Mali samotni

s. M. Urszula Kłusek SAC

publikacja 06.05.2008 14:22

Mali samotni! Nie z wyboru. Daliby wszystko, żeby być dla kogoś kimś ważnym, na co dzień potrzebnym... Pragną, ale nie mają... Czułości matki i mądrości ojca nic nie zastąpi. Słyszą nieustannie: „Przestań, nie mam czasu!”. Kiedy chcą zwierzać swe dziecięce, poważne i ważne problemy, dorośli traktują je niepoważnie. Wychowawca, 4/2008

Mali samotni



Na świecie jest więcej krzywdy dziecka, niż możemy się domyślać. Co łączy wszystkie wymiary dziecięcych krzywd? Tym, czego doświadcza każde krzywdzone dziecko, jest samotność.



Jacy są „mali samotni”?

Nieraz błąkają się po mieście jeszcze kilka godzin po zakończeniu zajęć. Jedne umorusane, głodne, z kluczem zawieszonym na tasiemce. Inne pięknie ubrane, z plecakami pełnymi najrozmaitszych zabawek, gier, maskotek i... smutkiem w oczach. Czasem w szkole opowiadają niezwykłe historie o rodzicach, którzy chodzą z nimi na spacery, bawią się, opowiadają bajki przed snem... Kiedy indziej milczą, a na rysunkach przedstawiających rodzinę malują swoje marzenia a nie rzeczywistość.

Mali samotni! Nie z wyboru. Daliby wszystko, żeby mieć dom, być dla kogoś kimś ważnym, wytęsknionym, na co dzień potrzebnym... Pragną, ale nie mają... Czułości matki i mądrości ojca nic nie zastąpi. Słyszą nieustannie: „Przestań, nie mam czasu!”. Kiedy chcą zwierzać swe dziecięce, poważne i ważne problemy, dorośli traktują je niepoważnie, jak rzecz do pominięcia, czy przedmiot kpin.

Wpatrują się godzinami w ekran telewizora lub komputera, gdzie życie wydaje się być ciekawe i niezwykłe, ale ostatecznie serca nie dotyka. Tułają się po mieście, bez celu, byle tylko nie wracać do pustego mieszkania, w którym każdy kąt zdaje się straszyć pustką. Stali się dla rodziców mniej ważni od ich pracy, zarabiania pieniędzy, pogoni za sukcesem.

O czym myśli mały samotny? O domu, o cieple, o zrozumieniu... O tym, że jest nikomu niepotrzebny, dla nikogo nieważny, zbędny... Że mama lub tata są nieszczęśliwi przez niego... Że nie warto się starać, bo i tak nikt nie zauważy... Że nie warto wracać do domu, bo nikt tam nie czeka... Że świat jest wrogi i obcy. Inni są w tym świecie bardziej kochani i potrzebni.


 



Co czuje mały samotny?

Smutek - dotyk bólu, który co chwilę wdziera się do serca... Przecież próbuje w różny sposób zwrócić na siebie uwagę, a nie otrzymuje troski i uwagi. Z każdą próbą dotyka go nowy ból odrzucenia.

Zagubienie – nie wie, czyj jest i do kogo należy. Nie może więc także należeć do siebie samego.

Lęk. Nie ma poczucia bezpieczeństwa. Czuje się jak pyłek zagubiony w wielkim świecie i nie wie, co stanie się za chwilę, jutro... Boi się pokazać swoje myśli, uczucia, pragnienia... Lęka się kolejnego odrzucenia.

Pojedynczość. Czuje się inny, nieważny, niepotrzebny, absolutnie bezwartościowy. Gdyby umiał się nazwać, powiedziałby o sobie: „Jestem mały nikt!”.

Poczucie winy! Ma wrażenie, że zabiera innym czas, spokój, przestrzeń życia. Czuje się winny temu, że jest (jego zdaniem!) ciężarem dla otoczenia. Ciężarem, który nie zasługuje na uwagę, bo... jest w nim tyle zła, że nikt nie odważy się takiego pokochać.

Złość! Czasem sobie jej nie uświadamia, ale krzyczy, atakuje i bije, żeby zwrócić na siebie uwagę, żeby powiedzieć: Jestem, żyję, potrzebuję was i waszej troski!



***

s. M. Urszula Kłusek SAC – ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Apostolstwa Katolickiego (Siostry Palotynki), na stałe współpracuje z miesięcznikiem „Anioł Stróż”, „Katecheta” i dwumiesięcznikiem „Sygnały Troski”, nauczycielka religii w Publicznym Gimnazjum nr 141 w Warszawie