„Chwila wytchnienia od lekcji”

Jerzy Sińczak

publikacja 11.11.2008 14:06

Bo przecież poczucie zakorzenienia, tożsamości, świadomości ‘kim jestem’ i ‘skąd pochodzę’ jest potrzebne nie tylko jednostce dla jej rozwoju, ale i nam wszystkim, byśmy mogli przekazać następnym pokoleniom wspólne dobro – Ojczyznę Wychowawca, 11/2008

„Chwila wytchnienia od lekcji”



Świadomość własnej przeszłości pomaga nam włączyć się w długi szereg pokoleń, by przekazać następnym wspólne dobro – Ojczyznę.
(Jan Paweł II, Poznań 3 czerwca 1997)

By móc się prawidłowo rozwijać, człowiek potrzebuje innych ludzi. Ich obecności, bliskości, zrozumienia, miłości. Wszystkim nam potrzebna jest wspólnota. Taką wspólnotą jest rodzina, krąg bliskich, grupa przyjaciół, sąsiadów, parafian, mieszkańców osiedla, regionu; wreszcie są nią nasi rodacy. Łączy nas język, religia, kultura. Dla Polaków ważnym spoiwem jest przeszłość, obfitująca w ostatnich dwóch stuleciach w szereg dramatycznych wydarzeń.

Dom rodzinny daje dziecku pierwsze informacje o życiu, wprowadza w świat kultury, uczy religii. Dzieci poznają przeszłość oglądając pożółkłe fotografie, słuchając rodzinnych opowieści. Rodzice nie powinni rezygnować z tego sposobu przekazywania dziecku wiedzy z chwilą, gdy pójdzie ono do szkoły. Ale właśnie z tą chwilą na nas, nauczycielach i wychowawcach, spoczywać będzie obowiązek takiego kształtowania umysłu i charakteru młodego człowieka, by nie czuł się on wyobcowany i zagubiony w szybko zmieniającym się świecie współczesnym.

Bo przecież poczucie zakorzenienia, tożsamości, świadomości ‘kim jestem’ i ‘skąd pochodzę’ jest potrzebne nie tylko jednostce dla jej rozwoju, ale i nam wszystkim, byśmy mogli żyć tu i teraz, oraz tym, którzy nadejdą po nas, by przekazać następnym wspólne dobro – Ojczyznę.

Jak realizować ów obowiązek u progu XXI wieku, w szkolnej praktyce? Czym jest patriotyzm współczesny? W czym powinien się on przejawiać? Od takich pytań nie ma ucieczki, bo od naszych odpowiedzi zależy kształt i sposób patriotycznego wychowania. Zadajemy więc sobie pytania: czy uczniom wystarczają tradycyjne rocznicowe akademie i apele z okazji 11 Listopada i 3 Maja?

Na jednym z internetowych blogów młody człowiek podający się za anarchistę, któremu – jak sam mówi – obca jest troska o los Ojczyzny, pisze z wyczuwalnym rozżaleniem:

Ciężko zrozumieć samą esencję patriotyzmu, ponieważ szkoły same zatracają sens wpajania młodzieży patriotyzmu. Nie wiem dokładnie, jak było w szkołach kiedyś, ale teraz patriotyzm ogranicza się do apeli i przychodzenia do szkoły w stroju galowym. Na apelu wszyscy ładnie się ustawią, odbędzie się jakieś przedstawienie o patriotyzmie, odśpiewa hymn i wszyscy do domu – albo z powrotem na lekcje. Młodzieży nie interesuje ani przedstawienie, ani apel – dla nich jest to tylko i wyłącznie chwila wytchnienia od lekcji i czas wolny, na przykład na granie na komórce czy omówienie imprezki u Anuśki. Nauczyciele i wychowawcy też specjalnie się nie przykładają do wpajania młodym umysłom patriotyzmu i dumy z bycia Polakiem i mieszkania w Rzeczypospolitej. Odbębniają tylko swoje, obowiązkowe przedstawienie – wszak tradycja nakazuje [pisownia oryginału].

