Fronda robi swoje

Szymon Babuchowski

publikacja 01.06.2005 19:48

"Chrystus był OK" - to wyznanie sąsiadowało na łamach "Frondy" z ankietą "Szatan dzisiaj" i poezjami satanistycznymi Karola Marksa. Fronda, 2004




Za kilka miesięcy minie 10 lat od ukazania się pierwszego numeru "Frondy". W 1994 roku młode pismo zaszokowało wszystkich. Nie tylko odważnym językiem, którym redaktorzy mówili o sprawach wiary, ale również bezkompromisowością w ukazywaniu zagrożeń czyhających na współczesnego człowieka.

"Chrystus był OK" - to wyznanie redaktorów skandalizującego niegdyś "bruLionu" sąsiadowało na łamach "Frondy" z ankietą "Szatan dzisiaj" i poezjami satanistycznymi Karola Marksa.

Bunt się ustatecznia

- Na początku było to pismo kontrkulturowe, prowokacyjne, śmiało operujące stylistyką pop (np. reklamy różańca, spowiedzi itd.), przywołujące kontrowersyjne tradycje polityczne - wspomina poeta Wojciech Wencel, redaktor działu literackiego "Frondy".

- Później dominowały teksty uświadamiające liberalne zabobony. Jeszcze później nastąpił etap "teologiczny" - zaczęły się poważne rozważania o judaizmie, wywiady z kardynałem Ratzingerem, uczone polemiki. Wreszcie od kilku numerów trwa chyba etap świadectw. Myślę, że zwrócenie się w stronę głębokich świadectw ludzi, np. byłego abortera, ale też osób zwyczajnie nawróconych, to dobry kierunek.

- Pismo odzwierciedla drogę duchową naszego środowiska - twierdzi Grzegorz Górny, redaktor naczelny pisma i jedyny członek redakcji, który jest w niej od samego początku. - Dawniej było w nas więcej przekory, hucpy, teraz prawie wszyscy mamy rodziny, więc jesteśmy trochę poważniejsi. Ale jak pisał Grochowiak: "Bunt nie przemija, bunt się ustatecznia" - śmieje się szef "Frondy".



Ewangelia i pop

Redaktorzy kwartalnika nie rezygnują z penetrowania obszarów popkultury. Cel jest prosty: spotkać człowieka. Dlatego jesienią zeszłego roku w całej Polsce pojawiły się plakaty z komiksowym wizerunkiem Jezusa Miłosiernego. Zaprojektował je grafik "Frondy", Jan Zieliński, który jest również pomysłodawcą serii koszulek promujących chrześcijański styl życia. Hasła: "NO SEX until marriage. No morality WITHOUT CHRIST" czy "Dziewczyny czekają na Twoją modlitwę 24 h. Przez całą dobę" - prowokują, zmuszają do myślenia. Ale to oczywiście dopiero początek. - Z głoszeniem Ewangelii nie można schować się za plakat. Ewangelizacja to postawa życiowa - twierdzi Zieliński.

Górny uznaje akcje "Frondy" raczej za preewangelizację. Zależy mu na tym, by zwrócić uwagę ludzi na sprawy wiary, pokazać im możliwość wyboru innej drogi życia. Wejście w popkulturę nie jest dla niego strategią, lecz czymś naturalnym: - Nie chcemy udawać kogoś innego. Po prostu wyrośliśmy w kulturze masowej, więc ten język jest także naszym językiem.




Spokojne mówienie prawdy

W tym miesiącu ma się ukazać 32. już numer periodyku, w dużej mierze poświęcony śmierci. Sporo materiałów dotyczy śmierci klinicznej; ukazuje, jak nadmierne zainteresowanie tym zjawiskiem zaprowadziło wielu ludzi do okultyzmu. Ojciec Jacek Salij interesująco pisze o czyśćcu na marginesie książki o. Serafina Rose’a "Dusza po śmierci", a Jacques Verlinde porównuje śmierć Buddy ze śmiercią Chrystusa. Zwraca też uwagę wywiad z dr. Tomaszem Danglem, kierownikiem Zakładu Opieki Paliatywnej Instytutu Matki i Dziecka, na temat hospicjów.

