutra?

Dla wielu państw świata wielkim wyzwaniem będzie, a w pewnym stopniu już jest, zmieniona sytuacja demograficzna. Procesy starzenia się utrudnią rozwój wielu społeczeństw. W Chinach w 2020 r. relacja osób starszych do populacji w wieku produkcyjnym wyniesie ok. 20%. Ta sama relacja osiągnie w USA 28%, a w Europie i Japonii ok. 50%. Dlatego polityka ograniczania przyrostu naturalnego nie przyniesie szybkich ujemnych skutków gospodarczych dla Chin, chociaż w dłuższej perspektywie jej skutki okażą się zapewne poważniejsze.

Brak odpowiedniego systemu finansowego jest obecnie przyczyną słabego wykorzystania powstających oszczędności. Banki chińskie zasadniczo przejmują oszczędności obywateli, przekształcając je w kredyty dla przedsiębiorstw państwowych, które tą drogą są dofinansowywane. W Chinach po 2010 r. mają rozpocząć działalność banki zachodnie. Na razie inwestycje w gospodarce chińskiej finansuje w znacznej mierze zagranica, a krajowe oszczędności pozwalają na domknięcie amerykańskiego bilansu płatniczego, z jego ogromną przewagą importu nad eksportem.

Brak nowoczesnego sytemu bankowego idzie w parze z brakiem odpowiedniego prawa o bankructwie przedsiębiorstw, słabą ochroną prawa własności, w tym własności intelektualnej w postaci rozwiązań technicznych, oraz z ograniczonym do niedużej części społeczeństwa systemem zabezpieczenia społecznego i ubezpieczeniem zdrowotnym.

Mimo ogromnych zmian w systemie transportowym jego postać na wybrzeżu jest diametralnie inna niż w głębi kraju. Trudno jednak twierdzić, że nic się nie zmienia w sferze otoczenia biznesu, np. po epidemii SARS, spełniając jeden z warunków uzyskania członkostwa w Światowej Organizacji Handlu, zaostrzono kontrolę bezpieczeństwa żywności.

Sektor państwowy, znacznie słabszy od prywatnego z punktu widzenia poziomu techniki i zarządzania, skupia większość produkcji samochodów oraz wyrobów chemicznych i metalowych. Wolno uznać, że gdyby nie pośrednie, państwowe wsparcie finansowe, realizowane przy pomocy banków działających na zasadach właściwych gospodarce planowej, wiele firm tego sektora upadłoby, rodząc poważne problemy społeczne. Strategia rozwoju kraju zakłada stopniowe przemiany własnościowe w kolejnych komponentach gospodarki, a zatem w miarę upływu czasu istniejąca niekonsekwencja systemowa być może zaniknie.

W Chinach trudno mówić o rynku pracy. Zupełnym jego zaprzeczeniem jest zjawisko tzw. wędrujących robotników, dotychczasowych mieszkańców wsi z biedniejszych części kraju, osiedlających się tam, gdzie praca jest łatwo dostępna. Są oni pozbawieni wielu praw pracowników, a w miejscu zatrudnienia mają status swego rodzaju gastarbeiterów we własnym kraju.

Regiony Chin znacznie różnią się od siebie ekonomicznie. Jeżeli przyjąć, że PKB na mieszkańca w kraju wynosi przeciętnie 1,0, wtedy wielkość ta dla Szanghaju wynosi 3,6, dla Pekinu 2,4, a w prowincji Tianjin, sąsiadującej ze stolicą, 2,2. Na przeciwnym biegunie w prowincji Guizhou (południowy zachód) miernik ten osiąga poziom 0,33, w Mongolii Wewnętrznej 0,43.

W jedenastu prowincjach na dwadzieścia dwie łącznie nie przekracza on dwóch trzecich średniej krajowej, w kilku dalszych prowincjach okazuje się niewiele wyższy. Tybet znajduje się na poziomie 0,65 wielkości przeciętnej. Wymieniana często jako symbol gospodarczego sukcesu prowincja Guandong, odbiorca wielu inwestycji zagranicznych i sąsiad Hongkongu, notuje PKB na mieszkańca 1,6, nie jest więc rekordzistą.





