Wzorcowe kazanie rybaka z Galilei (Dz 2,14–41)

Danuta Piekarz

publikacja 07.04.2008 11:33

To był on, Piotr. Ten sam, który przed niespełna dwoma miesiącami, trzęsąc się ze strachu, zapewniał służącą na dziedzińcu arcykapłana, że nie zna Jezusa. Teraz stał odważnie przed tłumem i nie bacząc na szyderstwa głośno świadczył o Jego zmartwychwstaniu. eSPe, 81/2008

Wzorcowe kazanie rybaka z Galilei (Dz 2,14–41)



Boża moc i mądrość w ustach prostego człowieka.

To był on, Piotr. Ten sam, który przed niespełna dwoma miesiącami, trzęsąc się ze strachu, zapewniał służącą na dziedzińcu arcykapłana, że nie zna Jezusa. Teraz stał odważnie przed tłumem i, nie bacząc na szyderstwa (Upili się młodym winem!), nie tylko otwarcie przyznawał się do znajomości z Mistrzem z Nazaretu, ale głośno świadczył o Jego zmartwychwstaniu. Co tak nagle odmieniło rybaka z Kafarnaum? Właśnie to, czego doświadczył przed chwilą: wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym. To Duch daje moc biednemu ludzkiemu słowu; taką moc, że po wysłuchaniu słów Piotra około trzech tysięcy osób przyjęło chrzest (tylko życzyć takiej skuteczności naszym kaznodziejom!).

Cóż było tak przekonującego w przemowie Apostoła? Powiedzmy sobie szczerze: gdy my, ludzie XXI wieku, czytamy jego słowa, zapewne nie jesteśmy zbytnio przekonani ich treścią. Oczywiście, w owym dniu Pięćdziesiątnicy działanie łaski było szczególnie silne, ale... nie możemy oprzeć się wrażeniu, że gdybyśmy to my mieli przekonać tłumy, inaczej ułożylibyśmy tę przemowę: przedstawilibyśmy listę świadków, którzy spotkali Zmartwychwstałego, przyprowadzilibyśmy uzdrowionych (gdyby tak przyszła córka Jaira czy Łazarz... to dopiero byłaby sensacja!). A tymczasem Piotr, jakby nie słuchając naszych dobrych rad, z dziwnym uporem przytacza całą serię cytatów ze Starego Testamentu. I czyni słusznie, bowiem wobec tamtych słuchaczy był to jedyny możliwy sposób argumentacji. Trzeba było wykazać, że wielkie wydarzenia ostatnich miesięcy – śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, dar Ducha – są naprawdę zgodne z Bożym zamysłem. Dziełem Bożym może być tylko to, co zostało zapowiedziane w Starym Testamencie. Jeśli coś nie było zapowiedziane, choćby nawet było najcudowniejsze, nie mogło mieć znaczenia religijnego.

Piotr bez trudu wykazuje, że dar Ducha jest spełnieniem proroctwa Joela, jest owym wylaniem Ducha na wszelkie ciało. Ale czyż można w ten sam sposób udowodnić zmartwychwstanie Chrystusa, ten fakt, o którym nie śniło się nawet najodważniejszym prorokom? Piotr podejmuje się tego trudnego zadania: cytuje fragment Psalmu 16, którego werset 27 tak brzmi w greckiej wersji zwanej Septuagintą: nie zostawisz duszy mojej w Otchłani ani nie dasz Świętemu Twemu ulec rozkładowi.





Dziś uczeni twierdzą, że oryginalnym zamiarem Psalmisty było wyrażenie nadziei, iż Bóg uchroni go od śmierci. Tymczasem Piotr stwierdza, że był Ktoś, kto rzeczywiście przekroczył próg śmierci, ale Bóg uchronił jego Ciało przed rozkładem (uważano, że rozkład ciała zaczyna się po upływie trzech dni od śmierci, zatem Jezus nie przekroczył tej granicy). Co więcej, ten zmartwychwstały Jezus zasiada teraz po prawicy Boga, co również ma swą zapowiedź w Psalmach, tym razem w Ps 110: Rzekł Pan do Pana mego: siądź po mojej prawicy. Te słowa, odnoszone do żydowskich władców, mogły być rozumiane jedynie przenośnie: król jest Bożym wybrańcem, cieszącym się opieką Pana, więc tak jakby zasiadał przy Nim na zaszczytnym miejscu. Jak zauważy św. Piotr, nawet w życiu wielkiego króla Dawida słowa Psalmu nie mogły spełnić się dosłownie (Bo Dawid nie wstąpił do nieba...). Dopiero teraz Jezus z Nazaretu mógł rzeczywiście zasiąść przy Ojcu na niebiosach.

Zauważmy, jak niesłychane prawdy przekazuje Apostoł: te przedziwne słowa proroka i psalmów, które mogły wydawać się jedynie poetyckim obrazem, spełniają się z całkowitą dosłownością! Śmierć Jezusa na krzyżu, która mogła zdawać się definitywną porażką, okazała się zwycięstwem Bożej łaski.

I gdy będziemy czytać dalej Dzieje Apostolskie, zauważymy, że wszystkie mowy Apostołów skierowane do Żydów będą opierać się na podobnej argumentacji: „to, o czym świadczymy, było zapowiedziane w takich a takich Pismach”. Oczywiście, gdy słuchaczami będą poganie, cytowanie Starego Testamentu nie miałoby sensu: tutaj „punktem zaczepienia” może być ulubione przez Greków poszukiwanie źródła wszechrzeczy. Apostoł Paweł wskaże im to źródło w jedynym Bogu – Stwórcy.

Wróćmy jednak do mowy Piotra, by streścić jej przesłanie. Zauważmy, że Apostoł jest daleki od pustego moralizowania: on przedstawia fakty, bo wie, że siła tych faktów zmusza słuchacza do zajęcia stanowiska. Przypomina cudotwórczą działalność Jezusa, ale skupia się przede wszystkim na Misterium Paschalnym, na wywyższeniu Jezusa i udzieleniu przez Niego daru Ducha Świętego.

Wobec słów Piotra słuchacze przejęli się do głębi (greckie wyrażenie można by przetłumaczyć dosłownie: przeszyli swoje serca). Nic dziwnego, że pytają, co mają czynić. Piotr ma dla nich trzy rady: nawróćcie się, przyjmijcie chrzest w imię Jezusa Chrystusa, ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia. Najwięcej uwagi poświęca tej drugiej radzie, fundamentalnej. Piotr nie mówi o chrzcie w kategoriach „wypełnienia obowiązku” czy „zapisania się do Kościoła”: dla Piotra chrzest to ogromny dar Boży dla człowieka, dar Ducha i odpuszczenia grzechów. Jakże nie skorzystać z tego daru!





I Piotr znów staje nad wodą... nie jest to już Jezioro Genezaret, które opuścił, by iść za Mistrzem z Nazaretu. Zgodził się zostawić łowienie ryb, by odtąd łowić ludzi. Jakże obficie spełnia się obietnica Jezusa: efektem pracy Piotra już nie jest sieć wypełniona 153 rybami, jak w ów poranek, gdy Zmartwychwstały kazał mu zarzucić sieci (por. J 21,1–14), ale tysiące ludzi, którzy proszą go, by zanurzył ich w wodach chrztu. Znów, jak u początku dziejów, Duch unosi się nad wodami i przemienia serca. A to wszystko po jednym krótkim kazaniu wygłoszonym przez człowieka, który dał się prowadzić Bożemu Duchowi.