Ile zarabia ksiądz?

Małgorzata Bilska

publikacja 04.07.2009 19:16

Faktem jest, że kwestia pieniędzy w Kościele znajduje się w kanonie plotek katolików. Zarzut bogacenia się księży kosztem wiernych zawsze był też elementem krytyki (i powodem represji) ze strony oponentów ideowych. Przegląd Powszechny, 7-8/2009

Ile zarabia ksiądz?



Faktem jest, że kwestia pieniędzy w Kościele znajduje się w kanonie plotek katolików. Zarzut bogacenia się księży kosztem wiernych zawsze był też elementem krytyki (i powodem represji) ze strony oponentów ideowych. Kościół dawał ku temu powody: kanonizując rzesze ubogich świętych – od św. Franciszka, aż po św. Faustynę, stawiał tak wysoko poprzeczkę, że sam do niej nie sięgał.

Kiedy Helena Kowalska, późniejsza autorka „Dzienniczka”, poczuła powołanie do życia zakonnego, żaden klasztor nie chciał jej przyjąć. gdyż nie było jej (sic!) stać na obowiązkowe opłaty. Dziś ta bariera zniknęła, co nie znaczy, że wszystko funkcjonuje bez zarzutu. Narzekania słychać zwłaszcza ze strony „klientów” parafialnych kancelarii, którzy oburzają się z powodu opłat za udzielenia przez kapłana sakramentów.

Sakrament jest przecież znakiem łaski, przez który udzielane jest życie Boże. Określenie „co łaska” za posługę przenosi nas w inny wymiar rzeczywistości. Bywa też subtelnie modyfikowane: Co łaska – ale nie mniej niż... W opinii wiernych wszystko zależy od dobrej woli nie tyle ich, ile księdza.

Personel a wspólnota

Do 1989 r. Kościół stał w opozycji do władzy, sytuował się po stronie uciskanych. Sam był represjonowany, ubogi, pozbawiony praw. Jedną z bardziej widocznych zmian, jakie zaszły od tego czasu (oprócz zwrotu zagrabionych przez komunistów gruntów i nieruchomości), był przyrost budynków sakralnych, które wyrastały jak grzyby po deszczu.

Zbiórki pieniężne czy prace przy budowie w „czynie religijno-społecznym” nie budziły większego sprzeciwu. Czasem słychać było co prawda narzekania, że lepiej dać pieniądze bezrobotnym lub biednym niż inwestować w budynki, lecz duma z własnego kościoła wypierała inne emocje. Ludzie umieli docenić zaradność proboszcza. Dobremu gospodarzowi chętnie się pomaga, uznaje się jego trud. Wielu księży musiało się dokształcić z ekonomii i zarządzania finansami.

Wyglądało to tak, że biskup kierował danego księdza „na placówkę”, zlecając mu budowę kościoła. Poleceń przełożonych się nie kwestionuje. Kto sprostał podobnej sytuacji, nierzadko otrzymywał inne, odpowiedzialne zadania. Parafia integrowała się wokół budowy, choć doraźna pomoc wiernych raczej nie owocowała wzrostem ich poczucia odpowiedzialności za wspólnotę.

W społeczeństwie obywatelskim, gdzie panuje wolność słowa, świeccy dyskutują (za przykładem mediów?) o finansach Kościoła, złym zarządzaniu, lustracji i skandalach obyczajowych, a także politycznych zakusach księży, niewiele natomiast o nowych zadaniach, jakie stoją przed chrześcijanami w XXI w.

Takie debaty toczą się wewnątrz ruchów i wspólnot, ich członkowie stanowią jednak niewielki odsetek wszystkich katolików. Być może mieszkańcy parafii nie mają na co dzień poczucia, że chrześcijańskie wartości przestały być fundamentem kultury, w jakiej żyją. Przekonani, że katolicyzm jest religią dominującą, traktują personel Kościoła jak przedstawicieli władzy, której należy patrzeć na ręce, a nie przewodników duchowych.





W Polsce nie ma tradycji współpracy z księdzem na równych prawach. Zgodnie z punktem 536 Kodeksu Prawa Kanonicznego proboszczowie mogą ustanowić w swojej parafii radę duszpasterską, jeśli zdaniem biskupa diecezjalnego, po zasięgnięciu opinii Rady kapłańskiej, byłoby to pożyteczne (§1).

