Z krzywej strony biurka

Leszek Wójcik

publikacja 11.06.2007 20:26

Nauczycielem się bywa... Wychowawca, 6/2007

Z krzywej strony biurka



Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni, gdy nie ma dzieci w szkole, to jesteśmy niegrzeczni – można przyznać, nawiązując do słów popularnej piosenki z repertuaru zespołu „Kult” i Kazika Staszewskiego. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by zobaczyć puste przestrzenie szkolnych korytarzy i usłyszeć kojącą ciszę sal lekcyjnych. Żadnych pytań i odpowiedzi, żadnych sprawdzianów, żadnych problemów wychowawczych – prawdziwa szkoła bezstresowa.

„Uczniowie przeszkadzają mi w prowadzeniu lekcji” – można często przeczytać w dzienniczkach uwag. „Ten uczeń jest zdolny, ale ciągle się o coś wykłóca” albo „Ta uczennica ciągle pyskuje” – padają skargi na radach pedagogicznych.

Każdy człowiek ma swoje marzenia, często niezgodne z rzeczywistością. Nauczyciele też mają marzenia. Marzą o idealnej szkole. W idealnej szkole wypoczęty nauczyciel z radością przychodzi na lekcje. W idealnej sali lekcyjnej czeka na niego klasa złożona z szesnastu (może dwudziestu) idealnych uczniów. Wszyscy są bardzo zdolni i grzeczni. Wszyscy żyją w porządnych i szczęśliwych, idealnych rodzinach. Uczniowie chłoną słowa nauczyciela, który wznosi się na wyżyny swoich pedagogicznych umiejętności. Świetne wyposażenie szkoły pozwala nauczycielowi wzbogacić lekcję o filmy, przeźrocza, mapy, plansze, wykresy, doświadczenia i interaktywne programy komputerowe. Uczniowie szybko przyswajają wiadomości i zdobywają nowe umiejętności, a potem sami sprawiedliwie oceniają poziom swej wiedzy. Każde polecenie nauczyciela jest mądre i celowe, a uczniowie – rozumiejąc – skwapliwie je wykonują. Idealny dyrektor szkoły promienieje, patrząc na pracę swoich nauczycieli i sukcesy uczniów. Jednym słowem – idylla.

Rzeczywistość jest daleka od ideału, a zderzenie marzeń z codziennością – przykre i frustrujące. W obskurnej szkole, bez pomocy dydaktycznych, trzeba użerać się z trzydziestką urwisów. Jedna trzecia myśli tylko o tym, jak najszybciej wybiec ze szkoły. Część uczniów to dzieci z patologicznych rodzin, które nie mają zielonego pojęcia o zasadach kulturalnego zachowania. Część ma problemy z przeczytaniem jednego zdania z książki, a umiejętności matematyczne ogranicza do liczenia na palcach. Na palcach jednej ręki można policzyć uczniów spełniających kryteria idealnej szkoły.



Marzyciele przeżywają rozczarowanie i kryzys. Dlaczego jest tak źle, skoro mogło być tak wspaniale? Winni są uczniowie. Nie uważają na lekcjach, nie chcą się uczyć, nie reagują na uwagi nauczyciela, pozwalają sobie na dyskusje. Uczniowie nie rozumieją dobrych intencji nauczyciela i nie dostrzegają wizji idealnej szkoły, jaką ma nauczyciel. Zła wola uczniów jest jak źdźbło w oku. A gdzie jest belka? Uczeń nie uważa na lekcji, bo lekcja jest śmiertelnie nudna. Nieraz byłeś, nauczycielu, na szkoleniach, konferencjach metodycznych, radach pedagogicznych itp. I co? Uważałeś? Pilnie śledziłeś ich przebieg? Robiłeś notatki? Zabierałeś głos? Nie?! To dlaczego wymagasz tego od ucznia?

Tyle razy byłeś zmęczony po jakichś zajęciach. Po szóstej lekcji wychodzisz jak wypluty i musisz skupić się, żeby dotrzeć do domu. Dlaczego odmawiasz prawa do zmęczenia uczniowi, który ma siedem lub osiem takich lekcji dziennie, a każdy nauczyciel wymaga od niego błyskotliwości i maksimum koncentracji? Na lekcji myśli nie wiadomo o czym. Być może to coś jest dla niego ważniejsze od wszystkich lekcji świata. Może w jego sercu rozgrywa się dramat większy niż w największych tragediach Szekspira. Przecież ci nie powie, że myśli o tym, co będzie po powrocie do domu. Może boi się pijanego ojca, może martwi się kolejną kłótnią rodziców albo myśli o tym, czy zje dzisiaj kolację, bo rodzice są bezrobotni.

Uczeń nie wykonuje poleceń, nic do niego nie dociera, z premedytacją łamie wszystkie zakazy i nakazy... Zakazy i nakazy nie istnieją same dla siebie, a ich ważność nie wynika z tego, że to ty je do ucznia skierowałeś. Niezrozumiałe prawo jest nieskuteczne.
– Musisz cicho siedzieć na lekcji – mówi nauczyciel do ucznia.
– A dlaczego muszę? – myśli uczeń.

Przestań być bogiem, bądź omylny i nie wstydź się swojej omylności. Wyjaśniaj uczniowi świat i bądź z uczniem przy odkrywaniu praw rządzących światem. Wtedy ze zdziwieniem stwierdzisz, że uczniowie przestali się z tobą kłócić. Nie mogą się z tobą kłócić, bo stoicie po tej samej stronie.

„Uczniowie przeszkadzają mi w prowadzeniu lekcji!”. No tak, lekcja bez uczniów byłaby znacznie łatwiejsza do prowadzenia. „Dziecko poucza i wychowuje” – napisał Janusz Korczak. Może właśnie to przeszkadzanie jest sygnałem dla ciebie, że należałoby pomyśleć o jakimś innym zajęciu, mniej stresującym i męczącym, w którym nikt ci nie będzie przeszkadzał. Nauczycielem się bywa, ale nauczycielem nie musi się być.


 

***



Leszek Wójcik – nauczyciel w Gimnazjum nr 23 w Krakowie, dziennikarz