Także w świetle wskaźników syntetycznych używanych w analizie regionalnej Państwo Środka jawi się jako zdecydowanie niejednolite. I chociaż porównania międzyregionalne krajów małych i dużych są niełatwe i należy wyciągać z nich ostrożne wnioski, wolno chyba zauważyć, że Chiny charakteryzuje, mówiąc językiem Unii Europejskiej, niska spójność (kohezja) ekonomiczna, jakiej nie znajdzie się w naszej części świata. Należy liczyć się z powiększeniem się tych różnic w następstwie szybkiego wzrostu gospodarczego, mogą się one zacząć zmniejszać dopiero w dłuższym czasie.

Osobne miejsce zajmuje w Chinach problematyka ekologiczna. Z punktu widzenia zanieczyszczenia powietrza i wody pitnej kraj ten znajduje się na bardzo dalekich pozycjach w porównaniach międzynarodowych. Szacuje się, że ok. 600 mln Chińczyków, ok. 45% społeczeństwa, pije codziennie skażoną wodę. Co najmniej na obszarze jednej trzeciej kraju padają stale kwaśne deszcze. Straty spowodowane zanieczyszczeniem środowiska: koszty dodatkowej opieki lekarskiej, absencja w pracy, utrata części zbiorów w rolnictwie, mają sięgać 8% PKB.

Z powodu braku odpowiednich uregulowań prawnych dalszy wzrost gospodarczy z pewnością przyniesie pogorszenie istniejącej sytuacji. Oficjalne chińskie dokumenty programowe wymieniają sytuację ekologiczną jako jedno z trzech największych wyzwań kraju. Obok nich mówi się o zakupach surowców, zwłaszcza energetycznych, dostępnych głównie za rynkach międzynarodowych, oraz o przeciwdziałaniu nadmiernym różnicom ekonomiczno-społecznym wewnątrz kraju.

Zasady ideologiczne Komunistycznej Partii Chin, niewolne od ogólników i uników, określają tę organizację jako siłę przywódczą już nie robotników, ale wszystkich ludzi. Celem partii nie jest „budowa komunizmu” lub rewolucja światowa, lecz rozwój produkcji i kultury. Nie znaczy to, że ta łagodna ideologia KPCh spotkałaby się z akceptacją wielu niekomunistycznych ruchów politycznych, bowiem znajdujemy w niej wskazanie na trzy źródła: marksizm-leninizm, myśl Mao Tsetunga i teorię Deng Xiaopinga.

* * *
U progu rewolucji przemysłowej na przełomie XVIII i XIX w. różnice ekonomiczne między Chinami a wielu regionami Europy, może z wyjątkiem najbardziej zaawansowanych, były nieduże. Wiek XIX przyniósł gwałtowne zróżnicowanie poziomu rozwoju: duża część Europy poszła szybko do przodu, z czasem podążyły za nią, a nawet ją prześcignęły, USA i, w pewnym sensie, Japonia.

W Chinach przemiany gospodarcze ujawniły się z małą siłą. W 1800 r. na ten kraj przypadała ok. jedna trzecia produkcji światowej. W latach 18201913 PKB per capita Chin powiększał się w tempie średnio 0,3% rocznie, w latach 19131950 przeciętnie malał o 0,6%. Przez niemal dwa stulecia kraj nad Jang Tse na tle szybko posuwającego się naprzód Zachodu cofał się.

Dzisiaj Chiny są ważnym podmiotem gospodarki światowej. Współpraca ekonomiczna z nimi dobrze służy wielu krajom i stała się im niezbędna, podobnie Chiny pozostają w pewnym sensie zależne od swego międzynarodowego otoczenia. Państwo Środka nie bez trudności i z dużą konsekwencją zmniejsza dystans, jaki dzieli je od krajów rozwiniętych najwyżej. Życzymy mu powodzenia.

*****

LESZEK JERZY JASIŃSKI, ur.1952, dr hab., pracuje w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN; autor książek: „Reforma Unii Europejskiej” (1988), „Polska polityka kursowa w okresie umacniania się systemu rynkowego 19901998” (1999). Mieszka w Warszawie.