Punkt drugi mówi jednak, że rada duszpasterska ma jedynie głos doradczy. Nie jest to obligatoryjny wymóg ani wobec proboszcza, ani, tym bardziej, wobec świeckich. Proboszcz może zarządzić wybory do takiej rady, często jednak zaprasza do niej wybrane przez siebie osoby. Rady ekonomiczne zazwyczaj w ogóle nie działają. Punkt 537 KPK zaleca ich powołanie, ale termin „powinny być” nie jest równoznaczny ze słowem „muszą”: W każdej parafii powinna być rada do spraw ekonomicznych, która rządzi się nie tylko przepisami prawa powszechnego, lecz także normami wydanymi przez biskupa diecezjalnego.

Bywa, że sprawozdanie finansowe proboszcz przedstawia radzie duszpasterskiej, która zbiera się mniej więcej dwa razy do roku. Gdy potrzebuje zasięgnąć rady, dzwoni do znajomego eksperta, zamiast zwoływać specjalne gremium. Można, niestety, odnieść wrażenie, że żadnej ze stron nie zależy na zmianie tradycyjnego układu. Być może podział na personel i „klientów” jest adekwatny do głębi religijności Polaków, rytualnie nawiedzających świątynię w niedzielę i celebrujących uroczystości typu: chrzciny, I komunia św., ślub itd.

Zaufanie mimo wszystko

Niektórzy krytycy stanu obecnego postulują powrót do pierwotnych wspólnot i deinstytucjonalizację struktur. Problem w tym, że od początku istnienia Kościoła, sposób jego finansowania kusił do wykroczeń. Dzieje Apostolskie przekazują nam historię oszustwa Ananiasza i Safiry. Małżonkowie sprzedali posiadłość, by wesprzeć swoją gminę.

Zarobione pieniądze podzielili jednak na dwie części. Jedną przekazali apostołom, a drugą niecnie zatrzymali dla siebie. Św. Piotr przejrzał ich postępek i potępił go: Ananiaszu, dlaczego szatan zawładnął tobą? Usiłowałeś oszukać Ducha Świętego, zatrzymując część zapłaty za posiadłość. Czyż nie twoją własnością była posiadłość i czyż nie twoje były pieniądze z jej sprzedaży? Czemu w sercu twoim zrodziła się myśl o tym czynie? Nie ludzi oszukałeś, lecz Boga (Dz 5,34).

W konsekwencji kłamstw małżonkowie zginęli gwałtowną śmiercią (padli i skonali) na oczach zebranych. Można się tylko domyślać, jakie emocje to wywołało (autor Dziejów pisze o ich wielkim lęku), jak komentowano to wydarzenie. Grzechem ciężkim, śmiertelnym, jak się okazało, było oszustwo, a nie skąpstwo. Ofiarodawcy chodziliby w glorii chwały, uchodząc za wzór cnót, choć oddawali cześć zupełnie innemu bogu.

Z tymi samymi pokusami zmagał się też Jezus. Będąc już idolem mas, które słuchały Go z podziwem i zdumieniem, oddalił się na pustynię. Modlił się, medytował i pościł przez 40 dni i nocy. Głodnemu i zmęczonemu szatan obiecywał zaspokojenie głodu (pragnień ciała?), władzę nad światem, bogactwo, jeśli tylko odda mu symboliczny hołd (Mt 4,111). Jezus wygrał tę walkę, ale są to niejako archetypowe pokusy Jego uczniów.






Najczęstsze zarzuty wobec księży dotyczą złamania celibatu, angażowania się grę o władzę (w politykę) i wystawnego stylu życia. Z badań przeprowadzonych w Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie w 2007 r. wynika, że najbardziej krytyczni pod tym względem są respondenci o dwóch skrajnych postawach: będący najdalej od Kościoła oraz zaangażowani religijnie (na poziomie deklaracji i praktyk). W pierwszym przypadku przyczyną jest brak zaufania oraz potrzeba silnej kontroli, w drugim – chęć uświęcenia instytucji, z którą respondenci się utożsamiają. Brak zaufania wydaje się podstawowym źródłem muru, jaki dzieli pracowników parafialnej kancelarii i osoby z drugiej strony biurka.

Większość parafian nie wie dokładnie, na co przeznacza się ich pieniądze. Nawet jeśli proboszcz co roku, tradycyjnie 31 grudnia, przedstawia na nieszporach lub na mszy św. sprawozdanie finansowe z działalności parafii, to niczego to nie zmienia. W tym dniu wielu katolików, zwłaszcza młodych, szykuje się na zabawę sylwestrową – nie w głowie im modlitwa. Bywają parafie, w których sprawozdanie jest publikowane w gazetce parafialnej lub na stronie internetowej.