Tego typu wypowiedzi, często przecież słyszane, służą czasem jako argument używany przez przeciwników patriotycznej edukacji w szkołach. Czasem jest w tym zła wola, częściej jednak przeświadczenie (które podzielam), że jeśli edukacja patriotyczna miałaby wyglądać wyłącznie(!) tak jak wyżej zacytowano, to wyrządza się jej niepowetowane szkody.



Przy odrobinie inwencji można uatrakcyjnić każdą uroczystość. Uczniowie mogą przygotować prezentacje multimedialne lub wykorzystać dostępne na rynku płyty z pieśniami patriotycznymi, czy też filmy historyczne. Uczniowski samorząd może głosić konkurs na takie prezentacje, np. dotyczące Święta Niepodległości.

Udział w interesująco przygotowanym przedstawieniu, w którym widzowie zapraszani są do współuczestnictwa, będzie przeżyciem zapadającym dłużej w pamięć młodego człowieka, i co najważniejsze, poruszającym jego serce. Szkolny teatr to szczególnie cenna tradycja szkół jezuickich, ale jest on także codziennością w wielu innych szkołach i warto wykorzystywać go w patriotycznej edukacji.

Uczniowie klas pierwszych Gimnazjum i Liceum Jezuitów w Gdyni corocznie odbywają jesienią pielgrzymkę do Piaśnicy koło Wejherowa. W tamtejszych lasach podczas drugiej wojny światowej hitlerowcy wymordowali kilkanaście tysięcy osób: Pomorzan, a także Polaków zwiezionych z Niemiec oraz niemieckich przeciwników hitleryzmu. Tam też zginęli gdyńscy jezuici – poprzednicy obecnych twórców naszych szkół.

Młodzież przygotowuje się czynnie do udziału w tej patriotyczno–religijnej uroczystości: zapoznaje się z multimedialną prezentacją historyczną, na jej podstawie pracuje w swych klasach nad problemami/pytaniami sformułowanymi podczas projekcji, następnie prezentuje wyniki własnej pracy. Takie przygotowanie sprzyja refleksji, tworząc odpowiedni nastrój i zapadając na długo w pamięci. Znajdujące się w okolicy szkoły miejsce pamięci narodowej przestaje być tylko punktem na mapie.

Mamy w Ojczyźnie wiele takich miejsc. Verba docent, exempla trahunt. A cóż może bardziej pociągać niż przykład życia – biografii, lub jej fragmentu. I to niekoniecznie wielkich, znaczących postaci: św. Maksymiliana Kolbe, Jana Pawła II, Romualda Traugutta, ks. Augustyna Szamarzewskiego, Hieronima Derdowskiego, Józefa Piłsudskiego itp. Nie bez przyczyny umieściłem tu dwa nazwiska, które znane są ze swej pracy u podstaw tylko w regionach, w których działali – ks. Szamarzewski w Wielkopolsce, Derdowski na Kaszubach (Nie ma Kaszeb bez Polonii, a bez Kaszeb Pólsczi).

Historia regionu to nieprzebrana skarbnica wydarzeń i biografii, które możemy i powinniśmy wykorzystywać. Przybliżajmy też młodym ludziom sylwetki ich rówieśników lub niewiele od nich starszych: młodych legionistów, żołnierzy Września, harcerzy z Szarych Szeregów czy walczących z komunistami żołnierzy niepodległościowego podziemia.

Nie zapomnę wrażenia, jakie na uczniach wywołała postać 18–letniej Danuty Siedzikówny „Inki”, zamordowanej w gdańskiej katowni UB. Na szczęście ostatnio pojawiają się spektakle teatru TV, seriale czy filmy fabularne, które ilustrują przeszłość w sposób atrakcyjny dla młodzieży i jednocześnie zgodny z historyczną prawdą.

Formy, które możemy wykorzystać w patriotycznej edukacji, zależne są od specyfiki szkoły, wieku uczniów, technicznych możliwości, regionalnych tradycji itd. Każdy z nas posługuje się takimi, które tym warunkom odpowiadają najlepiej. Ideałem byłoby, gdyby udało się wybrać takie, które dotrą zarówno do intelektu jak i emocji ucznia.

*****

Jerzy Sińczak – nauczyciel historii i wos w Gimnazjum i Liceum Jezuitów w Gdyni, współpracownik Centrum Arrupe