Prorok we własnym kraju

Łukasz Kaźmierczak

publikacja 26.06.2007 21:35

Jak wyobrażamy sobie dziś katolickiego świętego? Z pewnością jako mistyka i wizjonera, natchnionego kaznodzieję, a może także uzdrowiciela albo cudotwórcę. Jeśli przyłożyć te wymagania do konkretnego przypadku, to okazuje się, że ojciec Stanisław Papczyński pasuje jak ulał. Przewodnik Katolicki, 24 czerwca 2007

Prorok we własnym kraju




„Jego życie jest dowodem, że myśl Boża, objawiona przez Chrystusa, może być przyjęta i wykonana przez ludzi” - tak o ojcu Papczyńskim wypowiadał się prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński. Święty na dzisiejsze czasy – twierdzą z kolei ci, którzy zetknęli się z cudami, jakie dokonały się za wstawiennictwem założyciela zgromadzenia Księży Marianów.

Już za kilka miesięcy, 16 września tego roku, Sługa Boży ojciec Stanisław Papczyński zostanie wyniesiony na ołtarze. To będzie najważniejsze tegoroczne wydarzenie dla licheńskiego sanktuarium maryjnego i jedno z najbardziej doniosłych dla całego polskiego Kościoła. Już wkrótce bowiem wzbogaci się On o kolejnego Błogosławionego. I to takiego, którego wstawiennictwo wyprasza łaskę zdrowia dla ciężarnych matek i ich nienarodzonych jeszcze dzieci oraz przynosi nadzieję tym wszystkim, którzy dzieci mieć nie mogą.


Od pijara do Ojca Założyciela


Droga na ołtarze Ojca Stanisława Papczyńskiego nie była wcale taka łatwa. W jego życiu uderzają przede wszystkim niezwykle silne kontrasty. Chłopski syn, który stał się spowiednikiem wielkich ówczesnego świata: przyszłego króla Jana III Sobieskiego oraz nuncjusza apostolskiego Antonio Pignatelliego (późniejszego papieża Innocentego XII). Nazywany „Apostołem Mazowsza” – z racji poświęcenia i determinacji w niesieniu pomocy duchowej ubogim i opuszczonym - a jednocześnie określany przydomkiem „nadwornego teologa” króla Jana III Sobieskiego.

Ascetyczny, skromny i pokorny - podpisujący często swoje listy słowami „Stanisław – grzesznik” albo „Stanisław – niegodny”, a jednocześnie „wichrzyciel” z determinacją walczący o reformę zakonu Pijarów, po to, by ostatecznie pod wpływem szczególnego natchnienia założyć Zgromadzenie Księży Marianów - wspólnotę, poświęconą szerzeniu czci Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

Podobnie było po jego śmierci - choć zakonnik zmarł w 1701 otoczony powszechną opinią świętości, a kilkadziesiąt lat później marianie rozpoczęli starania o jego beatyfikację, to wicher dziejów przeciągnął cały proces beatyfikacyjny o ponad trzysta lat.





Tylko Niepokalana


Zachowało się wiele świadectw opowiadających o heroicznej wierze ojca Stanisława, oraz o niezwykłej skuteczności jego modlitwy wstawienniczej. Współcześni Papczyńskiemu opowiadali też o skutecznych przepowiedniach oraz ekstatycznych wizjach czyśćca i cierpieniach dusz czyśćcowych, jakich doświadczał ów niezwykły zakonnik. Nic zatem dziwnego, że nazywano go „Cudotwórcą i prorokiem”, a o jego świętości przekonany był sam król Jan III Sobieski.

Cuda nie skończyły się jednak wraz ze śmiercią założyciela zgromadzenia Marianów. W 1964 r. komisja historyczna zebrała 353 listy pochodzące tylko z lat 1932-64, w których opisane zostały liczne łaski uzyskane dzięki pośrednictwu ojca Stanisława. Mowa jest w nich m.in. o wyleczeniu z chorób, poprawie zdrowia, wysłuchaniu próśb, skutecznej pomoc w trudnych sytuacjach życiowych i duchowych rozterkach.
Jednak tym, co najbardziej uderza w całym świątobliwym życiu ojca Stanisława, nie są wcale liczne cuda, jakie dokonały się za przyczyną zakonnika, ale jego niezwykłe umiłowanie Niepokalanej.