Jak widać, "Fronda" nie stroni od tematów trudnych, kontrowersyjnych. - Myślę, że najważniejsze jest teraz spokojne mówienie prawdy, wbrew fałszowi współczesnej kultury i bez względu na konsekwencje, które mogą dotknąć każdego z nas - uważa Wojciech Wencel. - Wielkim dziełem był np. zredagowany przez moich kolegów numer o homoseksualizmie. Uświadomienie ludziom, wbrew politycznej poprawności, że skłonność ta jest uleczalna, to coś wielkiego. Grzegorz Górny, autor raportu na ten temat, spotkał się z nieprzyjemnościami ze strony wojujących gejów. Straszono go sądem, opluwano. Ale w ostatnim numerze można przeczytać listy z podziękowaniami od wielu ludzi dręczonych homoseksualizmem, którzy chcą się z niego wyzwolić. I to jest najważniejsze: ci ludzie otrzymali pomoc, nadzieję, adresy ośrodków terapeutycznych, wskazania duchowe. To świadectwo działania Ducha Świętego.

W sieci i na papierze

O tym, jak bardzo potrzebne są podobne informacje, świadczy liczba wejść na stronę internetową www.fronda.pl. Statystyki odnotowują ich 11-12 tys. w miesiącu. Na stronie przeczytać można w całości archiwalne wydania pisma, niedostępne w sprzedaży. Toczą się tu również dyskusje na najbardziej aktualne tematy - ostatnio ich uczestnicy spierają się głównie o "Pasję" Gibsona, poza tym nie brak komentarzy dotyczących bieżącej sytuacji politycznej. Wspomnieć trzeba o księgarni internetowej, w której nabyć można nie tylko książki i koszulki "Frondy", ale także szereg wydawnictw o tematyce religijnej, historycznej i społecznej oraz sporo pozycji z literatury pięknej. Do bogatej serii Biblioteki Frondy dołączy wkrótce książka Piotra Gontarczyka "PPR - droga do władzy 1943-45" - pierwsza niekomunistyczna monografia tej partii, odsłaniająca liczne, nieznane dotąd dokumenty. Rarytasem może okazać się "Bunt" Władysława St. Reymonta - baśniowa antyutopia, w której pisarz ćwierć wieku przed Orwellem stworzył polski odpowiednik "Folwarku zwierzęcego". To zapomniane dzieło naszego Noblisty nie było od momentu wydania, czyli od 1924 roku, w ogóle wznawiane! Tymczasem, jak twierdzi Krzysztof Koehler, "Reymont bije Orwella na głowę metafizyczną głębią".

Pismo dla myślących

Nakład kwartalnika wynosi obecnie 5600 egzemplarzy, z czego większość sprzedaje się w ciągu pierwszego miesiąca. Redaktor naczelny "Frondy", Grzegorz Górny, uważa to za duży sukces, choć nie ukrywa, że chciałby rozszerzyć grono sympatyków pisma: - Myślę, że docelowo moglibyśmy docierać do ok. 20 tysięcy osób. Nie mamy ściśle sprofilowanego wizerunku naszego czytelnika. Ważne jednak, żeby był to człowiek myślący, wrażliwy metafizycznie i otwarty na prawdę. Piszemy o sprawach duchowych, moralnych wyborach, przed którymi staje dzisiejszy chrześcijanin. Często zdarza się, że ma on formację, ale brakuje mu po prostu informacji. Staramy się ją zatem dostarczyć.

Wojciech Wencel zaś dodaje: - Kiedyś czuliśmy się jak krzyżowcy, marzyliśmy o reewangelizacji kultury, sprawnej socjotechnice, "nawracaniu przez retorykę". Dziś wiemy, że nawraca tylko Duch Święty, my powinniśmy po prostu robić swoje.