Wzorcowym niejako przykładem jest parafia św. Jana Chrzciciela w Grucznie na Pomorzu, której proboszcz, ks. Franciszek Kamecki, od lat zamieszcza sprawozdanie finansowe na parafialnej stronie internetowej. Zakładka „finanse” znajduje się między: „rady, grupy i zespoły” oraz „propozycje ulepszenia”. Sprawozdanie nie unaocznia jednak, jaki związek mają datki parafian z wysokością dochodów księży. Wiele zarzutów jest prostą konsekwencją braku przejrzystości finansowej.

Warto dodać, że nieufność cechuje obie strony biurka. Świeccy nie wierzą w świętość swoich pasterzy, a księża – w ubóstwo swoich owieczek…

Wiele pytań – dwa przykłady (z Krakowa)

Zobligowana przez redakcję „Przeglądu Powszechnego” i zaintrygowana tematem wyruszyłam „w teren”, by u źródła sprawdzić, jak wygląda finansowanie parafii. Kraków jest szczególnym miastem, gdyż ma wiele słynnych kościołów, do których zjeżdżają turyści. Poza tym do kolekty (ofiara na tacę) dokładają się studenci, a wielu mieszkańców woli jechać do zabytkowego centrum Krakowa, niż modlić się na swoim osiedlu.

Parafie są zatem niezwykle różnorodne. Dwie z nich wybrałam nieco przypadkowo – polecili je znajomi, twierdząc, że proboszcz nie odmówi mi rozmowy na ten niewygodny temat (jak wiadomo, dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają). Być może życzliwość księży proboszczów, z którymi się spotkałam, nie jest powszechna. Nie można tego ocenić bez odwołania do danych statystycznych i rzetelnych badań.

I

Parafia Świętego Krzyża w Krakowie. Gotycki kościół z XIV w. (zabytek klasy zero) mieści się przy Plantach, obok Teatru Słowackiego. Jest to jedna z najmniejszych parafii w mieście, liczy 650 osób. Od 1997 r. funkcję proboszcza pełni ks. dr Jan Abrahamowicz, współpracuje z nim wikariusz. Parafia jest znana w diecezji z tego, że prowadzi dwa duszpasterstwa specjalistyczne: artystów oraz osób żyjących w związkach niesakramentalnych.







Według ks. Abrahamowicza, osoby krytykujące Kościół koncentrują się wyłącznie na jego wymiarze zewnętrznym, instytucjonalnym. Tymczasem ma on jeszcze wymiar wspólnotowy i duchowy. Te trzy elementy występują razem. Proboszcz jest przede wszystkim duszpasterzem, ale także administratorem parafii.

Zapytany o sprawozdanie finansowe odpowiada, że składa je co roku 31 grudnia, na mszy św. na zakończenie starego roku. Jest wtedy zazwyczaj więcej ludzi w kościele. Przy tej okazji składa sprawozdanie duszpastersko-finansowe oraz mówi o planach na przyszłość. Jest to okazja, by otrzymać od proboszcza konkretną informację. Nie widzi potrzeby innej formy publikowania sprawozdania.

– Czy w parafii działają rady: duszpasterska i ekonomiczna?

– Rada duszpasterska zbiera się co kwartał, liczy 10 osób. Członków rady, którzy reprezentują parafian oraz grupy działające przy tutejszym kościele, zaprosiłem do niej sam, nie było u nas wyborów. Rady ekonomicznej nie powoływałem. Jeśli potrzebuję dorady, dzwonię do kompetentnego parafianina i radzimy. Rady ekonomicznej nie ma.

– Z czego utrzymuje się parafia?

– Przede wszystkim z kolekty, tj. ofiar składanych na tacę podczas nabożeństw. Jest to element liturgii, w który uczestniczący w mszy św. może włączyć się w akt ofiarowania przez własny dar materialny. Dawniej były to dary w naturze. Z tacy pokrywa się koszty związanie ze sprawowaniem kultu i funkcjonowaniem religijnym parafii: wino mszalne, świece, ornaty, pensje pracowników kościelnych (zakrystianka, organista, sprzątający – wszyscy mają umowy o pracę).

Trzeba słono zapłacić za ogrzewanie kościoła w zimie (datki na ten cel zbieramy przez cały rok). Z kolekty nie można ani złotówki przeznaczyć na inny cel niż kościelny. Należy wyraźnie odróżnić pieniądze z tacy od tych, które złożono jako stypendium mszalne i tzw. iura stolae.

– Księża nie mają stałej pensji, z czego żyją? Utrzymują się z iura stolae (łac. prawo stuły)?

