Boża cisza

Bogdan Nowak

publikacja 22.02.2007 18:15

Sługa Boży Jan Paweł II podczas swej ostatniej pielgrzymki do Lourdes modlił się tymi słowami: „Maryjo, naucz nas od środka budować świat w milczeniu i modlitwie”. Ta krótka modlitwa wielkiego Papieża utwierdziła ojca Janusza Jędryszka w jego pustelniczym powołaniu. Przewodnik Katolicki, 25 lutego 2007

Boża cisza




Pustelnia oczyszcza wiarę w Boga

Niektórzy ojca Janusza Jędryszka nie rozumieli; sądzili, że jego wybór życia pustelniczego jest ucieczką od problemów codziennej rzeczywistości.

Właśnie wtedy pospieszył mu z pomocą cierpiący już i mocno schorowany Sługa Boży Jan Paweł II, który podczas swej ostatniej pielgrzymki do Lourdes modlił się tymi słowami: „Maryjo, naucz nas od środka budować świat w milczeniu i modlitwie”. Ta krótka modlitwa wielkiego Papieża utwierdziła ojca Janusza Jędryszka w jego pustelniczym powołaniu. Przedtem w czasie proboszczowania w Darłowie w każdy Wielki Piątek kończył modlitwy słowami: „Abyśmy mogli wieść życie ciche i spokojne na cześć i chwałę Pana”.

Cisza nie jest milczeniem

Franciszkański pustelnik zdecydowanym głosem podkreśla: - Pustelnia to nie powrót do prymitywizmu. Pustelnia pełni rolę uszu. Cisza nie jest milczeniem. Nie ma tu światła, ale jest ciemność dla oczu, żeby więcej widzieć. W pustelni będziesz uczył się Boga od samego Pana Boga. Pustelnia jest po to, aby człowiek oczyścił swoją wiarę. Dzisiejszy człowiek, osaczony cały czas hałasem, nie ma miejsca, by znaleźć ciszę. Papież mówił niejednokrotnie do młodych „Wypłyń na głębię!”, ale gdzie w naszym Kościele jest ta głębia, skoro wszędzie – także w naszych świątyniach nie ma tak potrzebnej ciszy. Kościoły są przeważnie zamknięte, gdy nie ma nabożeństw, więc człowiek nie ma miejsca na ciszę i kontemplację. Dlatego młodzi dość często ciszy szukają w rozmaitych sektach, bo tam obiecują im spokój i wyciszenie.


Widok na franciszkańską pustelnię na Górze Polanowskiej. Fot. Bogdan Nowak

Odbudowa Góry Polanowskiej

Ksiądz Biskup Ignacy Jeż już w 1972 roku, obejmując diecezję koszalińsko–kołobrzeską marzył, by na pomorskiej ziemi przywrócić kult Matki Bożej, który wskutek reformacji został tutaj zlikwidowany. Najpierw udało się przywrócić dawna świetność sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej na Górze Chełmskiej, do której w 1991 roku pielgrzymował Jan Paweł II. Potem biskup zachęcił franciszkańskiego proboszcza w Darłowie o. Janusza Jędryszka, by zechciał zająć się odbudową sakralnego miejsca na Świętej Górze Polanowskiej. Był rok 1993.



Wieloletni proboszcz nadmorskiej parafii pojechał na Górę Polanowską, gdzie na wysokości 158 m n.p.m. zastał w chaszczach fundamenty pocysterskiej kaplicy, która została zbudowana w XIV wieku przez pelplińskich zakonników.

Wiadomo, że w kaplicy znajdował się wizerunek Matki Bożej. Niestety, do dzisiaj się on nie zachował, dlatego nie wiadomo, czy to był obraz czy rzeźba. W pobliżu było też źródełko z uzdrawiającą wodą, do którego przybywali pielgrzymi, by odzyskać zdrowie. To właśnie wtedy powstało powiedzenie: „Gębę masz stale otwartą, jak drzwi w polanowskim kościele”. Tutaj wsłuchiwała się Matka Boża w trudne problemy ówczesnych Pomorzan, tu były odpuszczane grzechy bratobójstwa.

Kaplica została w XVI wieku rozebrana, bo reformatorzy nie akceptowali kultu Matki Jezusa. Wyrzucono cystersów, zaginął też wizerunek Bogurodzicy. Ale w sercach mieszkańców Polanowa pozostał kult tego cudownego miejsca, dlatego potajemnie, po nocach, wkradali się na Świętą Górę i zabierali części fundamentu, kamienie do swoich domów, gdzie przechowywano je jak relikwie.

Gdy Polanów został włączony do reaktywowano po wiekach diecezji koszalińsko–kołobrzeskiej odtąd w ostatnią niedzielę maja na Świętej Górze zbierali się czciciele Matki Bożej i wspólnie modlili, pamiętając o miejscu ukochanym przez Maryję.

