Refleksje wychowawcy

ks. Krzysztof Pawlina

publikacja 30.01.2009 12:08

Młodość jest czasem odkrywania świata i siebie. Jest to okres szukania sensu, celu i wartości życia. Młodzież dojrzewa i rośnie wśród nas − jesteśmy za nią odpowiedzialni. Ale też i my możemy się wiele nauczyć od młodzieży: wrażliwości, ufności, entuzjazmu... Wychowawca, 1/2009

Refleksje wychowawcy



Młodzi oczekują od nas podzielenia się doświadczeniem i mądrością życiową. Oczekują pomocy w konkretnych trudnościach, które przeżywają. Pomagając młodym, możesz się też wiele nauczyć.

Erozja starego świata

Młodzież polska wciąż jeszcze żyje w świecie wartości swoich dziadków i rodziców. Pytając o identyfikację młodego pokolenia, słyszymy odpowiedzi: jestem związany z rodziną, jestem Polakiem, jestem katolikiem. Ale choć młodzi mówią o tradycyjnych wartościach, jednak obiektywnie żyją w innym świecie. W jakim świecie? Niestabilnym. Ten świat tworzy brak pracy.

Praca układa scenariusz życiowy, strukturalizuje życie. Urodzeni w latach 50. lub 60. wiedzieli, jak mniej więcej będzie wyglądało ich życie: za jakiś czas dostaną mieszkanie, będą pracować w dziedzinie, w której się kształcili, że założą rodzinę. Ich życie było możliwe do zaplanowania, a świat stabilny zawsze jest przyjazny religijności.

Wchodzący w dorosłość w latach 90. i później żyją już w świecie końca stałej pracy, w świecie pracy elastycznej. To jest świat, w którym można zaplanować, czy pójdzie się wieczorem do restauracji czy do kina, natomiast nie da się zaplanować, jak moje życie będzie wyglądało za dwa lata. Model życia poukładanego się skończył. Dziś menedżer może za dwa lata zostać bezrobotnym. Dzisiejsza młodzież żyje w świecie niepewności.

Nie wiedzą, kim będą.

Elastyczny świat, niepewny świat produkuje zmiennych ludzi. Brak stabilności zniechęca do brania na siebie zobowiązań, do zakładania rodziny i posiadania dzieci. Pojawiają się dziś nowe zawody, które nie stabilizują życia (na Zachodzie to zjawisko miało miejsce dużo wcześniej). Zanikają prace, które wymagały niewielkich kwalifikacji, ale były na tyle płatne, że pozwalały na możliwość wynajęcia mieszkania i założenia rodziny − dawały impuls do usamodzielniania się.

Tego typu prace zanikają. Co może teraz robić młodzież mniej zdolna? Oto propozycje: praca w barach sieci McDonald’s, praca gońca, rozwożenie pizzy. Tego typu zajęcia nie mają nawet oprzyrządowania socjalnego. Wystarczy, żeby przeżyć, ale za mało, żeby założyć rodzinę, wynająć mieszkanie, ustabilizować się.

Taki świat, pełen zmienności, wymaga od Kościoła pokazywania młodym rzeczy, które są stałe. Należy ukazywać punkty, na których można się w życiu oprzeć − to, co się nigdy nie zmienia, choć świat się zmienia. Mody człowiek będzie miał w swoim życiu wiele miejsc pracy, ale nie zmienia się Bóg, lojalność wobec żony i swojej rodziny.

Skok edukacyjny

Nie ma w Europie takiego kraju, który wykonałby tak wielki skok edukacyjny, jaki miał miejsce w Polsce po 1989 roku. Przedtem z klas maturalnych tylko 16% absolwentów rozpoczynało studia wyższe. Obecnie jest to prawie 60%. W Estonii i na Litwie jest zbliżony przyrost, ale są to malutkie społeczeństwa. W Polsce jest to rewolucja edukacyjna, która dokonała się z pieniędzy rodziców. Państwo niewiele się do tego przyczyniło, poza przyzwoleniem na otwarcie prywatnych wyższych uczelni i tworzeniem nowych wydziałów na państwowych uczelniach. To jest sukces dokonany sumptem społeczeństwa.

Kształcący się młodzi ludzie mieli nadzieję, że przed magistrami będą się otwierać możliwości podjęcia atrakcyjnej pracy. A oni stanęli przy „zmywaku'” w Irlandii albo w Anglii.