„Wierzę we wszystko, w co wierzy święty Kościół rzymski..., a przede wszystkim wyznaję, że Najświętsza Matka Boża Maryja została poczęta bez zmazy pierworodnej” – pisał ojciec Papczyński już na dwa wieki (!) przed ogłoszeniem dogmatu o Niepokalanym Poczęciu.

Wzorem dawnych rycerzy uczynił też ślub krwi, wyrażając gotowość oddania własnego życia w obronie czci, jaką cieszyła się Matka Najświętsza dzięki Niepokalanemu Poczęciu.

Od niego pochodzi też mariańska formuła: „Niepokalane Poczęcie Maryi Dziewicy niech będzie naszym zbawieniem i obroną”.


Cud siódmego tygodnia


Już dziś jednak Ojciec Stanisław Papczyński nazywany bywa patronem dzieci nienarodzonych. A wszystko za sprawą cudu dokonanego za jego przyczyną w 2001 roku. U młodej matki, będącej w 7-8 tygodniu ciąży, stwierdzono obumarcie płodu i postawiono diagnozę „poronienia wewnętrznego”. Nieoczekiwanie jednak po kilku dniach okazało się, że serce dziecka bije, a niecałe siedem miesięcy później urodziło się ono zdrowe i pełne sił. Kościół uznał, że „ożywienie ciąży” dokonało się właśnie za wstawiennictwem ojca Stanisława, do którego pomocy w czasie dramatycznych chwil uciekała się rodzina owej kobiety.






Podobnie brzmiących świadectw nie brakuje także wśród korespondencji skrzętnie przechowywanej przez Księży Marianów: „Bardzo długo modliłam się o potomstwo, którego nie mogliśmy się z mężem doczekać. (...) Pewnego dnia mój wujek, ksiądz proboszcz z Tarnowa, dał mi obrazki, na których odwrocie była Nowenna o potrzebne łaski za przyczyną Sługi Bożego Ojca Stanisława Papczyńskiego. Zaczęłam ją natychmiast odprawiać (...) Wkrótce zaszłam w ciążę i w dziewięć miesięcy później urodziłam córeczkę, która obecnie ma pięć lat” – pisze „Wdzięczna matka Czesława”. Podobny w treści jest wyznanie kobiety, która będąc w trudnej sytuacji życiowej i rodzinnej, dowiedziała się najpierw o tym, że ma guzy na piersiach, a później że jest w ciąży z trzecim dzieckiem: „Mimo dużych żylaków i obaw ginekologa ciąża zakończyła się szczęśliwie. Zginęły bolesne guzy. W samo Boże Narodzenie przyszła na Świat nasza córeczka. Cały czas karmiłam ją piersią . Dziś czuję się zdrowa i szczęśliwa” – opisuje swoje przeżycia „wdzięczna Anna”. Ona i wielu jej podobnych nie ma najmniejszych wątpliwości. Cuda, jakich doświadczyli, wydarzyły się za sprawą wstawiennictwa Sługi Bożego Ojca Stanisława Papczyńskiego.



Modlitwa o szczególną łaskę za przyczyną o. Papczyńskiego

Boże, Ojcze Miłosierdzia, któryś w sercu sługi Twego Stanisława wzbudził tak wielki zapał w spełnianiu uczynków miłosierdzia względem ciała i duszy, racz mi (nam) udzielić za jego przyczyną i wstawiennictwem łaskę…, o którą Cię proszę (prosimy). Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Ojcze nasz…, Zdrowaś, Maryjo…, Chwała…

Zaleca się uzupełnić tę modlitwę, podjętą w zamierzonej intencji, przystąpieniem do spowiedzi i Komunii św.
<