Kaplica z pustelnią

Za zgodą przełożonego Prowincji Franciszkańskiej w Gdańsku i przy akceptacji biskupa o. Janusz Jędryszek rozpoczął wieloletnią pracę nad odbudową tego uświęconego miłością do Bogurodzicy miejsca.
W dziejach franciszkanów były tzw. eremy, w których pustelniczy żywot wiedli dwaj lub trzej bracia oddający się pracy i cichej modlitwie. Św. Franciszek miał swój erem Carceri na zboczach góry Subasio, w którym przebywał po nawróceniu, aby pytać Boga o swoje powołanie. To właśnie święty z Asyżu pozwalał swoim braciom udawać się na pustelnię, aby po trudach pracy wśród ubogich, mogli odrodzić się duchowo w ciszy i kontemplacji.

Również dziś franciszkanie odczuwają potrzebę pustelniczego wyciszenia się, kontemplacji, nawiązania silniejszych więzi z Ojcem Niebieskim. Osiem lat temu Kapituła Generalna Zakonu uchwaliła, aby w każdej prowincji i kustodii powstała przynajmniej jedna pustelnia. W tym duchu tworzył ją latami o. Janusz.



Już w roku 1999 - w czasie pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Pelplina - został poświęcony kamień węgielny pod pustelnię, pochodzący z pelplińskiej katedry, a obecnie wmurowany w zewnętrzną ścianę kaplicy. Do pustelni na Świętą Górę Polanowską prowadzi śródleśny trakt, przy którym postawiono dwadzieścia kapliczek Tajemnic Różańca Świętego. Ich fundatorami są liczni pątnicy i czciciele Matki Bożej Bramy Nieba, bo pod takim wezwaniem jest kaplica wraz z pustelnią.

Ekumeniczna i stale otwarta

W przepięknej kaplicy pustelni został umieszczona ikona Matki Boskiej Bramy Niebios, której oryginał znajduje się na greckiej górze Athos. Kopię ikony dla polanowskiej pustelni wykonał Teodor Dimczewski, bułgarski malarz, zamieszkały w Sławnie. Poświęcił ją prawosławny arcybiskup wrocławsko – szczeciński Jeremiasz, który złożył swój wpis do księgi pamiątkowej pustelni: „Wśród ludu prawosławnego opowiada się, że zmarłych ludzi świętych wprowadza do raju święty Piotr Apostoł, ale grzeszników wprowadza sama Bogurodzica. W tej nadziei żyjemy. Wstawiennictwo Jej pozwala na przezwyciężenie tego co dzieli; jest Ona bowiem bez reszty oddana służbie swojemu Synowi”.

Półmrok dla oczu i cisza dla uszu

O. Janusz w swej samotni zdany jest na pomoc Bożą. Czas ma wypełniony modlitwami, rozważaniami i pracą fizyczną. Wszystko musi przygotować sobie sam wraz z bratem zakonnym, który po zakończeniu misyjnej służby w Afryce postanowił zamieszkać wraz z nim w polanowskiej pustelni. Nie ma tu prądu ani telefonu, bo – jak twierdzi o. Janusz – ma tu być półmrok dla oczu i cisza dla uszu. Te proste warunki życia pozwalają na umiejętne korzystanie z tego, co daje Bóg.

O drugiej w nocy, kiedy wszyscy śpią, w polanowskiej pustelni trwa godzinna modlitwa, najpierw brewiarzowa, a potem adoracyjna. O godzinie szóstej zaczyna się jutrznia, a potem o. Janusz sprawuje Najświętszą Ofiarę. Wreszcie śniadanie i praca aż do godziny 12, kiedy to przychodzi czas na Anioł Pański. Potem jest obiad, po 14 rozpoczyna się praca na terenie pustelni, a o godzinie 18 odmawiany jest Różaniec, następnie jest kolacja i wreszcie o godz. 21 – kompleta.



Poznać siebie w ciszy

- Współczesny człowiek nie potrafi pozostać sam ani długo milczeć – stwierdza pustelnik. – Boi się, że milczenie może zdemaskować jego duchową pustkę i nękającą go nudę. Dopiero w samotności człowiek jest w stanie poznać siebie. W milczeniu możemy też zauważyć ludzkie zło, braki, pożądania, a nawet niszczącą działalność demonów. A tego najbardziej się lękamy. Nie umiejąc milczeć, nie potrafimy również słuchać. Wszyscy chcą nieustannie mówić, a nikt nie chce słuchać. Potok zbędnych słów zalewa nas na ulicy, w pracy, w szkole, na uczelni, z głośników radiowych i telewizorów. Bywa, że mówimy w tym samym języku, ale się nie rozumiemy.

Jest tak dlatego, że nie ma podstawowego warunku porozumienia, którym jest słuchanie. Do tego potrzebna jest cisza, ale my się jej boimy. Istota ludzka ma dwoje uszu i jedne usta - każdy powinien więc mniej mówić, a więcej słuchać. W naszych umysłach i duszach jest tyle rozgardiaszu i hałasu, że nie słychać ani bliźniego ani głosu Bożego. Dlatego potrzebne są pustelnie, w których można nauczyć się milczeć i słuchać. Będzie ich coraz więcej.