Pokolenie niespełnionych nadziei. Noszą w sobie żal i frustrację. Badania pokazują, że ich nastawienie jest takie: twarzą do rynku, bokiem do demokracji. Państwo jest dla nich nieprzyjazne. Jeśli myślą o polityce, to uważają, że jest to dziedzina niewarta zaangażowania. Chociaż polska młodzież znajduje się w Europie na drugim miejscu (po Grekach), jeśli chodzi o patriotyzm – to mówią wprost: oszukani nie kochają.



W tym skoku edukacyjnym najbardziej rozwinęły się studia humanistyczne. Znikają studia techniczne. Cała Europa pragnie rozwijać tzw. sciences, czyli studia przyrodnicze. To są studia droższe, trudniejsze do zorganizowania i trudniejsze dla studentów. Młodzi tych studiów unikają, chcą iść na studia humanistyczne.

A przecież po studiach humanistycznych mają oni większą trudność w określeniu swojego miejsca w społeczeństwie. Studia techniczne z góry określają profil zawodu, kierunek życia. Dlatego też wielu młodych ludzi po studiach humanistycznych nadal zagubionych, nie wiedzą, co mają robić. Kim są? Wykształceni, ale bez zawodu. Taka sytuacja nie stabilizuje życia, przedłuża okres poszukiwań tożsamości społecznej.

Wiedza czy mądrość

W przeszłości przyzwoity inteligent miał jeden tom Arystotelesa na przestrzeni stu kilometrów – mówi jeden z profesorów. Natomiast dzisiaj moi studenci w wielu sprawach są ode mnie lepiej poinformowani. Łatwiej im dowiedzieć się z Internetu o różnych sprawach niż czekać, aż powiem im to na wykładach. Dzisiaj, aby coś wiedzieć, nie trzeba być inteligentnym.

Wystarczy mieć Internet. Co z tego, że dużo wiemy. Doświadczenie życiowe pokazuje, że mądrzy nie jesteśmy. Mamy dużą wiedzę, ale nie mamy mądrości. Mądrość jest zadaniem samodzielnym. Media nie formują człowieka, co najwyżej informują. One nie szukają prawdy i nie uczą tego, co wybrać, co jest ważne, a co jest sensacją. Dzisiaj młody człowiek ogląda dziennie ponad cztery godziny telewizję. Żyjemy w świecie nadmiaru informacji.

Niedawno opublikowano wyniki badań na temat używania komputera, Internetu przez młodych ludzi. Generalnie młody człowiek spędza tygodniowo przed komputerem 30 godzin. To jest tyle samo, ile tygodniowo przebywa w szkole.

Po co młodzi sięgają do Internetu?

1. pornografia
2. rozrywka (gry)
3. przesyłanie komunikatów
4. akcje kupię − sprzedam
5. szukanie informacji do szkoły

Operatywność za wszelką cenę

Cywilizacja, w której przyszło kształcić się i dojrzewać młodemu pokoleniu, podkreśla słowo: operatywność. Dlatego mnożą się kursy, przeszkolenia, warsztaty, a wszystko po to, aby wiedzieć, jak coś wykonać, aby być operatywnym w danej dziedzinie. Na witrynach księgarni coraz więcej książek o znamiennych tytułach, jak umeblować mieszkanie, jak urządzić ogród, jak obsługiwać komputer.

Ten instruktażowy styl zakrada się też do programów edukacyjnych. Chodzi o to, aby przyszły Polak był sprawny, skuteczny, po prostu operatywny. Sugeruje to, że najważniejszą rzeczą dla przyszłych pokoleń ważne będzie nie tyle wiedzieć, dlaczego coś robię, ale żeby wiedzieć, jak. Operatywność staje się kryterium edukacji młodzieży. A przecież wydawało się, że w kształceniu należy pogodzić wiedzę, dlaczego coś robić, z wiedzą, jak to zrobić. Czyżby chodziło o nową grupę operatywnych robotników, którzy przeszkoleni w „nowy sposób” będą wiedzieć − jak, a nie będą szukać uzasadnień − dlaczego?

Podsumowanie

Badania socjologiczne pozwalają ocenić tylko pewną część rzeczywistości. Po pierwsze, człowiek jest w swoich przeżyciach i postawach bogatszy niż opis socjologiczny. Po drugie, wiek dojrzewania jest czasem szybkich przemian, które się w człowieku dokonują. Po trzecie, każdy młody człowiek nosi w sobie dużo dobra. Często jest ono głęboko schowane, niedostrzegane.
Dlatego warto powtórzyć słowa Kardynała Stefana Wyszyńskiego: „Idźmy do młodzieży z sercem po serce”.

*****

ks. Krzysztof Pawlina – profesor, Papieski Wydział Teologiczny, Warszawa