– Tak, są to ofiary składane z tytułu mszy św., chrztów, ślubów, pogrzebów. W tak małej parafii jak nasza, pogrzebów jest kilka w ciągu roku, więc nie są to duże wpływy5, Te pieniądze ksiądz przeznacza na potrzeby własne, opłatę za mieszkanie i wyżywienie. Trzeba zaznaczyć, że ksiądz ma prawo tylko do ofiary za jedną mszę św. dziennie. Nawet jeśli odprawia dwie msze w ciągu dnia. Pozostałe stypendia przeznaczane są np. dla chorych kapłanów.

– Czy wysokości opłat za mszę św. są stałe lub czy istnieje jakiś próg minimalny?

– Nie ma. Niedawno przyszła pani zamówić mszę św. Poproszona o złożenie ofiary – tyle, ile może – dała 5 zł. Trzeba jednak mieć trochę więcej wyobraźni. To jest kwota całodziennego utrzymania, a gdzie wspomniane wcześniej należności np. za mieszkanie? Jak można przy tym żądać, by to była msza św. z organistą? Z czego mam mu zapłacić?

Paczka papierosów więcej kosztuje. Mówię o osobach, które nie są w biedzie. Prawdziwa bieda jest skromna i pokorna, a z bogactwem ludzie się obnoszą. Tego typu sytuacje zdarzają się zwłaszcza wśród osób, które rzadko uczestniczą w nabożeństwach.







Zapytany o sytuację odwrotną tj. obnoszenie się z bogactwem księży, ksiądz proboszcz odpowiada, że samochód jest zwyczajnym środkiem transportu w XXI w., własne samochody mają nawet uczniowie szkół średnich. Przed plebanią nie stoją tak drogie samochody jak przed domami parafian. Każdy ksiądz opłaca podatki od dochodów jako zwykły obywatel, a jego samochód służy również innym.

– A w przypadku opłat za ślub lub pogrzeb?

– Też nie ma żadnego „minimum”. Zdarza się, że przyjdzie para studencka, nie mają nawet na wesele, zostawią 100 zł i dobrze. Ofiary na mszę św. kształtują się na poziomie ok. 50 zł. Miesięcznie daje to kwotę 1500 zł. Wszystko jest ewidencjonowane, są księgi rachunkowe i rachunek bankowy. Wszystko jest clara pacta, czyste i przejrzyste finansowo. Pamiętajmy, że świeccy też są odpowiedzialni za parafię, do której należą. Stosownie do V przykazania kościelnego powinni oni dbać o potrzeby wspólnoty Kościoła. A z pustego i Salomon nie naleje…

Nie ma w Kościele administratorów czy proboszczów, którzy byliby nieuczciwi lub niekompetentni. Gdyby tacy byli, nie zostaliby proboszczami, bo by się nie nadawali.

II

Parafia Matki Bożej Królowej Polski ze słynnym kościołem „Arka Pana” w Krakowie-Bieńczycach. (do 1990 r. dzielnica Nowej Huty). Liczy ponad 20 tys. parafian. Od 1995 r. urząd proboszcza pełni ks. Edward Baniak. Na plebanii mieszka 5 wikariuszy oraz 5 innych księży, którzy nie są wikarymi – pracują jako kapelani w szpitalu i hospicjum, naukowo na PAT. W parafii pracują też 4 siostry zakonne, organista, pani sprzątająca i konserwator. Działa tu trzydzieści kilka grup, w tym neokatechumenat i duszpasterstwo akademickie „Arka”.
– Czy w parafii działa rada ekonomiczna?

– Rady ekonomicznej nie ma. Rada parafialna jest wybierana raz na 5 lat (to zależy od diecezji). U nas liczy 34 osoby i jest informowana o wszystkich sprawach finansowych (hurtem). Moja rada zbiera się dwa razy do roku, zawsze w okresach pokutnych, czyli w Adwencie i Wielkim Poście. Na wsi jest wielka tradycja rad parafialnych, tu ludzie się nie interesują, kto w niej jest.

– Ile osób spośród tych 20 tys. chodzi do kościoła?

– Według naszych obliczeń 53%, są to tzw. dominicantes. Ważne, by te liczby rozróżnić. Od liczby dominicantes płaci się podatki kurii, ok. 7 zł od osoby na rok. Każdy ksiądz płaci też podatek do urzędu skarbowego od liczby mieszkańców (a nie od dochodów, czyli realnych wpływów). W moim przypadku jest to ok. 1600 zł rocznie.

– Na jakie cele przeznaczone są inne stałe opłaty?

– Zawsze były opłaty dla kurii na utrzymani kurii, Papieskiej Akademii Teologicznej i Krakowskiego Seminarium Duchownego (najwięcej). Inne stałe wydatki to ubezpieczenie kościoła i pozostałych 4 budynków. W naszym przypadku jest to ok. 68 tys. zł na rok. Bardzo drogie jest ogrzewanie – podczas ciepłych miesięcy płacę ok. 10 tys. zł na miesiąc, a w czasie zimnych 1520 tys. miesięcznie. Prąd w zimie kosztuje ok. 56 tys., w lecie o połowę mniej.

Zapytany o sprawozdanie finansowe ks. proboszcz mówi, że publikował je na stronie internetowej. Dwa lata temu rozliczenie finansowe dołączył do kartek z życzeniami świątecznymi, jakie zawsze wysyła do każdego domu na Boże Narodzenie i Wielkanoc, ale reakcje były różne, jednym się to podobało a innym nie. Pieniądze na to ma z tacy.





– W jaki sposób księża dzielą się datkami z tytułu iura stolae?

– Podział pieniędzy jest jasny i czytelny. Gdy jest jeden wikary – proboszcz bierze 2/3 a wikary 1/3, jeśli jest ich 25 proboszcz bierze połowę a oni drugą połowę, powyżej 5 wikarych – proboszcz bierze 1/3 a wikarzy 2/3.W efekcie maja po równo. Moje dochody wynoszą ok. 3 tys. zł brutto, tj. blisko średniej krajowej. Wikarzy mają mniej z okazji iura stolae, ale z intencji mszalnych mamy po tyle samo, a ich dochody są uzupełnione przez pensje ze szkół, gdzie pracują jako katecheci. Jeśli ksiądz jest dobrze uformowany to pracuje i nie pyta, czy mu za to zapłacą.

– A datki z wizyt duszpasterskich „po kolędzie”?

– Kolęda jest rozparcelowana na różne rzeczy: na utrzymanie księży starych, na seminarium, na Caritas i dla księdza.

– Czy jest jakaś minimalna stawka opłat za usługi?

– Nie ma. Nie lubię określenia „co łaska”, bo co łaska daje się dziadowi. To są dobrowolne datki. Ale to są spore koszty – poza tym oddzielnie trzeba zapłacić organiście i kościelnemu. U mnie organista na etacie zarabia 2 tys. brutto, ma prawo do opłat za dodatkową pracę, np. na ślubach.

To wszystko bardzo ładnie brzmi ale czy „co łaska” w innych parafiach też tak wygląda? Ksiądz proboszcz uważa, że we wszystkich innych jest tak samo. Plotki na temat finansów zawsze biorą się z zazdrości.

– Jaką część wydatków pochłaniają kwestie materialne, a jaką stricte duszpasterskie?

– Wydatki na cele materialne to ok. 85% dochodów. Jeśli coś zostanie proboszcz może wspomóc np. budowę Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się” w Krakowie.

– Myśli Ksiądz, że polski system, w którym wierni nie płacą podatków a dochody księdza są zależne od ich ofiarności jest dobry?

– Jest mało sprawiedliwy. Są parafie bogatsze i biedniejsze.

Ksiądz Baniak uważa, że jest bardzo dobry. Księża są przenoszeni z parafii do parafii. Jeśli ksiądz nie ma środków na życie, kuria mu dopłaca, nawet 1200 zł.

Żaden z moich rozmówców nie chciał udostępnić mi kontaktów do członków swojej rady duszpasterskiej. Obaj podkreślali konieczność wyraźnego rozróżnienia opłat za iura stolae i datków na tacę, z której kapłan nie ma żadnych korzyści finansowych.

Duch kancelarii, jak wszystkie duchy, straszy głównie tych, którzy lubią słuchać opowieści o Białej Damie (lub Czarnych Wojownikach). Ksiądz nie ma prawa wyznaczać minimalnej opłaty za posługę kapłańska i duszpasterską. Może pora, by świeccy się obudzili, zdjęli księży z piedestału i zamiast plotkować, zaczęli stawiać wymagania – biorąc jednocześnie odpowiedzialność za swoja parafię. Stawianie na cokole ma to do siebie, że zawsze znajdą się tacy, co kawałek utrącą lub domalują wąsy. Bierność świeckich jest o wiele potężniejszym problemem Kościoła niż system finansowy…

*****

MAŁGORZATA BILSKA, socjolog i pedagog, zajmuje się duchowością ponowoczesną i nowym feminizmem. Jest członkiem Centrum Kultury i Dialogu. Mieszka w Krakowie.